POLSKA
Like

Życie codzienne w Polsce – luty 2016 r.

26/02/2016
740 Wyświetlenia
3 Komentarze
6 minut czytania
Życie codzienne w Polsce – luty 2016 r.

Mamy kolejny komunikat o oddaniu do eksploatacji terminalu LNG w Świnoujściu.

0


 

Po powołaniu rzadu D. Tuska – ten „odczekał” swoje 3 lata i tryumfalnie obwieścił, iż wyłoniono wykonawcę, po dalszym 0,5 r. wmurował kamień wegielny i zawiesił ordery. Można było w tym czasie wybudowac i rozpocząć eksploatację, co pozwoliłoby na pokazanie gestu Kozakiewicza Rosjanom w sprawie kontraktu gazowego.

Później podawano coraz to nowe terminy „odbioru technicznego”, „próbnego”, ostatecznie nowy min, z PO Czerwiński – widać, że nie spał i dotrzymał obietnicy oddania terminalu do końca sierpnia 2015 r. Później oczywiście trzeba było wszystko sprawdzić na sucho i „na mokro”. Na szczęście dla PO – straciła ona władze i nie musiała już przesuwać kolejnych terminów. I tak dzierży nie mający szans pobicia rekord długości budowy terminalu LNG. Nowa rządząca ekipa też podaje w wypracowanym stylu swoje terminy. Ostatni też nie odbiega od tej dziwnej normy – Gazoport zostaje oddany do eksploatacji w maju i eksploatacja rozpocznie się w lipcu. Prawdopodobnie będzie następny komunikat, że eksploatacja techniczna odbedzie się w lipcu, a praktyczna w październiku, przy czym gaz popłynie w grudniu i tak da capo ad finem…

Nie winię tu rządu PIS, gdyż budowa o takim stopniu komplikacji musi być dokładnie sprawdzona – po tak niepewnym poprzedniku.

Przywieziono (samolotem Casa) oskarżonego o zbrodnię delikwenta z Malty. Na szczęście Polska nie dysponuje krążownikiem, bo niechybnie posłano by go dla bezpieczeństwa. Inaczej było w słynnym filmie „08 do Yumy” (jest zdaje się jakiś współczesny remake tego filmu – 3:10 do Yumy, czy coś takiego). W każdym razie – transport przestępcy, to robota dla jednego dzielnego szeryfa pomimo, że owego przestępcę próbuje odbić szajka kumpli… Ale nie, w Polsce mamy nadmiar pieniędzy – można wydać miliony na pokaz, na pokaz bezprzykładnej rozrzutności – w gruncie rzeczy dla ugruntowania przemożnej pozycji tłustej kasty prawniczej żyjącej na światowym poziomie i uprawiającej wymiar sprawiedliwości na światowym poziomie (kosztem biednego społeczeństwa i ten poziom, to też ich subiektywna ocena).

Można odkładać w nieskończoność właściwe finansowanie służby zdrowia, BiR, naukę, można skąpić dla ubogich rodzin z dziećmi, ale standardy prawne musimy mieć na wszechświatowym poziomie. Nawet, kiedy zbrodnia jest sfilmowana, oskarżony się przyznaje, wykluczona jest niepoczytalność – proces musi trwać przynajmniej rok i angażować ogromną ilość ekspertów prokuratorów i adwokatów, później zbrodniarza utrzymuje się kilkadziesiąt lat, a wspomniane potrzeby społeczeństwa czekają w nieskończoność.

Doceniam znaczenie i postęp prawa od czasów rzymskich, a nawet od czasów Hammurabiego, ale widzę już przerosty formy nad treścią, Np tempo rozstrzygania sporów w gospodarczych sprawach doprowadza zazwyczaj obie strony sporu do bankructwa, a koszty prowadzenia spraw są często większe o od przedmiotu sporu. Dostrzegam tu interes potężnego prawniczego lobby, to zakrawa na patologię. Czasem marzy mi się mądry książę, który siadłszy pod dębem – w ciągu paru godzin rozstrzygał wszelkie sprawy dotyczące jego poddanych…

Frau Merkel zapoczątkowała akcję „wspominkową” o pokrzywdzonych „wygnańcach” – przesiedleńcach z „niemieckich” terenów w wyniku II WW. Mają być muzea, instytuty itp. w podtekście – oczywiście rozpoczęcie dyskusji o rewizji granic, o powrocie na stare rdzenne ziemie. Jestem oczywiście za – słusznie – powróćmy na nasze słowiańskie ziemie – po Łabę, Berlin leży na naszych słowiańskich terenach. Całe obszary Łużyc do tej pory zamieszkują Serbołużyczanie – Słowianie (to nasze tereny od czasów Bolesława Chrobrego). Jeszcze w XII w. na terenie dzisiejszego Berlina panował słowiański książę Jaksa z Kopenick (w Berlinie jest dzielnica Kopenick).

Zmiana granic, to zerwanie traktatu poczdamskiego – wrócą do Polski Lwów z Wołyniem, Wilno, duża część Białorusi, a Niemcy zapłacą w końcu należne nam reparacje wojenne – to suma idąca w biliony dolarów (kilka tysięcy miliardów dolarów). Niemcy, ani formalnie, ani w rzeczywistości nie zapłacili Polsce kontrybucji. To co wziął w imieniu Polski Stalin, to ani do Polski nie trafiło, ani nie zwolniło Niemiec od zobowiązań w stosunku do nas…

0

Janusz40

337 publikacje
31 komentarze
 

3 komentarz

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758