POLSKA
Like

ZBRODNIA INTELEKTUALNA EKIPY TUSKA CZ. III

06/09/2014
420 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
ZBRODNIA INTELEKTUALNA EKIPY TUSKA CZ. III

Fragment lewego skrzydła nie mógł urwać się na skutek uderzenia w brzozę, wielka ilość drobnych odłamków i rozrzut wraku oraz brak krateru świadczą o rozpadzie samolotu w powietrzu, otwarcie ścian kadłuba na zewnątrz świadczy o wybuchu, gdyby nie było wybuchu tylna część kadłuba oraz prawe skrzydło powinno być w całości, większość pasażerów w środkowej i tylnej części samolotu powinna przeżyć –

0


ZBRODNIA INTELEKTUALNA EKIPY TUSKA CZ. III

EKSPERT PROF. WIESŁAW BINIEDA – DORADCA PREZYDENTA USA:

WYBUCH JAK Z PODRĘCZNIKA

 

— podsumował prof. Wiesław Binienda w czasie spotkania związanego ze sprawą tragedii smoleńskiej.

7 sierpnia 2014 roku w Domu Dziennikarza odbyło się spotkanie z prof. Wiesławem Biniendą, ekspertem zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, a od niedawna doradcą prezydenta USA Baracka Obamy. W drugiej części spotkania zorganizowanego przez klub Ronina oraz Solidarnych 2010 po projekcji filmu Marii Dłużewskiej „Polacy” udział wzięli także Maria Szonert-Binienda i Stanisław Zdziech.

Profesor został niedawno doradcą powołanej przez Baracka Obamę Prezydenckiej Rady Ekspertów ds. Nauki i Techniki, której zadaniem jest przygotowanie strategii rozwoju wysokich technologii w najważniejszych dziedzinach przemysłu amerykańskiego. Ekspert został konsultantem zespołu opracowującego strategię rozwoju w dwóch bardzo ważnych dziedzinach, którymi naukowo się zajmuje: analizy wielkich baz danych, ich wizualizacji oraz w wielkiej prędkości obliczeń i symulacji komputerowych najbardziej zaawansowanych technologii. Naukowiec wyjaśnił, jak to się stało, że został wybrany do tego ciała i czym dokładnie się ono zajmuje.

Odnosząc się do tragedii smoleńskiej, prof. Wiesław Binienda przywołał postać Anny Walentynowicz, której ciało, zdaniem jej syna, dotąd nie zostało odnalezione w żadnym grobie, mimo tego, że w Moskwie je rozpoznał.

Ekspert zespołu parlamentarnego mówił o eksperymentach naukowych związanych ze sprawą smoleńską, które w swoim laboratorium przeprowadzał. W ich wyniku stwierdził, że materiał, z którego zbudowany był samolot Tu-154M nie jest materiałem kruchym, nawet przy prędkości czterokrotnie większej od prędkości samolotu w Smoleńsku. Dlaczego więc na miejscu katastrofy znajduje się aż tyle drobnych fragmentów? Powołał się tu na słowa dr. Szuladzińskiego:

„Jeśli są fragmenty, to znaczy, że był wybuch”.

Zwrócił uwagę też na inną kwestię: przed „pancerną” brzozą znajdują się fragmenty samolotu.

A tymczasem?

WOJSKO POLSKIE STANIE RAMIĘ W RAMIĘ Z BANDEROWCAMI

http://www.polishclub.org/2014/07/15/na-telefon-poroszenki-polscy-zolnierze-wespra-spadkobiercow-stepana-bandery/

Jak informuje Polishclub wojsko polskie na zlecenie premiera Donalda Tuska wspierać będzie neobanderowców.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zdradził rezultaty konsultacji telefonicznych przeprowadzonych w poniedziałek z premierem Polski Donaldem Tuskiem – otóż omawiali oni szczegóły powstania polsko-ukraińsko-litewskiej brygady. Tym samym jest już przesądzone, iż polscy żołnierze staną ramię w ramię ze spadkobiercami ideologii Stepana Bandery.

„Ukr Pol Lit Brig” – tak ma się nazywać wspomniana formacja wojskowa, przy czym nie wiadomo jeszcze, żołnierze jakich jednostek zostaną w niej zmobilizowani. W zamian za zaangażowanie Polski w konflikt na Ukrainie prezydent Poroszenko obiecał stronie polskiej dołączenie do programu kreowania nowych miejsc pracy na terytoriach zagarniętych przez separatystów.

Powtarza się zatem historia z czasów inwazji na Irak, gdzie w zamian za udział naszych wojsk obiecywano nam konkretne korzyści gospodarcze. Oczywiście jedyne, z czym pozostaliśmy to opinia o Polakach jako o intruzach najeżdżających iracką ziemię oraz trauma polskich żołnierzy, którzy musieli się bardzo starać, aby wmówić sobie, iż ta wojna jest konieczna w imię bliżej niesprecyzowanych „celów wyższych”.

Sam pomysł stworzenia wspólnej polsko-litewsko-ukraińskiej brygady zrodził się miesiąc temu, w czerwcu, kiedy to pełniący obowiązki ministra obrony narodowej Ukrainy Mychajło Kowal poinformował, iż zapadła decyzja w tej sprawie.

Nikt chyba nie podejrzewał, iż dożyjemy czasów, w których czerwono-czarne, banderowskie flagi będą powiewać obok polskich, natomiast Wojsko Polskie będzie walczyć o interesy pewnych grup na Ukrainie, mocno skażonych duchem banderyzmu.

Co ciekawe Donald Tusk nie spieszy się z poinformowaniem opinii publicznej o szczegółach podjętych przez Polskę zobowiązań. Nic w tym zresztą dziwnego – premier już od dawna daje do zrozumienia, że społeczeństwo polskie ma płacić podatki, a nie wypowiadać się na tematy polityczne. Szkoda jedynie polskich żołnierzy, którzy zamiast własnego kraju, bronić będą obcych interesów.

Anna Wiejak http://www.polishclub.org/2014/07/15/na-telefon-poroszenki-polscy-zolnierze-wespra-spadkobiercow-stepana-bandery/ POLISH CLUB ONLINE 2014.07.16

Marzenie Adama Michnika wyrażone na konferencji prasowej w Stanisławowie zorganizowanej przez „Kurier Galicyjski” we wrześniu 2009 roku staje się już realne.

Michnik wypowiedział się publicznie w czasie owej konferencji, że należy Polskę przyłączyć do Ukrainy tworząc nowy twór państwowy POL – UKR lub UKR – POL.

Teraz realne kształty przybiera zbliżona nazwa polsko – ukraińska „Ukr Pol Lit Brig”.

Za podobne „marzenia” ojciec Adama Michnika Ozjasz Szechter członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy otrzymał wyrok 8 lat więzienia.

„ARCYBISKUP MICHALIK

…tyle, że za atakami mediów ( na Kościół – dopisek autora) idą działania władzy. Ten sam premier, który kilka lat temu jeździł z wizytą do kard. Dziwisza, dziś podejmuje decyzje niekorzystne dla Kościoła. Pamiętam różne czasy i sytuacje, a także pewnego prezydenta Polski, który przy kardynale Wyszyńskim nosił baldachim na Boże Ciało, a potem się okazało, kim naprawdę był ten człowiek.

Michał Szułdrzyński i Dominik Zdort („Rzeczpospolita” 6 04 2012):

Ksiądz arcybiskup porównuje Donalda Tuska do Bolesława Bieruta?”

Dzieje każdego narodu toczą się zwykle wokół pewnych wydarzeń, postaci, mających niejednokrotnie charakter symbolu i reprezentujących sobą wielowiekową świętość – tradycję.

Obecnie tragedię narodową stanowi bezkompromisowa grupa osób gwałcących i profanujących święte symbole i postaci. Świętości narodowe nie są bowiem wartościami zmiennymi, stanowią wartość stałą i nie mogą być szargane na oczach całego narodu.

Świętościami naszymi szargali już niejednokrotnie nasi wrogowie, chcący zawładnąć również naszymi umysłami. W ostatniej dobie czynili to hitlerowcy i bolszewicy.

Stworzono nową formę okupacji Polski, Obce narodowi siły zewnętrzne i wewnętrzne dążą aby utracił on źródło swojej spoistości i przestał być wrażliwy na własną tożsamość ukształtowaną przez wiekowe dziedzictwo kulturowe i religijne. Te same siły zawładnęły w Polsce Kościołem.

Mordy fizyczne popełnione przez hitlerowców i bolszewików na polskich intelektualistach świadczą o tym niezbicie:

– Katyń 1940 – to bolszewicy – NKWD w porozumieniu z hitlerowcami,

– Smoleńsk – zwany Katyniem 2010 – dwa wybuchy na pokładzie samolotu „prezydenckiego” przed wylądowaniem samolotu z dwoma prezydentami RP na pokładzie.

– Lwów – 4 lipca 1941 – mord na Wzgórzach Wuleckich 45 profesorów lwowskich wyższych uczelni – to ukraińscy nacjonaliści z batalionu „Nachtigall” i Gestapo,

Ludobójstwo dokonane na mózgach narodu, na jego sile intelektualnej jest dążeniem do unicestwienia jego tożsamości i pozbawienia siły przywódczej i jest równoznaczne z mordami fizycznymi.

Mord intelektualny dokonany na narodzie przez ekipę Tuska, zabraniający nauki historii naszego kraju w szkołach ponadpodstawowych jest jeszcze gorszy od mordu fizycznego, zamyka bowiem podstawową edukację i niszczy w ten sposób naszą tożsamość narodową.

RYZYKANCI Z KANCELARII PREMIERA

Do lotów do Smoleńska nie powinno w ogóle dojść ze względu na skalę zaniedbań przy ich organizacji – ocenia Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście w pisemnym uzasadnieniu decyzji o ponownym wszczęciu śledztwa.

Sędzia Wojciech Łączewski podkreśla, że w świetle poczynionych ustaleń „wyloty w dniach 7 i 10 kwietnia 2010 r. nie powinny dojść do skutku”. Jak wskazuje, nie „dopełniono wszystkich przepisanych prawem czynności lub zaniechano ich wdrożenia”, co uniemożliwiało prawidłowe przeprowadzenie zadania organizacji wylotów.

KANCELARIA PREZESA RADY MINISTRÓW

Według sądu w kilku przypadkach doszło do „niedopełnienia obowiązków” przez urzędników, zwłaszcza z kancelarii premiera, „co skutkowało działaniem na szkodę interesu publicznego, a mianowicie niezapewnieniem Prezydentowi RP oraz Premierowi RP należytego bezpieczeństwa”.

Tym samym, zdaniem sędziego, „powinno zostać rozważone postawienie zarzutów poszczególnym urzędnikom kancelarii premiera”. Chodzi zwłaszcza o trzy nazwiska powszechnie znane w tym kontekście. „Wskazane osoby nie są wyłącznie tymi, które mogłyby zostać rozważone w kontekście realizacji znamion przestępstwa z art. 231 par. 1 kk” – zaznacza sędzia. Ponadto według sądu śledczy powinni również zbadać, czy „niektórym świadkom nie należy postawić” zarzutu przestępstwa urzędniczego „w przypadku ustalenia odmiennej od przedstawianych przez nich wersji zdarzeń”.

Sąd odrzuca zdecydowanie argumentację prokuratury, że stwierdzone przez nią nieprawidłowości przy organizacji obu lotów popełnione przez urzędników nie mogą mieć charakteru przestępstwa. Bo nie można podzielić twierdzeń, że osoby z administracji publicznej nie mają wiedzy na temat przepisów prawa będących przedmiotem ich codziennej pracy.

Łączewski pisze w uzasadnieniu, że nie można również przyznać racji twierdzeniom śledczych, „jakoby stwierdzone naruszenia nie spowodowały skutku w postaci niebezpieczeństwa powstania szkody w interesie prywatnym lub publicznym”. A taki właśnie wymiar przestępstwa urzędniczego badała prokuratura.

Sędzia wylicza sześć naruszeń, które miały wpływ na bezpieczeństwo lotów i tym samym powinny podlegać ocenie odpowiedzialności karnej. Chodzi przede wszystkim o „niepoczynienie ustaleń co do statusu lotniska Smoleńsk Północny i niedochowanie chociażby minimalnej staranności w tym zakresie”.

„Status tego terenu miał kapitalne znaczenie dla bezpieczeństwa lotu jako takiego i obowiązków odpowiednich służb” – konstatuje sędzia Łączewski. I jednoznacznie wskazuje winnego: „takich ustaleń nie poczynił koordynator (…), czyli szef KPRM”.

Jak zaznaczył, samo wykonanie lotu należało do 36. specpułku, ale to urzędnicy z kancelarii premiera odpowiadali za zlecenie wykonania transportu lotniczego i „powinni się upewnić, czy możliwa jest jego bezpieczna realizacja”.

Kolejna poważna nieprawidłowość to „niedoprowadzenie do stanu, w którym jasny byłby status wizyty Prezydenta RP na terenie Federacji Rosyjskiej w dniu 10 kwietnia 2010 roku, co ewentualnie powinno się przełożyć na nadanie lotowi statusu HEAD”.

W ocenie sądu, nie jest łatwe dokonanie oceny statusu lotu prezydenta, który „jak się wydaje, nie miał charakteru misji oficjalnej”. Sprzeczne są też oceny polskich urzędników. Ale jeśli część z nich uznawała, że jest to misja oficjalna, to „powinni wystąpić o nadanie statusu HEAD”.

Winą urzędników jest również „wystosowanie zawiadomienia o potrzebie wykorzystania wojskowego specjalnego transportu lotniczego bez wszystkich niezbędnych informacji oraz zaakceptowanie takiego zawiadomienia przez koordynatora”, a także „zbyt późne i niestaranne przekazywanie informacji lub wręcz nieprzekazywanie informacji przez funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Moskwie”.

0

Aleszuma http://aleksanderszumanski.pl

Po prostu zwykly czlowiek

1408 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758