Bez kategorii
Like

Ostatnia scena dramatu

06/02/2011
409 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Duża słoneczna sala, białe ściany, skromne umeblowanie. Na środku pojedyncze łóżko, w nim, w białej pościeli premier Donald Tusk. Wchodzą: Jaruzelski, Schetyna, Palikot, Gowin, Sikorski i Migalski. Przez uchylone drzwi zagląda Komorowski, nie wchodząc jednak do środka. Goście siadają na krzesłach wokół łóżka, zapada długotrwałe milczenie. Premier przerzuca wściekły, bezsilny wzrok z jednej twarzy na drugą.     TUSK – Donnerwetter, a tego po co przywlekliście?   KOMOROWSKI – Co on powiedział?   PALIKOT – Że ładna pogoda matole, albo wchodzisz albo zamknij drzwi bo smród leci z bufetu!   KOMOROWSKI – To ja pochodzę po parku, skoro tak ładnie, przyjdźcie po mnie jak już będzie po wszystkim, pa!   SIKORSKI (po zamknięciu drzwi) – Udał wam się prezio, wstyd […]

0


Duża słoneczna sala, białe ściany, skromne umeblowanie. Na środku pojedyncze łóżko, w nim, w białej pościeli premier Donald Tusk. Wchodzą: Jaruzelski, Schetyna, Palikot, Gowin, Sikorski i Migalski. Przez uchylone drzwi zagląda Komorowski, nie wchodząc jednak do środka. Goście siadają na krzesłach wokół łóżka, zapada długotrwałe milczenie. Premier przerzuca wściekły, bezsilny wzrok z jednej twarzy na drugą.

 
 
TUSK
– Donnerwetter, a tego po co przywlekliście?
 
KOMOROWSKI
– Co on powiedział?
 
PALIKOT
– Że ładna pogoda matole, albo wchodzisz albo zamknij drzwi bo smród leci z bufetu!
 
KOMOROWSKI
– To ja pochodzę po parku, skoro tak ładnie, przyjdźcie po mnie jak już będzie po wszystkim, pa!
 
SIKORSKI (po zamknięciu drzwi)
– Udał wam się prezio, wstyd jak cholera! Nawet na WSI już żałują, że mnie uwalili. Może lepiej, że to już długo nie potrwa… Ale my tu gadu- gadu, a pisiory rowery pompują! Donald. Przyszliśmy tu do Ciebie z przyjacielską wizytą, aby…
 
TUSK (zrywa się nagle i siada na łóżku z wściekłością na twarzy)
– Niczego nie podpiszę! Wyp…lać! (po chwili spokojniej) To znaczy, przepraszam, WY wyp…lać, a panu generałowi już dziękuję za wizytę.
 
JARUZELSKI
– Ech, całkiem jak „Wiesław” w siedemdziesiątym pierwszym… Ten sam szpital, nawet pogoda za oknem, luty… Były czasy… Ech…
 
SCHETYNA
– Donald, odpuść sobie, w prasie piszą, że „już nie musisz”, a w TYGODNIKU nawet napisali, że masz głęboką depresję! Wyobrażasz sobie? Wyluzuj, ktoś musi być winny…
 
TUSK (rozżalony)
-Ty sk…nu, śmiesz tu jeszcze przychodzić? Beze mnie skończycie jak Lepper, psy was po śmietnikach będą włóczyć! Tylko zacząłeś fikać i zaraz mi słupek opadł. Doktor mówi, że już nigdy nie urośnie, mimo wysiłków całego personelu, faktycznie depresja, czy co… (chlipie)
 
JARUZELSKI (z rozmarzonym uśmieszkiem)
– No całkiem jak „Wiesław”! Kliszko też był niezły….  I Edek w osiemdziesiątym. Jak ten czas pędzi…
 
MIGALSKI
– Ależ Donek, no co ty! Ja też jestem doktor i mówię ci, że się podniesie! Tylko sobie wypocznij z pół roku, rok, pojedź w Dolomity, do Peru, pooddychaj… Tu się tymczasem wszystko ułoży, wrócisz i znów zostaniesz gubernatorem. Zobaczysz jak ci wtedy słupek skoczy!
 
TUSK
– Ty ch…u, nie ty będziesz tu gubernatora mianował! Tak łatwo mnie nie spławicie, po pół roku Wołodia będzie miał w dupie! A przytulił któregoś z was, uściskał tak jak mnie? Którego, ja się pytam, no którego? Za przeproszeniem pana generała, oczywiście…
 
JARUZELSKI
– No dobrze, wystarczy już tego. Donaldzie, nie mamy czasu na pogaduszki: albo jedziesz na urlop, albo zdejmujemy ci ochronę BOR-u i wyjdź wtedy na ulicę, idź na zakupy, he he he… Wybieraj, bo nie ma czasu! Cholera, no całkiem jak z Gomółką…
 
TUSK
– Chłopaki, no co wy? Naprawdę, to już? Ale w piłkę dalej będziemy kopać, prawda?
 
GOWIN
– Tak Donald, pokopiemy, pokopiemy, tylko od dziś JA z Grzesiem wybieramy składy, a ty staniesz na bramce, buhahahahahaha! WEJŚĆ!!!
 
 
Goście wstają z krzeseł. Drzwi się otwierają i staje w nich trzech rosłych sanitariuszy. Wszyscy, kolejno za Jaruzelskim, energicznie kierują się w stronę wyjścia i wychodzą na korytarz. Tusk, blady, z wytrzeszczonymi oczami bez ruchu siedzi na łóżku. Sanitariusze wchodzą do pomieszczenia i wolno zbliżają się do pacjenta. Premier powoli podciąga kołdrę pod brodę. Ostatni z personelu wyciąga z za pleców kaftan bezpieczeństwa.
 
Poprzednie sceny:
http://cheshire.salon24.pl/248728,porazka-prowokacji-druga-scena-dramatu http://cheshire.salon24.pl/236763,porazka-prowokacji-premiera-pierwszej-sceny-dramatu
0

Kot z Cheshire

Inzynier z zacieciem humanistycznym, wielbiciel literatury niewspólczesnej

5 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758