Bez kategorii
Like

Klich… lich…. ich?

22/04/2011
546 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Zastanawiałem się, że czy jest jeszcze jakikolwiek sens poświęcania notki Panu Edmundowi Klichowi.

0


Jednak po obejrzeniu czwartkowego programu „kropka nad i”, którego ten Pan był „bohaterem”, stwierdziłem, że nad tym, co był łaskaw podczas tego programu wyartykułować, nie można ot, tak sobie, przejść do porządku dziennego.

Zacznijmy może od początku:

Kiedyś posłańców, którzy przynosili złe wieści, zabijano; w tej chwili rozstrzeliwuje się ich w mediach”.

Był to komentarz Pana Klicha na temat słów Pani Błasik, która zarzuca mu przede wszystkim wmawianie wszystkim dookoła, że jej mąż, gen. Błasik, był w kokpicie. Już od tego pierwszego zdania Pana Edmunda Klicha, zapaliła mi się czerwona lampka w głowie, bowiem Pani Błasik przez ostatni rok miała wyjątkowo nikłe możliwości bronienia się w ogólnopolskich, największych mediach przed zarzutami stawianymi jej mężowi właśnie przez Pana Klicha; natomiast Pan Klich miał nieograniczone możliwości pojawiania się w tych mediach i nieustannego atakowania gen. Błasika, z czego skwapliwie korzystał.

Idźmy jednak dalej:

„Ja nie wmawiam, to jest i w raporcie MAKu i takie były oceny .(…) Ja nie oglądałem tych materialnych dowodów (!), ale ja nie sądzę (!), że Rosjanie wszystko kłamali.”

Jakich to Pan Edmund Klich nie oglądał „materialnych dowodów”? Ano dowodów na to, że… gen Błasik był w kokpicie! No to jak to w końcu było, Panie „ekspercie”?

„To, co mi przedstawiono, Rosjanie mieli dowody z sekcji zwłok (? – czy tak samo wiarygodne, jak opowiadała o tym Pani Małgorzata Wassermann?) i dowody (? – jakie to dowody? Dokumentacja fotograficzna?Jakaś inna?), że ciało znajdowało się w tym rejonie, gdzie były także zwłoki także reszty załogi.(…) Był głos, ja nie wiem, do którego momentu był rozpoznany (!), bo w samej ostatniej fazie lotu tego głosu nie było (!). Ja sądzę (!), że to odczyty, które zostały wykonane w Krakowie, czy te w Warszawie (?), no potwierdzą pewne rzeczy.”

Sądzi, że potwierdzą? Nie widziałem materialnych dowodów? Nie wiem, do którego momentu głos był rozpoznany? To w takim razie co Pan widział, Panie Klich? Na jakiej podstawie Pan nieustannie oskarża gen. Błasika?

To był jednak tylko początek wypowiedzi tego „eksperta” od badania katastrof lotniczych. Spójrzmy, co miał dalej do powiedzenia:

„Ja nigdy nie powiedziałem, że (generał) wpływał. Ja powiedziałem o swoich osobistych odczuciach (!), że jeśli ja pilotowałbym samolot, a za mną stałby bardzo wysoki rangą przełożony, to ja bym to odczuwał jako nacisk.(…) To potwierdza raport MAKu. Przecież tam był polski psycholog, który podpisał się pod tą psychologiczną ekspertyzą. (…) Prokuratura, żeby coś uznać, musi mieć dowody bardzo materialne, które obronią się w sądzie. Natomiast komisja badająca takich dowodów nie musi mieć (!), bo my byśmy żadnego wypadku nie zbadali, bo bardzo często są dowody nie tak jasne, jak prokuratura potrzebuje.(…) Bo jest w ocenie MAKu, sprawa nacisków jest jasno podkreślona. W wielu sprawach wierzę (!) Rosjanom, zresztą ja tam byłem i ta sprawa była rozmawiana (?). (…) Myśmy o tych sprawach, że był gen. Błasik w kokpicie, że był alkohol, no, to była sprawa, żeśmy się dosyć późno dowiedzieli, ale te informacje były.(…)”

Czy można potraktować tą wypowiedź Pana Klicha poważnie? Bo w zasadzie można ją podsumować następująco: gen. Błasik był w kokpicie, bo tak powiedzieli Rosjanie, a ja im… wierzę (!), bo takie mam… osobiste odczucie!

I co Państwo na to?

Pan Klich wierzy Rosjanom, chociaż pominęli w raporcie MAKu odpowiedzialność kontrolerów z wieży w Smoleńsku, bo jakby „uznali, że ich tam nie było, a oni byli”. Drobnostka, prawda? W każdym razie ta drobnostka Panu Klichowi nie przeszkadza, jak nie omieszkał stwierdzić w wywiadzie.

„Ja spotykam się na arenie międzynarodowej i mówię: no tej pewności nie mam (!), jakiego typu naciski były (!). No jak to: generał w kabinie pilotów to już samo przez się to jest nacisk – tak mówią specjaliści od badania wypadków w Brukseli.”

A co by powiedzieli ci „specjaliści z Brukseli”, gdyby się dowiedzieli, że Pan Edmund Klich uważa, że gen. Błasik był w kokpicie, bo… tak mu powiedzieli Rosjanie, a on… wierzy, że mówią prawdę? Czyli gdyby się dowiedzieli, że kwestia nacisków jest tożsama z kwestią … wiary Pana Edmunda Klicha? Wiary w Rosjan, oczywiście.

Pan Edmund Klich ma również niesłychanie precyzyjną orientację, jak kiepsko był ten lot przygotowany:

„Proszę pani, jeśli nie ma klarownych procedur, jeśli piloci (?) przyjęli, że lotnisko zapasowe, jest lotnisko, które nie pracuje, bo tak, jeśli chodzi o Briańsk było (…).”

Briańsk? Jaki Briańsk! Panie Klich: czy Pan się tylko pomylił, czy też może Pan badał coś… innego? A może Pan po prostu nawet nie przyjrzał się dokładnie ani dokumentom, ani w ogóle temu, co Pan badał?

„Jednocześnie mamy złą pogodę, złamanie procedury podejścia (?), przejście wysokości minimalnej decyzji (? – to w końcu kpt. Protasiuk wydał czy nie wydał komendę „odchodzimy”, Panie Klich??), wykorzystanie radiowysokościomierza nieprawidłowo przy tym systemie podejścia (taki jest Pan tego pewien? Czy to może również kwestia…wiary?) i tak dalej… Ja nie wierzę (!) aż w taki wielki zbieg okoliczności” – tak Pan Klich odpowiedział na pytanie o możliwość awarii Tupolewa. Tak, Pan Klich po prostu w to… nie wierzy. Jasne?

Nie ma wypadku, jeśli piloci nie popełniają błędów” – te jego słowa chyba pozostawię po prostu bez komentarza…

„Inżynierowie w Moskwie, wszyscy, i polscy i rosyjscy, mówili, że nie można odejść. Test na symulatorze też potwierdził, chociaż ten symulator nie jest identyczny (o, a to ciekawe) z Tupolewem. (…) Ja prawdę mówiąc, nie wierzę (!) w tę sensację, ale poczekajmy na raport” – tak Pan Edmund Klich wypowiedział się na temat eksperymentu z tzw. odejściem przy pomocy przycisku „uchod”, który wg doniesień medialnych potwierdził możliwość takiego odejścia.

Jakieś pytania? Nie, pytań być nie może, bo to przecież kwestia… wiary! Pan ekspert Klich nie wierzy, ale jest jak niewierny Tomasz – jak w polskim raporcie napiszą, że można odejść za pomocą przycisku „uchod”, to Pan Klich… uwierzy. Może.

A na razie nie wierzy, bo… w Moskwie ustalono, że nie można odejść przy pomocy „uchod”. Jasne? Jasne.

„Ja tą atmosferę wiele razy słuchałem i czytałem i tam była taka niechęć, szczególnie Plusnina, żeby lądowali, żeby im zgodę udzielić, że wykluczam celowe działanie” – a to już odpowiedź na pytanie, czy kontrolerzy mogli celowo podawać załodze TU154M nieprawidłowe dane.

Ale, uwaga:

„Natomiast później były te telefony do Moskwy, i ja wnioskowałem wielokrotnie, żeby te osoby w Moskwie przesłuchać, dowiedzieć się, jaka była treść rozmów. No, niestety, tego nam nie udostępniono.”

Panie Klich…

Niech Pan… uwierzy, że te rozmowy nie miały znaczenia: chyba Rosjanie to już Panu powiedzieli, czyż nie? Chyba nie traktuje Pan swojej… wiary w Rosjan wybiórczo?

Dziś Polska przekazała notę dyplomatyczną Rosji, dotyczącą długotrwałego braku reakcji władz rosyjskich na prośby polskiej prokuratury o udostępnienie materiałów dowodowych dotyczących prowadzonego w sprawie Tragedii Smoleńskiej śledztwa.

Może Pan Edmund Klich powinien zaprotestować? Po co jakieś dodatkowe dokumenty, a nie daj boże dostęp do wraku czy czarnych skrzynek, skoro raport MAK jest w zasadzie rzetelny, poza jakimiś tam drobnostkami?

Niedawno polska prokuratura „zlikwidowała” wątek zamachu (terrorystycznego – a jak zamach nie był terrorystyczny?) stwierdzając, że robi to z powodu braku jakichkolwiek dowodów czy też przesłanek potwierdzających tę wersję.

Zaraz potem „zlikwidowała” jednak również wątek… nacisków, przyznając, że nie natrafiła w tej kwestii na jakiekolwiek dowody je potwierdzające. Na razie.

Pan Edmund Klich uważa jednak najwyraźniej inaczej: Pan Klich…. wierzy, że naciski były, bo przecież tak ustalono w Moskwie i tak jest napisane w raporcie MAK.

Pan Edmund Klich, jak widać z przytoczonych powyżej jego własnych słów, jest człowiekiem wielkiej wiary. Powiedziałbym nawet: bardzo wielkiej – to się naprawdę rzadko zdarza…

Tylko, tak z ciekawości, chciałbym Panu Edmundowi Klichowi zadać jedno małe, malutkie pytanie: jakie jest podłoże tej Pana niesamowitej wiary w … Rosjan, Panie ekspercie? No jakie?

 

 

Wykrzykniki, pytajniki i teksty w nawiasach pochodzą od autora i mają na celu zwrócenie uwagi czytelników na kwestie wiary Pana Edmunda Klicha. Osobę Pani redaktor prowadzącej program „Kropka nad i” i zadawane przez nią pytania, postanowiłem bezczelnie pominąć, gdyż to nie ona jest „bohaterem” tej notki.

0

ander

188 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758