Bez kategorii
Like

Pokłosie Naftalego Botwina

25/11/2012
659 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Na odcinku “mowy nienawiści”, w kontekście „zamachu”, rozpętała się „szczujnia”.
W całym tym zgiełku, wielu, niosących kaganek oświaty, zapomniało zupełnie o Izaaku Naftalim Botwinie.

0


 

Rozpoczęła się właśnie w mediach, propagandowa przepychanka, żeby niedoszłego “zamachowca” ze stołecznego, królewskiego miasta Krakowa, akademika Brunona K., jakoś tam podpiąć pod którąś z partii, czy też ideę i wskazać przy okazji palcem, potencjalnego inspiratora, jego niecnych knowań.

Sprawa potencjalnego zamachu jest na tyle rozwojowa, że nawet nieoczekiwane aresztowanie matki “Madzi z Sosnowca” nie spowodowało spadku zainteresowania publicystów i komentatorów.

 

Słowa red. P.Lisickiego, w tym kontekście, że nie jest ważne “kto, kogo i czym pobudza”*, są jak najbardziej trafne, chociaz , faktycznie, nie zawsze!

 

Przynajmniej na razie, np. nie wiadomo nic o tym, czy agenci ABW, którzy stanowili trzon czteroosobowej grupy z Brunonem K. na czele, wzorem słynnego agenta Tomka, który “uwodził i prowokował” posłankę B.Sawicką, sami nie “prowokowali” i nie “pobudzali” tegoż do przestępstwa? Nie wiadomo, co na ten temat mówi “regulamin”, bo nie wiadomo, gdzie jest granica tegoż “prowokowania i pobudzania”? Gwoli przypomnienia – jak między osławionym agentem Tomkiem i posłanką B.Sawicką miało dojść do zbliżenia na plaży, wieczorową porą, po upojnej kolacji w nadbaltyckim hotelu, to w ostatniej chwili agent Tomek salwował się ucieczką. Oczywiście, salwował się nie dlatego, że nie chciał zbliżenia, czy też tam chciał! Po prostu, “regulamin zabrania” takowych zbliżeń i byłoby to naruszenie prawa. Trudno się mówi – taka robota –  i przestroga dla potencjalnych, przyszłych agentów, wychowanych na podbojach seksualnych Jamesa Bonda, którym marzy się kariera agenta-uwodziciela, który to agent robi, co chce i bezkarnie korzysta z wszelkich uciech. Jak widać na powyższym przykładzie – praca agenta ma swój wymiar martyrologiczny.

 

Ale, wracając do tematu. Jak tylko na rozkaz, na tapetę wraca temat “mowy nienawiści”, to natychmiast na zatroskanych ustach polityków i kwiatu dziennikarstwa, pojawia się nazwisko Eligiusza Niewiadomskiego, który to pod wpływem “mowy nienawiści” właśnie, został “pobudzony i sprowokowany” do tego, żeby zastrzelić prezydenta G.Narutowicza. Celuje w tej narracji szczególnie znany historyk i publicysta, a obecnie minister w kancelarii prezydenta, mianowicie – T.Nałęcz. Postać E.Niewiadomskiego w ten sposób jest i coraz bardziej staje się ikoną “mowy nienawiści”. Ale, czy to jedyna ikona?

 

W tym miejscu i kontekście warto przypomnieć inną postać i jak najbardziej ikonę “mowy nienawiści” – mianowicie, Izaaka Naftalego Botwina, członka przedwojennego Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiejoraz Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, który to 28 lipca 1925, jak najbardziej “sprowokowany i pobudzony”, wypełniając polecenie Partii, w sądzie we Lwowie, zastrzelił funkcjonariusza czy też współpracownika, czy też agenta polskich służb – Józefa Cechnowskiego, który przeniknął do KPZU i wydał policji czterech jej członków.

Izaak Naftali Botwin został za swój czyn skazany na karę śmierci i rozstrzelany (podobnie jak Eligiusz Niewiadomski). 

 

Postać Izaaka Naftalego Botwina warto przypomnieć, bo przecież żyją potomkowie jego kolegów partyjnych z Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy i wielu wyznawców, walczących od świtu do nocy z “mową nienawiści”, o Izaaku Naftalim Botwinie, w tym kontekście, jednak zapominając.

A są i tacy – nawet w tzw. “cywilizowanym świecie” – jak np. Isabelle Rohr, która w swojej książce , “Spanish Right and The Jews 1898-1945, Antisemitysm and Opportunism”, wspomniała o I.N.Botwinie, jednakowoż pisząc, że był “działaczem związkowym”, “aresztowanym i powieszonym w Polsce”, we Lwowie, ale już nie rozpisując się, za co konkretnie.

 

W moim rodzinnym mieście, w czasach mojej młodości, był nawet plac Botwina, ale całe szczęście – plac nazywa się już inaczej.

Postać I.N.Botwina, upamiętniona została w wierszu W.Broniewskiego “Na śmierć rewolucjonisty”.

A poniżej ten wiersz – jakże piękny! Czytany w czasach młodości mej, w szkołach.Jakaż piękna “mowa miłości i nadziei”, bo przecież Izaak Naftali Botwin zabił w imię lepszego świata – “życia piekniejszego, nowego”. … A jak wiadomo powszechnie, zbrodnia w imię ideałów międzynarodówki, żadną tam zbrodnią nie jest, w przeciwieństwie do zbrodni, którą się popełnia np. w imię ideałów narodowych.

 

 

Na śmierć rewolucjonisty

 

A z tej celi pustej i chłodnej 
trzeba będzie niedługo odejść,
jeszcze spojrzeć w niebo pogodne,
jeszcze spojrzeć za siebie-w młodość.

Już za chwilę przyjdą żandarmi,
wyprowadzą bez słowa z celi...
Trzeba umieć, jak żołnierz armii,
iść spokojnie pod mur cytadeli.

Ach, umierać nie będzie ciężko,
chociaż serce ma lat dwadzieścia-
nie złamane codzienną klęską,
dziesięć klęsk, dziesięć kul pomieści!

Bo jest życie piękniejsze, nowe,
i żyć warto, i umrzeć warto!
Trzeba nieść, jak chorągiew, głowę,
świecić piersią kulami rozdartą,

trzeba umieć umierać pięknie,
patrzeć w lufy wzniesione śmiało!
Aż się podle zadziwi i zlęknie,
aż umilknie łoskot wystrzałów!

 

 

 

* TVN24, Loża prasowa, 25.11.2012

 

 

 

 

 

0

Pawe

Pawe

30 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758