Do końca XVII wieku elity polskie przenosiły zachodnie osiągnięcia oraz idee bez kompleksu niższości. Gdy Polska dzięki unii z Litwą stała się silnym państwem, przenoszenie rozmaitych wzorów wzmacniało Rzeczpospolitą. Do kraju przybywali zagraniczni uczeni, architekci, artyści, a wraz z ich działalnością powiększał się nasz dorobek. Jednak w XVIII wieku Polacy nie kopiowali już rozwiązań gospodarczych czy militarnych, lecz nowinki w dziedzinie mody i luksusu.

W ciągu ostatnich trzystu lat, gdy kraj był przez dłuższy czas niesuwerenny, Polacy poddawani byli obcym prądom, które płynęły już nie tylko z Zachodu, lecz także z Rosji. Można było zwątpić… I wielu wątpiło. Polskość mogła uciskać. Przeszkadzała.

Ale nie wszystkim. Były liczne grupy z różnych warstw społecznych, które tęskniły za niepodległym krajem, za własną Ojczyzną. Te osoby pielęgnowały polską tradycję, wychowały swe dzieci w duchu patriotycznym. Spiskowały przeciw zaborcom, wywoływały powstania. Byli w naszej historii tacy geniusze jak Mickiewicz czy Piłsudski, bez działania których trudno wyobrazić sobie istnienie Polski. Była ciągła i systematyczna praca Kościoła katolickiego.

Dzisiaj czuje się Polak jak jego przodek sprzed trzystu lat. Patrzy na upadającą gospodarkę, na rozwalające się więzi społeczne i na tę naszą ciągle szerzącą się biedę. "Kompleks niższości pokutuje w polskiej mentalności od kilku wieków, ale nigdy nie był tak podsycany, pielęgnowany, hołubiony i rozwijany – pisze Maciej Pawlicki w tekście "Błaganie o głaskanie" ("Uważam Rze"). – Nigdy nie stał się oficjalną ideologią opiniotwórczych elit, jak dzieje się to od dwudziestu kilku lat".

Dalej stwierdza autor: "Żaden europejski naród nie myśli o sobie tak źle, jak myślą o sobie Polacy". No i jak ma być inaczej, gdy nasze elity wołają: "Polacy, rozluźnijcie się choć trochę. Przepraszam, że wyzywam od Polaków, ale sami się tak nazywacie" (Krystyna Janda).

Gdy w 2003 roku mówili głosujący 'tak’ dla Unii Europejskiej, słyszałem głosy wielu (wykształconych – a jakżeby inaczej) osób: "W Warszawie źle rządzą, może z Brukseli przyjdzie porządek". Tak więc i mamy ten porządek. A to nie jest jeszcze jego kształt ostateczny.