Bez kategorii
Like

O tym jak „niedokładne” tłumaczenie unijnej dyrektywy rujnuje portfele Polaków

23/08/2012
425 Wyświetlenia
0 Komentarze
33 minut czytania
no-cover

Nie ma w Polsce reklamy, oferty czy umowy kredytowej, która by nie łamała prawa. I co gorsze, to łamanie prawa stało się koniecznością i prawem, bo inaczej nie można.

0


 

WOJCIECH SAWICKI                                                                                                

www.sawicki.cc/kredyty

 

 

 

Prezes Rady Ministrów, Kancelaria Premiera RP, NIK, Minister Sprawiedliwości, Minister Finansów, Prokurator Generalny, Komisja Stabilności Finansowej, CBA, CBŚ, ABW, KNF, UOKiK, Marszałek Sejmu i Kluby Poselskie, 
Rzecznik Praw Obywatelskich, Federacja Konsumentów, 
Media oraz do wiadomości Kancelaria Prezydenta RP. 

 

 

L I S T   O T W A R T Y   Nr 3

 

   Do Państwa, do wszystkich wyżej wymienionych, 23 lipca 2012 r. skierowałem „List otwarty” dotyczący patologicznej i przestępczej sytuacji kredytowej w Polsce z zapytaniem:

CO MOŻNA ZROBIĆ, BY BYŁA W POLSCE NORMALNOŚĆ I UCZCIWOŚĆ?

 

   List miał równocześnie charakter doniesienia o popełnieniu przestępstwa i był wynikiem braku reakcji na List otwarty z 31 maja, prezentujący krytyczną analizę Ustawy o Kredycie Konsumenckim z 2011 r, jak i na brak odpowiedzi na szereg poprzednich moich monitów.

   Reakcji właściwie nie było, a najgorszy problem jest z Kancelarią Premiera. Bo okazuje się, że Krajem rządzi pewna Miss z Departamentu Skarg i Wniosków, która zadecydowała, że „Prezes Rady Ministrów nie jest właściwy w przedstawionej sprawie” (to dokładny cytat). A sytuacja jest taka, że:

nie ma w Polsce reklamy, oferty czy umowy kredytowej, która by nie łamała prawa. 
I co gorsze, to łamanie prawa stało się koniecznością i prawem, bo inaczej nie można.

   A wynika to z Ustawowej definicji ‘’całkowitej kwoty do zapłaty’’, jako sumy „całkowitej kwoty kredytu” i jego „całkowitego kosztu”. Wobec błędnego przeniesienia z Dyrektywy Komisji Europejskiej do polskiej Ustawy, definicji „całkowitej kwoty kredytu”, ta kwota „do zapłaty” musi być zawsze błędna i nigdy podany w Ustawie wzór na tą sumę „do zapłaty” się nie zamknie, bo te dopłaty będą występować dwa razy, w kredycie i w kosztach.

   I jak wspomniałem, to następstwo błędnej w polskiej Ustawie definicji „całkowitej kwoty kredytu”.

   Według Komisji Europejskiej Całkowita kwota kredytu nie obejmuje kwot do zapłaty kosztów. Te kwoty są po prostu kosztem kredytu”. Jest to wierny cytat z ogłoszonych niedawno przez Unię Wytycznych do Dyrektywy (Rozdział 2.6 i potem odnośnik 12). Zresztą dokładnie tak to wynika też i z samej Dyrektywy „rozumianej po europejsku”, a ten tekst w Wytycznych tylko to uściśla i upomina Państwa Członkowskie, że tak to ma być. (By nie było wątpliwości w poprzednich listach zamieściłem fotografię właściwego ustępu tego dokumentu).

   Dyrektywę na język polski przeniesiono „niezbyt dokładnie” i w polskiej praktyce bankowejcałkowita kwota kredytu to kredyt wraz z tymi kosztami, czyli kwota kredytowana, od której naliczane są odsetki, a to przecież zupełnie różne pojęcia. A prowadzi to do fałszu i powszechnego oszukaństwa. Bo mamy ofertę: „całkowita kwota kredytu – 10.000 zł, rata 350 zł”, a okazuje się że do ręki dostaniemy 7.500 zł, bo 2.500 zł to prowizja i ubezpieczenie, potrącane z wypłaty. I za ratę 350 zł otrzymujemy 7500 zł, a nie oferowane 10.000 zł. I w szczegółach wygląda to tak: Bank podaje: prowizja 500 zł, ubezpieczenie 2.000 zł, ale nie informuje, że to kwoty potrącane, z tej „kwoty całkowitej”, a to jest już matactwo. Rzeczywiste przykłady łamania prawa przedstawiłem w materiale z 23.VII na podstawie materiałów z trzech banków i nie ma potrzeby tego powtarzać.

   A gdyby to było nie na 5 lat, jak w tej ofercie PKO bp tylko na lat 25, to klient do ręki otrzymał by ZERO (bo prowizja i ubezpieczenie zrównają się z tą kwotą „całkowitą”), a do spłat pozostanie cała „całkowita kwota kredytu”. Teraz, przy tych 25 latach zauważymy ten absurd, a w praktyce mamy ten sam absurd, tylko że w pewnej jego części i polską paranoję. Kiedyś się mówiło, że w takich sytuacjach potrzebny jest Dzierżyński. Ludzie, ocknijcie się!

 

   Pełnia radości dla UOKiK z tego fałszu, a może i prowizja, za umożliwianie takich reklam. Ale jest jeszcze KNF, Minister Finansów i odpowiadający za to wszystko Premier, zamiast którego rządzi Miss. A jest to fałsz wyraźnie zabroniony prawem, naruszający Art. 138c Kodeksu Wykroczeń i Art. 12 Ustawy o Cenach. Ale co tam paragrafy, śmiechu warte. I Dyrektor jednego z banków mówi, że „gdyby oferty podawały prawdę, to nie byłyby atrakcyjne na rynku

   A czy nie mogło by być:

Całkowita kwota kredytu 7.500 zł, kredytowane: ubezpieczenie 2.000 zł i prowizja 500 zł, (całkowita kwota kredytowana 10.000 zł) i dalej – oprocentowanie, odsetki, raty i razem do zapłaty.

   I teraz ta „suma do zapłaty” będzie się zgadzać, bo w kwocie kredytu nie ma jak poprzednio kosztów, które mogą przecież występować tylko raz – jako koszty. I nie będzie teraz łamania Ustawy. Ale tak nie może być, bo byłoby to zbyt czytelne i uczciwe, bo byłoby to wbrew interesom banków, na co UOKiK nie może sobie pozwolić i odmawia.

   Być może dla niektórych, jest to za trudne do zrozumienia, więc proszę przyjąć do wiadomości, że:

żyjemy w Kraju, w którym każda oferta i umowa kredytowa musi albo podawać fałszywe dane – by być w zgodzie z Ustawą, albo musi naruszać Ustawę – by podać prawdę. 
I łamanie prawa stało się normą akceptowaną przez prawo.

   To nie wszystko, bo % oprocentowania podaje się w stosunku do kwoty wraz z kosztami, a Dyrektywa Unijna wyraźnie określa, że ten procent, to procent od kwoty wypłaty (Art. 3, pkt. j). W naszej Ustawie i krajowej praktyce jest więc inaczej. Odstępstwo niewiarygodne, ale to przekracza polską wyobraźnię i to zostawmy do odrębnego zastanowienia się, bo przedmiotem mojego listu jest „całkowita kwota kredytu, jako definicja błędne zrozumiana w Polsce, co przynosi tyle szkody.

   Sytuacja rozbieżności pomiędzy definicję unijną kwoty kredytu, a tym co mamy u nas, jest koronnym dowodem na to, że ten błąd transkrypcji istnieje i nie ma sensu ponownie wyjaśniać tu tej pomyłki słownikowej tłumaczenia, co zrobiłem poprzednio, bo logicznym jest, że gdyby nie było błędu pisanego, nie byłoby tej rozbieżności w życiu. Ale UOKiK cały czas dowodzi, że jest to dobrze.

I żyjemy w kraju, w którym fałsz stał się standardem, a łamanie prawa jest legalnie tolerowane i urzędowo akceptowane. I czy można mieć zaufanie do takiego rządu i szacunek dla Premiera, jak i do Posłów, którzy tego nie widzą i nie reagują?

   Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jako autor polskiej Ustawy, twierdzi, żewszystko jest w porządku. Ostatnie takie oświadczenia składa nawet już po dacie (8 maja 2012 r.) ogłoszenia przez Komisję Europejską Wytycznych, które zostały w tym zakresie wydane na skutek mojej inicjatywy, wobec ponad rocznego przekonywania, że jest źle, z czym nie mogłem się pogodzić. 
I wstyd mi, że musiałem interweniować w Unii i ośmieszać rządzących i nasz Kraj.

   Na poprzednie moje listy i interwencje odpowiedziała tylko Komisja Nadzoru Finansowegoodsyłając mnie w zakresie błędów i niedoróbek Ustawy do UOKiK, jako jej autora, nie wspierając jednak moich uwag. Jednocześnie KNF mimo moich apeli, odmówiła podjęciadziałań w zakresie likwidacji fałszu w reklamach, ofertach i umowach, mimo iż narusza to prawo, bardzo wyraźnie określając się w przesłanej mi korespondencji, że jej zadaniem jest dbałość o stabilność banków. 
To bardzo ważne, a o praworządność i interes ludzi ma dbać Sąd – dokąd mnie odesłano. Pomocy ze strony Prokuratury i Sądu jednak nie otrzymałem, bo „nie byłem poszkodowany” wręcz przeciwnie, poniosłem tu znaczne koszty za udowodnienie mi, że nie mam prawa walczyć z bezprawiem.

   W zakresie ostatnich moich listów zareagował Prokurator Generalny, kierując moje doniesienie do Prokuratury Rejonowej W-wa Ochota, która odmówiła wszczęcia śledztwa. Na złożone zażalenie do PG, od Pani Prokurator Katarzyny Dobrzyńskiej, 6 sierpnia 2012 r. otrzymałem wyjaśnienie, że jest ono „bezzasadne”, a „zarzuty są bezpodstawne” i że opisana sytuacja „nie zawiera znamion czynu zabronionego”. Jednocześnie się dowiedziałem, że „Prezes UOKiK nie jest odpowiedzialny za uchwalenie obowiązujących przepisów, ale ustawodawca, którym z zakresie ustaw jest Sejm i Senat”. Komentarz zostawiam czytającemu.

   Zareagował też NIK i Pan Dariusz Molesy napisał, że „NIK nie może pomóc w przedstawionej sprawie” i że „sprawa przez Izbę nie może być zbadana”. Wątpliwe jest by Prezes NIK to akceptował. 
W dodatku dalsza część listu wskazuje, że odpowiadający nie zapoznał się z przedmiotem mojej troski. Ale i tak byłem zaskoczony odpowiedzią, bo po poprzednich bardzo konkretnych interwencjach było milczenie, co nawiasem mówiąc naruszało pewne normy.

   Zareagowała również Kancelaria Prezydenta, przesyłając mój list do Kancelarii Premiera, szkoda że tylko w formie skargi obywatelskiej, nie podnosząc tego do problemu państwowego.

 

   Dodać jeszcze należy, że Minister Finansów stwierdza, że problematyką kredytową się w ogóle nie zajmuje (to już trzecie takie oświadczenie MF), a w sprawach nieprawidłowości wynikających z postawy UOKiK, jednoznacznie wskazuje odpowiedzialnego za to Premiera.

   I tu mamy problem wagi państwowej. Na list otwarty, a później bezpośredni list do Premiera i dwa kolejne dalsze jeszcze listy napisane już w formie skargi na Kancelarię, w odpowiedzi czytam, że muszę zebrać 100 tysięcy podpisów obywateli, mających prawo głosu w wyborach do Sejmu, dla tzw. obywatelskiej inicjatywy. Jest z poważaniem – Monika Kulka, to właśnie ta rządząca Miss wspomniana na wstępie, na którą się skarżyłem i która zdecydowała, że Premier nie będzie się tym zajmował. W dodatku ostatnie listy były adresowane jako „list osobisty” do Szefa Kancelarii Prezesa RM Ministra Tomasza Arabskiego, a tu ani słowa, że to odpowiedź w Jego imieniu, lub czy z Nim uzgodniona, nie mówiąc już o tym, że napisała to własnoręcznie osoba, na postępowanie której, złożyłem zażalenie. I te „listy osobiste” do Ministra odsyła do UOKiK.

Taką mamy rzeczywistość. Jestem bezsilny. A nie wymieniłem pozostałych, Tych, co milczą.

 

   Przedstawiłem tragiczne konsekwencje błędu definicji – legalny fałsz i legalne łamanie Ustawy, ale to nie cały problem z kredytami i postawą UOKiK. Jak w definicjach, takie różnice są w Ustawie i w jej postanowieniach merytorycznych, gdzie np. coś, co ma być określane według KE Ustawą, zamieniono w Polsce na Przepisy, może własne parabanków, czy UOKiK. Tych uwag jest bardzo dużo i podawałem je w poprzednich opracowaniach.

   I jeśli do tego dodamy odmowę UOKiK na uzupełnienie Ustawy o przypisy prospołeczne, zapobiegające fałszowi i lichwie, czemu Komisja Europejska się nie sprzeciwia (co mi napisano), oraz potrzebę unormowania bezprawnego WIBOR-u, to jest to już kolaboracja, czyli współpraca z najeźdźcą, bo przecież banki zachodnie najechały nasz Kraj.

   I jeśli do tego dodamy bierność NIK, Ministra Finansów, Prokuratora Generalnego, KNF, Sejmu i Klubów Poselskich oraz w końcu niedostępność Premiera – to w sumie mamy tragedię narodową
A te litery OK w skrócie UOKiK, znaczące Ochrona Konsumentów to fikcja.

   To dyskwalifikacja UOKiK, rzecznika banków, a przede wszystkim parabanków, a nie ludzi oraz kompromitacja wszystkich osób odpowiedzialnych za bankowość, w tym na końcu i samego Premiera, że jest u nas taka paranoja w kredytach, w efekcie prowadząca do takiego łamania prawa, jak i tolerowanej lichwy z oprocentowaniem ponad 100%, a nie wymieniam tu innych niewłaściwości. 
Po prostu wstyd mi za kraj.

   Dla tego wracam do tezy podanej w pierwszym liście do Premiera, z 6 lipca 2012 r.

– Dla uporządkowania sytuacji kredytowej w Kraju, proszę o powołanie 
komisarza, któremu mógłbym przekazać dokumentację dowodową

   Dalej informowałem, że tego zła jest bardzo dużo, w tym odstępstw w polskiej Ustawie od obowiązującej Dyrektywy Komisji Europejskiej i dowodziłem, że mafijny układ, który opanował obszar kredytowy nie jest w stanie tego sam poprawić. Proszę Ministra Arabskiego o poznanie moich listów, szczególnie tych dwóch ostatnich adresowanych imiennie do Pana oraz o poznanie całego problemu.

   Warto na zakończenie przytoczyć jeszcze jedno zdanie z tych Wytycznych KE, w oryginalnym, trochę niedoskonałym, bo internetowym tłumaczeniu. To również podano w tym rozdziale 2.6, w wyniku moich zabiegów, jako rzecznika kredytobiorców i Polaków ceniących sobie uczciwość:

• reklamie, informacje powinny być przedstawione w sposób jasny, zwięzły i widoczny sposób. To nie powinno być trudne do znalezienia, ani nie przez opisy długie lub wędrówki. Ponadto, powinno być to widoczne, np. w tekście, który nie jest zbyt mały lub zbyt trudny do odczytania w stosunku do innego.

   A więc tradycyjna „mała czcionka”, to też nadużycie, a powoływanie się przez banki na to, że to reklama, a nie oferta, jest absolutni niezasadne. Czy UOKiK wyciągnie z tego wniosek i będzie tego wymagać i czy wreszcie stanie w interesie kredytobiorców, a nie tylko banków. Na pewno to nie nastąpi – dopóki Premier nie podejmie męskiej decyzji i nie wprowadzi radykalnych zmian, nie zreformuje UOKiK i w tym nie dokona zmian personalnych, chyba że jeszcze wcześniej Polska zostanie ukarana przez Komisję Europejską, za anarchię i odstępstwa od Dyrektywy Europejskiej i korekty zostaną wymuszone.

 

A może kiedyś przyjdzie czas opamiętania i zrozumienia, że kredyty nie mogą być tylko biznesem bankowym, sprowadzonym w większości do grabieży Polaków i że zdrowa polityka kredytowa nadzorowana przez państwo, to jeden 
z ważniejszych warunków dla   
r o z w o j u   g o s p o d a r c z e g o   Kraju.

 

   I w tym kontekście, zdanie wypowiedziane publicznie w TV, przez Prezesa Związku Banków Polskich – „Jak się to komuś nie podoba, to niech nie bierze kredytu”, będące odpowiedzią na uwagi V-ce Premiera Pawlaka dotyczące nieprawidłowości, pokazuje antypaństwową i antyspołeczną postawę banków. Ta sytuacjato wielki błąd Rządu, widoczny i w tym, że bank, mający w nazwie Polski, najgorzej oszukuje, dając przykład innym i wydaje miliony (całe ściany budynków) na reklamy najdroższych w Kraju kredytów (nie licząc parabanków), za co płaci kredytobiorca w ratach. Rozpacz.

W zakończeniu do mediów

   Media proszę o poinformowanie społeczeństwo, co to jest „całkowita kwota kredytu”, bo jest to ukrywane przez UOKiK. I będzie to krok, w kierunku uzdrowienia sytuacji kredytowej w Polsce. Podaję link do oryginału Wytycznych Komisji Europejskiej (tam Rozdział 2.6 i potem odnośnik 12):

GUIDELINES ON THE APPLICATION OF DIRECTIVE 2008/48/EC

   Jednocześnie proszę o pomoc w zebraniu 100.000 podpisów, od czego zależy, by Miss Kulka podjęła strategiczną dla Kraju decyzję przekazania mojego monitu swojemu Szefowi, a Pan Minister Arabski mógł to przekazać Premierowi, dla wszczęcia procesu naprawy Rzeczpospolitej w tym obszarze.

Post Scriptum

   Informuję, że ten list, tylko skrótowo pokazuje problem i w zasadzie ogranicza się do definicji „całkowitej kwoty kredytu”. Całość materiałów, jak i ten tekst, a może jeszcze i więcej mogę przesłać zainteresowanym drogą internetową. Prowadzę stronę www, oraz wydałem książkę Analiza Kredytu. Tam nie ma tych tu poruszonych problemów, bo to wstyd i nic by to nie dało, jest tylko nauka, jak się nie dać oszukać. I otrzymując setki tragicznych listów od kredytobiorców, którzy się dowiedzieli ile niepotrzebnie zapłacili i bezsensownie stracili, mogę śmiało powiedzieć, że poznałem naprawdę jak mało kto inny ten problem od strony ludzi.
I wypada mi autorytatywnie stwierdzić, że porażająca jest ta niewiedza kredytowa. Ale dotyczy to nie tylko zwykłych klientów, dotyczy ludzi z najwyższym wykształceniem i z wyobrażeniem, że się na tym znają. I nie chodzi tu o nieznajomość przepisów i należnych praw, bo to w pewnym sensie niedbalstwo, ale o znajomość zasad rachunku kredytowego i umiejętności oceny oferty. A mini przykładem niech będzie powszechna niewiedza wielkości kosztu dopłaty „za wygodę rat równych” i możliwa dzięki temu egzystencja oferty PKO bp, gdzie ten  u t a j n i a n y  koszt „wygody” wynosi 250.000 zł.(Zainteresowanym wyjaśnię telefonicznie ten bardzo ciekawy problem). I ta niewiedza to kolejny problem państwowy do rozwiązania, bo jest to wykorzystywane przez banki no i parabanki. I pomiędzy strategami banków, a klientami wytworzyła się przepaść. UOKiK też tu poległ. W ubiegłym roku wydał instrukcję, wskazującą, że „całkowita kwota kredytu” nie zawiera kosztów (być może na skutek moich lamentów), ale popełnił w niej błędy i banki to dosłownie okpiły i ta „kwota” pozostała po staremu, czyli z kosztami włącznie, co stwarza opisaną tragedię. To z resztą wiąże się z definicją „oprocentowania”, co określiłem poprzednio brakiem polskiej wyobraźni i pisałem, że to temat odrębny oraz związany brakiem potrzebnego pewno w Polsce pojęcia „kwoty kredytowanej”.

   A tak nawiasem mówiąc, tego typu nieuczciwości kredytowe jak przedstawione w liście formalne i niekaralne naruszanie prawa, dotyczą całego obszaru naszego życia i najgorsze, że przeniosło się to w konsekwencji na zwykłych ludzi, którzy to przyjmują za normę, godząc się z tą sytuacją, sami powszechnie naruszając prawo. Przykładem niech będzie tu ze strony społeczeństwa niespotykane w skali światowej łamanie znaków drogowych (np. jeżdżenie po buspasach), lub śmiecenie w lasach czy na własnych klatkach schodowych, a ze strony administracji, to przykłady już przemilczę. Wystarczy ta dopuszczalna przez władzę sytuacja kredytowa.

   Polskę trzeba ratować, ale jest tak źle, że nie znajduję nawet poparcia dla moich działań. Bo mamy kompletną degenerację społeczeństwa i to na wszystkich szczeblach, również tych decyzyjnych i brak poczucia odpowiedzialności. Bo fałsz to normalka, a łamanie prawa to nic takiego. I przykro to stwierdzić, że wygląda na to, że wszyscy adresaci tego listu też nie widzą w tym nic nadzwyczajnego, co pewno potwierdzi uśmiech czytającego to w tej chwili, jeśli w ogóle zachciał to przeczytać. Poprzednio potwierdził to brak reakcji.

—————————-

Donald Tusk, który uczestniczył 16.VIII w posiedzeniu Komisji Stabilności Finansowej powiedział:
– Dla nas najważniejsze jest, żeby uniknąć możliwości łatwego wyłudzania pieniędzy”
 – (wiadomość agencyjna)

I już dałem na Mszę Św. w podziękowaniu za tą aferą Amber Gold i za zdrowie Pana Plichty, bo gdyby nie on, nadal byłoby cicho, a tak, może się coś zmieni również i przy okazji na korzyść kredytobiorców.

Panie Premierze. Brawo za te wyłudzanie pieniędzy, ale zwracam uwagę, że ożył tylko problem „wyłudzenia” poprzez upadek banku lub defraudację pieniędzy obywateli i Amber Gold w którym kwota przyjętych depozytów to drobiazg w stosunku do tego, co w kredytach poprzez bezprawie   w y ł u d z a j ą   banki, mając przez to ponad 25 m i l i a r d ó w   czystego rocznego zysku (+ parabanki !!!).

I zwrócić należy uwagę, że to bezprawie w kredytach (!!!) to inne zagadnienie i jest onoPRZECIWSTAWNE do zadań i charakteru Komisji Stabilności Finansowej. I kredytami trzeba się zająć niezależnie i od podstaw, w aspekcie prawnym i dobra ludzkiego. Inaczej, będzie to medialna obłuda. Bo tej normalizacji są przeciwne UOKiK, KNF – bo to może ograniczyć dochody banków i MF – bo to wpływy do budżetu (2,5 mld z PKO bp).

Moje wnioski są tu nadal aktualne i proszę o skontaktowanie mnie z kimś, dla przedstawienia całego problemu kredytowego i przypominam, że sprawy poruszone w niniejszym liście to tylko drobna część zagadnienia.

 

Z wyrazami szacunku, pełen nadziei na zwycięstwo                                                                                                                        

Wojciech Sawicki

 

 

0

Va Banque

Wiadomości z banków i o bankach, dla klientów i pracowników, entuzjastów i sceptyków. Ubezpieczenia od A do Z. Gospodarka, finanse i giełda.

324 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758