Bez kategorii
Like

Trucht imitatora profesora w „Gościu Niedzielnym”

07/02/2011
479 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

 W ramach promocji książki uniwersyteckiego profesora Jana Grossa ukazał sie w "Gościu Niedzielnym" wywiad z "prof." Władysławem Bartoszewskim, niedoukiem, który profesorem nie był i nie jest, lecz cwaniacko całymi latami imitował profesora, zamiast zająć się uczciwie dokształtem, choćby wieczorowym lub zaocznym i zdobyć kwalifikacje do nauczania w przedszkolu lub szkole podstawowej, których to kwalifikacji "profesor" jednak w jego własnym życiorysie nie posiada. "Profesor" przyznał się nawet w obliczu zagrożenia aresztowaniem w Weimarze, w wywiadzie dla "Dziennika", że profesorem nie jest. Niemiecki rząd mu ten fałszywy tytuł wykreślił. Tyle wstępu w sprawie rządowego autorytetu, który postępował w Niemczech gorzej niż kryminalista, złodziej samochodów, ryzykując wiezieniem za używanie nieprzysługującego mu tytułu naukowego. Tutaj wracam do tytulowego artykulu w "Gościu Niedzielnym", który wyciągnął jak asa z rękawa, "profesora" czyli fałszywy autorytet w celu zaprezentowania kontrowersyjnej, ponieważ odbieranej jako antypolskiej, książki. Pan Władysław Bartoszewski, szczycący się publicznie w Niemczech posiadaniem izraelskiego obywatelstwa, występuje w wywiadzie nie tylko jako krytyk zadeklarowanego żydowskiego autora i jego książki, lecz głównie jako domorosły historyk mający niejako kwalifikacje do oceny naukowej historycznej wartości książki autorstwa socjologa.  "Pan Jan Gross jest uznawanym amerykańskim profesorem socjologii, ale nigdy w życiu nie studiował historii, nie był i nie jest historykiem."   Należy tutaj wspomnieć, że pan Władysław Bartoszewski przemilczał fakt, że również nigdy w życiu nie studiował historii, nie jest historykiem, […]

0


 W ramach promocji książki uniwersyteckiego profesora Jana Grossa ukazał sie w "Gościu Niedzielnym" wywiad z "prof." Władysławem Bartoszewskim, niedoukiem, który profesorem nie był i nie jest, lecz cwaniacko całymi latami imitował profesora, zamiast zająć się uczciwie dokształtem, choćby wieczorowym lub zaocznym i zdobyć kwalifikacje do nauczania w przedszkolu lub szkole podstawowej, których to kwalifikacji "profesor" jednak w jego własnym życiorysie nie posiada.

"Profesor" przyznał się nawet w obliczu zagrożenia aresztowaniem w Weimarze, w wywiadzie dla "Dziennika", że profesorem nie jest. Niemiecki rząd mu ten fałszywy tytuł wykreślił. Tyle wstępu w sprawie rządowego autorytetu, który postępował w Niemczech gorzej niż kryminalista, złodziej samochodów, ryzykując wiezieniem za używanie nieprzysługującego mu tytułu naukowego.


Tutaj wracam do tytulowego artykulu w "Gościu Niedzielnym", który wyciągnął jak asa z rękawa, "profesora" czyli fałszywy autorytet w celu zaprezentowania kontrowersyjnej, ponieważ odbieranej jako antypolskiej, książki. Pan Władysław Bartoszewski, szczycący się publicznie w Niemczech posiadaniem izraelskiego obywatelstwa, występuje w wywiadzie nie tylko jako krytyk zadeklarowanego żydowskiego autora i jego książki, lecz głównie jako domorosły historyk mający niejako kwalifikacje do oceny naukowej historycznej wartości książki autorstwa socjologa. 

"Pan Jan Gross jest uznawanym amerykańskim profesorem socjologii, ale nigdy w życiu nie studiował historii, nie był i nie jest historykiem."

 
Należy tutaj wspomnieć, że pan Władysław Bartoszewski przemilczał fakt, że również nigdy w życiu nie studiował historii, nie jest historykiem, wiec robienie z niego "profesora" przez "Gościa Niedzielnego" na tle Jana Grossa, jest chyba po prostu hucpą w stylu "przymawiał kocioł garnkowi", w ramach promocji komercyjnych publikacji z których żyją Gross i Bartoszewski. Z publikacji nazywanych tu i ówdzie żerowaniem na trumnach.


Pan Rafal Ziemkiewicz napisał o zagalopowaniu się "profesora" Bartoszewskiego. 

Ja Traktuję  ten wywiad nie jako galop, raczej jako trucht pana Władysława Bartoszewskiego, wpisujący się w jego własną talmudyczną klasyfikację Polaków na bydło i niebydło. Pan Władysław Bartoszewski, pełnomocnik premiera Tuska w KPRM, nie posiadając do tego żadnych kwalifikacji historyka ani kryminologa, nie zapomniał oczywiście wypowiedzieć się, po dziadowsku o Polakach rzekomo żerujących na Pawiaku i w Jedwabnym.


http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&cr=0&kolej=0&art=1296403129&dzi=1207812935&katg=


http://www.rp.pl/artykul/606084-Kto-do-gory–kto-w-dol—.html


http://picasaweb.google.com/miroslaw.kraszewski/Dziennik26082008S5#5240656333497660658

 
0

Miroslaw Kraszewski

Przenikliwy.Pisze o malo znanej patologii. Od stanu wojennego jestem glownie w Niemczech gdzie reaktywuje sie od roku 2000 politycznie sterowana kulture i Eksport NEOkultury - Wiodacej Kultury Niemiec - DEUTSCHE LEITKULTUR, zakazy jezyka polskiego

94 publikacje
70 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758