Bez kategorii
Like

List do J.Saryusz-Wolskiego w sprawie bojkotu holenderskich firm

27/02/2012
393 Wyświetlenia
0 Komentarze
14 minut czytania
no-cover

Nie przyłączę się do apelu o bojkot holenderskich produktów.

0


 

Szanowny Panie Pośle,

otrzymałem list Pana autorstwa (oraz autorstwa Sebastiana Valentina Bodu) wzywający mnie do bojkotu holenderskich produktów . Namawiają mnie Panowie do niekorzystania z efektów pracy ludzi zatrudnionych w takich firmach, jak Shell, Heineken, Dove, Amstel, Lipton, Rexona, Knorr, Axe, Wolters Kluwer, Tom Tom. Z przykrością muszę Pana poinformować, że nie przyłączę się do Panów  apelu.

Podzielając Pana oburzenie na treści zawarte na stronie utworzonej przez Partię Wolności, a wymierzone w imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej ( w tym w Polaków), nie sądzę, by ów fakt (oraz fakt braku zdystansowania się do niej przez premiera Holandii) winny skutkować bojkotem  holenderskich produktów. Apel Panów nie znajdzie mojego wsparcia z czterech  – co najmniej – powodów.

Pierwszym z nich (nazwijmy go – natury taktycznej) jest absolutna niewiara w jego powodzenie. Nie mam żadnej wątpliwości, że Waszego wezwania nie wysłuchają konsumenci w naszej części Starego Kontynentu, co jedynie utwierdzi osoby niechętne nam w UE w tym, że nie warto się nami przejmować i można nas lekceważyć. Jestem pewien, że wyniki handlowe firm, które zostały wymienione w Waszym liście, nie odnotują spadku w wyniku jego upublicznienia i – tym samym – nie wpłynie on (ów list)  w żadnym stopniu na twórców inkryminowanego portalu.

Drugi powód mojej odmowy przyłączenia się do Panów apelu jest natury ideowej. Uważam bowiem, że nic nie uzasadnia karania akcjonariuszy holenderskich firm za to, co napisze na swoich stronach jedna z partii. Zakładając bowiem, ze Wasza akcja okazałaby się skuteczna (w co – jak napisałem wcześniej – nie wierzę), oznaczałoby to, że straty poniosą udziałowcy, pracownicy i akcjonariusze wymienionych przez Was przedsiębiorstw. Czy o to Wam chodzi? O to, żeby pracownicy Shella stracili pracę? A może, by do holenderskiego budżetu wpłynęło mniej pieniędzy? Czy ten fakt poprawiłby nastawienie Holendrów do nas? Czy uderzenie w prywatne firmy – w celu wyrażenia swojego niezadowolenia z działalności jednej z partii – jest sensowne? Czy uważałby Pan za usprawiedliwione, gdyby politycy Holenderscy nawoływali swoich wyborców do bojkotu produktów Wedla czy Żubrówki jako protest, wobec portalu założonego przez Janusza Palikota? I czy uznałby Pan za sensowne, gdyby argumentowali, że jest to wynik braku reakcji premiera Tuska na skandaliczne słowa polityka wspierającego rząd? Co mają wspólnego prywatne firmy z aktywnością jednej z partii? Chodzi o ukaranie narodu holenderskiego? Jaki ma być efekt ewentualnego uderzenia w holenderskie przedsiębiorstwa?

Trzeci powód mojej odmowy włączenia się do Waszej akcji ma naturę polityczną. Piszecie Panowie, ze bojkot ma być jasnym sygnałem przesłanym holenderskiemu rządowi, że nie zgadzamy się na ekstremizm i radykalizm obecny w partii wspierającej rząd i że nie jesteśmy obywatelami drugiej kategorii w UE. Jeszcze raz podkreślając, że podzielam Panów oburzenie treściami zawartymi na portalu promowanym przez PVV, uważam, że o tym, która z partii rządzi w Holandii i jakie panują tam obyczaje, powinni decydować obywatele tego kraju. To oni powinni decydować kto ich reprezentuje w krajowym i w europejskim parlamencie. Ściganiem osób nawołujących do nienawiści rasowej czy etnicznej powinny zająć się w Holandii tamtejsze sądy, a nie politycy innych państw. Nawet jeśli mamy pełne prawo poczuć się oburzonymi, to nie do nas należy określanie, które z demokratycznie wybranych sił w jednym z krajów unijnych są ekstremalne. Dlatego, że już wkrótce mógłby Pan usłyszeć pretensje pod adresem polskiego rządu, że niedopuszczalne jest, by był on wspierany przez ekstremistów w rodzaju Palikota.  Wszak polityk ten jest – co najmniej – tak samo radykalny, jak Geert Wilders (choć wektory owego radykalizmu są odmienne), ale to do polskich wyborców, a nie polityków unijnych, winno należeć, czy chcą, by wspierał on gabinet, którego jest Pan zwolennikiem. Czy uważałby Pan wówczas wzywanie przez niemieckich czy francuskich eurodeputowanych do bojkotu produktów Orlenu czy Zakładów Mięsnych w Raciborzu za zasadne? Czy nie uznałby Pan wtedy, że ktoś miesza się w nasze wewnętrzne sprawy i – dodatkowo – karze prywatne firmy (oraz ich pracowników i udziałowców)  za haniebne zachowania jakichś krajowych polityków.

Czwarty powód mojej odmowy przyłączenia się do wzmiankowanej akcji ma charakter patriotyczny. Obawiam się bowiem, że Wasza inicjatywa może spowodować kontrakcję i – w rezultacie – bojkot polskich wyrobów w Holandii. Odbiłoby się to na kondycji naszych przedsiębiorstw eksportujących na Zachód. Ale – co chyba jeszcze gorsze – powodzenie Waszej akcji (w co – raz jeszcze powtórzę – nie za bardzo wierzę) uderzyłoby w polskich pracowników i polski budżet. Przypomnę bowiem, że firmy holenderskie są obecne w Polsce i tworzą tu miejsca pracy. Klasycznym przykładem jest Browar Żywiec, w którego zainwestował holenderski Heineken i jest raczej oczywiste, że gdyby – nie daj Bóg – Panów inicjatywa odniosła jakiś skutek, to pierwszymi jego ofiarami byliby polscy pracownicy i polski budżet (do którego wszak takie zakłady, jak żywiecki browar, odprowadzają podatki). Chyba nie o taki efekt Waszej inicjatywy Panu chodzi, prawda?

Szanowny Panie Pośle,

nie muszę chyba Pana zapewniać o osobistej sympatii i szacunku, jakimi Pana obdarzam (gdyby więcej Saryuszów było w PO można by nawet nazywać mnie politykiem proplatformerskim – co, mam nadzieję, nie przysporzy Panu kłopotów w partii). Ale jednak zmuszony jestem do negatywnej odpowiedzi na Pana apel. Nie przyłączę się do niego, choć podzielam uczucia, które towarzyszą Panu zapewne, kiedy czyta Pan na portalu PVV o naszych rodakach.

Ściskam prawicę,

Marek Migalski

Poniżej zamieszczam treść apelu

 

Brussels, 16 February

 

 

Dear fellow Central and Eastern European citizens,

 

For nearly half a century, most of us have lived far from Western Europe and its democratic values. When the European Union widely opened its arms and received us in 2004 and 2007, after a lot of effort on our part on the way to accession, we thought that we would never feel excluded again, that we would be part of a large family with whom we would share the same values, in good times and in bad times.

 

We thought that we, the 100 million European citizens who lived behind a discretionary iron curtain, imposed by others against our will and the natural course of history, would no longer be judged as a whole, would not feel discriminated against or humiliated because we want to travel, work and live in a common space in accordance with its rules.

 

But a radical party from Holland succeeded in reminding us that extremism and discrimination based on citizenship is still alive and kicking in the Europe of 2012, and is more and more virulent and accepted by a European government.

 

We heard from this extreme right party that Eastern Europeans are criminals, that they are directly responsible for increasing the crime rate in Holland, that each Dutch citizen should complain for a job lost in favour of a newcomer and, in general, if he or she was "disturbed" by the new European citizens.

 

We, as citizens of Member States from Eastern Europe, consider that the attitude of the PVV (Dutch Party of Liberty), a supporter of the current government, as insulting and threatening. Moreover, the Dutch Prime Minister refused to distance himself from the anti-immigrants website promoted by the PVV and by the policy of this Party in general.

 

We, as representatives in the European Parliament of all European citizens, including Central and Eastern European, consider that the Dutch Government should receive a very clear message from those 100 million European citizens who have exactly the same rights as those from Holland.

 

Therefore we call for a boycott of Dutch products in all Central and Eastern European Member States. Where diplomacy fails, it is the right of the citizens to intervene directly, by democratic means, like it is the consumer’s right to choose. A signal of unity must be sent to the Dutch Government and to the radical Party whose extremist actions are tolerated. We must show Holland that it needs us to the same extent as we need to belong to the common European space.

 

We can live without Dutch products very well. Here you have some examples of such products which we invite you to boycott until this Party is politically isolated: Shell, Heineken, Dove, Amstel, Lipton, Rexona, Knorr, Axe, Wolters Kluwer, Tom Tom and the list remains open. By doing so, we will eventually involve the companies who manufacture and sell these products in solving this problem, where otherwise, the would stay out of it.

 

A boycott of Dutch products coming from 100 million consumers is the right answer to the extremism promoted by the PVV and it will send a clear message to the Dutch Government that we are not second class citizens and, more than this, we count. If the Dutch do not want us, we do not want their products.

 

By adopting this form of protest, we are showing that we are united against extremism which, without efficient action that goes beyond plain words, poses the risk of escalation that could transform the Europe we know into a place with upside down values or even lead to physical violence with consequences which would be difficult to evaluate.

 

 

Sebastian Valentin Bodu, MEP

Vice-Chair, Legal Affairs Committee

 

Jacek Saryusz-Wolski, MEP

Head of the Polish EPP Delegation

 

0

Marek Migalski

283 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758