i znów te chwile te godziny złote i czułość pod powieką co budzi nadzieje…
Boże !
i znów te chwile te godziny złote
i czułość pod powieką co budzi nadzieje
więc jak mam nie dziękować gdy tak blisko stoisz
że oddech Twój jak halny ogniem serca chwieje
jak mam Ciebie nie wołać wciąż radosnym głosem
gdy pozwalasz mi patrzeć hardo i czupurnie
a skrzydło mojej wiary wyrosło tak mocne
że unosi mnie ptakiem w locie aż pod turnie
bo ja chcę być szczęśliwy tylko w Moim Kraju
bo gdziekolwiek będziemy i gdzie los nas rzuci
to nie woda ni ogień żelazo czy klęska
ale myśl Twoja jedna do domu nas wróci…
Bo
przecież Ją widzieli w najciemniejsze noce
i Ona im świeciła jasną iskrą wiary
gdy trzeba było w życiu wytyczać kierunek
bez słowa Jej składali najcenniejsze dary
i nigdy nie myśleli że Ona macochą
że można Ją zostawić bo jest zbyt surowa
umierali z tęsknoty po kątach Europy
dźwigając jak opłatek czułe polskie słowa
a ja jestem tu po to byś się mógł zawstydzić
gdy w oczy ci popatrzy w chwili zapomnienia
a wiersz ten był jak Giewont co wlecze za sobą
nieodstępny i długi groźny cień sumienia….
Kiedyś
przecież czas przyjdzie aby nam powrócić
z różnych zakątków świata z plecakami winy
przyjdziemy cieniom Ojców ze skruchą się kłaniać
skuleni niczym wątły las kosodrzewiny…
z Ameryk Australii Europ czy Azji
pod chwiejnym żaglem serca śmiertelnie znużeni
będziemy niczym ptaki szybować ku Tobie
by wypełnić Testament tęsknoty do ziemi
do ziemi co się cieniem kładła nam pod oczy
bieliła wokół skroni śniegiem jak korona
co stała w naszych sercach jak krzyż nad Tatrami
gdy otwiera szeroko przyjazne ramiona…
Tu wrócimy
gdzie góry wyniosłe po zachwyt
za plecami nam rosną oparciem wysoko
a doliny jak pudła odłożonych skrzypiec
milczą głucho choć kryją melodię głęboką
stąd będziemy spoglądać hardo i spokojnie
gdy nam przyjdzie kiedyś przeciąć węzeł długich dróg
tu nam Giewont w milczeniu i nisko się kłania
cieniami które podchodzą pod śmiertelny próg
tu wrócimy gdzie góry wyniosłe po zachwyt
staną oto za nami znów surowym Bogiem
i gdzie werble nam głośno ostatnie zagrają
żałobnego marsza ponad skalnym progiem…
NIEZALEZNY ZAKLAD POETYCKI. Kubalonka. Naród,który sie oburza,ma prawo do nadziei, ale biada temu,który gnije w milczeniu. Cyprian Kamil Norwid