Bez kategorii
Like

WOLTER FINANSISTA

16/08/2012
426 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Pan Profesor Andrzej K. Koźmiński napisał w Rzepie felieton o Wolterze, który uważał, że zadłużenie za granicą kreuje znacznie większe ryzyko niż wewnątrz kraju i „może stymulować gospodarkę”.

0


 Pan Profesor  Andrzej K. Koźmiński napisał w Rzepie felieton o Wolterze, który uważał, że zadłużenie za granicą kreuje znacznie większe ryzyko niż wewnątrz kraju i „może stymulować gospodarkę”.

www.ekonomia24.pl/artykul/705487,920703-Wolter-finansista–a-sprawa-polska.html

Nie do końca jestem pewien, czy Pan Profesor rady Woltera zaleca nam dziś do stosowania, czy też nie. Na wszelki wypadek przypomnę, że Wolter komentując przepych pałaców budowanych przez Ludwika XIV stwierdził, że nie były one bynajmniej ciężarem dla państwa, a wręcz przeciwnie –przyczyniły się do wzrostu obiegu pieniądza w kraju i rozwoju gospodarczego. Czyli mniej więcej to samo, co dziś mówią budowniczowie Stadionu Narodowego z zasuwanym dachem, który się nie zasuwa, jak się zrobi zimno, ale jego budowa pozytywnie wpłynęła na wzrost PKB. Wolter jest więc „trendy”.

Problem jest taki, że zarówno Król Słońce, jaki i współcześni „królowie” na sfinansowanie jakiejkolwiek budowy muszą pieniądze wyciągnąć od podatników.  Można oczywiście twierdzić, że skoro stanowią oni część społeczeństwa, w którym dokonuje się konsumpcji publicznej, to pieniądze te z powrotem do nich „wracają” tylko, że w innej formie.  A formy te bywają różne. Tenże Ludwik XIV na prośbę pani de Maintenon, żeby rozdawał większą jałmużnę, odpowiedział: „Król rozdaje jałmużnę, kiedy dużo wydaje”. Ale on mógł mówić również, „Państwo to ja”. Więc nie musiał zaprzątać sobie głowy źródłem pochodzenie pieniędzy na „wydawanie” – czyli na „jałmużnę”.

Tymczasem wartość, której dostarcza podatnik rządzącym, zostaje dostarczona za darmo! Bo przecież rząd używa tych środków na kupno towarów i usług, które mają wartość równą tej, jaką rząd otrzymał. Kupno nie stanowi restytucji. Robert Hamilton w Essay on the National Debt, porównał takie twierdzenia do oświadczenia złodzieja złożonego okradzionemu przez siebie kupcowi: „Użyję pieniędzy, które ci ukradłem na zakup towarów, które wyprodukujesz. Na co więc narzekasz. Czy nie odzyskasz z powrotem swoich pieniędzy, a ponadto, czy to nie pobudzi produkcji w twoim przedsiębiorstwie?” „Zachęta”, jakiej udziela rząd wydając pieniądze podatników, jest zupełnie w tym samym rodzaju – konkluduje Say. „Skoro wydatki publiczne oddziałują na całość bogactw w ten sam sposób, jak wydatki prywatne, przeto powinny się kierować tymi samymi zasadami oszczędności, co i wydatki prywatne. Nie ma dwu rodzajów oszczędności, jak nie ma dwu rodzajów uczciwości i dwu rodzajów moralności.” Aby zapłacić podatek, podatnik wymienia towary, którymi dysponuje, na pieniądze, którymi płaci. Pośrednio dotyczy to także tych podatników, którzy uzyskują dochód w gotówce, gdyż inni podatnicy, którzy im zapłacili, musieli wcześniej zamienić swoje towary na gotówkę. Państwo w jakiś sposób wydatkowało ściągnięte od podatników pieniądze, konsumując tę część bogactwa, którą symbolizowała otrzymana przez państwo w postaci podatków gotówka. W ten sposób ta część bogactwa została unicestwiona. Nie dotyczy to oczywiście wydanej przez państwo gotówki – ta pozostała w obiegu. Przestała jednak istnieć wartość towarów skonsumowanych w wyniku konsumpcji rządowej z dokładnie takim samym skutkiem, jakby nieprodukcyjnie skonsumowali je sami podatnicy. Z tą tylko różnicą, że przyjemność z konsumpcji miał ktoś inny, niż ten, kto pierwotnie wartość wytworzył.

Konsumpcja, która nie przynosi żadnej korzyści produkcyjnej poza zaspokojeniem jakiejś potrzeby, ma sens tylko wówczas, gdy potrzeba była rzeczywista i gdy została zaspokojona możliwie najlepiej. Tylko wówczas następuje rekompensata, która wystarczy, aby zrównoważyć, czasem nawet z nawiązką, poniesioną ofiarę. „Jeżeli konsumpcje dokonywane przez naród, albo jego rząd pociągają za sobą stratę wartości, a co a tym idzie stratę bogactwa – to takie konsumpcje są usprawiedliwione tylko wtedy, jeśli wynika z nich korzyść równa poniesionym ofiarom. Cała sprawność administracji polega na tym, aby stale i trafnie porównywać rozmiary ofiar z korzyścią, jaka w zamian przypadnie państwu” – pisał Say. Konsumować dla samej konsumpcji, robić wydatki z przyzwyczajenia, żądać usługi, czy zniszczyć jakiś przedmiot, żeby mieć przyjemność zapłacenia za nie – byłoby niedorzecznością ze strony jednostki i równie niezaprzeczalnie ze strony szefa rządu, jak i szefa przedsiębiorstwa. Rząd marnotrawca jeszcze bardziej zasługuje na potępienie od jednostki, albowiem jednostka konsumuje przynajmniej za swoje, podczas gdy rząd robi to za cudze. „Jednostka odczuwa pełną wartość rzeczy, którą konsumuje, częstokroć jest to owoc jej trudu i znoju, długiej wytrwałości i nieustannej oszczędności; jednostka może z łatwością określić rozmiar korzyści, jaką osiągnie z konsumpcji i porównać to z brakiem, jaki stąd powstanie. Rząd natomiast nie ma tak silnych, bezpośrednich pobudek do oszczędności…”

Dla tych samych przyczyn, dla których indywidualna konsumpcja nieprodukcyjna nie przynosi żadnych korzyści reprodukcji, ściąganie podatków również nie przynosi jej żądnych korzyści. Pozbawia natomiast producenta satysfakcji z nieprodukcyjnej konsumpcji jego własnego produktu, bądź zysku, który byłby osiągnął, gdyby go zużytkował produktywnie.

Say zastanawiał się także, co myśleć o autorach, usiłujących udowodnić, że majątek poszczególnych osób i majątek państwa są z istoty swojej czymś całkiem różnym, w wyniku czego dochodzili do wniosku, że majątek jednostki powiększa się przez oszczędności, a majątek państwa wręcz przeciwnie – przez wydatki. „Gdyby takie zasady spoczywały tylko w książkach i nie były stosowane w praktyce, można by się tym pocieszyć i z całą obojętnością posłać je do lamusa ogłoszonych drukiem błędów; ale jak tu nie boleć nad ludzkością, kiedy te błędy są wyznawane przez ludzi znakomitych dostojeństwem, talentem i wykształceniem; co więcej, są one stosowane w praktyce przez mężów stanu, którzy są u władzy i mogą poprzeć te błędy siłą bagnetów i armat?” Wypada dodać –  niestety.

0

Robert Gwiazdowski

120 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758