Bez kategorii
Like

PEŁNIA UMIEJĘTNOŚCI ŚWIĘTYCH: I. POSTĘP DUSZY

15/06/2012
724 Wyświetlenia
0 Komentarze
34 minut czytania
no-cover

Ks. Aleksander Żychliński

0


 ’

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ks. Aleksander Żychliński
 
 
 
Pełnia umiejętności świętych

 
 
 
 
 
Każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare.Mt 13,52
 
 
Czynię szczerze wszystko, co jest w mojej mocy, by postąpić w życiu duchowym; stosuję wskazówki praktyczne podane we "Wtajemniczeniu w umiejętność świętych»*- a jednak nie widzę postępu i nie czuję prawdziwego zadowolenia ani pełnego pokoju duszy. Skąd to pochodzi? – Cóż jeszcze mam czynić? Często podobne pytania powstają w duszach, które szczerze pracują nad sobą i chcą dojść do pełni doskonałości chrześcijańskiej. Takim duszom szczerze pragnącym poświęcamy tę skromną pracę; jej zadaniem jest wskazać w krótkich słowach prostą ścieżynę, wiodącą ku wyżynom doskonałości, w myśl zasad św. Tomasza z Akwinu, św. Teresy z Avila i św. Jana od Krzyża.
 
     
     Ks. Aleksander Żychliński
 
 
 
 
 
 
I. POSTĘP DUSZY

  Najgłębsza treść naszego życia wewnętrznego polega na tym, że odrodzeni jesteśmy wewnętrznie przez Ducha Świętego. Sam Duch Święty jest w nas Sprawcą łaski uświęcającej, a znowu łaska uświęcająca sprawia, że Duch Święty prawdziwie przebywa w naszej duszy. A że Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna i jest Duchem Ojca i Syna, dlatego powiadamy słusznie, że przez łaskę Ojciec przychodzi do duszy, posyła do niej Syna, który pochodzi od Niego, i wraz z Synem daje jej Ducha Świętego. Duch Święty zaś przebóstwia duszę i sprawia, że jest ona zdolna posiadać Trójcę Świętą i nią się rozkoszować. Kto więc żyje życiem wewnętrznym, posiada w duszy dwojaki dar Boży: jeden Nieskończony i Niestworzony – to Duch Święty, czyli cała Trójca Święta, bo gdzie Duch Święty jest, tam jest także Ojciec i Syn; drugi skończony i stworzony – to łaska uświęcająca. Duch Święty jest Sprawcą łaski w duszy; On dla zasług Jezusa Chrystusa ją daje, by dusza, przebóstwiona łaską, zdolna była objąć w posiadanie Boga w Trójcy Jedynego.
 
 
Duch Święty wyciska w duszy piętno swoje, tzn. daje łaskę, która duszę tak przebóstwia, iż zdolna jest obcować bezpośrednio z Trójcą Świętą.Przez dar stworzony, jakim jest łaska uświęcająca, Bóg w Trójcy Jedyny daje duszy samego siebie, mieszka w niej i staje się jej własnością, tak iż dusza jest "kościołem Boga żywego" (2 Kor 6,16) i może nawiązać z Bogiem najserdeczniejszy kontakt życiowy. To Boże życie w nas rządzi się prawem ustawicznego postępu. Kto nie postępuje naprzód, cofa się. Działanie bowiem Ducha Świętego, wewnętrznego Motoru życia nadprzyrodzonego, przez się nie zaznaje zastoju, póki dusza nie osiągnie pełni doskonałości w żywocie wiecznym. Łaska zaś uświęcająca jest nasieniem chwały wiekuistej; albowiem żywot wieczny nie jest niczym innym, jeno ostatecznym dopełnieniem życia łaski. Dlatego łaska uświęcająca zdolna jest do rozwoju, którego kres jest w wieczności, i powinna ustawicznie w nas wzrastać, póki żyjemy na tym świecie, stosownie do słów św. Piotra: "Natomiast wzrastajcie w łasce i poznaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa" (2 P 3,18). Nikomu, choćby był nie wiem jak doskonały, nie wolno powiedzieć: Dość łaski posiadam, stopień łaski, jaki osiągnąłem wystarczy! Znaczyłoby to zejść z drogi wiodącej do Boga, lub przynajmniej zaniechać dalszej drogi, nie doszedłszy jeszcze do mety. "Wszyscy – pisze Pius XI – dla których Kościół święty jest przewodnikiem i nauczycielem, z woli Bożej winni dążyć do świętości życia. "Albowiem wolą Bożą jest – powiada św. Paweł – uświęcenie wasze» (l Tes 4,3); a Chrystus Pan sam wyjaśnia, jakie ma być to uświęcenie: ¨Bądźcie wy doskonali, jako i Ojciec wasz niebieski doskonały jest» (Mt 5,48). Niech nikt nie sądzi, że ten nakaz ewangeliczny odnosi się do małej garstki dusz wybranych, że innym wolno poprzestać na niższym stopniu cnoty. Prawo to obowiązuje wszystkich, bez wyjątku…
 
Świętość życia jest wspólnym celem i zadaniem wszystkich". Istotą doskonałości chrześcijańskiej jest miłość. Stąd oczywista, że rozwój życia wewnętrznego, czyli wzrost doskonałości, zależy przede wszystkim od wzrostu miłości. Jest rzeczą niewątpliwą, że możemy wzrastać w miłości. Św. Paweł ustawicznie wzywa wiernych, by starali się o postęp w miłości (Ef 5,15), i prosi Boga, by pomnożyć raczył miłość w sercach nowo nawróconych: "A modlę się o to, aby miłość wasza, pomnażała się nieustannie w umiejętności i we wszelkim rozumieniu" (Flp 1,9). Wzrost miłości nie zna granic ani ze strony samej miłości, ani ze strony Boga jako Przyczyny sprawczej, ani wreszcie ze strony duszy jako podmiotu miłości. Wzrost miłości nie ma granic ze strony samej miłości, ponieważ miłość jest uczestnictwem w niestworzonej i nieskończonej Miłości, podobnie jak łaska uświęcająca jest uczestnictwem w samej naturze Bożej.
 
 
Również miłość nie zna granic ze strony swej przyczyny sprawczej, którą jest Bóg wszechmocny i nieskończony; dusza wreszcie, podmiot miłości, nie ogranicza jej wzrostu, ponieważ ilekroć miłość się wzmaga, potęguje się również zdolność duszy do przyjęcia dalszego jej wzrostu. W tym właśnie ujawnia się nieporównana wzniosłość i poniekąd nieskończoność umysłowej natury ludzkiej, że zdolna jest odpowiedzieć, gdy ją Bóg wzywa do uczestnictwa w wewnętrznym życiu Bóstwa i do udziału coraz pełniejszego, bez granic i kresu, w Dobru, będącym własnością samego Boga. A dobrem tym jest przede wszystkim miłość, albowiem "Bóg jest miłością". Kto posiada miłość, choćby w najniższym stopniu, ten miłuje Boga więcej niż samego siebie, miłuje Go nade wszystko, a bliźnich – bez wyjątku – miłuje dla Boga jak samego siebie. I dlatego miłość nie wzrasta ze strony przedmiotu, czyli co do objętości, lecz jedynie co do siły i intensywności. Zakorzenia się ona coraz głębiej w woli i coraz bardziej ją przenika, rodząc w niej coraz silniejszy zwrot ku Bogu – Dobru najwyższemu – i jednocząc ją coraz ściślej z Bogiem. Ponieważ miłość jest cnotą, którą Bóg wlewa do duszy, a nie cnotą nabytą własnym wysiłkiem, dlatego akty miłości, które spełniamy, nie pomnażają cnoty miłości bezpośrednio i wprost. Bóg sam wlewa miłość do duszy i sam ją pomnaża, dając duszy coraz doskonalszy udział w owej niestworzonej Miłości, która jednoczy trzy Osoby Przenajświętszej Trójcy.
 
Niemniej jednak możemy własnym wysiłkiem przyczynić się do wzrostu miłości naszej, przede wszystkim przez zasługę. Każdy bowiem uczynek, który spełniamy w stanie łaski, a który nie jest grzechem powszednim, stanowi prawdziwą zasługę i daje nam prawo do wzrostu w łasce i miłości. Sobór Trydencki uczy, że przez każdy dobry uczynek, spełniony w stanie łaski, wysługujemy sobie wzrost łaski uświęcającej. Chodzi tu o zasługę w ścisłym słowa znaczeniu, to jest o zasługę, która daje rzeczywiste prawo do tego, by Bóg w duszy naszej pomnożył łaskę. Im więcej wzrastamy w życiu łaski i miłości, tym bardziej oddalamy się od stworzeń i zbliżamy się do Boga. A jak rozumieć to zbliżenie się do Boga? – Zbliżamy się do Boga w miarę, jak poddajemy się wpływowi Bożemu, jak przyjmujemy dobrowolnie działanie Boże w nas. Między duszą, będącą w stanie łaski, a Trójcą Świętą istnieje wspólność życia.
 
Ta wspólność życiowa rozwija się przez działalność cnót boskich, dzięki którym jesteśmy zdolni nawiązać rzeczywiście stosunek zażyły z Trójcą Świętą. Akty wiary, nadziei i miłości są jakby nadprzyrodzonymi ramionami, którymi obejmujemy Trójcę Świętą, przebywającą w duszy naszej. Podobnie jak w duszy rodzą się umysłowe władze, rozum i wola, przez które bierzemy w posiadanie prawdę i dobro, tak (w porządku nadprzyrodzonym) z łaski uświęcającej rodzą się cnoty boskie, przez które bierzemy w rzeczywiste posiadanie Trójcę Świętą, przebywającą w duszy naszej i z Nią najserdeczniej obcujemy. Im wiara jest żywsza, nadzieja bardziej niezłomna i miłość gorętsza, tym doskonalej posiadamy Boga, tym ściślejsza jest zażyłość nasza z Nim, tym bardziej Bóg jest naszą własnością, a my Jego. "Kto mieszka w miłości, w Bogu mieszka, a Bóg w nim". Im bardziej dusza postępuje w życiu wewnętrznym, tym więcej posiada uczestnictwa w wewnętrznym życiu Bożym, tym doskonalsza jest miłość jej i wiara, tym też ściślejsze jest obcowanie jej z Trójcą Świętą. Im doskonalsze bowiem są akty wiary, nadziei i miłości, tym ściślejsze jest to Boskie współżycie. Ilekroć spełniamy żywe akty wiary i nadziei oraz żarliwe, gorące, bezinteresowne akty miłości, tylekroć łaska uświęcająca wzrasta w duszy naszej, a tym samym Trójca Święta bardziej nam się oddaje, my zaś doskonalej Ją posiadamy i ściślejszą zażyłością z Nią się łączymy.
 
Każdy wzrost łaski uświęcającej sprawia, ze Trójca Święta głębiej niejako wstępuje do duszy, do najtajniejszych jej komnat, gdzie dokonywa się doskonałe zjednoczenie miłującej duszy z Umiłowanym.Im zaś ściślejsze jest zjednoczenie duszy miłującej z Bogiem, tym bardziej dusza poddaje się wpływowi i działaniu Bożemu. Zjednoczenie bowiem Boga z duszą polega właściwie na tym, że Bóg się udziela, że daje uczestnictwo w swym życiu wewnętrznym i że stworzenie to udzielanie się Boga posłusznie i dobrowolnie przyjmuje. Na wstępie życia duchowego, kiedy stan łaski jest niski i miłość jeszcze niedojrzała, działanie Boże na dusze i w duszy objawia się w formie mniej doskonalej i mniej nadprzyrodzonej; Bóg liczy się niejako ze stanem duszy i udziela jej łask, odpowiadających jej wiekowi dziecięcemu życia duchowego. Wówczas dusza działa i wykonywa początkujące akty cnót z pomocą Bożą. Bóg łaską swą pomaga, ale inicjatywa działania leży w rękach człowieka; toteż uczynki, które dusza spełnia, są same w sobie nadprzyrodzone, bo rodzą się z cnót wlanych oraz z łaski uczynkowej, wszakże bywają one wykonywane w sposób czysto ludzki, tzn. w sposób mniej doskonały. Pełno w nich jest niedoskonałości, zwłaszcza pełno nieroztropności, egoizmu, ukrytej pychy, subtelnej zmysłowości. Działanie i postępowanie duszy jest jeszcze ziemskie i zbyt mało Boże. O. Semenenko powiada, że dusza taka oddaje się naturalnej "czynności własnej". Czyni ona rzeczy same w sobie dobre, ale w sposób niedoskonały, bo mocą własną, z własnej inicjatywy zanieczyszczonej egoizmem. Porywa się na akty nadprzyrodzone, opierając się na własnych siłach i nie zważając dostatecznie na pomoc Bożą i wolę Bożą. Trzeba przyznać, że największa część czynności naszych, choć są dobre i nadprzyrodzone, jednak z powodu naszej nędzy zarażona jest naturalną "czynnością własna", tzn. pewnym naturalizmem, chęcią samowystarczalności w sferze duchowej oraz ukrytym egoizmem. Zawsze wracamy do tego, by działać z siebie i czynności nasze kierować do siebie; trudno nam wyzbyć się tej nieroztropnej pewności siebie i chęci działania na własną rękę i dla siebie.
 
O. Semenenkopodaje z głęboką znajomością duszy ludzkiej pewne znaki, po których poznać można, kiedy uczynki nasze skażone są naturalną "czynnością własną": Pierwszym znakiem jest pośpiech, to jest: pragnienie, zajęcie się jakąś rzeczą, wybieganie, myślenie, a szczególnie chęć dostania i poszukiwania – a to wszystko z pośpiechem. Więc pewna gorączka, układanie naprzód po swojemu – gorączkowe, staranie się gorączkowe, aby się ta rzecz rozpoczęła, szła, żebyśmy ją mieli, wyrywanie się do niej. Drugim znakiem jest niepokój, to jest: obawa, aby nie stracić. Kiedy dusza nie ma tego, czego pragnie, to się męczy; kiedy ma, to się lęka. Jest wtedy zwykle obawa, albo i pewność; ale zwykle objawia się pokusa przez obawę, bo to pospolitsze. Trzecim znakiem jest smutek, albo przeciwnie wesele. Smutek, gdy się straci, dozna zawodu; wesele, gdy się powiedzie. Te trzy znaki są niemylne. A naprzód dla tej prostej przyczyny, że są przeciwne duchowi Bożemu, więc są cechą przeciwnego ducha. Nigdy z duchem Bożym te rzeczy się nie zgodzą: ani pośpiech, ani niepokój, ani smutek. Z duchem Bożym idzie porządek spokojny, cierpliwy, ufny w Bogu, a nie w swe siły; z duchem Bożym idzie pokój, bezpieczeństwo, bez żadnej obawy; z duchem Bożym idzie wesele, niezależnie od smutku, bo gdym zrobił co do mnie należy, jakikolwiek będzie skutek, sumienie zapewnia mnie o spełnionym obowiązku; wtedy posiadam wesele w Duchu Świętym. Wszędzie, gdzie Bóg jest, jest duch Boży, jest porządek, pokój i wesele; a gdzie jest zepsuta natura nasza, tam jest zawsze: pośpiech przy rozpoczęciu jakiej czynności, i smutek w końcu, gdy się nie uda, albo owa głupia radość, gdy się nam co uda. Ten stan niedoskonały ustępuje w miarę jak dusza wzrasta w łasce i miłości. Działanie Boże w niej staje się coraz doskonalsze, coraz głębsze i bardziej nadprzyrodzone. Inicjatywa w życiu całym przesuwa się z duszy na Boga; dusza staje się coraz bardziej "bierną" wobec Boga, coraz więcej zależną we wszystkim od poruszeń Bożych.
 
 
 
Święta (nadprzyrodzona) Bezczynność i Bierność – tajemnica dusz doskonałych.
 
 
To nie jest bezczynność ani bierność bezpłodna; jest to raczej bierność nadprzyrodzona i Boża, będąca równocześnie najwyższą aktywnością. Dusza bowiem dobrowolnie przyjmuje Boże poruszenia i staje się najdoskonalszym narzędziem, przez które Bóg dokonywa dzieł swoich. Jest wielu, co pragną służyć Bogu i czynią wszystko dla Boga; ale mało jest takich, co rozumieją, że trzeba "Bogu dać czynić w sobie". To jest tajemnica dusz doskonałych. "Chrystus jako głowa działa z nami przez wewnętrzny wpływ swego Ducha, przez wewnętrzne natchnienia i tajne poruszenia serca, których na zewnątrz nie widać; chce bowiem sam rządzić swym ciałem, chce sam poruszać, jakby żywym swym narzędziem, każdym swoim członkiem przez życiodajnego swego Ducha, a to dla przedłużenia swego życia ongi tu na ziemi spędzonego; chce poruszać sam, jak Mu się podoba, i przykładać do dzieła. I dlatego nie wystarcza Mu to, że czynimy dobre uczynki dla Niego, to jest ze względu na Niego; chce, byśmy nadto czynili je z Jego poruszenia i zależnie od Niego. Pragnie bowiem mieć nas świętymi nie tylko w sobie, ale zależnie od swego Ducha; tym sposobem i łatwiej, i pewniej, przez nas i w nas, będzie dalej ciągnął swoje życie. Gdy zaś wiemy i czujemy to, że już nie należymy do siebie i od siebie nie zależymy, nie powinniśmy przedsiębrać sami żadnej myśli jakoby ze siebie samych, ani się decydować sami jakoby ze siebie na żadne dzieło, jakkolwiek w sobie dobre; inaczej wiedzmy, że zniewagę czynimy Chrystusowi, który Panem i głową naszą jest, gdy ośmielamy się sobie przywłaszczać to, co do Niego należy…
 
Ten sposób postępowania wysoki jest, ale i trudny i ciężki, dlatego też, jak widzę, nie wszystkim się podoba. Któż bowiem chciałby umrzeć całkiem sobie? Kto, aby we wszystkim zastosować się do Chrystusa, zgodzi się, aby we wszystkim wygasło jego własne życie, uczucie, działanie? Ludzką jest rzeczą chcieć wszystko samemu prowadzić, samemu postanawiać, rozsądzać i wszystko wykonywać jako władca absolutny duszy swojej i władz swoich. Gdy więc to w nas jest z natury samej, któż nie widzi, ile trzeba trudu, aby to powściągnąć?… Ale jakkolwiek to trudne jest, niepodobne nie jest dla dusz kochających; a kto raz postanowił dla Chrystusa podnieść oręż przeciwko sobie i swej naturze, ten obaczy, że Bóg przygotował mu swą pomoc, i nią pokrzepiony codziennie stawać się będzie silniejszym od siebie". W życiu zatem wewnętrznym chodzi głównie o całkowite poddanie się działaniu Bożemu w nas. Tam nie wolno liczyć na własne zdolności i siły, ani zbytnio i małodusznie obrachowywać się z własnymi zasobami, lecz należy ufność swą pokładać jedynie w Bogu; a równocześnie trzeba gotowym być przedsięwziąć wielkodusznie wszystko, nawet dzieła największe i najtrudniejsze, z Bogiem i dla Boga. A gotowość ta nie zostanie bez odpowiedniego czynu, jeśli dusza prawdziwie jest posłuszna Duchowi Świętemu.
 
Albowiem bierność, jaką rodzą dary Ducha Świętego, nie jest zwykłą biernością ludzką, pozostającą bez czynu, lecz jest to bierność nadludzka, Boża, będąca koniecznym warunkiem i niejako wstępem do czynów prawdziwie wielkich, ponieważ jednoczy nas doskonale ze Źródłem wszelkiej mocy, doskonałości i wszelkiego czynu. I dlatego bierność nadprzyrodzona bynajmniej nie prowadzi do niezdrowego kwietyzmu, lecz przeciwnie, jest najskrajniejszą antytezą wszelkiego kwietyzmu, bo jest bramą do królestwa czynu. W tej właśnie nadprzyrodzonej bierności, w tym doskonałym posłuszeństwie wobec Ducha Świętego kryje się tajemnicze źródło nadludzkich sił Świętych i działalności ich, posuniętej do heroizmu. Im bardziej postępujemy w życiu wewnętrznym, tym doskonalej czynimy to, co Bóg chce, jak On chce, kiedy On chce, dlatego, że On chce, oraz mocą łaski Jego. Wówczas uczynki nasze są całkowicie Boże i nadprzyrodzone. Teraz zrozumiemy, na czym polega istotny postęp duszy: na tym, by przejść ze stanu, w którym idziemy za własną naturą, do stanu nadprzyrodzonej bierności, w którym cała inicjatywa działania naszego leży w rękach Boga. Wówczas dusza działa, ale jako najposłuszniejsze narzędzie Boga; właściwie Bóg działa w duszy i przez duszę. To przejście ze stanu, w którym dusza kieruje się przeważnie naturalną czynnością własną, do stanu wspomnianej bierności nadprzyrodzonej nazywamy drugim nawróceniem.
 
Pierwsze nawrócenie – to przejście ze stanu grzechu ciężkiego do stanu łaski; drugie nawrócenie – to przejście ze stanu mniej doskonałego do stanu doskonałego, ze stanu zwykłej sprawiedliwości do stanu prawdziwej gorliwości.To przejście, wyrażające zasadniczy postęp w życiu wewnętrznym, nie jest łatwe; stanowi ono prawdziwy, nieraz bardzo bolesny przełom w życiu wewnętrznym. Nic dziwnego. Przecież w życiu duszy następuje wówczas głęboki przewrót: dotąd rządziła się ona własną inicjatywą, działała poziomo, po ludzku – a teraz cała inicjatywa we własnym życiu uchodzi jej z rąk, a działanie staje się dla niej poniekąd rzeczą niemożliwą. Opanowuje ją jakaś wyższa moc, wobec której dusza czuje się zupełnie bezsilna. Dusza, przeżywająca ten okres przełomowy, wchodzi w stan wielkiej oschłości i bezradności. Nie znajduje ona spoczynku i zadowolenia ani w rzeczach Bożych, jak w modlitwie lub w wykonywaniu dobrych uczynków, ani w sprawach ludzkich, jak w spełnianiu swych codziennych obowiązków. Wszystko ją nuży i rodzi w niej wstręt; tylko kosztem wielkich wysiłków jest ona w stanie spełniać swe obowiązki i oddawać się zwykłej modlitwie. Wśród tej duchowej posuchy żyje jednak w głębi duszy ustawiczna pamięć o Bogu i dobroci Jego; tej pamięci zaś na obecność Bożą towarzyszy bezustanna troska duszy, że Bogu nie służy szczerze, że cofa się w życiu wewnętrznym, że jest na złej drodze. Ta bolesna i ustawiczna troska pochodzi stad, że dusza nie odczuwa przyjemności w rzeczach Bożych, zwłaszcza w modlitwie i w spełnianiu dobrych uczynków, jaką odczuwała uprzednio. Żyje ona w obawie, więcej, ma poniekąd okrutną pewność, że popadła w zgubną oziębłość. Więc poczyna szukać przyczyn tego opłakanego stanu. Czy pochodzi on z własnego niedbalstwa, czy może nawet z ukrytych grzechów? Tymczasem wspomniana oschłość nie ma nic wspólnego z oziębłością. Oziębłość pochodzi z niedbalstwa i z grzesznej obojętności w rzeczach Bożych i we własnych obowiązkach. Natomiast owa oschłość idzie w parze z wielką pilnością i starannością w pracy i w obowiązkach oraz z serdeczną troską duszy: czy prawdziwie służy Bogu, czy nie czyni za mało dla Boga.
 
 
Jaka jest przyczyna tych oschłości?
 
– Ani grzech, ani niedbalstwo, lecz łaska Boża, która duszę coraz bardziej opanowuje, biorąc inicjatywę całej działalności duszy w swe ręce. Dotąd dusza żyła i postępowała po ludzku: jej działanie cechowała naturalna, egoistyczna czynność własna; teraz dusza poczyna żyć i działać po Bożemu. Dotąd dusza żyła i działała pod wpływem zmysłów i miłości własnej; odtąd zaczyna ona żyć wedle ducha, przynaglana miłością Bożą. Dusza, będąca w tym stanie, zatraca możność odbywania rozmyślania. Dotąd oddawała się chętnie rozmyślaniu, posługując się wyobraźnią, uczuciem, pamięcią i rozumem. Rozmyślanie było dla niej rzeczą łatwą, nawet przyjemną; teraz nie jest ona w stanie rozmyślać; wyobraźnia jest nieczynna, uczucie zamarło, pamięć zawodzi, rozum zaś nie może zdobyć się na żadne rozumowanie. Dusza – jakby martwy i zimny głaz – stoi przed Panem, bez uczucia, bez wyobrażenia, bez myśli. Jedno tylko pragnienie ją dręczy: pełnić wolę Bożą i kochać Boga. Tymczasem jest ona głęboko przekonana, że Go nie kocha i nie pełni Jego świętej woli. Co tu  robić?

 
 
 

I. POSTĘP DUSZY

II. BOŻE OCZYSZCZENIA

III MODLITWA ŻYWEJ WIARY

 

0

ezaw

What God prescribed. That's the law!

167 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758