Bez kategorii
Like

Z Cameronem przy stole. Ani pod, ani na.

15/11/2012
454 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Cameron dał się poznać, jako osoba dokładnie widząca, czego chce i broniąca interesów narodowych swojego kraju.

0


 Wczoraj uczestniczyłem w spotkaniu posłów ECR w Londynie z Davidem Cameronem. Było to moje pierwsze spotkanie z premierem Wielkiej Brytanii. Zrobiło na mnie wielkie wrażenie, ponieważ zobaczyłem polityka, który realnie i twardo walczy o interesy swojego kraju. Mieliśmy okazję do wymiany poglądów podczas półgodzinnego spotkania i w tym czasie Cameron dał się poznać, jako osoba dokładnie widząca, czego chce i broniąca interesów narodowych swojego kraju. Nawet jeśli miałoby to wywoływać problemy w relacjach z przedstawicielami innych państw.

Nie ma co ukrywać, że w części interesy polskie sprzeczne są z interesami brytyjskimi. Mówiąc najkrócej, polska chce dużego budżetu UE po to, aby móc z niego finansować rozwój naszego kraju, natomiast Wielka Brytania chce maksymalnego ograniczenia budżetu Unii i wczoraj powiedzieliśmy to sobie dosyć jasno. Na marginesie można wspomnieć, że ten konflikt między polskimi interesami a interesami innych krajów, dotyczy także Niemiec czy Francji – Francuzi chcą na przykład dofinansowania rolnictwa kosztem funduszu spójności, podczas gdy my jesteśmy zainteresowani jak największą sumą na ten fundusz. Podobnie Niemcy – nie w pełni zgadzają się z nami, co wyraźnie było widoczne podczas wczorajszego spotkania Donalda Tuska z Angelą Merkel. Dlatego absurdem jest twierdzenie, że głównym i jedynym oponentem polskiego punktu widzenia jest Wielka Brytania. Argumentu tego używają politycy PO twierdząc, że oni zrobili już wszystko, a teraz zadaniem europosłów PiS i PJN jest przekonanie Brytyjczyków do zmiany zdania. Równie dobrze można wezwać europosłów PO do namawiania Merkel i Hollanda do zmiany ich pozycji względem budżetu. Poza tym, negocjacje w sprawie budżetu powinien prowadzić polski rząd, dla którego pracują tysiące urzędników i obarczanie kilku europosłów opozycji obowiązkiem negocjowania budżetu UE jest zwyczajnym dla Platformy przerzucaniem winy i odpowiedzialności na innych.

To z resztą śmieszne, że nagle się okazało, iż to czy Polska otrzyma obiecane w kampanii wyborczej Platformy 300 miliardów zł na fundusz spójności, będzie zależeć, od sześciu eurodeputowanych PiS i dwóch PJN. Jeśli tak ma wyglądać polityka Platformy, to proszę, aby w następnej kampanii tej partii – w jej reklamówkach – znaleźli się Paweł Kowal i Jarosław Kaczyński podpisani; "tylko ta ekipa zapewni nam sukces w Unii Europejskiej".

W Cameronie dostrzegłem w czasie wczorajszego spotkania polityka, który siedzi przy unijnym stole i twardo negocjuje w interesie swojego kraju nie zważając na to, co inni o nim myślą. Walczy o brytyjski interes narodowy. Natomiast Jarosław Kaczyński w przeszłości skakał po tym unijnym stole, krzycząc, że coś mu się należy, a obecnie Donald Tusk pod tym przysłowiowym unijnym stołem siedzi. I nie pytajcie się, co tam robi.

0

Marek Migalski

283 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758