Bez kategorii
Like

Dmowski o czasie po 1864 – dzisiejsze analogie

27/01/2013
731 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Okres po Powstaniu Styczniowym rzeczowo opisał Dmowski w cytowanej tu pracy „Niemcy, Rosja a kwestia polska”. Jest tam bardzo wiele analogii do czasów obecnych, niestety.

0


 Naszym wielkim powstaniem był rok 1980. Rok karnawału Solidarności. Podobnie po okresie ucisku lat 80 tych musiano pójść na ustępstwa wobec społeczeństwa, co bynajmniej nie znaczy, że realnie oddano mu władzę. O ile wtedy była bezpośrednia okupacja trzech obcych państw, o tyle teraz jest pośrednie zniewolenie za pomocą kilku sił – ludzi układu okrągłostołowego i zależnych od nich mediów, UE, Rosji, długu . Wtedy zabory były rozdzielone granicami, teraz uzależnienia nakładają się na siebie. Wtedy niewolę narzucano siłą, teraz uzyskuje się podobny poziom uzależnienia za pośrednictwem kłamstwa. Jednak wiele metod pozostało podobnych.

Dalej trwa „rosyjski system polityki „kresowej”, polegający na tłumieniu sił miejscowego społeczeństwa, nie dopuszczający do jego organizacji i tamujący jego kulturalny postęp” o którym pisał Dmowski.

Trwa w Polsce tyle lat po „upadku komunizmu” ta dziwna niemoc, nie pozwalająca nam się szybko rozwijać. Jesteśmy jakby w stanie ciągłej wojny domowej. Jest cenzura prowadzona innymi metodami a twórcy, którzy mają porównanie twierdzą, że bardziej represyjnymi niż za komuny. Likwidacja nauki historii. Niszczenie niezależnych mediów, zabójstwa polityczne. Intensywna lewoskrętna „europeizacja”. Wiszą obce flagi.

Wtedy trwała intensywna rusyfikacja, walka z polskim tajnym szkolnictwem, czego nieoczekiwanym efektem było to, że „Spis jednodniowy w r. 1897 wykazał, że z pośród umiejących czytać polskich mieszkańców Królestwa 60% umie tylko po polsku, co znaczy, że zdobyli naukę w domu lub w szkołach tajnych, bo szkoła publiczna uczyła po rosyjsku.” Około 1863 było 90% analfabetów, pod koniec wieku ok. 60%. Trzydzieści lat pracy u podstaw stworzyło naród z „miejscowych”. Więc możemy to zrobić i teraz. Robimy zresztą od jakiegoś czasu.

„Działalność ta zaczyna się stopniowo rozwijać wkrótce po
powstaniu. Koło r. 1885 staje się ona ogólnem hasłem wszystkich żywiołów
ruchliwszych, zwłaszcza młodzieży uniwersyteckiej. Mnożą się tajne koła oświaty,
zakładające czytelnie ludowe; młodzież rozwozi po kraju książeczki; w dworach
szlacheckich powstają liczne tajne szkoły, prowadzone przez żony i córki obywateli;
włościanie, zachęcani przez inteligencję, zaczynają coraz więcej prenumerować
czasopism ludowych, które, jakkolwiek skrępowane przez cenzurę rządową, znaczny
wpływ wywierają; liczba wydawnictw, przeznaczonych dla ludu, ogromnie wzrasta.
Zainteresowanie się ludem i hasło jego podźwignięcia staje się ogólnem,
literatura piękna zajmuje się przeważnie ludem, wreszcie zjawia się kierunek
polityczny, wysuwający lud, jako główny czynnik życia narodowego. Wyrazem jego
staje się tygodnik Głos, założony w r. 1886, i w tymże roku zawiązana tajna
organizacja polityczna — „Liga Polska" (przemianowana następnie w „Ligę
Narodową”).”
To był początek endecji. Zaczęło się to od walki z analfabetyzmem, nauki języka polskiego i polskości za pośrednictwem słowa drukowanego (teraz mamy internet). Uczenie ludu przez elity. To samo trzeba robić teraz, uczyć polskości, walczyć z analfabetyzmem politycznym. Uczyć nawet języka, bo słowa, pojęcia którymi posługują się tzw „lemingi” to dezinformacja lewicowa, brukselska, postsowiecka. Trzeba im odkłamać rzeczywistość na każdym poziomie.

„Tym sposobem wystąpienie warstwy włościańskiej na widownię polityczną
stało się wcieleniem w życie idei dawnych patrjotów, marzących o pozyskaniu ich dla
ojczyzny, dla sprawy narodowej. Lud poczuł się narodem…” Musi się poczuć i teraz.
Tak więc stworzono w okresie największego ucisku to, co nie udało się ani w końcu I RP, ani przez ponad pół wieku ograniczonej okupacji. Poprzez pracę u podstaw, z najbardziej upośledzoną grupą społeczeństwa udało się w 30 lat. To był największy skok cywilizacyjny od czasu zapoczątkowania polskiej demokracji w latach 1382-1384.

Mamy obecnie podobny problem z tzw „lemingami” które mimo, że uważają się za Polaków narodem się nie czują. Nie uważają, że mają „obowiązki polskie”, nawet obowiązek chodzenia na wybory, interesowania się polityką. Prezentują analfabetyzm polityczny, kulturowy tak jak wtedy chłopstwo było analfabetami realnie. Choć wtedy nawet bardziej mając w głowach ułożony światopogląd dzięki silniejszemu KK. Zadania jakby podobne choć zakres nieco inny. Zadanie nawet jest teraz trudniejsze, bo przynajmniej wtedy analfabeci wiedzieli, że nimi są, teraz wielu uważa się wręcz za elitę. Trzeba im tak samo uświadomić, że są niewolnikami w istocie, zniewolonymi przez kłamstwo. Ostatnia kampania wyborcza uświadomiła mi, że „przeciętni ludzie z ulicy”, z którymi często wtedy o polityce rozmawiałem naprawdę nic nie wiedzą, wielu nic ich nie interesuje lub wierzy w gusła. Tu trzeba zaczynać od alfabetu.

Dmowski traktuje Powstanie Styczniowe jako zakończenie sposobu myślenia przez naród widzącego tylko dwie drogi – walkę zbrojną lub bierne znoszenie niewoli. Po powstaniu znaleziono drogę pomiędzy tymi skrajnościami. Stałą walkę pokojowymi metodami wzmacniającą siłę narodu.
Wykorzystanie samorządu, przepisów, wyborów do walki o własne prawa. Tu też sytuacja jest podobna bo zachowanie obecnych władz przypomina zachowanie carskich, czy pruskich urzędników traktujących polskiego patriotę jak wroga. Policja podobnie prześladuje ludzi w klubowych szalikach, jak kiedyś ubranych w czarną żałobną odzież.

„Odtąd sprowadzani z Rosji działacze administrowali krajem, czuwali nad porządkiem publicznym, sprawowali sąd i wychowywali młode pokolenia w szkołach.” Dziś ci działacze są krajowi lecz sowieckiego chowu. W ich głowach siedzi rabska postsowiecka kultura przemieszana z nowym równie nam obcym a bliskim poprzedniej epoce eurosocjalizmem i równie obcym naszej polskiej kulturze oportunizmem.
„Działacze ci przynosili ze sobą zupełne nierozumienie stosunków kraju, wrogie usposobienie dla jego ludności, wreszcie instynkty i pojęcia zupełnie obce kulturze kraju i duchowi polskiego życia. Zarząd krajem, sąd, szkoła — wszystko się zamieniło w jeden system walki ze społeczeństwem, z jego potrzebami kulturalne-mi, umysłowemi i moralnemi. To był system — a na tle tego systemu wszystkie niedomagania zwykłe biurokratycznych rządów urosły do potwornych rozmiarów.
Samowola urzędnicza doszła do rozmiarów gwałtu publicznego, łapownictwo do
wymuszania haraczu i jawnego łupiestwa, niesumienność policji do stowarzyszania
się jej organów ze złodziejami i rozbójnikami, (…)Takie zwyrodnienie było nieuniknione w
warunkach, w których urzędnikowi państwowemu, obcemu ludności pochodzeniem,
powiedziano, że ta ludność to wrogowie państwa i zdano ją w znacznej mierze na
jego łaskę i niełaskę. Dochodzenie sprawiedliwości przeciw urzędnikowi ustrój
państwa niepomiernie utrudniał, a gdyby nawet było możliwem jej osiągnięcie w
instytucjach centralnych, to groźba zemsty ze strony władz miejscowych odbierała
mieszkańcom kraju wszelką w tym względzie ochotę. Praca kulturalna polska została zatamowaną.”
Jak dziś, prawda? Urzędnicza, sądowa samowola, próby narzucania obcej kultury, policja i politycy zblatowani z przestępcami, strach przed powiatowymi mafiami urzędniczymi. A ponoć żyjemy w wolnym kraju.

 

Wyzwoliliśmy się w dużym stopniu od wschodnich wpływów. To słabnie od śmierci Stalina, lecz nie mentalnie. Jednak w ostaniach latach widać ich znaczne wzmocnienie uzależnienia w dziedzinie politycznej w stosunku do lat poprzednich. Działanie równoznaczne z wypowiedzeniem wojny. Zagrożenie rosyjskie, to zagrożenie typu militarnego, wpływów tajnych służb tego lokalnego mocarstwa spowalniających nasz rozwój. Jednak na dłuższą metę poważniejszym zagrożeniem jest rosnąca potęga Niemiec, lidera i coraz bardziej właściciela UE. Jedyny sposób by utrzymać niezależność od nich (też od Rosji) został już w 1907 opisany przez Dmowskiego

„że przed nim leży długa i ciężka walka z przeciwnikiem potężnym, nie tylko swą liczbą, ale i kulturą, stawia sobie za cel — podnieść się na wyższy poziom cywilizacyjny.
Istotnie, jeżeli Polska ma wytrzymać nacisk fali niemieckiej, niema ofiar,
którychby naród nie powinien uczynić dla najszerszego rozwinięcia pracy kulturalnej,
dla postępu, któryby prowadził ją do dorównania przeciwnikowi. Inaczej, skazana jest
na rolę niemieckiego hinterlandu.” (Prowincja, kolonia) Stajemy się nim od 20 lat.

Podobnie jak wtedy to jest najtrudniejsze zadanie. III RP rozwija się zbyt wolno, by Niemcy dogonić. Nawet za pół wieku nasz poziom może jedynie dorównywać połowie ich. Moim zdaniem jesteśmy w stanie po odrzuceniu okrągłostołowych elit i przebudowie świadomości społecznej dogonić ich w dwadzieścia lat. To podstawa tego, by „podnieść się na wyższy poziom cywilizacyjny”. Choć i to podnoszenie, to wiele pracy. Tu trzeba twórczo naśladować najlepszych i tworzyć własne innowacje.

Nie można myśleć w kategoriach od wyborów do wyborów. Musimy mieć społeczeństwo obywatelskie obejmujące większość mieszkańców tego kraju. Dopóki się do tego nie doprowadzi, dopóty jesteśmy stale przegrani. Jak do tego doprowadzimy, to wygraliśmy raz na zawsze.

Na obrazku herb Królestwa Polskiego.

http://www.endecja.pl/biblioteka/pliki/1

 

 

0

R.Zaleski

"Czlonek Konfederacji Rzeczpospolitej Blogerów i Komentatorów............................. "My wybory wygralismy dzieki niekontrolowanemu internetowi i Facebookowi" V. Orban............. Jakosc polityki = jakosc zycia"

363 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758