Bez kategorii
Like

Skąd się bierze inwestora?

06/01/2013
546 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Podobnież Polacy są leniwi i nastawieni roszczeniowo. Nie chcą podejmować trudu pracy i ryzyka, tylko odbębniać bylejak. Pan Szeremietiew ostatnio doniósł, że tak wyszło jakiemuś doktoru.

0


 

Narzekając na brak możliwości realizacji pomysłów, projektów i ogólnej przedsiębiorczości, natknąłem się ostatnio na twardego pisistę, który (wiedząc gdzie się obracam) z niemal odrazą wyjaśnił mi, że na projekty mądre, reprezentowane przez poważnych Polaków, pieniądze są i nie trzeba specjalnie ich szukać. Za przykład podał mi szkołę ojca dyrektora i też jego, rury w ziemi.

Trochę mnie z tej okazji przytkało. Z kilku powodów.

Po pierwsze, nie myślałem w tej rozmowie o kwotach wielomilionowych, po drugie troszkę to niesprawiedliwe, bo iluż może być ojców dyrektorów, którzy chcieliby sobie rurę pociągnąć, albo niespełnionych pedagogów o światowej renomie, którzy chcieliby sobie szkołę postawić?

(Circ, zanim zaczniesz – nie mam nic przeciwko rurom ojca! Wręcz przeciwnie! Niech się szczęści!:))

A co z resztą? Niegodni? To, to jest gorzej, niż myślałem.

Myślałem, że stracone, w zasadzie bezpowrotnie, jest jakieś 40-50%, a tu wychodzi, że z 80% ludzi?

I tak się zastanawiam, czy to prawda.

 

Oczywiście są programy i środki publiczne, w tym unijne. Z grubsza wiemy, jak to wygląda, w takim np. pośredniaku. „Programów pilotażowych”, „przedsiębiorczości”, „wspierania”, „regionów” i czego tam nie jeszcze jest trzydzieści, chętnych 20tysięcy i środków dla trzydziestu dwóch – sztuk. Te środki wystarczą na maszynę, albo samochód, tylko, że właśnie na to ich wydać nie można, pod karą. Itd.. No po prostu fikcja.

O układach nie ma co gadać, bo mówmy szczerze, który szerzący mowę nienawiści ma układ? Ok, kilku jest, ale to chyba nie tędy droga dla przyzwoitego człowieka?

 

Wyobrażałbym sobie, że w normalnym kraju, zafascynowanym kapitalizmem, są ludzie którzy mają gotówkę, ją lokują i ludzie, którzy mają pomysł i oni się schodzą. Nie mówiąc już taki kasiasty patriota! Ten to już w ogóle, dwoi się i troi, aby uszczerbku nie ponieść, a ludność zprzedsiębioryzować i ja nawet rozumiem, że on to robi anonimowo. Wiadomo. Do tego gdyby się wieść rozniosła, to cała masa świrów i przekrętasów przypuściłaby atak.

To jest tak, czy nie? Jeśli tak, to czemu tego nie idzie zaobserwować? Ci inwestorzy nie istnieją – są teoretyczni? Robiliby to owszem, ale gdyby byli? Czy już zostało inwestorów patriotów tylko dla ojca dyrektora, wszystkich trzech?

 

Jednocześnie wcale nie jest tak, że ojciec daje pewność inwestycji! Nie mówię o światłości pomysłów, czy szacownej osobie, reprezentującej przedsięwzięcie. Mówię o ryzyku finansowym samej inwestycji. Na moje jest całkiem spora.

 

Tu dochodzimy do gwarancji. Taki ojciec dyrektor gwarantuje swoją reputacją uczciwość przedsięwzięcia. Na majątku, nie sądzę, aby coś zastawiał.

Co może gwarantować inny Polak? Jak?

Czy gwarantuje coś człowiek, który lansuje się w TV? On zresztą też pewnie nie będzie zabiegał o jakieś kilkadziesiąt tysi na auto do rozwożenia brukwi. Taki dżentelmen to będzie miał pomysły na apartamentowiec w Wawie i znowu miliony. Bo tak zrobił jego znajomy!

Należy mieć uznane nazwisko w kręgach naukowych? Pomijając, że to znowu odsetek, to jakiż z tych nazwisk pożytek?

Weźmy np. pana szanownego doktora Wiktora, który powiedzmy postawił 10lat temu instytut i to nawet nie z publicznych pieniędzy, tylko „zebrał” prywatne środki na to (inwestorzy! Chwali się!). To jaki to jest gwarant, jak przez dziesięć lat topił środki, w tym instytucie i oprócz kilku artykułów wątpliwej jakości, w zaprzyjaźnionych redakcjach, nic z tego nie ma?

To on jest gwarant?? Czego?

 

Co może zagwarantować zwykły Polak, takiemu inwestorowi patriotycznemu, który obawia się być oszukanym, czy, że przedsięwzięcie nie przyniesie zwrotu, daj Panie – z cieszącym zyskiem?

Może taki Polak, jeśli jeszcze ma, zastawić u tego inwestora dom. Tylko to może również w dojczebank, nie? Co, że niższe odsetki każe świadczyć inwestor? Serio? Hmm..

 

No dobra, a taki co już domu nie ma, albo nigdy nie miał?

Teoretycznie w normalnym kraju mógłby czniać tych zarobasów i odłożyć sobie na początek świadcząc pracę, ale to nie jest normalny kraj. Tu jak się pracuje (o ile się pracuje) to warto mieć dodatkowy dochód, aby na święta nie trzeba było brać „chwilówki”.

 

Ciężka sprawa.

 

Jest półbiedy jak chodzi w tym biznesie o drobny handelek. Wszystko jedno czy idzie o gacie chińskie, żeby je zamawiać bezpośrednio i wozić z Gdańska do Łodzi w kontenerach i potrzebny jest powiedzmy TIR i jakaś hala, która niezacieka. Czy też może o węgiel, żeby go umiejętnie podjąć w kopalni i zawieść do Gdańska, gdzie klient już czeka.

Jest dużo gorzej z pomysłami pionierskimi, a już szczególnie takimi, w których trzeba coś wytworzyć. (przerabianie odpadków podpasek z TORPO na doniczki, czy klapki, na zajechanych maszynach od rumuna i tak traktowanej obsłudze, się nie liczy).

To taki inwestor – potencjalny, z szansą na wejście 0,06% chce natychmiast 110% dokumentacji tego pomysłu, na ławę. Szczególnie w IT to aberracja według mnie. IT jako IT, a nie to, co się za nie powszechnie uważa. Taki sklepik internetowy też w pojęciu powszechnym jest w tych kategoriach IT, a u osób poważnych może to wzbudzać jedynie parsknięcie, albo holowanie głowic wiatraków z Holandii – też IT? Sic..

Według mnie najniższy poziom faktycznego IT to firma zajmująca się produkcją, ewentualnie modernizacją, programów komputerowych, ale to i tak poziom najniższy i silnie wirtualny.

Już firemka, która robi wokół serwisu tych programów, to ona robi wokół IT, a nie jest IT. Firma wykorzystująca możliwości internetu to nie jest, żadne IT, to klient IT.

 

Z drugiej strony też bywa fajnie. Są ludzie, którzy twierdzą, że oni nic nie muszą oprócz, rzucania pomysłów. Tak, są tacy. Gość siedzi i wymyśla. Nic nie musi, ani liczyć, ani się martwić o zbyt towaru/usługi, on myśli i starczy!

Rozumiecie? Dam taki przykład:

Siedzi myśliciel, czoło mu się marszczy, widać, że ma na końcu języka ważki pomysł i pomysł się rodzi:

Słuchajcie, wymyśliłem jak zażegnać kryzys energetyczny i obniżyć ceny prądu!

Należy prąd pozyskiwać, ze strumienia wody w kranie! Każdy ma kran, nie? No to zrobimy takie fikuśne elektrowieńki, każdy sobie założy i po kłopocie! I to jeszcze jest dobre z tego powodu, że to energia ekologiczna i źródła będą rozproszone, czyli światowy trynd!

Po czym oczekuje wystawienia pomnika i conajmniej Nobla, bo od reszty to on już nie jest. Ktoś (niewiadomo bliżej kto) ma powołać zespół badawczy, potem wdrożeniowy, potem otworzyć kompleks produkcyjny imienia kogoś sławnego i słusznego, na koniec betka – dystrybucja.

On tymczasem idzie rozwiązywać kolejny problem światowy i sposób na gospodarzenie.

 

 

Załóżmy hipotetycznie, że mam znajomego znajomego (Swoją drogą bardzo ułożony i rozsądny człowiek) i on ma pomysł. Mówi że ma, ale gadać bliżej po próżnicy nie chce. Jedyne co udało mi się z niego wycisnąć to, że w IT (jak on mówi IT, to chodzi o IT) i wycenia ryzyko w zależności od etapu realizacji (podzielone na etapy), między 95 – 60% na sukces. ( Duży rozrzut, ale to podobno z powodu dużej ilości zmiennych i właśnie tych etapów. Są podobnież, etapy bardziej ryzykowne i mniej, wszystkie patriotyczne)

Niestety, użyje eufemizmu, w życiu mu ostatnio nie szło i kasiorą nie śmierdzi. No i on by poszukiwał kogoś poważnego do porozmawiania. I co ja mam mu odpowiedzieć? Próbując pokryć zmieszanie przeszedłem do ataku i zapytałem: a jakie Ty masz pokrycie, chopie – czym gwarantujesz i co zastawiasz?

Życie, padła odpowiedź..

 

Ewidentny leń z niego, ale może możnaby chłopu pomóc? Co myślicie? Wiecie skąd się bierze takiego poważnego kogoś? Może to nie jest problem skąd, ale jak? Może to jest tak, jak z tym węglem, trzeba go umiejętnie podjąć?

0

Torin

Poniewaz genetyka zrobila olbrzymie postepy i stanczyków sie narobilo, pójde w Joker'a! :d

40 publikacje
6 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758