Bez kategorii
Like

Ultimatum Wacha-Lełęsy

15/05/2012
356 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Mamę Łukaszka napawało dumą, i dawała to głośno do zrozumienia, że film biograficzny o Wachu-Lełęsie rozrósł się aż do trylogii.

0


Mamę Łukaszka napawało dumą, i dawała to głośno do zrozumienia, że film biograficzny o Wachu-Lełęsie rozrósł się aż do trylogii.
Pierwszym filmem był "Tożsamość Wacha-Lełęsy". Zaczynał się tym, jak młody robotnik, nieinteresujący się kompletnie polityką, robił tylko kilka rzeczy w życiu. Dzieci, regularnie grywał w totka i jeszcze regularniej wygrywał, wybaczał kolegom donoszącym na niego do SB, dzielnie opierał się próbom werbunek przez organa i wiódł słodkie, normalne życie, jakie większość Polaków wiodła w tamtych, szczęśliwych latach. Ale jakoś do niego zaczęło docierać, że coś jest nie tak. Nie można wyjeżdżać za granicę, nie można kupić sobie samochodu, nie ma demokracji. Nie ma w Polsce mistrzostw Europy w piłce nożnej. Mięso jest na kartki. Jest źle. Film kończył się duchową przemianą bohatera w świadomego bojownika o wolność świata.
W drugim filmie, "Krucjata Wacha-Lełęsy", nasz bohater zakładał związek zawodowy. Sam. Potem wstąpili do niego różni ludzie: i robotnicy, i inteligenci, i doradcy, i zwykli ludzie, i tak dalej… Związek zaczął rosnąć w siłę, pojawiły się w nim różne gwiazdy, zaczynają się tarcia, niesnaski… Naszemu bohaterowi pierwszy raz rzucono w twarz "agent!". Załamany, usunął się w cień.
– Dziś premiera telewizyjna trzeciej części! – ekscytował się spiker na ekranie telewizora. – Film pokaże jak Wach-Lełęsa sam, własnymi rękami, z pomocą tylko żony, obalił komunę! Wszystko oparte na najnowszych faktach, ustalonych w głosowaniu! Widzowie sami wybrali esemesami jaka jest prawda!
…film miał tytuł "Ultimatum Wacha-Lełęsy". Był sierpień. W stoczni trwał strajk. Wach-Lełęsa walczył, rozmawiał, załatwiał z przedstawicielami partii. Nadeszła pora przerwy obiadowej. Strajkującym katering przywiózł pizzę i kebab, ale Wach-Lełęsa wymówił się i poszedł do domu na obiad. Zjadł obiad, wrócił, a wracał z żoną, i… przeżył szok. Okazało się, że pod jego nieobecność działacze związkowi (działaczki zwłaszcza) zakończyli strajk i zaczęli rozpuszczać robotników do domu!
"Nie, nie teraz!" myślał z rozpaczą Wach-Lełęsa. "Nie możemy zadowalać się schabowym, kiedy mamy szansę zmienić cały ustrój!"
Biegał wzdłuż ogrodzenia i medytował jak tu się dostać do środka.
Tymczasem przedstawiciel strony rządowej, Fiszdeusz-Tabach, zgięty boleśnie wpół przesuwał się powoli wzdłuż rzędu toalet. Pukał w kolejne drzwi, ale zawsze rozlegał się okrzyk: "zajęte!".
– Tu też strajk okupacyjny – jęknął Fiszdeusz-Tabach i poczłapał z powrotem.
Tymczasem Wach-Lełęsa stał pod murem i szukał wrokiem szczelin w cegłach.
– I co teraz? spytała jego żona.
– Zrobimy to na siodełko – zadecydował Wach-Lełęsa.
– No wiesz…! A jak nas ludzie zobaczą? Poza tym – chyba tyle dzieciaków nam wystarczy? Poza tym: jak to jest "na siodełko"?
Fiszdeusz-Tabach powolnym krokiem opuścił budynek i zauważył mur porośnięty zielskiem. Moralny niepokój przegrywał z fizjologią. Skierował się w stronę muru.
Wach-Lełęsa splunął w dłonie, złapał nimi dwie cegły na wysokości głowy, oparł stopę na złożonych w siodełko dłoniach żony i zaczął powoli dźwigać ciało ku górze.
Fiszdeusz-Tabach doszedł do muru i dyskretnie rozejrzał się na boki po czym ……..
Wach-Lełęsa sięgnął ręką do krawędzi muru.
Fiszdeusz-Tabach ……………………………….
Wach-Lełęsa podciągnął się na rękach.
Fiszdeusz-Tabach …………………………………………………..
Wach-Lełęsa przełożył nogę przez koronę muru.
Fiszdeusz-Tabach ……………………………………..
Wach-Lełęsa usiadł na murze i spojrzał na teren stoczni.
Fiszdeusz-Tabach ………………………..
Wach-Lełęsa nie spojrzał w dół, a szkoda, zobaczyłby Fiszdeusza-Tabacha.
Fiszdeusz-Tabach ………………
Wach-Lełęsa odepchnął się i skoczył. Spadł prosto na Fiszdeusza-Tabacha, który jeszcze ……….
– Aaaa!!! – krzyczał przestraszony Fiszdeusz-Tabach, obalony w zielsko.
– Najmocniej przepraszam! – wystraszył się Wach-Lełęsa i masował ręce, którymi uderzył Fiszdeusza-Tabacha. – Co pan tu robił? Kim pan jest?
– Pomoże mi pan wstać? – Fiszdeusz-Tabach założył zgubione przy upadku okulary. – Tak mnie pan obalił, że chyba coś z kręgosłupem…
– O kurde! – jęknął Wach-Lełęsa poznawszy Fiszdeusza-Tabacha.
…kiedy strajkujący zebrali się na powrót w sali kiedy wszedł pomiędzy nich Wach-Lełęsa.
– Obaliłem Fiszdeusza-Tabacha tymi ręcy, sam, przy pomocy żony – oświadczył niepewnie. I zanim zdążył cokolwiek uściślić, wybuchł entuzjazm.
Tak narodziła się legenda.

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758