Wojacy nie spieszą się, po drodze zachodzą napić się wody, zapalić i wszędzie ich przyjaźnie witają. Niektórzy wspominają, że dziś jest Wielki Czwartek, dlatego też chłopi pytają nas – dokąd idziemy w tę wielką noc. Strzelcy żartują, śmieją się, inni zaś mówią: „Musimy dziś postawić świece ofiarne".
Strzelcy, opisani w powyżej cytowanym upowskim dokumencie, zmierzali ku Janowej Dolinie, kamieniołomom położonym w powiecie kostopolskim. Janowa Dolina, włącznie z polskimi uchodźcami z pobliskich miejscowości, liczyła wówczas około 3000 mieszkańców. Mieszkańców narodowości ukraińskiej prawie nie było – opuścili osadę pod pretekstem szukania pracy w innych miejscowościach.
W Janowej Dolinie znajdował się garnizon niemiecki liczący ok. setki ludzi. Garnizon stwarzał ułudę bezpieczeństwa dla ludności osady. Sądzono, że w razie napadu Niemcy obronią ludność cywilną.
W marcu Niemcy aresztowali i rozstrzelali wicedyrektora kamieniołomów Romaniuka, aktywistę OUN, który przekazał banderowcom beczkę nafty czy benzyny mającej służyć do ataku na Janową Dolinę. Spodziewając się napadu Niemcy rozdali kilkanaście sztuk broni ludności polskiej.

W nocy z 22 na 23 kwietnia 1943r. (noc wielkoczwartkowa) Janową Dolinę zaatakowały oddziały banderowskie pod dowództwem Iwana Łytwyńczuka – „Dubowego", wspierarane przez cywili ukraińskich włącznie z kobietami i dziećmi podpalającymi budynki mieszkalne.
o północy ze wszystkich lasów okalających osiedle i zabudowania Kamieniołomów, rozpoczęła się kanonada strzałów z broni ręcznej i maszynowej. Ukraińcy otoczyli osiedle i, posuwając się systematycznie, podlewali każdy budynek naftą czy benzyną, podpalając go następnie smolnymi łuczywami od strony wejścia. Oknami wrzucali granaty, do uciekających strzelali, kogo dopadli, tego zabijali siekierami lub widłami. Napastników było bardzo wielu (…) – z relacji Janiny Orłowskiej-Łosek. Trzeba przyznać, że koresponduje z nią upowski dokument: zanim zapaliły się polskie domy, wystraszona szlachta biegnie w przeciwległym kierunku i pada martwa pod celnymi strzałami sotni Puchacza.
Niektórzy Ukraińcy pozostali w Janowej Dolinie, udzielali schronienia Polakom: znany jest nam przypadek, że wykryta w domu ukraińskim pani Świderska z trojgiem dzieci musiała wcześniej oglądać mord swoich opiekunów Ukraińców, a dopiero potem odebrano życie jej i jej dzieciom. (z relacji Wł. Kobylańskiego).

Załoga niemiecka otworzyła ogień do napastników z umocnionego hotelu robotniczego – tzw. bloku, nie wystawiając jednak nosa poza swoją warownię. Siatka ZWZ-AK istniejąca w Janowej Dolinie od 1941r. nie odegrała żadnej roli.

Podczas napadu na szpital banderowcy wynieśli chorych Ukraińców, szpital z resztą pacjentów podpalili, a lekarza Aleksandra Bakinowskiego, jego żonę, studenta medycyny Jana Borysowicza oraz przypadkową pacjentkę zarąbali na placu przed szpitalem siekierami.

O świcie sygnał czerwono-zielonej rakiety daje znak do wycofania się. Banderowcy uchodzą z dziesięcioma wozami materiałów minerskich. W tę noc zginęło w Janowej Dolinie około 600 Polaków – spalonych żywcem, uduszonych dymem, zastrzelonych lub zarąbanych. Nie zginął ani jeden Niemiec. Nad ranem grupa uzbrojonych Polaków zaczęła szukać odwetu. Zabito pięcioro niewinnych osób narodowości ukraińskiej i dwoje Rosjan omyłkowo wziętych za Ukraińców. Jak podają Siemaszkowie, odwet ten spotkał się z potępieniem pozostałych mieszkańców Janowej Doliny.

Kiedy oddziały Dubowego odeszły w inne miejsca, to zaszczepione porywem zemsty miejscowe bojówki jeszcze kilka nocy nie spały. One tak tradycyjnie jak w „koliszczyźnie", chodziły „Lachów wykańczać – to jeszcze jeden cytat z upowskiego dokumentu. Petro Mirczuk, upowski historyk oceni straty „wroga" biorącego udział „w walce" w Janowej Dolinie na setki zabitych i rannych. Straty własne autor poda jako 8 zabitych i 3 rannych. Każdy, kto ma nawet blade pojęcie o sprawach militarnych wie, że taki bilans jest możliwy tylko przy wybijaniu bezbronnych. Od doniesień o podobnych sukcesach „w walce" roi się w upowskich dokumentach. Na nich buduje się dzisiaj kult UPA na Ukrainie.

Na zdjęciu: zgliszcza Janowej Doliny 


Źródła:

Grzegorz Motyka, "Ukraińska partyzantka 1942-1960", Warszawa 2006

Romuald Niedzielko, „Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945. O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji przez OUN i UPA”, Warszawa 2007.

Wiktor Poliszczuk, "Dowody zbrodni OUN i UPA" t.2, Toronto 2000

Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945", Warszawa 2000.