Bez kategorii
Like

Pięć zasad propagandy

14/02/2012
1348 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

O historii propagandy i jej podstawowych zasadach – w pigułce. Pigułka jest na tyle toksyczna, że wymaga odtrutki z muzycznego deseru.

0


 

Propaganda jest pojęciem negatywnym. Rodzi się ona ze sprzecznych przekonań i z ludzkiego uporu w szerzeniu własnych doktryn przeciw wszystkim innym. Jest z samej swej natury nieobiektywna, a najbardziej skuteczna okazuje się wtedy, gdy odwołuje się do nienawiści i uprzedzeń. Jest antytezą uczciwej oświaty i rzetelnej informacji. 

Aby była skuteczna, propaganda potrzebuje pomocy cenzury. W obrębie jednego szczelnie ograniczonego obszaru szerzenia informacji propaganda potrafi zmobilizować wszystkie środki komunikacji – słowo pisane i mówione, środki artystyczne i wizualne – i za ich pośrednictwem z maksymalną skutecznością narzucać własne oświadczenia. Nazwa ‘propaganda’ pochodzi od nazwy rzymskiego Officium de Propaganda Fidei, które współdziałało z inkwizycją. W roku 1622 Officium zostało jedną ze stałych kongregacji Watykanu.

Propaganda była jednak czymś równie powszechnym w krajach protestanckich i prawosławnych, czyli wszędzie tam, gdzie kościoły przyjęły zasadę podległości wobec władz państwowych. Zawsze też istniała propaganda polityczna, choć zwykle nie nosiła takiej nazwy. Jej szybki rozwój nastąpił po wynalezieniu druku, potem gazet i afiszów, a zwłaszcza obecnie wraz z pojawieniem się nowoczesnych mediów elektronicznych. Najlepiej widoczna propaganda stawała się w czasie wojen, zwłaszcza domowych i religijnych.

Teoretycy propagandy sformułowali jej pięć podstawowych zasad:

1.                Zasada upraszczania: redukować wszelkie dane do prostej opozycji pomiędzy dobrem i złem, przyjacielem i wrogiem, białym a czarnym;

2.                Zasada zniekształcania: dyskredytować opozycję metodą grubego obsmarowywania, przesady i parodii;

3.                Zasada transfuzji: podszywać się pod wartości przyjęte przez ogół odbiorców lub przez najbardziej wpływową i opiniotwórczą jego część, tak aby je wykorzystać do swych własnych celów;

4.                Zasada jednomyślności: przedstawiać własny punkt widzenia tak, jakby to było stanowisko jednomyślnie podzielane przez wszystkich zdrowo myślących ludzi, a jednostki, które wyrażają wątpliwości nakłaniać do zmiany zdania przez odwoływanie się do wystąpień i postaw publicznie znanych osobistości, wywieranie presji społecznej i tzw. „zakażenie psychologiczne”;

5.                Zasada orkiestracji: bez końca powtarzać te same przekazy w różnych wariantach i kombinacjach;

 

W tym ostatnim względzie niedościgniony mistrz propagandy wszechczasów dr Joseph Goebbels zwykł był mawiać: „Kościół katolicki trwa, ponieważ od dwóch tysięcy lat powtarza to samo. Partia narodowo-socjalistyczna powinna też zachowywać się w ten sposób”.

Jedną z najbardziej zdradzieckich form propagandy jest tzw. Propaganda sterowana, w której prawdziwe źródła informacji są ukryte zarówno przed odbiorcami, jak i przed samymi propagandystami. Ma ona na celu zmobilizowanie sieci czynnych agentów , którzy niczego nie podejrzewając przekazują dalej zamierzone informacje tak, jak gdyby działali spontanicznie. Udając zbieżność własnych poglądów z poglądami tych osób spośród społeczności odbiorców, których chce się pozyskać, oraz zaspokajając potrzeby kluczowych decyzyjnie jednostek, można w ten sposób cichcem wytworzyć stałą elitę opiniotwórczą, dziś zwaną także liderami opinii. Każdy system propagandowy bardzo zabiega o utworzenie i umacnianie takich „elit”.

Jak się wydaje taka właśnie była metoda wybrana przez szefów propagandy Stalina, którzy – poczynając od lat dwudziestych – rozciągali swoje pajęcze sieci w kręgach kulturalnych czołowych państw Zachodu. Głównym koordynatorem tej działalności był pewien pozornie nieszkodliwy niemiecki komunista Willi Munzenberg (1889-1940), dawny kolega Lenina z czasów szwajcarskich i dawny kolega Goebbelsa z Reichstagu. Pracując razem z innymi radzieckimi szpiegami, doprowadził on do perfekcji sztukę publicznego uprawiania sekretnej działalności. To on skompletował listę elementów kampanii na rzecz „antymilitaryzmu”, „antyimperializmu” i, nade wszystko, „antyfaszyzmu”, opierając się na garstce podatnych znakomitości w Paryżu, Berlinie i Londynie. Jego ‘towarzysze podróży’ rzadko kiedy wstępowali do partii komunistycznych i pewnie byliby oburzeni, gdyby im powiedziano, że są manipulowani.A były to takie znane osobistości jak Romain Roland, Louis Aragon, Andre Malraux, Henryk Mann, Bertold Brecht, Anthony Blunt, Harold Laski, Claude Cockburn, Sidney i Beatrice Webb itp.Parę zapracowanych, czasami nawet poczciwych, ale naiwnych i odpowiednio osaczonych pochlebstwami nazwisk, zmieszanych ze snobami, doskakiewiczami i cwaniakami, którzy jako jedyni znają kierunek jazdy, choć może nie zawsze cel, zazwyczaj wystarcza, aby pociągnąć za sobą masy, jeszcze mniej skore do samodzielnego myślenia. Tak samo zresztą i dziś buduje się „listy intelektualistów”, „salony warszawki”, kluby pod-KOR-owe albo imieninowe kręgi prowincjonalnej ćwierć-inteligencji wiernie powtarzające podane do wierzenia opinie – zawsze w tonacji czarno-białej – w ramach towarzysko-politycznej poprawności. Ponieważ już wtedy za nimi szły pochody naśladowców-nowicjuszy, zwanych “klubami niewiniątek”, następował efekt lawinowy nazywany “hodowaniem królików”. Ostateczny cel został jasno określony: „Stworzyć na użytek zdrowo jeszcze wtedy myślącego Zachodu, zupełnie niekomunistycznego, dominujące i powszechne przekonanie epoki – wiarę w to, że wszelkie opinie, które przez zupełny przypadek (…) służą celom Związku Radzieckiego, wywodzą się z najbardziej elementarnych założeń ludzkiej przyzwoitości”. Wydaje się, że identyczną zasadę stosuje się obecnie w służbie światowego interesu żydowskiego, z tym że dzisiejsza lista podstawowych elementów kampanii zawiera teraz raczej takie klucze jak „antysemityzm”, „antyterroryzm”, „antyhomofobię”, „antynacjonalizm”, „tolerancję”, „ekologizm” itp., ale już nie „antymilitaryzm” i nie „antyimperializm”.  

Miary tamtego cynizmu dopełnił  los, jaki Stalin zgotował swoim najbardziej oddanym propagandystom takim jak Karol Radek lub Willi Munzenberg. Temu pierwszemu, który naprawdę nazywał się Karol Sobelsohn i był Żydem z Tarnowa, Stalin nigdy nie wybaczył flirtu z Trockim w latach 1923-29, mimo że pokajawszy się był on potem głównym ojcem bezwstydnego kultu Stalina w sowieckiej prasie. W roku 1936 mimo skomlenia o litość, wicia się jak glista i lizania tyłka prokuratorom został  on jednak oskarżony, osądzony, łaskawie skazany na 10 lat łagru i zesłany do Wierchnieuralska, gdzie w roku 1939 został zakatowany przez tzw. urków, czyli kolesiów z kicia odsiadujących tam wyroki kryminalne. To stary i dość często stosowany w różnych systemach pozasądowy sposób zaostrzenia kary wobec przeciwników politycznych. (Wiele wskazuje na to, że obecnie może być zastosowany w Rosji także wobec Michaiła Chodorkowskiego).  Radek zawsze gorliwie domagał się kar śmierci i łagrów dla wszystkich swoich towarzyszy jakoby niedość wiernych Stalinowi, więc wyszło na to, że w końcu i sam otrzymał zapłatę w tej samej walucie. Munzenberga natomiast znaleziono powieszonego na drzewie w górach we Francji. Nieznanych sprawców nikt nawet nie szukał. Komentarz Brechta na temat ofiar Stalina nie był wcale aż tak żartobliwy, jak to się mogło wydawać jego autorowi: „Im bardziej są niewinni – pisał Brecht – tym bardziej zasługują na to, aby ich rozstrzelać”. Jaki los czeka lokajów dzisiejszej propagandy historia dopiero pokaże.      

 

Deser muzyczny

Po tym, co właśnie przeczytaliśmy potrzebujemy jakiejś odtrutki na zło, o którym była mowa. Posłuchajmy zatem jednego z najpiękniejszych utworów Jesse Cooka pt. „Into the Dark” (W ciemność). Słuchając warto też popatrzeć. Jest to jedno z najładniej zmontowanych wideo, jakie spotkałem w clipach muzycznych w sieci, które tu doskonale pasuje do muzycznego tła. Ileż w tym delikatnego piękna! A piękno, o czym warto pamiętać, podobnie jak prawda, dobroć, ład, pokój, sprawiedliwość, życie itp., które są od Boga, stanowi zaporę wobec fałszu, chaosu, agresji, krzywdy, zła albo śmierci, które zawsze są od Szatana . Przykazanie jest właściwie jedno: wybieraj zawsze jasną stronę mocy.  

 

Zastrzeżenie:

Wszystkie utwory muzyczne, zdjęcia i inne materiały zamieszczane na tym blogu pochodzą z publicznie łatwo dostępnych źródeł i w ich ściąganiu nie ma żadnego zamiaru pogwałcenia czyichkolwiek praw autorskich. Wszelka oryginalna muzyka, obrazy i teksty należą do ich autorów i wykonawców, których nazwiska i źródła podaję, a w miarę możności i potrzeby także opatruję dodatkowymi informacjami. Zamieszczam je tu w celach edukacyjnych i rozrywkowych, dla ubogacenia doznań i realizacji wolnego dostępu do dóbr kultury, która jest prawem każdego człowieka. Z tytułu publikowania blogu nie czerpię żadnych korzyści materialnych.

Bogusław Jeznach

 

0

Bogus

Dzielic sie wiedza, zarazac ciekawoscia.

452 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758