Bez kategorii
Like

Musieliśmy sfałszować wybory, innej rady nie było

19/10/2011
268 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

spokojnie siedział i mówił, mówił i patrzył przenikliwym wzrokiem w moje oczy zupełnie jakby w nich szukał zrozumienia, albo…

0


 

Już na wstępie zapytałem, czy powie kto naprawdę wygrał, a potem już tylko słuchałem mając nadzieję, że on w którymś momencie nie wstanie i odejdzie. Tak się nie stało, spokojnie siedział i mówił, mówił i patrzył przenikliwym wzrokiem w moje oczy zupełnie jakby w nich szukał zrozumienia, albo… sam nie wiem czego. Siedział spokojnie popijał kawę i mówił.

 

(…)

 

Jeśli chodzi o to kto wygrał, to powiem tylko tyle, że ten wynik krąży gdzieś w necie jako zrzut ekranu. Ale nie o tych wynikach teraz chciałbym powiedzieć.

Dla nas ważne było zgoła co innego – bezpieczeństwo i to wszystko, co kryje się za tym słowem, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Działaliśmy w imię wyższej konieczności, być może nawet najwyższej. Celem było ochronienie stabilności państwa i w pewnym sense pomógł nam w tym sam prezes, Kaczyński.

 

Nie jest tajemnicą żadną, że on tak naprawdę wcale nie chciał wygrać.

Więc wykorzystaliśmy ten sygnał do działania, gdyż zachowanie prezesa dawało nam gwarancje, że po odwróceniu wyników PiS będzie w miarę spokojny.

 

Przyznam, że Kaczyński sam był zdziwiony nagłym wzrostem poparcia jakie zaczął otrzymywać na dwa tygodnie przed wyborami. Zachowanie Pawlaka i Napieralskiego z kolei poważnie nas zaczęło niepokoić. Obaj panowie zachowywali się mało poprawnie, a deklarowanie o zawarciu koalicji z PiS kazało nam trzymać rękę na pulsie…

 

Proszę sobie wyobrazić, że nagle w sytuacji, kiedy cała Europa unurzana jest po szyję w głębokim kryzysie, tutaj w Polsce, która przewodniczy Unii, do władzy dochodzi PiS i zawiera wyżej wspomnianą koalicję. Trzeba pamiętać i o tym, że w czerwcu jesteśmy gospodarzami wielkiej sportowej imprezy.

Przyznam, że w obliczu tych zadań, jakie stoją przed polskim rządem, Jarosław zachował się jak prawdziwy mąż stanu… Ale trzeba też mieć na uwadze i to, że w PiS-ie są ludzie rządni władzy. Ludzie, którym sen z powiek zdejmuje brak racjonalizmu, wielka chęć zemsty i tropienie wymyślonych afer.

 

I to jest sedno sprawy, dla której trzeba było działać, aby zapobiec katastrofie.

Zdajemy sobie sprawę, że jest trudno i czekają nas wielkie zmiany, ale nie mogliśmy dopuścić, aby zmiana rządu i zawarcie niebezpiecznie wybuchowej koalicji było zapalnikiem dla zmian w Europie, które i tak za jakiś czas mogą nastąpić.

Jednak zanim te zmiany nastąpią trzeba działać racjonalnie, tak jak działa się w warunkach trudnych, wręcz ekstremalnych. Trzeba zachować zimną krew, i za wszelka cenę dbać o bezpieczeństwo własnych obywateli.

 

Trzeba mieć też na uwadze fakt, że nie stanowimy jakiegoś odrębnego bytu, że jesteśmy jednym z mechanizmów istniejącego systemu, w którym co prawda to i owo zacina się od czasu do czasu, ale proszę mi wierzyć – wyspecjalizowani fachowcy czynią wszystko, aby obronić starą Europę przed niepożądanymi zmianami, które mogłyby doprowadzić do poważnych zagrożeń i naruszyć stabilizację bezpieczeństwa w regionie.

 

Dlatego, dokonując realnej oceny tych wszystkich niebezpieczeństw i zagrożeń, doszliśmy do wniosku, że w tej sytuacji lepiej w koalicji dalej trzymać Pawlaka i jego ludzi niż pozwolić, aby pierwszy strażak w Polsce zaczął wzniecać pożary przy udziale śledczych z PiS.

Przecież wiadomo, że rządzący nie są robotami i niekiedy zdarza się przekroczyć jakieś normy, naruszyć standardy, to zupełnie jak w codziennym funkcjonowaniu zwykłego obywatela, który nie wiadomo dlaczego postanowił przebiec na czerwonym lub skręcić w ulicę jednokierunkową, pomimo, że oznakowania były prawidłowo usytuowane…

Czy jest to aż tak istotny powód, aby kogoś takiego stawiać na cenzurowanym i żądać jego głowy? Nie, komuś takiemu daje się pouczenie i ewentualnie wlepia mandat.

 

My, dla obrony tego co wcześniej powiedziałem, zatrzymaliśmy mandat, aby zapobiec katastrofie. Historia zna przypadki działania w imię wyższych interesów i nadrzędnych celów. I to, jeśli już, tylko historia dokona oceny naszych działań. Tyle.

 

(…)

 

Mój rozmówca dopił kawę po czym wstał, założył elegancki czarny płaszcz, na głowę nasunął kapelusz i najzwyczajniej w świcie powiedział – do widzenia, miłego dnia, i wyszedł. Nie zdążyłem zapytać jak się nazywa i kogo reprezentuje. Trudno, może w innym śnie znowu go spotkam.

0

Wiktor Smol

Copyright © 2011-2014 Wiktor Smol

369 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758