Bez kategorii
Like

„Mowa nienawiści” czyli nowy oręż lewactwa

17/07/2012
557 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
no-cover

Dlaczego ci sami lewacy, którzy wczoraj wyzywali Korwin – Mikkego po jego wpisie o „poślęciu Grodzkim”, nie zaprotestują przeciwko planowanemu koncertowi Madonny? Dlatego, że własne zasady odnoszą do wszystkich tylko nie do siebie.

0


Gdy wczoraj wybuchła awantura wokół wpisu Korwin – Mikkego o "poślęciu Grodzkim", lewacy powtarzali jak mantrę dwa słowa "mowa nienawiści". Sama zainteresowana popłakała się i dała do zrozumienia, że problemem w Polsce jest brak przepisów sankcjonujących "mowę nienawiści". Wczorajszy wpis Korwin – Mikkego (mieszczący się jak najbardziej w granicach wolności słowa) ma być więc dla lewaków pretekstem do tego, aby zintensyfikować pracę nad przepisami karającymi za "mowę nienawiści". "Mowę nienawiści" rozumianą jako wszelkie zachowania i wypowiedzi ośmielające się krytykować lewaków za ich głupoę, hipokryzję, chamstwo, agresywne wdzieranie się z buciorami w ludzką prywatność. Bądź co bądź to czołowy polski lewak czyli poseł Biedroń wykoncypował kiedyś (i zdradził to w jednym z programów telewizyjnych), iż karać trzeba również za twierdzenie, że homoseksualizm to zboczenie. Ergo: karać należy za wyrażanie swojego zdania, gdy jest ono sprzeczne z opinią frontu homosiów.

1 sierpnia ma się odbyć w Warszawie koncert Madonny – skandalizującej piosenkarki znanej z licznych bluźnierstw i wyszydzania religii. Przeciwko koncertowi zaprotestowało ponad 30 tysięcy obywateli – głównie mieszkańców Warszawy. Protest wynika z oburzenia przeciwko zachowaniom piosenkarki, która wielokrotnie obrażała katolików. Wydawałoby się więc logiczne, że homosie, tranwestyci, lewacy i inni przeciwnicy "mowy nienawiści" poprą protest. A to dlatego, że kilkadziesiąt tysięcy katolików może czuć się obrażanych i dyskryminowanych przez Madonnę. Dyskryminacja i obrażanie to zachowania tak przecież zwalczane przez lewaków. Kilkadziesiąt tysięcy osób to wszak ogromna ilość ludzi. A więc dodatkowy powód, aby stanąć w ich obronie. A mimo to lewacy walczący z "mową nienawiści" milczą.

Czy to niekonsekwencja i hipokryzja? Oczywiście, że tak, ale nie powinna ona nikogo dziwić. Prędzej możemy się spodziewać, że stado tygrysów przejdzie na wegetarianizm niż że stado lewaków będzie broniło katolików obrażanych przez "mowę nienawiści". Dlaczego? Dlatego, że walka z "mową nienawiści" nie jest zasadą tylko narzędziem w rękach lewaków. Ma służyć uciskaniu osób myślących inaczej niż lewacko, ale w żadnym razie nie osób myślących po lewacku. "Mowa nienawiści" to klasyczna "maralność Kalego". Jeśli konserwatysta nazywa geja "zboczeńcem" to ma to być powód, by tego konserwatystę wsadzić do kryminału. Ale jeśli lewak obraża konserwatystę to jest ok, jest w porządku, to wówczas "mowy nienawiści" nie ma. Jeśli człowiek rozsądny uczy swoje dziecko, że homoseksualizm jest czymś nienormalnym (a tak jest) to ma to być pretekst do odebrania mu praw rodzicielskich. Ale jeśl lewak postuluje, aby odbierać dzieci rodzicom, którzy swoje dzieci wychowują w religijnych wartościach, to to jest już ok. Tu żadnej "mowy nienawiści" nie ma. Jak zauważył kiedyś Lenin "Moralne jest wszystko to, co służy rewolucji".

Fałsz, obłudę, zakłamanie, relatywizm moralny i hipokryzję lewaków widać w każdym ich działaniu. Dlatego ich działania muszą być traktowane jako wywrotowe, a przez to niebezpieczne dla cywilizacji. W żadnym razie nie wolno zaś traktować lobby "mowy nienawiści" poważnie i racjonalnie z nimi dyskutować. Bo wówczas traktujemy ich jak partnerów do dyskusji. Czyli jako równych sobie. A o to przecież im chodzi.

0

Leszek Szymowski

Niezale

132 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758