Bez kategorii
Like

Specjaliści od bomby

31/10/2012
443 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Wszystko zaczęło się od tego, że w pracowni plastycznej przestała lecieć woda w kranie.
– Hiobowski, idź no zobacz co się stało – poprosiła zmęczonym głosem pani od plastyki. – tylko wytrzyj najpierw plastelinę z rąk.

0


Łukaszek wytarł ręce w najbliższą rzecz, czyli w twarz okularnika i wybuchła krótka, acz gwałtowna bijatyka.
– Za karę nie pójdziesz, tylko pójdzie Maciej – pani od plastyki wskazała Grubego Maćka. – Nie ,rak już nie wycieraj, tylko od razu idź.
Gruby Maciek wrócił po dziesięciu minutach, kiedy już zabrzmiał dzwonek na przerwę.
– I co, awaria? – spytała zmęczonym głosem pani od plastyki.
– W kotłowni są złomiarze i kradną rury! – wypalił Gruby Maciek.
– Złapiemy ich! – Łukaszek plasnął pięścią w dłoń, a Gruby Maciek korzystając z tego, że nikt nie patrzy, wytarł dłonie we włosy okularnika.
– Widziałam! – wyprowadziła go z błędu pani od plastyki. – Maciej, na następnej lekcji wpiszę ci naganę.
– Miałem jeść brudnymi rękami? – spytał Gruby Maciek i wyjął z plecaka kanapkę z wyrobem szynkopodobnym.
– Teraz nie jemy, tylko łapiemy złomiarzy – przypomniał mu Łukaszek.
– Jakoś w to nie wierzę, idę to sprawdzić – powiedziała pani od plastyki.
– Chodźmy wszyscy! – zakrzyknął okularnik i korzystając z zamieszania wytarł dyskretnie twarz w wiszący na krześle sweter Grubego Maćka.
Na miejscu w kotłowni okazało się, że tam faktycznie, siedzi jakichś dwóch nieznanych, zarośniętych panów, którzy rozmontowują rury z zimną woda.
– Kim jesteście i co panowie tu robicie??? – spytała kompletnie zaskoczona pani od plastyki.
– Jesteśmy polskimi specjalistami i sprawdzamy, czy nie ma bomby – odparł jeden z panów wpychając jakiś przyrząd w jedną ze zdemontowanych rurek. – Sami nas wezwaliście!
– A… Racja… Ale to było w kwietniu! – przypomniała sobie pani od plastyki.
– A jaki miesiąc teraz mamy? Lipiec? Sierpień?
– Październik!
– Uu… To nam czas zleciał – pierwszy pan podrapał się po głowie. – Ale jeszcze jakieś pół roku i skończymy.
– To nie takie łatwe – powiedział drugi pan ocierając zapocone czoło. – Sama pani widzi ile tu zakamarków! Na szczęście dysponujemy najnowszym sprzętem!
– I coś znaleźliście? – spytała napiętym głosem dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza.
– No… Nie – przyznał pierwszy pan. – Po prostu nasz sprzęt…
– Ten najnowszy?
– Tak, ten najnowszy… On po prostu reaguje na różne inne czynnik też. Nie tylko na trotyl, ale też na przykład na rozpuszczalniki, płyn do mycia naczyń, podpaski, cukierki miętowe czy, jak się teraz okazało, kamień kotłowy.
– Ta rura też czysta – odezwał się smętnie drugi pan. – Zero trotylu. Sam kamień kotłowy.
– Sama pani widzi – pierwszy pan wziął kolejny przyrząd i podsunął do jej ust. – O, widzi pani? Dioda się zaświeciła. Kosmetyki też wykrywa. Pani szminka…
– Nie używam szminek – odparła dumnie pani od plastyki.
– To może wykrył kamień nazębny? – poddał Łukaszek. Pani od plastyki poinformowała, że na najbliższej lekcji on również otrzyma naganę.
– Sama pani więc widzi… – zaczął pierwszy pan machając przyrządem i zaraz urwał. Bo dioda zamrugała ostrzegawczo, a przyrząd wydał z siebie przeraźliwy pisk.
– Tym razem to na pewno to! – ucieszył się drugi pan.
– Wszyscy spokój!!! Nie ruszać się!!! – ryknął pierwszy pan i poruszając się jak karateka na ugiętych nogach zaczął wykonywać wolne, wahadłowe ruchy przyrządem.  Aparat zapikał ponownie w rejonie gdzie stał Gruby Maciek. Pan wolnymi ruchami zaczął naprowadzać przyrząd, aż w końcu ustalił źródło sygnałów.
– Wszyscy padnij!!! – ryknął pan. – Ten dzieciak ma kanapkę z nitrogliceryną!!! Rzuć to!!!

0

Marcin B. Brixen

Poznaniak. Inzynier. Kontakt: brixen@o2.pl lub Facebook. Tom drugi bloga na papierze http://lena.home.pl/lena/brixen2.html UWAGA! Podczas czytania nie nalezy jesc i pic!

378 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758