Bez kategorii
Like

Trzy czwarte litra i pięć ósmych cala

13/04/2011
416 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Kwiecień plecień co przeplata… trochę wspomnień z końca tamtego lata

0


 

Gdzieś za granicą krzewów i drzew, i ludzkiej ciekawości, rozlega się szum ulicy podobny do tętna szaleńca, który poderwał się nagle do biegu nie zdając sobie świadomości, że serce zacznie tłuc jak zamknięty ptak w klatce, lub narkomana zmieniającego kompot w substrat aberracji, na której odpłynie wraz z resztkami świadomości.
 
Ulica, niczym wartki potok porywa, unosi; raz zabiera innym razem zostawia nie dając nic szczególnego w zamian.
To z niej schodzą po czasie ci wszyscy nieszczęśnicy pozostawieni samym sobie i sobie podobnym, ale już zupełnie niepodobnych do siebie z tamtych czasów.
Tu i teraz, na ławce w parku tworzą czarno-biały klimat, niegdyś tęgich gadających głów.
 
Dziś już nie szczycą się tatuażem zrobionym na melinie u Twardego na okoliczności podboju serca Jolki, której dawno już nie ma – zeszła biedaczka na komplikacje spowodowane licznymi stosunkami płciowymi. Widocznie sama miska z wodą, i szarym mydłem, nie była dostatecznie wystarczająca . Z czasem i Jolka zszarzała bardziej od tego mydła, a odcień jej zapadniętych oczu przypominał wodę z tamtej miski, z której spragniony pies nie chciał wziąć nawet łyka.
Ilość wyskrobanych płodów była tak pokaźna, że strach nawet wyliczać. Dla niej usunięcie ciąży, to żadna zbrodnia – nie znała nawet dziesięciu przykazań. Jedynym, które znała to, by zdołać przetrwać do następnego rana.
(…).
 
– Taka się urodziłam i po to mam cipę abyś mógł mi ją wylizać – mówi głośno młoda dziewczyna zaprawiona winem i czymś jeszcze. Jej oczy stoją prawie nieruchomo, a źrenice przypominają oczodoły wypalonych okien w starej Serbii.
 
– A wiesz, a po co ty masz fiuta? – zapytała nagle i nie czekając ani chwili dodała – też po to, aby ci go obciągnąć. Widzisz tacy jesteśmy i już.
 
I to takie wulgarne, a jednak aż do bólu prawdziwe.

Po obu stronach dziewczyny (ile ona może mieć lat? – 16, a może 21?) siedziało dwóch starszych, już dobrze po pięćdziesiątce, jegomości. Jeden nie pasujący do drugiego wcale.
Pierwszy porządnie ubrany, ale już dobrze zaprawiony najwyraźniej odpływał w siną pijacką dal.
Drugi, to typ rozgadanego menela, który zapewne dopiero przyszedł na swoją zmianę i wszystko wskazuje na to, że to on będzie dziś zwycięzcą, który zgarnie całą pulę.
Pierwszy nawet nie starał się trzymać fasonu – zmiękczony alkoholem rozparł się wygodnie i zasnął.
Drugiemu gęba nie zamykała się ani na chwilę i coraz śmielej przystawiał się do dziewczyny.
 
Dziewczyna nie brzydka, zgrabna – piersi, niedorosłe trójki, ale zdecydowanie więcej niż dwa i pół, wzrost około 165, całkiem zadbana. Na tyłku firmowe, dobrze dopasowane dżinsy, na nogach adidasy, jakby kupione dopiero co wczoraj.
 
Kiedy wracałem tą samą alejką, na ławce został tylko ten dobrze ubrany rozparty niczym w wygodnej kanapie. Zapewne zdziwi się niewąsko, kiedy wreszcie się ocknie. Na jego nadgarstku ciągle jeszcze widniał zegarek, i to nie byle jaki. Miał wszystko co przedtem, kiedy widziałem tę trójkę razem. Czyli tamci nie przysiadli się do niego, aby go oskubać.
Być może był sponsorem tej, która zaczęła na własny rachunek smakować życia z wszelkimi jego konsekwencjami i tak się rozochocił w stawianiu, że nad ranem odpadał?
Więc został tamten – zwycięzca , z którym rozmawiała wulgarnie i tak prawdziwe.
 
Ciekawe, czy była aż tak zepsuta, czy tylko alkohol, i to co w siebie zdołała załadować, wywołało taki efekt, a po przejściu fali poczuje się źle i z niesmakiem wspominać będzie to, co miało miejsce w parku, w jeden z tych jeszcze letnich i ciepłych wrześniowych poranków?
 

To nie rewolucja seksualna, to raczej zepsucie i okolice tego mrocznego niemoralnego bagienka, które, tu i ówdzie, opacznie nazywane jest wolnością.

0

Wiktor Smol

Copyright © 2011-2014 Wiktor Smol

369 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758