SPOŁECZEŃSTWO
Like

Rozkwaszony nos

29/10/2013
1469 Wyświetlenia
2 Komentarze
11 minut czytania
Rozkwaszony nos

Jeśli ktoś mnie źle traktował, obraził a ja milczałem (bałem się odpysknąć) bardzo cierpiałem. Czułem się upokorzony, ciągle odtwarzałem to zdarzenie w myślach, gdzie wspaniale ripostowałem albo tłukłem po gębie. Gdy komuś kto mnie obraził zrobiłem krzywdę, czułem spokój, pewnego typu sprawiedliwość.

0


Tresura faceta
Tak jesteśmy wytresowani od dzieciństwa, że prawdziwy facet musi dać po buzi. To obrzydliwe i podstępne, jak niemal wszystko to, co nam nawkładano do głów. Dzięki życiu zgodnie z tą zasadą, odczuwa się bezustanny strach. Skoro wiem iż rezygnacja z bójki daje mi poczucie upokorzenia, a przemoc ulgę – wiadomym jest że trzeba się bić. Trenuję kilkanaście lat ze strachu, ale wiem że jest wielu którzy połamaliby mnie jak zapałkę. To budzi strach – a jak ktoś kto mnie obrazi będzie właśnie tym zapałkołamaczem? zmasakruje mnie. A jeśli ja go mocno pobiję? pójdę do więzienia, niekiedy może wrócić z kolegami, by nożem czy bejsbolem zrobić to, co nie udało mu się rękoma. Cały ten wzór postępowania uległość = upokorzenie, bójka = wyrównanie krzywd jest niezwykle stresujący, zamyka nas na innych ludzi, na doznawanie w życiu spokoju, szczęścia, zabiera nam także zdrowie – ciągły wyrzut adrenaliny spowodowany oczekiwaniem na walkę rujnuje organizm. Rozwój osobisty u człowieka który ciągle się boi to mrzonka.
Rozkwasić nos
Doszło do tego że widząc gdziekolwiek kogoś większego, silniejszego ode mnie, planuję w jaki sposób go uderzyć, jak od razu położyć go na ziemi i tam się już nim na spokojnie zająć. Od razu trzeba rozkwasić, najlepiej złamać nos, dać w brodę by stracił przytomność i ewentualnie dla asekuracji kopnąć w krocze. Tu nie ma miejsca na filozoficzno strategiczne dyrdymały, liczy się szybkość, determinacja i krańcowa brutalność. Nie ma litości – jeśli ktoś chce Cię skrzywdzić, musisz zawsze zakładać że chce Cię zabić. Walczysz z całych sił o życie, i jak najszybciej musisz wyeliminować atakującego. Motywacją do tej obserwacji jest strach – przed tym człowiekiem? ależ skąd. Przed bólem który będę odczuwał latami, gdy mnie obrazi bądź w wyniku pojedynku pobije. Takie przekonanie mam w głowie ja, i wielu fantastycznych, wrażliwych ludzi trenujących sporty walki. Wrogiem nie jest więc dresiarz i siłacz, tylko własny, wewnętrzny konflikt. Ktoś włożył nam do głowy to przekonanie, ten wzór działania – a on nas unieszczęśliwia. Dlaczego by więc go nie wyprosić z naszego serca i głowy?
Czuły bokser
Sport jest wspaniały tylko wtedy, gdy spełnia Cię wewnętrznie, upiększa Twoje życie. Niestety, większość ludzi trenujących sporty walki bądź ćwiczących na siłowni to ludzie wrażliwi, którzy kiedyś doznali zranienia. W swojej sile i sprawności bojowej szukają oni wyzwolenia od bólu, który może zadać im inny człowiek. Tworzą z mięśni i silnych ciosów pancerz chroniący ich emocje – tak działają osoby aktywne. Pasywne tworzą ten pancerz z tłuszczu, więc mimo wielkich wysiłków – ich apetyt jest nie do opanowania. Walczą z apetytem wszelkimi sposobami (tabletki, diety, operacje) nie wiedząc że on jest tylko objawem choroby – wytresowano nas od dzieciństwa tak, byśmy przejmowali się opinią innych, brali ją do „serca”. To wstrętna, zakaźna choroba. Cywilizacja to kuźnia niewolników, a zadaniem prawdziwego wojownika jest się uzdrowić – ale nie poprzez trenowanie duszenia i łamania kości, tylko zmianą swojej psychiki, przemianą siebie. Jeśli w Tobie tkwi nawyk brania do siebie wszystkiego co ludzie mówią, nie pomoże Ci boks, siłownia ani sprężynowiec w kieszeni. Zawsze będziesz się bał, a Twoja inwestycja w silne ciało zmniejszać się będzie wraz z wiekiem. Gdy będziesz już dojrzałym mężczyzną, nawyk strachu wzrośnie, ciało straci siły a Ty dodatkowo będziesz się bał – polegałeś na sile która marnieje. Nie ma siły, nie ma bezpieczeństwa – tylko zgryzota na stare lata.

 

 

Paszoł won lęku!

 

 

Gdy czujesz ból wywołany krytyką, czyjąć dezaprobatą, podejmujesz działanie by ten ból zniknął. Cóż więc czynisz? chcesz nie wyjść na frajera, zmiażdżyć oponenta. Tak Cię nauczono; ludzie nawet modlą się, by ktoś kto sprawił im przykrość, umarł w mękach, zniknął ze świata. Wielu ludzi pisało do mnie, by nauczyć ich w jaki sposób rzucić na swojego wroga klątwę. Te metody naprawdę działają, jednak lepiej wziąć młotek i mocno uderzyć się nim w głowę, gdy pojawi się w niej taki pomysł. Co więcej, w ten sposób nigdy nie zyskasz spokoju, zawsze będziesz bać się kolejnej fali krytyki. I owszem, ten człowiek który Cię uraził (być może nieświadomie) zniknął, ale każdy inny też może zrobić coś, co sprawi Ci cierpienie. Dojrzałe działanie to staranie się by tę podatność na krytykę wypalić z siebie, wypędzić precz. Wtedy już nigdy nie będziesz bał się krytyki, nigdy nie zadrżysz z oburzenia… będziesz mógł prawdziwie kochać. Bo co to za miłość, jeśli do pełnej jej szklanki wpada tylko jedna mucha lęku? Mieć świadomość że to co ktoś mówi, krzyczy… to jego sprawa i jego problem. Jeśli mówi brzydkie rzeczy, to odczuwa je w sobie, wyobraża je sobie. Nie da się czegoś mówić w emocjach, i nie wyobrażać sobie tego, to konstrukcyjnie niemożliwe. Wyobrażając sobie obrzydliwości nie można czuć się dobrze – ciało nie odróżnia wyobraźni od realności (pomyśl o czymś złym, np. jak Cię napadają i zmierz sobie puls) więc napastnika zalewa adrenalina, gniew, czasem strach… gdy się skończy, pozostaje poczucie pustki, wypalenia, bezsensu.
Dwa rodzaje ataku
Napastnik działa w dwóch trybach. Pierwszy jest wtedy gdy wyrzuca z siebie nienawiść, złość, pogardę – i Ty ją przejmujesz. Wściekasz się, martwisz, paraliżuje Cię lęk (jeśli boisz się konfrontacji) przeżywasz, wyobrażasz sobie w myślach już później ripostę popartą ciosem prosto w nos… jest reakcja, a więc przyjąłeś do siebie czyjąś truciznę. Napastnik może poczuć się wtedy dobrze – oto pozbył się z siebie swoich odpadków, ponieważ wziąłeś je do siebie Ty, wprowadziłeś w swój wewnętrzny świat, myślisz o tym, dajesz temu energię. Niektórzy ludzie tylko w ten sposób czerpią energię do życia (wampiry emocjonalne).

 

 

Możesz też nie przyjąć brzydkiego prezentu – co jest możliwe do osiągnięcia jeśli trenujesz medytację, samoobserwację, zajmujesz się rozwojem swojej osobowości. Nie przyjmujesz, a napastnik zostaje z tym co chciał Tobie dać. Jeśli napastnik jest wampirem emocjonalnym, co najmniej poważnie się po czymś takim pochoruje. Jeśli jest zwykłym człowiekiem którego coś zdenerwowało – będzie to międlił w głowie, przeżywał. Pogrąży się w cierpieniu. Wokół pulsuje piękny świat, szumią drzewa… ale on tego nie widzi, ponieważ cała jego uwaga będzie skoncentrowana na swoich myślowych monologach. Człowiek obrażając Cię, podświadomie czeka na reakcję emocjonalną – w ten sposób upewnia się o swojej wartości. Gdy nie reagujesz, nie bierzesz tego – podświadomie doświadczy rozpaczy, smutku, objawów depresji. On tak się stara, traci spokój i płonie gniewem, obraża i bluzga – a Ty milczysz, nie przyjmujesz do siebie jego przykrej choroby.
Sport? i owszem
Sala treningowa? oczywiście, zwłaszcza gdy trenujesz z fajnymi chłopakami, są wspólne wyjazdy, obozy, można się pośmiać, są jaja, imprezy; także lepsza obrona w razie napadu. Ale nie zapominaj także o ćwiczeniu, wzmacnianiu i przemianie swojej osobowości. Prawdziwy wojownik to umysł, a nie gasnące z wiekiem mięśnie. Silny umysł to nie nienawiść i brak uczuć  (co promuje przemysł filmowy) a nawyk nie brania do siebie choroby innych ludzi, ich lęków, frustracji i gniewu. To jest siła – która umożliwia Ci także cieszenie się życiem. Gdy pójdziesz w stronę nienawiści, walki i gniewu, poznasz tylko ból, rozpacz a wcześniej czy później wiertarkę w kolanie i więzienie.

0

samiec http://www.samczeruno.pl

Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.

126 publikacje
85 komentarze
 

2 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758