Bez kategorii
Like

„RÓJ”, „CZARNY CZWARTEK”, „ROK 1920”… Edukacja historyczna nie musi być nudna!

03/03/2011
451 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Takiego „wysypu” długo oczekiwanych, patriotycznych filmów historycznych nie było jeszcze w wolnej Polsce! W ciągu dwóch dni obejrzałem trzy najnowsze produkcje: 2,5 godzinną fabułę o legendarnym dowódcy NSZ i NSW Mieczysławie „Roju” Dziemieszkiewiczu (na sopockim, przedpremierowym, zamkniętym pokazie), „Czarny czwartek” – o wydarzeniach grudniowych 1970r. (w normalnej dystrybucji) i „Rok 1920” – pierwszy, powojenny film podejmujący temat „cudu nad Wisłą”(I odcinek serialu TV)… Każdy z filmów inny, każdy niezwykle potrzebny, każdy utrzymany w innej estetyce. Najbardziej nieprzewidywalny w odbiorze był pierwszy z nich; opowieść losach jednego z „żołnierzy wyklętych”, do tej pory wstydliwie pomijana, a w najgorszym okresie – fałszowana (wciąż gdzieś w tyle głowy mam ten komunistyczny, propagandowy przekaz o reakcyjnych bandach). Obawiałem się, że ze względu na „niehollywoodzki” budżet sceny bitewne i kaskaderskie […]

0


Takiego „wysypu” długo oczekiwanych, patriotycznych filmów historycznych nie było jeszcze w wolnej Polsce! W ciągu dwóch dni obejrzałem trzy najnowsze produkcje: 2,5 godzinną fabułę o legendarnym dowódcy NSZ i NSW Mieczysławie „Roju” Dziemieszkiewiczu (na sopockim, przedpremierowym, zamkniętym pokazie), „Czarny czwartek” – o wydarzeniach grudniowych 1970r. (w normalnej dystrybucji) i „Rok 1920” – pierwszy, powojenny film podejmujący temat „cudu nad Wisłą”(I odcinek serialu TV)…

Każdy z filmów inny, każdy niezwykle potrzebny, każdy utrzymany w innej estetyce.

Najbardziej nieprzewidywalny w odbiorze był pierwszy z nich; opowieść losach jednego z „żołnierzy wyklętych”, do tej pory wstydliwie pomijana, a w najgorszym okresie – fałszowana (wciąż gdzieś w tyle głowy mam ten komunistyczny, propagandowy przekaz o reakcyjnych bandach). Obawiałem się, że ze względu na „niehollywoodzki” budżet sceny bitewne i kaskaderskie będą odstawać od światowego poziomu. W tym przekonaniu utwierdzał mnie montażysta filmu, zapowiadając wersję roboczą, próbną, przygotowaną pospiesznie – dla uczczenia obchodzonego po raz pierwszy 1 marca Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Gaśnie światło. Sala wypełniona po brzegi, ludzie siedzą na stopniach, atmosfera niepewności i wyczekiwania.

I nagle szok – dzięki magii kina przenosimy się w inny świat, ciepły, rustykalny, legendarny, pełen nadziei, honoru, bohaterstwa, poświęcenia… Świat babcinych opowieści, znany ze starych albumów, retro-świat piękny i okrutny zarazem, zaskakujący nas oczywista prostotą podziałów: na DOBRO i ZŁO… Chłoniemy każde słowo padające z ekranu, mając świadomość kilkudziesięciu lat przemilczania racji i wyborów podejmowanych przez „Roja” – głównego bohatera. Zaczynamy rozumieć motywy jego działania, doświadczamy zastraszania i powolnego, „czerwonego” skundlania się części społeczeństwa, podziwiamy heroizm młodych chłopców, współczesnych Robin Hoodów.

Oszczędne środki wyrazu: pastelowe kolory, zwalniane tempo niektórych ujęć, porażający realizm (sceny gwałtu i morderstw, popełnianych jakoś „tak normalnie, z marszu, przy okazji” przez żołnierzy Armii Czerwonej), kapitalnie ukazane zbydlęcenie UB-ckich siepaczy etc. To wszystko – zderzane z etosem ludzi podziemia zbrojnego – wbija widza w fotel, przykuwa uwagę, wzrusza, nie pozwala być obojętnym. Scena życia po życiu „Roja” – kapitalna, mądra, smutna i tragiczna zarazem.

Gdyby to ode mnie zależało, pewnie zawahałbym się przed wywołującymi wesołość na sali, współczesnymi wtrętami („Mordo ty moja!”); chociaż już dziwnie znane okrzyki żołnierzy wyklętych („Tu jest Polska!”), przeciwstawione pijackim śpiewom funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa ścisnęły mnie za gardło…Dwie i pół godziny przeleciały jak z bicza strzelił jeszcze z jednego powodu: czuliśmy wszyscy głód przekazu z tamtych czasów, chłonęliśmy te sceny, dialogi i monologi jak wyschnięta gąbka wodę, mając świadomość wyjątkowości tej prezentacji.

Z drugim filmem było już inaczej, chociaż równie przejmująco; po prostu historia krwawych zamieszek na Wybrzeżu roku 1970 jest nam znana znacznie lepiej… W tamtym okresie miałem już 16 lat i w pamięci pozostało mi wiele wspomnień. Za to moja córka podczas seansu rozpłakała się. Ci pałowani przez milicję młodzi ludzi przypominali jej za bardzo kolegów z klasy. Musiałem jej potem długo opowiadać o zapomnianym przez program MEN okresie historycznym dotyczącym robotniczych protestów. Nie wierzyła, nie chciała uwierzyć, że Polacy Polakom mogli wyrządzać tyle zła. I to całkiem niedawno.

Trzeci z filmów (a właściwie serial TV) „Rok 1920” trudno mi ocenić po obejrzeniu pierwszego odcinka. Obawiam się, że zapowiada się kolejna wojenna telenowela (typu „Czas Honoru”), o najważniejszym dla odrodzenia wolnej Polski okresie. Mam nadzieję, że wątki przygodowe nie strywializują etosowego tematu. Poczekamy, zobaczymy.

Reasumując: istnieje ogromne zapotrzebowanie na wojenne „story”. Wbrew „dawkującym” tematykę historyczną decydentom ludzie chcą oglądać dobre, historyczne, polskie wojenne kino. W dobie konsumpcjonizmu, kosmopolityzacji, braku zasad i etyki – te prawdziwe historie, przedstawiające losy młodych ludzi w chwilach dziejowej próby najmocniej przemawiają właśnie do młodzieży, budząc w niej świadomość narodową, uwrażliwiają na sprawy ważne i piękne.

Dlaczego więc tak mało jest tego typu powrotów do przeszłości? Kto tak skutecznie – od lat – blokuje filmowe produkcje patriotyczne? Komu przeszkadza Polskość?

Jest jeszcze coś, czego zabrakło mi w tych trzech filmach; pokazania współczesnych losów głównych bohaterów. I ich dzieci.

Co robią teraz i jak żyją emerytowani UB-cy, politrucy stanu wojennego, tajni współpracownicy SB…

Kto kontynuuje dzieło ich życia?

W jaki wymiar przeniosła się teraz walka klas?

Czym różni się tamta chamska propaganda od współczesnego PR-u?

Komu (i do czego) tak naprawdę potrzebna była „gruba kreska”?…

Lech Makowiecki

P.S. Idąc tym samym tropem – cos niepoprawnego politycznie (z cyklu – znalezione w sieci):

 

 

   

0

Zayazd

Inzynier z wyksztalcenia, songwriter i grajek z wyboru. Niepoprawny romantyk, milosnik Historii - oceanu wiedzy o tym, co nas moze spotkac. Fan Mickiewicza i Pilsudskiego - ostatnich Wielkich Polaków majacych mega-wizje bez udzialu dopalaczy...

129 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758