Bez kategorii
Like

Tulipan

15/04/2011
377 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Łukaszek z kolegami rozmawiali o technice.
– A mój stary ma ogrzewanie w aucie starowane na pilota – rzucił okularnik z trzeciej ławki.
– A moja stara ma zegar, który się sam reguluje falami radiowymi – przebił go Gruby Maciek.

0


Łukaszek z kolegami rozmawiali o technice.
– A mój stary ma ogrzewanie w aucie starowane na pilota – rzucił okularnik z trzeciej ławki.
– A moja stara ma zegar, który się sam reguluje falami radiowymi – przebił go Gruby Maciek.
– To wszystko nic – machnął ręką Łukaszek. – Ja mam starą sterowaną esemesami!
– Bez jaj – wzruszył ramionami okularnik. – Nie ma czegoś takiego!!
– To załóż się – Łukaszek wyciągnął rękę.
– A jak to sprawdzimy? – okularnik patrzył nieufnie.
– Zapraszam was dzisiaj do mnie do chaty. Zobaczycie coś niesamowitego – rzekł tajemniczo Łukaszek. Okularnik się zgodził.
Sześć godzin, trzynaście minut i dwadzieścia osiem sekund później cała trójka siedziała w dużym pokoju mieszkania Hiobowskich i patrzyła na mamę Łukaszka. Mama Łukaszka razem ze swoim mężem oglądała w telewizji remake serialu sprzed lat pod tytułem "Tulipan". W tej wersji słowo "Tulipan" oznaczało kryptonim tajnego, podłego agenta, który uwodził biedne kobiety. Spotykał jakąś taką biedną, samotną, wykształconą, średniozamożną czytelniczkę "Wiodącego Tytułu Prasowego" i emanując pierwotnym samczym seksapilem wkradał się w ich łaski i umysły.
– Jeśli mnie kochasz daj mi tego dowód… – szeptał podły kusiciel w ucho swojej ofiary.
– Chcesz pieniędzy? Informacji? Samochodu? Ustawić ci jakiś przetarg? – pytała omotana maksymalnie ofiara.
– Nie… Chodzi mi o coś innego… Coś, co nie będzie cię kosztowało ani grosza… Chcę, żebyś poszła za mną na manifestację patriotyczną…
– Ależ to obrzydliwe! – krzyknęła ze wstrętem ofiara.
– A kochasz mnie? – zamrugał oczami agent "Tulipan" i wycisnął łzę. – Weźmiemy tulipany i pójdziemy. I może zagłosujemy później razem… Na opozycję…
– Ach ty mój tulipanku… – zgodziła się potulnie ofiara.

PIPIK! PIPIK!

Mama Łukaszka sięgnęła po telefon.
– Esemes… – mruknęła. – Bieżąca recenzja! Podły agent! Podły! To wszystko jego wina!
Na znak dany przez Łukaszka trójka chłopców wyszła na korytarz.
– Widzieliście to? Wygrałem! – rzekł Łukaszek.
– No, wygrał – zadudnił Gruby Maciek. – Przegrałeś zakład, nędzna fiucino!
– O kurna, a o co się założyliśmy? – połapał się okularnik.
– O wpierdol – rzucił zaczepnie Gruby Maciek i się pobili. Nagle jednak bić się przestali, bo na korytarz wysunął się tata Łukaszka. Schowany bezpiecznie za ścianą, tak, aby mama Łukaszka go nie widziała, pokazywał fakju w stronę telewizora.
– Co ty robisz? – spytał zdumiony Łukaszek.
– Nie aprobuję tego serialu – powiedział cicho tata Łukaszka.
– No gdzie ty jesteś? – doleciał z pokoju głos mamy Łukaszka. – Ominie cię jakiś ważny wątek!
– Tak, tak, już idę oglądać! – zawołał posłusznie tata Łukaszka. Jeszcze raz pokazał fakju i poszedł oglądać.

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758