Pierwsze placówki samoobrony polskiej na Wołyniu zaczęły powstawać w początkach 1943r. w związku z narastającą liczbą napadów na ludność polską. Placówki samoobrony organizowano głównie w miejscowościach (wioskach i koloniach) o przewadze ludności polskiej. W osadach, gdzie większość stanowili Ukraińcy, tworzenie samoobron było skazane na niepowodzenie. Skończyłoby się to denuncjacją u Niemców. Z reguły nie organizowano punktów oporu w miejscach, gdzie stacjonowały załogi niemieckie (miasta, część miasteczek i majątków ziemskich). Obecność Niemców odstraszała bojówki banderowskie, po za tym używanie (nielegalnej rzecz jasna) broni pod bokiem okupanta gwarantowało poważne kłopoty.

Powstawanie polskich samoobron następowało oddolnie. Kierownictwo Państwa Podziemnego zostało zaskoczone antypolską akcją nacjonalistów ukraińskich. Właściwie do lipca 1943r. łudzono się możliwością nawiązania dialogu z Ukraińcami w celu wspólnej walki z okupantem niemieckim. Na powyższe nałożył się spór pomiędzy komendantem okręgu AK Wołyń Kazimierzem Bąbińskim „Luboniem" a Okręgowym Delegatem Rządu Kazimierzem Banachem co do podejścia do sprawy ukraińskiej. Często w opracowaniach i relacjach kresowiaków można spotkać się z pretensją wobec Państwa Podziemnego i AK, że nie zapewniły ludności polskiej odpowiedniej ochrony.

Siemaszkowie, badacze ludobójstwa wołyńskiego wyróżniają dwie podstawowe formy polskiej obrony:
– samoobrona, czyli grupy, oddziały, placówki, ośrodki i bazy samoobrony,
– oddziały partyzanckie.
Oprócz powyższego istniały takie formy ochrony (ale nie obrony) jak nocowanie poza domem (znane są przypadki sypiania całych rodzin pod gołym niebem w marcu), gromadzenie się na noc w jednym, dobrze strzeżonym, murowanym budynku, przygotowywanie kryjówek i schronów, wystawianie wart, ostrzeganie o napadach sygnałami dźwiękowymi czy odstraszanie napastników poprzez demonstracyjne noszenie atrap broni albo rozsiewanie fałszywych plotek o dużej sile polskich osad.

Podstawowym problemem samoobron było uzbrojenie. Broń i amunicję zdobywano kupując je od Niemców, przyjaznych Polakom Węgrów, partyzantów sowieckich bądź wygrzebując ją na pobojowiskach. W sporadycznych przypadkach władze niemieckie zgadzały się przydzielić polskim osadom kilka sztuk broni dla obrony przed „bandytami". Było to szczególnie cenne, gdyż pozwalało „legalnie" otwierać ogień bez obawy sankcji niemieckich. Mimo tego uzbrojenie samoobron było fatalne. Wielu członków samoobrony posiadało jedynie pałki, widły, siekiery czy piki.

Różnica pomiędzy placówką a ośrodkiem (bazą) samoobrony polega na tym, że placówka to pojedyncze osiedle a baza to zespół osiedli połączonych wspólnym systemem obronnym. Liczbę placówek (pojedynczych bądź wchodzących w skład bazy) Siemaszkowie oceniają na 128. Z kolei inny badacz podaje liczbę 300 ośrodków. Nie wnikając w to, kto ma rację, należy stwierdzić, że było to dramatycznie mało wobec liczby 3400 miejscowości, w których żyli Polacy na Wołyniu. Było to spowodowane okolicznościami, o których mówiłem już w notce „Wołyń na początku 1943r. Spóźniony wstęp."- dominacją ludności ukraińskiej nad polską mniejszością i ogołoceniem Polaków z elity przywódczej.

Wyróżnia się 15 najważniejszych ośrodków samoobronnych na Wołyniu: Pańska Dolina (powiat Dubno), Zaturce (powiat Horochów), Huta Stara i Huta Stepańska-Wyrka (powiat Kostopol), Zasmyki i Dąbrowa (powiat Kowel), Jagodzin-Rymacze (powiat Lubomel), Przebraże, Antonówka Szepelskai Rożyszcze (powiat Łuck), Antonówka (pow. Sarny), Bielin-Spaszczyzna i Andresówka (pow. Włodzimierz Woł.), Witoldówka i Ostróg (pow. Zdołbunów) oraz dwie duże placówki samoobrony: Rybcza i Dederkały (pow. Krzemieniec).

Najbardziej znanym ośrodkiem samoobrony na Wołyniu było z pewnością Przebraże. Pod koniec lutego 1943r. na zebraniu starszyzny wioski podjęto tam decyzję o powołaniu samoobrony. Komendantem wojskowym samoobrony został Henryk Cybulski ps. „Harry" a komendantem obrony cywilnej Ludwik Malinowski, ps. „Lew". Pierwszy z nich był podoficerem rezerwy WP zbiegłym z sowieckiego zesłania, drugi zaś byłym legionistą, który uniknął łagru ukrywając się. Z początkowych 25-30 ludzi samoobrona rozrosła się do ok. tysiąca zbrojnych pod koniec 1943r. W tym czasie zdążyła odeprzeć kilka dużych ataków UPA i przejść do kontrataku oczyszczając okolicę z ludobójczych oddziałów. Jednocześnie Przebraże miało podpisany „pakt o nieagresji" z pobliską ukraińską wsią Jezioro. Strony wywiązały się z tej umowy do końca wojny. Podaje się, że schronienie w Przebrażu znalazło 10-28 tysięcy ludzi, przy czym ta pierwsza liczba jest najbardziej prawdopodobna.

Na zdjęciu: dowództwo samoobrony Przebraża. W dolnym rzędzie od prawej: Henryk Cybulski, Ludwik Malinowski, Albert Wasilewski (II zastępca dowódcy)

 

Sukces Przebraża był wyjątkiem wśród polskich placówek i baz samoobrony na Wołyniu. Większość samoobron nie dotrwała do nadejścia wojsk sowieckich – została rozbita przez UPA lub/i ewakuowała się.

To właśnie do członków organizujących się polskich samoobron pisał 22. kwietnia 1943r. komendant okręgu AK Wołyń: „Zakazuję stosowania metod jakich stosują ukraińskie rezuny. Nie będziemy w odwecie palili ukraińskich zagród lub zabijali ukraińskich kobiet i dzieci. Samoobrona ma bronić się przed napastnikami lub atakować napastników, pozostawiając ludność i jej dobytek w spokoju."

Powinno się te słowa cytować tym, którzy próbują twierdzić, że UPA to „ukraińska AK".


Źródła:

Władysław Filar, „Przebraże bastion polskiej samoobrony na Wołyniu”, Warszawa 2007

Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko, "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945", Warszawa 2000.

Artykuł „Samoobrona ludnosci polskiej na Wolyniu w 1943 roku” na stronie http://27wdpak.btx.pl/ , Michał Klimecki, Zbigniew Palski

Zdjęcie dowództwa Przebraża ze strony http://malinowski.masaz-lomilomi.pl/

 

Tekst pochodzi z bloga Mohorta