Bez kategorii
Like

Recenzja Nneka „Soul Is Heavy”

10/02/2012
411 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Ta płyta to właściwie kontynuacja dwóch poprzednich krążków Nneki, brakuje jej jednak zdecydowanego pazura, którym mogłaby rozedrzeć muzyczny przemysł

0


Nigeryjska Niemka Nneka, która wydała właśnie swoją trzecią płytę to dość ciekawe zjawisko. Nie zaskakująca w sumie niczym nowym i będąca trochę hybrydą Lauryn Hill i Erykah Badu stała się bardzo popularna, szczególnie w naszym kraju. Kiedy z nią niedawno rozmawiałem zachwalała polską publiczność i komplementowała nasze wyczucie muzyki. I to właśnie chyba jest klucz – ciekawa jest raczej socjologicznie czy też geograficznie – my po prostu lubimy taką bujającą mieszankę, gdzie reggae obściskuje się z r’n’b i soulem przy hip-hopowych podkładach. A jeszcze ta egzotyka i polityczna walka o wolność w tle – choć słyszymy Afrykę, to jesteśmy w domu. Kolejny zagraniczny „polski” artysta?

Ta płyta to właściwie kontynuacja dwóch poprzednich krążków Nneki – Victim of Truth i No Longer at Ease. Tak jak tamte nie były złe, tak i ten jest całkiem przyjemny. „Soul is Heavy” brakuje jednak zdecydowanego pazura, którym mogłaby rozedrzeć muzyczny przemysł – zamiast mocno zaatakować próbuje uwodzić miłymi piosenkami, będąc tak samo nijaka jak teraz je dwie wymienione na początku idolki. Wspomniany wyżej pazur mogłoby jej naostrzyć wielu – liznęła wielkiego świata. Na płycie są przecież utwory z Ms. Dynamite (dość żywiołowy „Sleep”, w którym paradoksalnie wydaje się, że Nneka budzi się z letargu) i z Black Thought z The Roots (taka mroczna muzyka jak w ”God Knows Why” powinna się ciągnąć przez całą płytę!).
 
Jaka powinna być nowa Nneka a jaka nie jest? Inna. Wokalistka próbuje nowych patentów, słychać więcej rapu, ale jest on bardzo kwadratowy, bez „wczuwki” czy też luzu. Aż prosi się też o „zmianę starej śpiewki” – wiem, zabrzmi to okrutnie, ale ideologia męczy słuchacza. Nie wiadomo czy wypada przy tym lamencie i błaganiu o pomoc spękanej ziemi tańczyć czy też łapać łopatę i budować kolejną studnię. Są utwory lżejsze, jak np. „J”, ale i one giną momentami w nijakości czyniąc z Nneki artystę smooth soulową. Najbardziej boli to wszystko dlatego, że płyta momentami brzmi świetnie, także produkcyjnie. Jeśli jednak Nneka czegoś nie zmieni, nie przeżyje, nie zakocha się, a potem nie zostanie porzucona czy też nie zwątpi w istnienie Boga, to czeka ją artystyczna śmierć. Pozostanie nijaka na zawsze. I wtedy straci fanów nawet nad Wisłą.
0

Nuta.pl

4 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758