Bez kategorii
Like

Ludobójcze zatrzymanie frontu na Wiśle w 1944r i akcja Burza w Lublinie

22/07/2012
485 Wyświetlenia
0 Komentarze
15 minut czytania
no-cover

Historia w cieniu mitów

0


 

 Po kilkumiesięcznym postoju frontu przed Bugiem 21 lipca 1944r wojska sowieckie pod dowodztwem gen Bogdanowa w sile 410 tysięcy, żołnierzy w 42 dywizjach piechoty, kawalerii oraz 7 dywizji pancernych dysponując 1620 czołgami i ponad 1500 nowoczesnymi samolotami ukończyły likwidację niemieckiej obrony na rzece Bug. Tego dnia gen Bogdanow otrzymał rozkaz zdobycia Lublina, który uniemożliwiał wykorzystanie sformowanej „grupy szybkiej” do przekroczenia wówczas nie bronionej Wisły i likwidacji względnie znikomych sił niemieckich na głównym kierunku berlińskim decydującym o czasie trwania wojny. Działania wojsk sowieckich w operacji lubelskiej robiły wrażenie priorytetowości ukrywania własnej przewagi nawet przed Niemcami. Czołgi sowieckie dotarły do Lublina znad Bugu niemal jednego dnia ale bez piechoty. Po przerwaniu kolumn uciekających Niemców pod Jastkowem przez sowieckie czołgi masakrowane były głównie ich końcówki zawrócone do Lublina. Przez Wisłę z Kazimierza przeprawil się bez przeszkód tylko jeden batalion sowiecki i zajęty przyczułek broniony byl z ogromnymi stratami.

Gen Berling otrzymał rozkaz rozbudowy obrony prawego brzegu Wisły między Pulawami a Dęblinem, który wcześniej na krótko obsadziły oddziały sowieckie. Stwierdziwszy brak zorganizowanej obrony niemieckiej na lewym brzegu sugerował podległym mu dowódcom dywizji (sowieckim) rozkaz forsowania Wisły pomimo braku środków. Bałagan i opóźnienie forsowania o kilka dni spowodowało straty porównywalne ze stratami w nie mającej wpływu na skrócenie czasu trwania wojny bitwie o Monte Cassino.

Względnie znikome siły niemieckie przeznaczone do "obrony" Lublina pod dow. Gen Hialmara Mozera tj okolo 4300 żolnierzy i policjantów 47 samobieżnych armat i czolgow, 200 armat o moździerzy miały realizować równie zbrodniczy co nonsensowny plan "wysadzenia obiektów" , spalenia obozu Na Majdanku i walk na jego terenie.

W trakcie przygotowań do wkroczenia głównych sił sowieckich do Lublina generał Bogdanow dokonał niezwykle odważnego i jakby bezsensownego czynu o znaczeniu protestu przeciwko opóźnianiu działań ofensywnych mającemu efekty ludobójcze także dla żołnierzy sowieckich.

Gen Bogdanow stwierdził przesadność ocen sił i obrony niemieckiej w Lublinie jakie otrzymywał od wywiadu i nie czekając na efekty natarcia wojsk , które okrążyły śródmieście razemze zgrupowaniem względnie znikomych sił niemieckich rozlokowanych głównie na terenie obozu Majdanek i za rzeka Bystrzycą wsiadł do wyllysa razem z dowódca korpusu , swym adjutantem lejtnantem Abrasowskim i oficerem wywiadu ze sztabu korpusu Gietałowem i pomimo „ostrzeżenia korpusu” nakazał jechać do miasta jakoby pełnego bunkrów i transzei na centralnym placu. Wyllys z generałami miał być eskortowany przez jeden czołg, który według relacji towarzyszy generała opisanych w „Gwardiejskaja tankowaja” i cytowanych przez Wojciecha Kępe w ksiażce „Na przedpolu Warszawy” (Wyd. Siemianowice Śląskie 2007) oddalił się od willysa z generałami i został, zniszczony a generał po dogonieniu i stwierdzeniu zniszczenia czołgu, został ranny i na piechotę wracał 3 kilometry do swojego punktu dowodzenia gdyż wskutek ostrzału uszkodzony został willis. Na pozór bezsensowne postępowanie i zlekceważenie „ostrzeżenia” może bardziej niebezpiecznego niż strzały niemieckich maruderów według towarzyszy generała zostało zinterpretowane jako protest przeciwko powolnemu postępowi natarcia, którym formalnie sam dowodził. Generał Bogdanow nie był pijany i zdawał sobie sprawę z ludobójczych efektów oczywistego opóźniania ofensywy na kierunku Berlina, który decydował o czasie trwania wojnyi przed przytłaczająco przeważającymi pod każdym względem wojskami sowieckimi był wtedy broniony bardziej propagandą Hitlera i decyzjami Stalina niż działaniami wycofujących się Niemców

W śródmieściu Lublina walkę z grupkami Niemców i resztkami garnizonu niemieckiego opieszałymi bądź usiłującymi realizować operacyjnie bezsensowne lecz jakby demonstracyjnie zbrodnicze „zarządzenie obronne Nr 1427” z roku 1943 przewidujące „wysadzenie” 22 „obiektów” (jak elektrownia, cukrownia, gazownia, dworzec, mostki w tym także „śródmieście” tj okolice Placu Litewskiego oraz szpital „Bobolanum” oraz spalenie baraków obozu Majdanek) podjęli w śródmieściu podchorążowie AK zorganizowani ochotniczo prawdopodobnie formalnie jako Państwowy Korpus Bezpieczeństwa (jakby policja przy Delegaturze Rządu) pod dowództwem kapitana Bolesława Kapicy i na terenie za Bystrzycą pod dowództwem dotychczas nieznanego porucznika AK.. Samo opracowanie w 1943r  tego "zarządzenia obronnego" tj scenariusza p[rzekazywania Lublina wojskom sowieckimprzez hitlerowcow jeswt na tle propagandy i hitlerowskiej polityki werbalnej bardzo symptomatyczne.

W śródmieściu organizowane były drużyny z przypadkowych ochotników gdyż dowództwo AK w celu realizacji akcji "Burza" udało się do lepiej uzbrojonych oddziałów terenowych , które jednak były zbyt słabe by pokonać kolumny rozbitych oddziałów niemieckich jakie broniły dróg do miasta w dniach 22 i 23 lipca. Mimo względnie bardzo słabych i w dużym stopniu przypadkowych sił AK/PKB walczących w Lublinie 23 lipca (byli w nich także starający się o rehabilitację folksdojcze i ludzie dalecy od zrozumienia obowiązków żołnierskich) zdołały one zrealizować właściwie wszystkie zadania „Akcji Burza” uniemożliwiając wysadzenie niemal wszystkich „obiektów” i umożliwiając instalację Delegatury Rządu RP . Po stwierdzeniu podstępnych zabójstw czterech podchorążych AK przez sowieckich żołnierzy (prawdopodobnie NKWD lub wywiadu) kapitan Kapica rozwiązał drużyny AK walczące pod jego dowództwem w śródmieściu lecz do Lublina przybyły liczne oddziały terenowe i dowództwa AK zaczęły pełnić swe funkcje przewidziane w planach „Akcji Burza”. Uczestnicy walk 23-24 lipca z rozwiązanych drużyn wiedzieli, że lepiej się nie chwalić.

Podchorąży AK Mirosław Piasecki dowodzący drużyną wykonując rozkaz kapitana Kapicy blokowania załogi niemieckiej budynku „Soldatenheim” przy ul Peowiakow z przeciwlotniczego okopu na placu przed kościołem Wizytkowskim w swoich wspomnieniach z roku 2004 opisał przyjazd willysa z dwoma sowieckimi generałami, z których jeden wysiadł i spytał go o nazwisko i jednostkę wojskową w celu nadania odznaczenia. Otrzymawszy odpowiedz, że członkom AK wolno podawać tylko pseudonim odpowiedział ,ze są przyjaciółmi i życie powróci do normalności. Najprawdopodobniej był to generał Bogdanow i mógł w to wierzyć szczególnie jeśli właśnie protestował przeciwko opóźnianiu natarcia przez wywiad i wyższe dowództwo bez porozumienia się z nim jako formalnym dowódcą operacji.

Po otrzymaniu rany generał Bogdanow został zastąpiony lecz nie był karany i jako wybitny sowiecki specjalista od dowodzenia wojskami pancernymi był w ZSRR dowódca Akademii Wojsk Pancernych.

Zabudowa placu stanowiącego obecnie trawnik i parking po walkach 23 lipca została zniszczona gdyż z budynku Magistratu przy PL. Łokietka zaatakowanego przez kilka sowieckich czołgów bez piechoty uciekło tutaj kilku Niemców, którzy ukryli się w podziemiach kina Corso i pałacu stanowiącego wówczas część tego kina i lecznicy weterynaryjnej. Jako sześcioletni chłopiec obserwowałem atak kompanii sowieckiej na płonące budynki obecnie Wydziału Farmacji oraz kino Corso i Lecznicę.. Niemcy skutecznie ukryci w podziemiach wyszli i zostali aresztowani dopiero dwa tygodnie później. Obserwowany atak kompanii sowieckiej uzbrojonej w karabiny ze sztykami biegnacej tłumem środkiem wąskiej uliczki i kilkuosobowych "drugich rzutów" z pepeszami na płonace budynki gdzie jak się po dwu tygodniach okazało kilku Niemców schowało się w podziemiach trudno jest wytłumaczyć inaczej jak atakiem karnej kompanii bez troski o rozpoznanie lub straty. Widzialem na Placu Litewskim pryzmy niemieckich pociskow artyleryjskich i min przeciwczolgowych oczywiście potrzebniejszych Niemcom do obrony Wisły przygotowane do umieszczenia w podziemiach celem "wysadzenia śródmieścia".

Prawdy o istotnych dla Lublina wydarzeniach a szczególnie o ludobójczym przedłużaniu czasu trwania wojny blokowane są nadal mitami historycznymi także o militarnym i politycznym bezsensie a nawet zbrodniczości powstania warszawskiego (które uratowało ludność Warszawy przed zupełną zagładą w okresie pólrocznego postoju frontu) propagowanymi nawet przez autorytety w rodzaju Bartoszewskiego, gen Andersa lub Karskiego.. Wiele z wydarzeń w czasie zajmowania Lublina jest niemal nieznanych gdyż historia w pewnym zakresie została „zagospodarowana” z pominięciem jej świadków, którzy szczególnie w Lublinie zostali w życiu kombatanckim zastąpieni napływowymi kombatantami z „leśnej braci”.

Pchor Mirosław Piasecki jako ostatni z żyjących uczestników walk o Lublin 23 lipca 1944r i opisujący te wydarzenia zmarł 29.11.2010r jako podporucznik AK i w pewnym stopniu czuł się dyskryminowany przez środowisko kobatanckie i historyków. W 2010 r na swoj koszt zamowił 23 lipca mszę i zakupił kwiaty pod tablicę upamiętniającą urzędowanie Delegatury Rządu RP w Lublinie i jej przewodniczącego. W następnym roku już nie było ani uroczystości ani kwiatów.

 

Gazety lokalne naszych jak Michnik wydawców raczej wspominaja masakrę więźniow rozpoczetą na terenie Zamku L:ubelskiego w dniu 22 lipca 1944r . Instrukcja do likwidacji wszystkich więźniów przysłana została 19 lipca przez dowództwo SS i Gestspo Dystryktu Lubelskiego z Radomia gdzie to dowództwo się przeniosło z Lublina już wiosną 1944r nie rozumiejąc przyczyn zatrzymania sowieckiego frontu przed Bugiem. Więźniowie wywożeni byli nielicznymi samochodami do już nieczynnego i wysadzanego krematorium na Majdanku zbudowanego po akcji Erntefest tj rozstrzelaniu w dniu 3.XI.1943r w labiryntowych rowach na samym Majdanku ponad 18 tysięcy Żydow przetrzymywanych juz po likwidacji obozów śmierci w Treblince, Bełżcu i Sobiborze lecz skutkiem sprawnego dzialania Gestapo i innych okupacyjnych policji mimo odgłosów frontowych ilość więźniow na Zamku w tych dniach nie malala lecz rosła. Niżsi funkcjonariusze więzienia Na Zamku zaczęli likwidację więźniów od kilkuset Żydów przetrzymywanych tam jako specjalisci niezbędni dla Reichu (krawcy,stolarze, dentyści itp z rodzinami tj starcami i dziećmi).Masakrę na terenie Zamku przerwali SSmani uciekając a za nimi uciekli Ukraińcy.

O przewadze sowieckiej może też świadczyć los ekspedycji przeciw partyzantom w lasach parczewskich, ktora zbyt późno otrzymała rozkaz powrotu do Lublina. Wracająca kolumna oddziałow niemieckich i ukraińskich z artylerią naporkala przed mostem w Zawieprzycach jeden sowiecki czolg, ktory tam utknął z powodu defektu. Cała ekspedycja poddala się załodze tego czołgu. Przybyłe oddziły sowieckie po ustawieniu kqarabinów maszynowych kazały rozbrojonym jeńcom ukraińskim maszerować przez łąki informując ich, że zostali zwolnieni a następnie wszystkich wymordowali.. Niemcom kazali zebrać i pogrzebać zwłoki.

 

 

 

0

telewidzacy

10 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758