Artykuły redakcyjne
Like

Bezradność wobec banksterów

13/08/2016
840 Wyświetlenia
5 Komentarze
6 minut czytania
Bezradność wobec banksterów

Projekt ograniczenia pretensji „frankowiczów” do rozliczenia „spreadów” świadczy o bezradności, jeżeli nawet nie złej woli projektantów.
Nie jestem kredytobiorcą, ani „frankowym” ani jakimkolwiek innym, wynika to nie tyle z braku zapotrzebowania ile z braku zaufania.
W moim banku, w którym mam konto, na które wpływa moja emerytura, nosi ono kłamliwą nazwę ROR – rachunek oszczędnościowo rozliczeniowy.
Jest on obciążony dwoma złodziejstwami dokonywanymi z pełną akceptacją obowiązującego „prawa”.
Człowiek, który dokonał tej kradzieży dawno nie żyje, ale kradzież dokonywana jest comiesięcznie.

0


Pomijając fakt, że w odróżnieniu od ubeków i wojskowych, którzy nigdy prochu nie wąchali i jedni za pałobicie, a drudzy za wysiadywanie za biurkiem po 15 latach w młodocianym wieku mają prawo do stuprocentowej emerytury, my – ludzie pokolenia wojującego i cierpiącego w wojnie i po wojnie, mamy wymiar 60% emerytury, to jeszcze dodatkowo obcina się nam należną wypłatę do wymyślonego dowolnie limitu.
Pamiętam kiedyś w telewizji natrętnie pokazywany, obrzydliwy, rozpasiony facet wrzeszczał, że próba obniżenia ubekom emerytury to złamanie konstytucji, ale kradzież normalnemu człowiekowi jego nędznej, raczej zapomogi niż emerytury to już nie jest łamanie konstytucji.

Druga kradzież to nie oprocentowane konta bankowe napędzające banksterom darmową gotówkę, którą mogą pożyczać na wysoki procent.
Kiedy mi w tym „moim” banku zaproponowano przeniesienie jakiejś sumy na „lokatę”, to na pytanie na jaki procent? – Otrzymałem odpowiedź, że średnio dostanę 2,5 % w skali rocznej.
Wówczas zapytałem, a ile procent będę musiał zapłacić za kredyt?
Odpowiedź brzmiała: – 10 %.
Może miałem do czynienia z wypadkiem skrajnym, ale między 7,5% pozostającym do dyspozycji banku nie licząc wymienionych „darmowych” lokat, a kwotą odsetek niezbędną dla pokrycia rzeczywistych kosztów bankowych istnieje tak wielka rezerwa, że można nią pokryć wszelkie rzeczywiste i wyimaginowane ryzyka.
Ponadto banki liczą sobie paskarskie ceny za byle jaką usługę.
Przed wojną banki stosowały powszechnie różnicę jednego punktu procentowego między lokatami i kredytami i z tego żyły zupełnie nie najgorzej.
Dzisiaj w Polsce mamy do czynienia z oczywistym wyzyskiem ze strony banków i to w 90 % należących do zagranicznych koncernów traktujących Polskę, jako łatwy łup.
Stosują powszechnie metodę, za którą przed wojną pan Boussac poszedł do więzienia, a mianowicie sztucznego pomnażania kosztów i wywożenia maksimum pieniędzy, najlepiej do „rajów podatkowych” wykazując straty lub w najlepszym przypadku redukując zysk.
Pisanie o tym, że banki w Polsce wykazały wysoki zysk w kwocie 15 mld zł. jest żartobliwe, zysk rzeczywisty jest znacznie wyższy, ale jest ukryty w fałszywych kosztach, a także w nienależnych apanażach.
Jestem przekonany, że uczciwie dokonana kontrola bez większego trudu obnaży całe te oszukańcze praktyki.
Nie odnoszą się tu do całego bagna „kreowania” przez banki pieniędzy za pomocą kuglarskich sztuczek.
Jest to odrębna dziedzina wymagająca interwencji na skalę światową gdyż prowadzi do nieuchronnej katastrofy globalnej.

Odnosząc się wyłącznie do strefy działań realnych, wystarczy posłużyć się zwykłą arytmetyką.
Jeżeli uznamy, że przy obecnym poziomie oprocentowania lokat i należności za usługi bankowe, średni poziom oprocentowania kredytów powinien wynosić przykładowo 6% w skali rocznej od kwoty realnej należności w danym roku, to należność globalną nie trudno wyliczyć.
W inkryminowanym przypadku mamy do czynienia z faktem niskiego oprocentowania, jako oczywistej pułapki w postaci sztucznego podwyższenia sumy kredytowej o 100 %.
Uczciwy rachunek powinien wynikać z obliczenia kwoty realnie udzielonego w złotówkach kredytu + przysługujące odsetki w wysokości 6% rocznie od pozostałej należności. Jeżeli z porównania tych dwóch kwot wynika, że kredyt został już dawno spłacony należy się zwrot nadpłaty + odsetki za zatrzymane pieniądze.
I to jest rachunek nie do obalenia i jakiekolwiek utyskiwania na fakt dokonanych zamknięć bilansowych i ponoszonych z tego tytułu wydatków, nie mają sensu. W najbardziej sprzyjającym dla banku przypadku należy skorygować bilanse, a szczególnie rachunek wyników.

Odrębną sprawą jest postępowanie karne wobec oczywistego nadużycia ze strony banków.
W USA banki zapłaciły za te praktyki 13 mld. dolarów kary, w Polsce w odniesieniu do szczególnie jaskrawych przypadków wyzysku też należałoby zastosować odpowiednie kary.
Ale to już jest domena prokuratorska, a nie ekonomiczna.
Karalny jest też szantaż banksterski, który jak widać z omawianej sytuacji jest skuteczny w odniesieniu do gremiów decydenckich, chociaż nasuwa się uzasadnione podejrzenie, że jest to jeszcze jedna sztuczka wymyślona dla otumanienia maluczkich.

Cała ta sprawa ma jeszcze jeden aspekt pomijany we wszelkich enuncjacjach na jej temat, jest nim problem wiarygodności i stabilności systemu finansowego w Polsce.
Bez powszechnego przekonania, że mamy do czynienia w państwie z systemem finansowym opartym na rzetelności i podlegającym uczciwej kontroli ze strony administracji państwowej, chroniącej swoich obywateli przed działaniami oszukańczymi, nie można stworzyć nie tylko normalnej gospodarki, ale nawet warunków dla normalnego życia.
Każde powodzenie w dokonanym oszustwie rodzi następne aż do wywołania katastrofy.
Dlatego niezbędna jest w każdym takim przypadku jak najszybsza interwencja państwa.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

  1. Pingback: Bezradność wobec banksterów | W y s z p e r a n e

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758