Bez kategorii
Like

Więzienie w Niemczech. Wasia. XXI

21/01/2012
381 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Przybywa do więzienia ktoś ważny.

0


   Kontynuacja

W tym niemieckim więzieniu było mi naprawdę dobrze. Chociaż odsiedziałem zaledwie jedną trzecią kary to już się na zapas martwiłem. Że wkrótce wyjdę.

   Kiedy już się przyzwyczaiłem i myślałem, że nic więcej się nie przydarzy, po więzieniu gruchnęła wieść: Wasia przyjeżdża! Nie wiedziałem za bardzo kim jest ten Wasia, ale po ogólnym poruszeniu wywnioskowałem, że kimś bardzo ważnym. Nawet Piotr był podekscytowany. Nigdy go takim nie widziałem. Coś po kątach szeptali z Azerem. No i wymyślili, że Wasia zamieszka u nas. To znaczy w "polskiej" celi. Myślałem sobie: "tyle wysiłku i na nic. Jak przyjedzie ten gangster (tak wtedy o nim myślałem) to od razu się na mnie pozna. Że jestem zwykły ulung i w ogóle. Może się nawet będzie pastwił nade mną?" 

   Z dnia na dzień coraz bardziej się denerwowałem. Aż w końcu przyjechał. Starałem się być przezroczystym by mnie nie zauważył i o nic nie wypytywał. Siedziałem cicho na swoim łóżku czytając jakąś książkę. Bardziej udawałem, że czytam. By mieć w razie czego pretekst dlaczego milczę i nie cieszę się z innymi jego przyjazdem. 

   Wasia nie wyglądał tak jak się tego spodziewałem. Trudno mi sobie nawet było wyobrazić aby w kimś mógł wzbudzać postrach. Ale dobrze wiem, że pozory często mylą. Musiało być przecież jakieś wytłumaczenie tego całego zamieszania. W każdym bądź razie wyglądał nawet sympatycznie: niski grubasek o twarzy okrągłej jak księżyc w pełni.

   No więc wszyscy mu nadskakiwali, nawet Piotr, a on przyjmował to naturalnie, jakby mu się należało. Zaczęło mnie to nawet irytować: byle co powiedział, a wszyscy tak byli zachwyceni. 

   Po paru godzinach takiego hołdu wstał i przeciągnął się znudzony. Skierował się w moją stronę. Zesztywniały udawałem, że  lektura książki tak mnie pochłonęła, że zapomniałem o całym Bożym świecie. Stanął nade mną i jakiś czas przyglądał. Koncentrowałem całą siłę woli by nie popatrzeć w jego stronę. Widziałem tylko jego nogi.

 – Ciekawa? – usłyszałem jego głos.

 – Aha – odpowiedziałem z udawanym luzem.

 – Mogę coś doradzić?

 – Tak.

   Podszedł i obrócił książkę, którą tak pilnie "czytałem." Przez tyle czasu nie zauważyłem, że trzymam ją do góry nogami.

 – Będzie Ci łatwiej czytać.

 – Dziękuję – na tyle tylko było wtedy mnie stać. W głowie miałem kompletną pustkę i nic lepszego mi do niej nie wpadło.

   Zadał jeszcze jedno pytanie, potem następne. Sam nie wiem kiedy rozmawialiśmy z sobą jak starzy znajomi. Pokazał mi nawet zdjęcia swojej rodziny, w szczególności dzieci z których był bardzo dumny, oraz swojego domu. Z którego też był dumny.  Nie był, jak wcześniej podejrzewałem, ani Rosjaninem ani nawet Ukraińcem. Chociaż na Ukrainie też miał dom. Był Armeńczykiem. Polskim władał dobrze choć, z akcentem. Potem zaczął mi opowiadać o swoich planach wybudowania elektrowni wiatrowej. Aby się uniezależnić od oficjalnych dostawców. Widać było, że to jego pasja. Z zawodu jestem elektrykiem więc miałem jako takie pojęcie o temacie. Odważyłem się nawet i dawałem jakieś rady dotyczące tego konceptu.

   Nie wiadomo kiedy przeleciało kilka godzin i nastał wieczór. Wstał i powiedział do pozostałych: 

 – Ten chłopak ma bardziej poukładane w głowie niż wy wszyscy razem.

   Nikt nie zaprotestował. A dla mnie zaczął się "złoty" okres w tym więzieniu. C.d.n…

0

Mefi100

275 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758