Bez kategorii
Like

TYPE X – najlepszy wojenny spadochron

28/03/2012
1491 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
no-cover

Z przyjemnością prezentuję najlepszy i najbezpieczniejszy spadochron desantowy II wojny światowej.

0


Typ X, często nazywany też Irvinem Typ X, został skonstruowany przez kogoś innego. Powstał na bazie spadochronu Statichute konstrukcji Raymonda Quiltera. Był on jednym z właścicieli firmy GQ ( James Gregory & Raymond Quilter ), która oferowała spadochrony ratownicze dla RAF. Była to konkurencja dla Irving Air Chutes UK. Spadochron desantowy GQ zaproponowała brytyjskiemu War Office już w roku 1936 ale urzędnicy nie byli nim zainteresowani. Obudzili się z ręką w nocniku dopiero po sukcesach spadochroniarzy Hitlera.

Seryjny spadochron desantowy Type X był wynikiem współpracy pomiędzy dwoma konkurencyjnymi firmami GQ oraz IACh UK. Warto więc okazać szacunek konstruktorom i historii i nazywać ten wspaniały spadochron TYPEM X.

Typ X to spadochron desantowy otwierany za pomocą liny ( taśmy w tym przypadku ) desantowej. Uprząż była spięta za pomocą zamka szybkowyczepnego łączącego ją w jednym miejscu. Zamek taki nazywamy zamkiem centralnym. Po przekręceniu ( odbezpieczeniu ) i przyciśnięciu zamek rozpinał całą uprząż. Skoczek był wolny, mógł przystąpić do działania lub uciekać spod ognia. Spadochronu zapasowego nie było więc uprząż po prostu spadała ze skoczka. Podkreślam – uwolnienie się z uprzęży zajmowało 1 sekundę. Zamek centralny został opatentowany przez Irvina w roku 1929.

Pierwsze sztuki X posiadały czasze z jedwabiu. Problemy z dostawami jedwabiu zmusiły producentów do szycia czasz z bawełny o specjalnym splocie zwanej Ramex. Od roku 1944 standardowo używano do szycia czasz tkaniny nylonowej. Ile nylonowych uszyto do wielkich desantów roku 1944 nie wiadomo. Źródła podają jednak, że pierwsze czasze z nylonu pojawiły się w roku 1940. Czasza zbudowana była z 28 klinów podzielonych na 4 płaty. Patrząc na czaszę linek było 28, były białe. Faktycznie było o połowę mniej gdyż linka biegła od uprzęży przez czaszę do kominka i znowu przez czaszę do uprzęży. 14 linek biegło więc do czaszy, przez nią i z powrotem. Przy obrzeżu czaszy widać oczywiście 28 linek. Pierwsze serie miały czasze o średnicy 28 stóp. Czasze były na początku białe, dopiero znacznie później zastosowano tkaninę farbowaną na zgniłozielony-jasnobrązowy kolor. Czasz białych było bardzo dużo, zdjęcia zrzutowisk pokazują ich ogromne ilości. Niewielka seria czasz była wyprodukowana w tzw. nakrapianym kamuflażu. Było ich bardzo mało. Podobno ich kolor nie trzymał na tkaninie. Podczas wczesnych szkoleń z takimi czaszami skakali też żołnierze 1SBS. Plotki głoszące, że kamuflowane czasze były przeznaczone dla SOE mijają się z prawdą. Analiza skoków Cichociemnych do Polski całkowicie zaprzecza tej teorii. Tkaninę czaszy sprzedawano czasami na czarnym rynku lub używano na własne potrzeby. Było to niezgodne z zasadami konspiracji ale zdarzało się. Te wybryki są również dowodem tego, że z maskującymi czaszami ani zgniłozielonymi nie skakano. Wystarczy wyobrazić sobie sukienkę w brytyjskim kamuflażu na ulicy w GG.

Kominek ( czyli otwór na wierzchołku czaszy ) miał średnicę 22 cali (około 56 cm ). Linki miały długość ( po przeliczeniu ) około 6,75 m. Od roku 1941 rozpoczęto produkcję czasz ze wspomnianego rodzaju bawełny ( Ramex ) o średnicy 32 stóp. ( W przypadku czasz angielskich i amerykańskich nie podaje się powierzchni czaszy w tylko jej średnicę, w Polsce przez dziesiątki lat podstawową wartością z instrukcji była powierzchnia. ) Czasze z Ramex-u były uszyte z 2 odmian tkaniny o różnej przepuszczalności powietrza. Płat klina przy kominku był z tkaniny o mniejszej przepuszczalności. Tkanina ta była ciemniejsza niż tkanina reszty czaszy. To była jedna z bardzo niewielu wad Typu X. Z tego powodu czasza mogła się wahać. Przy kominku zbierało się za dużo powietrza, które nie zdołało uciec kominkiem, uciekało więc spod obrzeża czaszy. Czasza wykonywała ruchy podobne do dzwonu. Jego następca, spadochron PX został poprawiony i układ tkaniny był odwrotny. Pozwoliło to zredukować wahania czaszy.

Pierwsze uprzęże X były białe z kolorowym przeszyciem na taśmie uprzęży, przeszycie oznaczało zakład producenta. Są zdjęcia z 1, 2 i z 3 przeszyciami. W Hartenstein wystawiony jest jednak spadochron Type X Mark I z taśmami białymi bez przeszycia. Obok niego stoi manekin pilota ze spadochronem ratowniczym. On ma taśmy białe z przeszyciem. Zobaczycie to na zdjęciach. Wojenna masowa produkcja rządziła się swoimi prawami. Późniejsze uprzęże Type X bywały barwione na jasnobrązowy kolor. Patrząc na zdjęcia 1SBS widzimy jednak wiele uprzęży białych. Oglądając zdjęcia do artykułu zobaczycie powojenne PX, mój i Kolegi, z uprzężą brązową i z przeszyciem. To samo widać na uprzęży PX, który był otwierany do sesji zdjęciowej.

Taśma desantowa zakończona była klamrą o kształcie V wierzchołkiem do góry. Tą klamrę zatrzaskiwano do karabińczyka zamocowanego w samolocie. Mocowania w samolotach były bardzo różne, niektóre były przedłużane odcinkiem taśmy. Zależało to od samolotu i techniki skoku z danego typu. W bombowcach stosowanych do zrzutów SOE stosowano też przedłużacze ze stalowej linki. Zdarzyły się tragiczne wypadki spowodowane wypięciem się klamry V z karabińczyka oraz zerwaniem stalowej linki. Karabińczyk zabezpieczono zawleczką po tragicznym przypadkowym wypięciu klamry V w listopadzie 1940. Trzeba przyznać, że do roku 1944 zlikwidowano wszelkie wady Typu X. W porównaniu z innymi spadochronami były to i tak wady drobne.

Typ X występował z początku jako Mark I a potem jako Mark II. Łatwo je rozpoznać.
Mark I miał taśmę desantową ułożoną pionowo na zewnątrz pokrowca. W Mark II taśma desantowa była ułożona wewnątrz pokrowca pod osłoną czaszy. Drugiej różnicy nie sposób zauważyć z zewnątrz. Była to konstrukcja osłony. W Mark I linki były zaplecione w gumowe pierścienie na wyłogu osłony otwieranym po zerwaniu zrywek w stronę uprzęży. Zobaczycie to na ilustracjach. W Mark II tego wyłogu nie było. Linki były zaplecione na osłonie w tekstylne pierścienie i przykryte wyłogiem zabezpieczającym. Konstrukcja osłony Mark II zapewniała równomierne wyplatanie linek, tekstylne pierścienie nie rozciągały się podczas użytkowania.

Osobiście rozmawiałem wielokrotnie o skokach i spadochronach z Panem mjr Jerzym H. Dyrdą, byłym adiutantem gen. Sosabowskiego i byłym jumpmasterem. Znał on z czasów powstawania Brygady mojego dziadka więc przyjmował mnie bardzo miło. Miałem wtedy 17 lat, około 90 skoków i z wypiekami na twarzy notowałem to co mówił. Według jego opowieści zmiana osłony Mark I na Mark II odbyła się przy udziale polskich instruktorów szkolących w Ringway. Gumowe pierścienie osłony Mark I rozciągały się podczas użytkowania i nie trzymały wszystkich wplotów linek równie mocno. Powodowało to zaburzenia procesu otwarcia. Polscy i brytyjscy instruktorzy wnioskowali zmiany, które zastosowano w Mark II. Opowiadał też, że część Polaków ostrzyła sztylety aby ich użyć jako noży w razie przerzucenia linek przez czaszę, dziś zwiemy to kalafiorem. Wkładali sztylety do wewnętrznej kieszeni smocka tak, że rękojeść wystawała nieco przez nie dopięty suwak kołnierza. W razie kalafiora skoczek mógł szybko przeciąć linkę, która przeszła przez czaszę. Opowieści mjr Dyrdy są zgodne ze sztuką spadochronową i obecnie jako instruktor nie znajduję w nich żadnych błędów. Jestem przekonany, że tak było a noża spadochronowego używam do dziś przy każdym skoku. Armia brytyjska i amerykańska nie używają noży spadochronowych.
Jest też pewna zagadka. We wspomnieniach padła nazwa : LINKA ŻYCIA.
Chodziło zapewne o zrywkę wierzchołka czaszy lub zrywkę zamykającą czaszę w osłonie ale wtedy byłem młodym skoczkiem i skakałem ze sportowymi spadochronami bez zrywek.
Jeśli ktoś z czytających spotkał się z taką nazwą bardzo proszę o informację.

Osłona Typu X zamykana była linką zrywną o wytrzymałości około 80 kg. Żaden inny spadochron nie miał osłony zamykanej-wiązanej silną zrywką. Zaletą tej konstrukcji było to, że czasza zostawała uwolniona z osłony po porządnym naprężeniu linek nośnych. Do linek przechodzących przez kominek przywiązana była mocna linka z małym pierścieniem, do której wiązano zrywkę wierzchołka czaszy. Tak więc osłona otwierała się po naprężeniu linek nośnych a czasza odrywała się od osłony i taśmy desantowej po całkowitym wyciągnięciu i naprężeniu. Eliminowało to luzy, które powodują nieprawidłowości podczas otwarcia. Przywiązany zrywką wierzchołek czaszy był zabezpieczony krótką osłonką w kształcie małego rękawa. W Typie X każda część była odpowiednio przywiązana i zabezpieczona. Podczas otwarcia kolejne zrywki puszczały po odpowiednim naprężeniu się kolejnych części, nic nie działo się w niekontrolowany, przypadkowy sposób. Dlatego otwarcia tego spadochronu były tak pewne. Jedynie ilość zrywek wiązanych podczas składania przyprawia o ból głowy. Na szczęście w armii brytyjskiej spadochrony składały panie ze służby pomocniczej.

Ten wspaniały spadochron nie wyglądał ładnie po założeniu. Wyłogi pokrowca wydawały się zbyt małe by zakryć osłonę czaszy. Pokrowiec był zamykany-zawiązywany zrywką prowadzoną przez okute pierścienie lub pętelki z cienkiej taśmy. Wyglądał po prostu na prymitywne niedopracowane ustrojstwo….. Nie miało to jednak żadnego znaczenia. Działał wspaniale. Po wyeliminowaniu wad służył aż do lat 90. Był tak pewny, że Brytyjczycy dołączyli do niego spadochron zapasowy dopiero w roku 1952. Podczas desantu w roku 1956 ( Kanał Sueski ) PARAS wzięli dodatkową amunicję zamiast zapasowych spadochronów. Następcą Typu X i PX jest LLP ( low level parachute ) o bojowej wysokości zrzutu rzędu 76 m. Wiele rozwiązań konstrukcyjnych pozostaje podobnych. Mam w kolekcji oba te spadochrony, składam je i wiążę zrywki w bardzo podobny sposób.

Proces otwarcia Typu X :

Skoczek skacze przez drzwi lub zsuwa się w dół przez luk w podłodze kadłuba.
Przypięta w samolocie taśma desantowa napręża się.
Pokrowiec zostaje otwarty.
Osłona wykonuje przewrót w stronę głowy skoczka.
Taśmy nośne naprężają się i linki zaczynają się wyplatać.
Linki wyplatają się na całą długość i mocno naprężają.
Otwiera się osłona.
Czasza wychodzi z osłony na całą długość i napręża się.
Czasza odrywa się od osłony.
Osłona zostaje przy samolocie.
Czasza wypełnia się powietrzem.
Skoczek wisi pod czaszą wygodnie nogami w dół.
Skoczek może wykonać proste skuteczne manewry, zwolnić kitbag itd.
Ląduje na złączone nogi wykonując PLF ( parachute landing fall )
W 1 sekundę skoczek uwalnia się z uprzęży i wchodzi do akcji.
Oczywiście podczas procesu otwarcia urywają się po kolei linki zrywne, potocznie zrywki.
Zdecydowałem nie wyliczać w procesie otwarcia kolejnych zrywek aby nie powodować u czytelników zawrotów głowy. Bezpośrednio urywanych w trakcie otwarcia jest 9, do tego dochodzą jeszcze 4 zrywki wyłogu zabezpieczającego osłony.

W tworzeniu tego opisu pomagali : Jarek Kaleczyc i Rafał Chełmiński oraz moi Koledzy z brytyjskich PARAS, oni też podarowali instrukcję. Zdjęcia autorstwa mojego oraz Jarka Kaleczyca. Spadochron PX, który otworzył się przed obiektywem jest własnością Rafała Chełmińskiego, który pomógł mi wykonać zdjęcia. Spadochron był złożony przez brytyjskiego riggera. Replika Type X Mark I należy do Jarka Kaleczyca. Bardzo dziękuję za pomoc ! Obecnie licząc PX-y kompletne i sprawne, mamy ich w Polsce 4 a do nich komplety zrywek na 40 skoków.

Zapraszam do oglądania zdjęć. PX na zdjęciach ma linki przetykane niebieską nicią oraz na obrzeżu czaszy siatkę przeciw wywinięciu czaszy na lewą stronę. Kominek jest zaszyty tkaniną o dużej przepuszczalności. Tego podczas wojny nie było. Proszę też nie zwracać uwagi na oznaczenia na osłonie PX. Dla naszego opisu nie ma to znaczenia.
Pierwsze zdjęcia są podpisane, reszta ułożona jest zgodnie z procesem otwarcia.

Dwa spadochrony PX na naszej imprezie w Opolu. Prezentują je Koledzy z PSZ

Zbliżenie oryginalnego wojennego zamka centralnego oraz taśm uprzęży. na taśmach nie ma przeszyć oznaczających zakład wytwórcy. 

Hartenstein, Type X Mark I z boku. Spadochron na ekspozycji w pożałowania godny sposób rozwalony. Nie dość, że uprząż źle założona to jeszcze taśmy nośne powyciągane z pokrowca
 

Na taśmach uprzęży widać wspomniane w tekście przeszycie oznaczające zakład wytwórcy

 Paweł Moszner

źródło i więcej zdjęć tutaj:

http://www.dobroni.pl/rekonstrukcje,type-x-najlepszy-wojenny-spadochron,9848

 

0

zaczarowana dorożka

"Doradzajac przyjacielowi, staraj sie mu pomóc, a nie sprawic przyjemnosc" Solon"

113 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758