Bez kategorii
Like

W obronie lekarzy

05/01/2012
424 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

w całym tym zgiełku bitewnym, o recepty, numery PESEL, ubezpieczenia, NFZ, apteki, firmy farmaceutyczne i lekarzy, biorę stronę tych ostatnich, intuicyjnie, znam paru lekarzy, nie znam nikogo odpowiedzialnego za sprawy wcześniej wymienione

0


Więc to jest tak. Jest minister zdrowia Arłukowicz, robiący dobrą minę do złej gry, czyli jedzący żabę w zastępstwie Kopacz, pod nim jest jakiś tam lokalny decydent, tj. wojewódzki NFZ, potem dyrektorowie szpitali, przychodni, a na samym końcu lekarze, a których – zdaję się – słusznie, pisze się, że są pierwszego kontaktu. Ci lekarze, mieli tego pecha, że drugiego stycznia tego roku, nie byli na urlopie, tylko trafili do swej przychodni i musieli wypisać receptę pacjentowi. Zazwyczaj uprawnienia pacjenta do ubezpieczenia zdrowotnego, czyli skorzystania z usług lekarza pierwszego kontaktu sprawdzała recepcjonistka przychodni. Znaczy się osoba, która nas rejestrowała do wizyty u lekarza. Od drugiego stycznia musi zrobić to również lekarz przyjmujący nas w gabinecie. Jeśli tego nie zrobi, zdaje się na nieomylność i wszechwiedzącość recepcjonistki. Bo to on poniesie wszelakie konsekwencje jakiejkolwiek pomyłki. Zajmie mu tu najpewniej od pięciu do siedmiu minut, czyli w skali całego etatu około godziny. Skoro w ciągu dnia pracy ów lekarz przyjmował dotąd 50 pacjentów, to od drugiego stycznia przyjmie ich średnio o 10% mniej. Zysk dla NFZ wymierny. Bo te 10% to pacjenci, których najpewniej stać na wizytę w prywatnych przychodniach i klinikach, tam się udadzą, bez dwóch zdań. I bez dwóch zdań będą lepiej obsłużeni.

Idąc dalej tym tropem. Lekarze zaordynują lekarstwa, wypiszą recepty, tym z przychodni publicznych bardziej cenowo przystępne, tym z przychodni prywatnych nieco droższe, ale i nieco skuteczniejsze, to jest takie, jakie chcieliby wszystkim pacjentom zapisać, ale nie mogą. Ale, ale, to nie jest wcale wierzchołek góry lodowej. Wierzchołek jest wtedy, kiedy przydarzy się nam prawdziwe nieszczęście i jedynym naszym ratunkiem jest pobyt w szpitalu. Instytucji, która dzięki finansowaniu z NFZ może kompleksowo zająć się naszymi dolegliwościami. Wtedy państwo na niczym nie szczędzi, gorzej jeśli trafiliśmy na sknerę ordynatora. Tak się troszczy o budżet, że na cewnikach szczędzi, a światło (czytaj prąd) non stop pali się na szpitalnych korytarzach. Chociaż kto wie, może taniej jest stawiać na samodzielne dojście pacjenta do ubikacji, aniżeli opiekę pielęgniarek ? Tych ostatnich ponoć deficyt.

W każdym razie, śmiem twierdzić, szeregowi lekarze byli, są i pewnie przez jakiś czas będą między młotem i kowadłem. W każdym razie bronię szeregowych lekarzy, nie są niczemu winni, niby dlaczego ?, dlatego, że Arłukowicz realizuje projekt Kopacz, który wcześniej wetował ? Ot, meandry polityki.

0

Czarny Borys

Bóg jest ze mna, Orzel nade mna

92 publikacje
7 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758