Bez kategorii
Like

Przeprosiny z WUML-em czyli Partyjne Szkoły Służby Państwowej.

08/09/2011
1404 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
no-cover

Pisze o tych strzępach prawa, ekonomii, doktryn politycznych i prawnych, które były przekazywane tym, którzy społeczeństwu mieli przewodzić

0


       Studiując w Krakowie tylko raz byłem na manifestacji 1-szo majowej. Już nie pamiętam jakich to argumentów użył do mnie kolega, który długo nosił pod okiem krwiaka od pały milicyjnej, na którą „przypadkowo się nadział” podczas zadymy na rynku. Musiały to być, argumenty przewrotne, a może próba poparcia naszego rektora prof. Kiejstuta Żemaitisa, który wziął na siebie całą odpowiedzialność polityczną za swoich studentów i represje nas „raczej” nie dotknęły (rok 1968). Ten parasol sprawiał, że nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę z realiów. To przebudzenie nastąpiło, gdy podjęliśmy pracę zawodową.

 

      Ci, których nie zagospodarował KIK (Kluby Inteligencji Katolickiej) mieli przechlapane. W przedsiębiorstwach władza poszukiwała „rezerwy kadrowej” i musiała wypełniać plan jej szkolenia. Tak zwani „rokujący absolwenci” (nie wiem, kto to ustalał kto jest tokujący a kto nie) mieli przed sobą widmo Wieczorowego Uniwersytetu Marksizmu-Leninizmu. Agitujący mówili tak: idź i zrób to. Będzie tam trochę głupot, które prześpisz, a poza tym trochę rzeczy, które mogą ci się przydać, wykładane przez nauczycieli akademickich, raczej trzymających fason. Trochę ekonomii, trochę prawa, trochę doktryn politycznych i prawnych. Ponoć polski geniusz miał już wtedy zwyciężyć socjalizm.

 

      Było dawno i może nieprawda. Po co więc o tym piszę. Pisze o tych strzępach prawa, ekonomii, doktryn politycznych i prawnych, które były przekazywane tym, którzy społeczeństwu mieli przewodzić. O potrzebie takiej edukacji i o niczym więcej. O tym, że kiedyś taką potrzebę rozumiano.

 

      Nie pastwmy się już nad trumną WUML. Jednak tragedią jest, że praktycznie nikt obecnie nie widzi potrzeby wyszkolenia sołtysa, radnego czy posła, aby mógł swoją funkcje spełniać skutecznie. Tę potrzebę trzeba obudzić.

 

      Przedstawiłem się jako zwolennik finansowania działalności partii politycznych. Krew mnie zalewa, jak z każdego zaułka, z każdej ściany z każdego bilbordu spogląda na mnie twarz specjalistki od kopania i bicia po mordzie, kandydatki do sejmu Marty Niewczas. Rzeszowska lokomotywa wyborcza ciężko pracuje. Gdzie się ta pani nauczyła arkanów stanowienia prawa, meandrów architektury finansowej, zawiłości systemu państwa? Na ringu? A inni kandydaci? Pozytywna odpowiedz na pytanie: czy stać cię na sfinansowanie sobie kampanii wyborczej – to chyba jednak za mało, aby pchać się do tego ekskluzywnego klubu w Warszawie.

 

      Znajduję zatem powód dla którego partie powinny być finansowane. Jest nim partyjne (powtarzam: partyjne) szkolnictwo służby państwowej. Jak to jest? – aby zasiąść za kółkiem trzeba zdać egzamin przed komisją. Aby iść do sejmu, wystarczy być specjalistką od bicia po mordzie. A może przyda się Napieralskiemu jako osobista ochrona?

 

Jak to mówił Josiph Wisarionowicz? – wsjo rieszajót kady.

0

nikander

Bardziej pragmatyczne niz rewolucyjne mysla wojowanie.

289 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758