Bez kategorii
Like

Kto czuwa nad wszystkim?

26/05/2012
330 Wyświetlenia
0 Komentarze
10 minut czytania
no-cover

Cała blogosfera, o czym nie powinniśmy ani przez moment zapominać, zorganizowana została, po to, by poszerzyć obszar wolności słowa

0


 Ludzie obsługujący ideę działają zawsze na jej niekorzyść. Tak myśl przyszła mi do głowy i pewnie nie jest to myśl specjalnie oryginalna, ale warto byśmy się przy niej zatrzymali w związku z blogosferą, ale nie tylko. Oto mieliśmy w salonie tego całego Goćka. Ja zwróciłem na niego uwagę od razu ponieważ Gociek został zaanonsowany przez Igora Janke jako skończona doskonałość. Jeszcze bardziej zaciekawił mnie Gociek, kiedy w jego charakterystyce obok zdjęcia przeczytałem słowo – pisarz. Używanie tego słowa w różnych kontekstach ciekawi mnie bardzo, a to z tego względu, że sam go nigdy prawie nie używam, przede wszystkim zaś nie używam go w stosunku do siebie samego. Gociek nie wydawał się wcale zestresowany używaniem słowa „pisarz”. On się z tym czuł swobodnie i naturalnie. Jak pisarz po prostu.

Kiedy Gociek się pojawił pod jego pierwszym tekstem znalazły się gratulacyjne komentarze wielu stałych komentatorów salonu,  tak jakby Gociek był kimś w salonie z dawna oczekiwanym. Były to jak powiadam komentarze wpisywane przez komentatorów stałych, w dodatku tak stałych, że ja się nawet zacząłem nad ich stałością mocno zastanawiać.

Pisarz Gociek jak może ktoś jeszcze pamięta wrzucał do salonu po cztery, pięć tekstów dziennie. Były to tak zwane dowcipne, ale jednocześnie dojrzałe komentarze na temat rzeczywistości. Nie zaglądałem do tego co znajdowało się pod tekstami, bo zestaw pod pierwszym kawałkiem Goćka zupełnie mi wystarczył. Gociek dostał nawet specjalną zakładkę na SG, żeby miłośnicy jego talentu mogli go łatwiej odnaleźć. Po tym jakże widowiskowym wejściu Gociek zniknął. Ponoć jednak jest nadal obecny na portalu „Wpotylicę” i na innych. Co to oznacza dla salonu? Same złe wieści – myślę. Oto celebryta, gwiazda, człowiek ze szczytów, zaproszony tu w celu uświetnienia, pogardził. Czemu? Może zbyt mało „stałych komentatorów” wpisywało gratulacje pod jego tekstami? Może trzeba było poprosić jeszcze kilku? Może gdyby seawolf się tam wpisał, wtedy Gociek by został? Trudno powiedzieć. Tak samo jak trudno ocenić ilu nowych czytelników ściągnął na salon pisarz Gociek.

Zwróćmy teraz uwagę na to, że obecność Goćka i jego zniknięcie to objaw katastrofy dwóch metod promocji. Przede wszystkim okazało się, że wolni i świadomi ludzie, wyjąwszy oczywiście „stałych komentatorów” są całkowicie odporni na jakiekolwiek sugestie dotyczące jakości. I zawsze rozpoznają bez pudła co jest dobre a co parszywe i nędzne. Okazało się także, że instytucje takie jak salon24 nie potrzebują gwiazd, nawet kreowanych przez samą administrację. To jest konstatacja, która może okazać się bardzo bolesna dla „stałych komentatorów” albowiem oznacza, że każda, nawet najbardziej dynamiczna aktywność autorska może być potraktowana z obojętnością lub nawet jako akt wrogi. Od razu także wyznacza to pewną ścieżkę postępowania w relacji – autor – gospodarze. I jest to ścieżka znana z rozmaitych filmów. Można ją streścić słowami pewnej, nie najlepszej, uczciwie przyznam, piosenki, które brzmią: „nad wszystkim czuwa gospodarz domu, nie da on krzywdy zrobić nikomu…” I tak dalej. I tak jest w przypadku każdej platformy blogerskiej. Dla takiego na przykład w „Wpotylicę” właściwe będą słowa” „nad wszystkim czuwa, Eryk Mistewicz, nie da on krzywdy zrobić nikomu…” A dla niezalezna.pl takie: „Nad wszystkim czuwa teść Sakiewicza, nie da on krzywdy zrobić nikomu…”. Dla NE zaś inne: „Nad wszystkim czuwa Wilecki Tadeusz, nie da on krzywdy zrobić nikomu…”

Cała zaś blogosfera, o czym nie powinniśmy ani przez moment zapominać, zorganizowana została, po to, by poszerzyć obszar wolności słowa w tym strasznym świecie zdominowanym przez „Gazetę wyborczą” i jej siepaczy. Kiedy się jednak do organizacji zabrano okazało się, że wolność słowa to są horyzonty tak szerokie, w dodatku tak łatwe do otwarcia, że umysł żadnego z organizatorów nowej przestrzeni medialnej tego nie przewidział. Pojawiła się więc potrzeba racjonalizacji i jakiegoś uporządkowania tej całej wolności słowa, tak by „człowiek przeciętny”, a takich jak mnie pouczył El Gaupo na portalu u Nicka, jest większość i to wynika w dodatku z krzywej Gausa, się w tym wszystkim nie pogubił.

Blogosfera zaś to także, prócz wolności, biznes. Ten zaś zakłada zyski, a zyski to w tym przypadku jak największa ilość odwiedzających. Jak największa ilość odwiedzających – co pewnie również wynika z krzywej Gausa – to jak najbardziej przystępne dla tych odwiedzających teksty. Jeśli więc – co było do okazania – najwięcej jest przeciętności, a wynika to przecież z krzywej Gausa, w każdym portalu winno być jak najwięcej tekstów dostosowanych do przeciętności. Wyjąwszy oczywiście te portale gdzie teksty umieszczane są w kolejności „wieszania” czyli jak niezależna na przykład, na którą wiadomo kto czuwa.

I to jest proszę czytelników wielki triumf wolności słowa, z którego my sobie nawet możemy nie zdawać sprawy, ale to także wynika z krzywej Gausa, bo to my przecież jesteśmy tą przeciętnością. W żadnym razie nie Gociek i nie administracja S24 i nie cała reszta. A już na pewno przeciętnością nie jest taki JKM, gwiazda NE, wolnościowiec z misją, jak go tam nazywają. A może z pasją? Sam już nie wiem. Zapomniałem.

Wypada teraz zastanowić się co jest w tak opisanym świecie sukcesem. Otóż jest nim pełna kontrola nad produkowanymi treściami. Nie biznes bynajmniej, co udowodnili właściciele S24 wydając lubczasopisma. Nie pozostaje mi wobec tego nic innego, jak po raz kolejny zaanonsować książki Toyaha i moje, które – tak jest z dwoma ostatnimi – powstały poza wszelką kontrolą i poza systemami. Żaden ze znajdujących się tam tekstów nie został nigdzie opublikowany. Kawałek mojego tekstu z najnowszej „Baśni jak niedźwiedź” znajduje się w ostatnim numerze „Zeszytów karmelitańskich”, do których kupowania zachęcam, bo są tam także inne ciekawe rzeczy.

 

Informuję także, że 30 maja, godz. 19, dziedziniec Muzeum Archeologicznego w Poznaniu; odbędzie się wieczór

autorski o. Antoniego Rachmajdy ocd, pt "PUSTELNIK PÓŁNOCNEGO OGRODU W
LETNICH PORACH". Pory jak wszyscy wiemy to po "poznańsku" spodnie. Warto więc tam przyjść i zobaczyć co zaprezentuje naczelny "Zeszytów karmelitańskich". 

 

Książki są także do kupienia w księgarni Tarabuk – Browarna 6, oraz w księgokawiarni „Ukryte miasto” Noakowskiego 16, w bramie. No i oczywiście w sklepie FOTO MAG przy metrze Stokłosy.

0

coryllus

swiatlo szelesci, zmawiaja sie liscie na basn co lasem jak niedzwiedz sie toczy

510 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758