Bez kategorii
Like

PODEBATOWALIŚMY SOBIE

27/09/2012
482 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Podebatowaliśmy sobie z Prezesem Kaczyńskim na temat programu PiS – czyli kolejnego etapu reformy socjalizmu.

0


Napisałem o i tym felieton w dzisiejszej Rzepie. Na 2,5 tys znaków (razem ze spacjami – taki wymóg redakcyjny) Tutaj troszkę więcej.

Niektórzy z zaproszonych nie przyszli. I zostali bohaterami mediów. Niektórych. Nie przyszli ekonomiści „czołowi”, „wybitni” z „wagi ciężkiej”. Ja ekonomistą nie jestem w ogóle, więc się próbowałem skoncentrować na prawie. Niestety, zacytowanie przeze mnie tylko jednego artykułu projektu jednej z ustaw zostało uznane przez Prezesa Kaczyńskiego za „demagogiczne”. Zaszczytu jednak pewnego dostąpiłem, bo tylko ze mną Pan Prezes wdał się w polemikę w czasie trwania debaty.

Szkoda, że nie przyszli ci z „wagi ciężkiej” – może by nas wsparli w dyskusji z paroma profesorami, którzy przyszli. A tak musieliśmy dawać sobie radę sami. Aczkolwiek wydaje mi się nieskromnie, że mam w tym większą wprawę. Raz byłem nawet na Klubie Ronina dyskutować o systemie podatkowym.

Zostaliśmy jednak okrzyknięci „pisowszczykami”. Ciekawe co na to inni „pisowszczycy”? Chyba się poczują dotknięci. Przedstawiciel/ka (nie będę zdradzał płci, bo łatwo byłoby zgadnąć kto, nie słuchając debaty) odwrócił/a się plecami jak próbowałem w kuluarach wyjaśnić, ze pojęcie „społecznej gospodarki rynkowej”, której w Polsce podobno nie ma, a jest za to „liberalizm”, wprowadzili ordoliberalowie, którzy byli członkami założycielami Mount Pelerin Society – czyli stowarzyszenia „neoliberałów”.

Poszliśmy na debatę zorganizowaną przez PiS bo:

1) „niesiemy słowo pańskie” – to znaczy Pana Adama Smitha – zawsze i wszędzie,

2) nie boimy się konfrontacji z innymi poglądami,

3) na dyskusję o OFE organizowaną przez Rząd i Kancelarię Prezydenta nas nie zaprosili, więc musiałem napisać na ten temat książkę, a teraz nie mam czasu pisać następnej,

4) „uważamy rze” warto rozmawiać – że politycy powinni wysłuchiwać różnych teorii, żeby móc podjąć decyzję,

5) politycy nie czytają, a jak czytają to tylko to, co im doradcy przynoszą, a doradcy przynoszą im tylko to, co się mieści w ich rozumieniu świata – czyli niewiele

6) jedyną szansę na dotarcie do ich świadomości daje rozmowa przy udziale kamer,

7) jakby zaprosił nas Tusk też byśmy poszli.

Skrzętnie skorzystaliśmy więc z okazji, żeby powiedzieć to, co mówimy od 23 lat. I mam wrażenie, że chyba było słychać, to co powiedzieliśmy.

A powiedzieliśmy, że e podatek dochodowy jest nieefektywny ekonomicznie. Że miejsc pracy nie tworzy się ustawami, że ulgi, na przykład w składce na ZUS, są po to, żeby komuś „ulżyć” – czyli gdy mu jest za ciężko. A skoro uznajemy, że jest za ciężko, to dlaczego chcemy mu ulżyć tylko na dwa lata, żeby potem znowu było mu za ciężko, co właśnie sami przyznaliśmy wprowadzając ulgi? Że Polski rodzą w Wielkiej Brytanii, choć tam żadnych ulg nie mają, więc skąd nadzieja, że będą rodzić w Polsce, jak im ulgi jakieś damy? Że najlepsza ulga to ulga od rządu.

Zaczęło się jednak od sporu o wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych. Według ”Informacji dotyczącej rozliczenia podatku dochodowego osób fizycznych za 2011 rok” (www.mf.gov.pl/_files_/podatki/statystyki/2011/rozliczenie-2011.pdf) podatek należny wyniósł „47 121 795 tys. zł”, choć niektórzy upierali się, że ponad 60 mld. No ale pojęcie „podatek należny” jest, jak było widać, dla niektórych zbyt skomplikowane. Prawie 28% „dochodów” do opodatkowania, stanowiły „dochody” emerytów i rencistów – prawie 167 mld zł. Jak byśmy doliczyli do tego „dochody” sfery budżetowej, których nie znamy, bo Min. Fin. nie dysponuje takimi informacjami, to by się okazało, że połowa „dochodów” państwa z podatku PIT pochodzi z opodatkowania podatków!!!

Prezes Kaczyński zapowiedział, że nie będzie sięgał do „płytkich kieszeni”. Ma więc problem. Kieszeni „głębokich”, czyli podatników znajdujących się w drugim przedziale skali podatkowej, jest niewiele ponad 500 tys. (2,14%). Nawet jak podwoimy im podatki, a oni je, z jakichś powodów potulnie zapłacą, zamiast skorzystać z instrumentów międzynarodowej optymalizacji podatkowej, to dochody budżetowe zwiększa się o jakieś 11 mld zł. Tyle to rząd wydaje przez 10 dni (I!!)

Muszę jednak przyznać, że Prezes Kaczyński słuchał, co mówiliśmy, choć chyba nie wszystko mu się spodobało. Jeżeli robił sobie w ten sposób jedynie PR, to kto broni Premierowi Tuskowi zrobić sobie taki sam? Na pewno przyjdą na zorganizowaną przez niego debatę wszyscy „czołowi”, „wybitni” „z wagi ciężkiej”. PR będzie jeszcze lepszy.

Swoją debatę zapowiedziało SLD. Nas na razie nie zaprosiło. Zaprosili tych, którzy nie przyjęli zaproszenia PiS. Natomiast Ruch Palikota i Solidarna Polska uznały, że debata była bez sensu. Pewnie uważają, podobnie jak minister Rostowski, który wyraził takie przekonanie na początku 2008 roku, że polski system podatkowy jest doskonały i nie ma co dyskutować o jego zmianach.

Kandydat na Premiera, Tadeusz Cymański, łaskaw był stwierdzić, że „debata wykazała klęskę ideologii liberlanej”. Trochę to śmieszne, jeśli wziąć pod uwagę, że jego partia w Parlamencie Europejskim należy do liberalnej frakcji Europa Wolności Nigel’a Farage’a?

 

0

Robert Gwiazdowski

120 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758