Musiało być już długo po zmroku, gdy odkładano karty. Bo cóż można było robić w długie lutowe wieczory na dworze Czeszejko-Sochackich w Netrebie, poza grą – w brydża, wista czy pokera? Czas zabijał tak sam dziedzic, musiała to robić i jego małżonka. Dzieci do gry nie dopuszczano, więc proszono do gry sąsiadów-Ukraińców.

Sąsiedzi wstali.

– Czas już. Przyszedł taki czas, panie Czeszejko-Sochacki, że będziemy musieli was zabić. – rzekł jeden z nich.

Dziedzicowi w mgnieniu oka przemknęły przez głowę zasłyszane wieści o mnożących się w ostatnich dniach napadach na Polaków. W niedalekiej Parośli ktoś wymordował całą wieś. Następnego dnia piętnaście osób zarąbano w Toptynie. Podobno w Klesowie Ukraińcy porwali człowieka i ślad po nim zaginął. Z sąsiednich powiatów również dochodziły niepokojące plotki. "Ale tu, u nas? Sąsiad-sąsiada? Ot tak, wstawszy od stołu?" – pomyślał z niedowierzaniem i roześmiał się.

– Żarty się was trzymają, sąsiedzie, oj trzymają. Udałoby wam się mnie wystraszyć, gdybym was nie znał.

– Chody pane Lach, prawdiwo budemo was rizaty! – odrzekli, wyciągając noże i rewolwery.

______________________________________

Powyższy opis powstał w wyobraźni autora blogu, lecz w drugiej połowie lutego 1943r. w majątku Netreba (Wołyń, powiat Sarny) sąsiedzi-partnerzy od kart rzeczywiście zabili Michała (?) Czeszejko Sochackiego, jego żonę i 15-letniego syna. Uratował się najmłodszy, 12-letni syn, który skrył się pod piecem a po odejściu morderców uciekł do kolonii Sunia, gdzie został przygarnięty przez polską rodzinę. Ilekroć czytam o wydarzeniach w Netrebie, myślę o tym ocalałym chłopcu, który przeżył śmierć swej rodziny. Na podstawie książki Siemaszków można wywnioskować, że relacje z tego zdarzenia pochodzą z drugiej ręki, od osób, które zapewne słyszały opis mordu od ocaleńca. Czyżby nie przeżył wojny? Kolonia Sunia, w której się schronił, również przeżyła napad. A może przeżył, lecz jak wielu mu podobnych nie chciał przywoływać złych wspomnień? Do tego stopnia, że dziś nie znamy nawet imion zabitych w Netrebie.

______________________________________

Do podobnego zdarzenia doszło miesiąc później w Dederkałach Wielkich (Wołyń, pow. Krzemieniec). Agronom gminny Stanisław Stankiewicz oraz trzech innych Polaków zostało zabitych po grze w karty przez Ukraińców Słobodaniuka i Nahorniuka oraz przybyłą po nich bojówkę.


Źródło: Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945", Warszawa 2000., s.417 i 738.