Bez kategorii
Like

Klasyczny liberalizm opiera się na Chrześcijaństwie.

28/05/2012
461 Wyświetlenia
0 Komentarze
19 minut czytania
no-cover

Wbrew temu co kato-lewacka propaganda „marksistowskiej teologii wyzwolenia” głosi, to Klasyczni Liberałowie wraz z Libertarianami i całą „szkołą austriacką” swoje idee wolnościowe wywodzą wprost od tomistycznych scholastyków hiszpańskich.

0


Mądrość późnych scholastyków

Książka Alejandro Antonio Chafuena"Chrześcijanie za wolnością. Ekonomia późnoscholastyczna", należy niewątpliwie do tych lektur, po przeczytaniu których nabiera się przekonania, że "wszystko już kiedyś było". I jeśli w XVI-sto i XVII-sto wiecznej Hiszpanii nie było kapitalizmu, rozumianego jako system organizacji społeczeństwa, to byli jednak ludzie, i to silnie związani z Kościołem katolickim, którzy, na długo przed Adamem Smithem, potrafili wyczuć i opisać pewne zasady ekonomii, których przestrzeganie przyniosło w późniejszym czasie wielu krajom olbrzymi postęp gospodarczy.

Zbiór mądrości późnoscholastycznych, zebranych przez argentyńskiego ekonomistę, opublikowało właśnie Wydawnictwo "Arcana". Tematyka książki jest dość rozległa i obejmuje w zasadzie każdą dziedzinę ekonomicznej aktywności człowieka. Mamy więc tutaj omówienie takich zagadnień, jak stosunek do własności prywatnej, do finansów publicznych, przybliżenie kwestii wartości i ceny, zarobków, a także handlu i zysków.

Szczególnie ciekawe wydają się rozważania późnych scholastyków hiszpańskich na temat finansów publicznych. Jest to kwestia tym bardziej interesująca, że niezwykle aktualna dla nas. Gdyby tak nasi politycy, którzy przez ostatnie lata sprawowali w Polsce władzę, czerpali z nauk XVI-sto i XVII-sto wiecznych myślicieli chrześcijańskich, zapewne nie mielibyśmy dziś słynnej dziury budżetowej. Przekonajmy się więc, co na te tematy mieli do powiedzenia scholastycy ze szkoły w Salamance.

"Jakże smutne jest dla państwa i jakże znienawidzone dla uczciwych ludzi jest obserwowanie tych, którzy rozpoczynając pracę w administracji publicznej jako nędzarze, a stają się bogaci i otyli w służbie publicznej". Tak właśnie pisał wieki temu Juan de Mariana, próbując tym sposobem wpływać na władców, by umieli zachować odpowiednie proporcje w swoim postępowaniu i by nie zrażali do siebie poddanych. Jego zdaniem ratowanie kulejącego budżetu powinno zacząć się od "(…) zredukowania wszystkich zbytecznych wydatków i nałożenia umiarkowanych podatków". Mariana już wtedy dostrzegał niebezpieczeństwa mogące wyniknąć z braku równowagi budżetowej. "Naszą główną troską musi być zbalansowanie przychodów z wydatkami, tak, aby państwo nie było uwikłane w większe zło z racji niemożności spłacenia zadłużenia. Jeśli wydatki Korony wzrastają przewyższając podatki, zło będzie nieuniknione. Bowiem konieczne będzie codzienne zwiększanie podatków" – ostrzegał.

Inny chrześcijański myśliciel hiszpański, Domingo de Soto, w XVII wieku pisał: "Wielkie zagrożenia dla republiki wypływają z finansowego wyczerpania, ludność cierpi niedostatek i jest wielce uciskana poprzez codzienny wzrost podatków", zaś Diego de Saavedra Fajardo nie tylko sprzeciwiał się wydatkom większym od wpływów, ale także radził, jak pozbyć się tego problemu. Otóż, jego zdaniem, należy po prostu obniżyć podatki. "Władza jest szaleństwem i musi być opanowana poprzez ekonomiczną rozwagę" – pisał.

Zdaniem Pedro Fernandeza Navarette, najlepszą rzeczą jaką może uczynić król, aby umocnić królestwo, powinno być umiarkowanie w wydawaniu pieniędzy ze skarbca. Jak pisał, niektórzy cesarze Rzymu "(…) byli zmuszeni do zajęcia własności swoich poddanych, do pozbawienia żołnierzy ich żołdu, pozostawienia armii bez dostaw i fortec bez utrzymania. (…) A wszystko to przez ich wielkie i rozrzutne wydatki na absurdalne przedsięwzięcia, znakomite uczty, nadzwyczajne stroje …". Zwracał on też uwagę na to, iż z budżetu żyje ogromna rzesza ludzi "wysysających jak harpie" królewskie bogactwo, podczas gdy inni "(…) z trudem się utrzymują, jedzą żytni chleb i zioła". Navarette wiedział, że bogate są nie te prowincje, w budżetach których znajduje się dużo pieniędzy, lecz te, które wykazują największą produktywność. Tej jednak nie da się na dłuższą metę utrzymać, kiedy producenci zmuszani są do płacenia wysokich podatków. "Powodem biedy są wysokie podatki. W ciągłym lęku przed poborcami podatków [farmerzy] wolą porzucić swą ziemię, aby uniknąć przykrości. (…) Ten kto nakłada wysokie podatki otrzymuje je od bardzo nielicznych" – pisał.

Jakże znajomo brzmią te wszystkie przestrogi i spostrzeżenia, choć pisane wieki temu. I jak wiele można się z nich nauczyć. Gdyby tak nasi ministrowie, parlamentarzyści, samorządowcy i wszyscy, którzy mają w państwie wpływ na decyzje gospodarcze, w przerwie między uchwaleniem kolejnej, niekoniecznie rozsądnej, ustawy, czy podjęciem następnej, niezbyt mądrej, uchwały, zechcieli zerknąć na pracę Alejandro Antonio Chafuena, wówczas byłoby jeszcze jakaś nadzieja. Na naukę nigdy ponoć nie jest za późno.

 

 

Paweł Sztąberek

Alejandro Antonio ChafuenChrześcijanie za wolnością. Ekonomia późnoscholastyczna, Wydawnictwo Arcana 2001, przy wsparciu Polish-American Foundation for Economic Research and Education Pro Publico Bono, tłum. Kinga i Krzysztof Koehlerowie

http://kapitalizm.republika.pl/recenzje/chafuen.html

Prywatna własność – późni scholastycy hiszpańscy, a klasyczny liberalizm

Średniowieczni scholastycy utrzymywali, że chociaż własność prywatna jest zgodna z prawem naturalnym, nie jest przez nie ufundowana. Prywatna własność była dla nich zgodna z takimi innymi prawami naturalnymi, jak prawo do wolności i prawo do życia. Po wyjaśnieniu, iż prawo naturalne odnosi się do oczywistych zasad, Domingo de Benez twierdził, że własność prywatna jest oparta nie na tych zasadach, lecz na zasadach utylitarnych ("gdyż pola nie będą wystarczająco dobrze uprawiane").

 

Warto zauważyć, że rozważając prawa naturalne, Adam Smith wyprowadzał podobne wnioski: "Pochodzenie prawa naturalnego jest całkiem oczywiste. Nikt nie wątpi w to, że każda osoba ma prawo do ochrony swego ciała przed obrażeniami, a swojej wolności przed naruszeniem, jeśli nie zaistnieją po temu ważne powody. Lecz nabyte prawa takie jak własność wymagają dokładniejszego wyjaśnienia. Własność i rząd publiczny w wielkim stopniu są od siebie zależne. Status własności musi się nieustannie zmieniać razem ze zmianą formy ustrojowej".

Smith wyjaśniał, że prawa są albo naturalne, albo nabyte. Zaznaczając, że "to pierwsze nie wymaga wyjaśnienia", dodawał, iż prawo do posiadania, jest jednakowoż prawem nabytym i dlatego wymaga dyskusji. Jego rozumowanie podobne jest do wielu późnoscholastycznych konkluzji, mówiących, że własność jest dodatkiem do prawa naturalnego i stąd podpada pod jurysdykcję prawa cywilnego. Ludwig von Mises, zagorzały obrońca wolnego społeczeństwa, także twierdził, że idea prywatnej własności jest ufundowana raczej na zasadach utylitarnych niż na prawie naturalnym.

Dwudziestowieczni ekonomiści powoływali się na wiele argumentów, których późni scholastycy używali do obrony własności prywatnej. Hans F. Sennholz twierdził, że prywatne posiadanie jest instytucją naturalną, która ułatwia ład produkcji i podział pracy. Von Wieser zaś zauważył, że własność nie ma sensu w świecie, w którym nie istnieje niedostatek.

Jednym z najbardziej ulubionych argumentów późnych scholastyków był ten, który głosił, że prywatna własność jest jednym ze sposobów stworzenia pokojowego społeczeństwa. Wielu liberatarianów zgadza się z tym. Mises zaznacza, iż "Prawo ujawnia w społeczeństwie najbardziej oczywisty swój charakter czynnika ustanawiającego pokój, kiedy broni posiadania". Klasyczna teoria liberalna może być także porównywalna do rozumowania późnoscholastycznego, kiedy głosi, że prywatna własność umożliwia bardziej produktywną ekonomię. Mises twierdził, że wyższa produktywność wynika z pokoju, którym cieszy się w sposób naturalny społeczeństwo respektujące własność prywatną.

Obecnie ci, którzy występują przeciwko własności prywatnej, odwołują się do przesłanki "zła w człowieku". "Tak długo jak ludzie nie będą mieli nic przeciwko wyzyskiwaniu swoich sąsiadów, nie możemy posiadać własności prywatnej" – powiada się. Późni scholastycy uznawali tę samą godną pożałowania cechę ludzką. Jednocześnie jednak twierdzili oni, że wspólne posiadanie – choć jest dalekie od tego, by można je uznać za rozwiązanie – jedynie przyczyniłoby się do wzrostu zła w społeczeństwie. Wierząc, że "źli ludzie braliby więcej, a dodawali mniej do spichrza dóbr wspólnych", scholastycy przewidywali, że łatwo osiągnęliby oni (złodzieje i skąpcy, jak zauważył Vitoria) wyższą pozycję w takim społeczeństwie.

Współczesna doktryna Kościoła katolickiego udziela poparcia naturalnemu prawu do prywatnej własności. Wydaje się to paradoksalne, że ci, którzy odrzucili "naturalne prawo do własności" obecnie faworyzują prywatne posiadanie w bardziej konsekwentny sposób niż ci, którzy opowiadają się za nim jako za prawem naturalnym. Traktowanie własności przez scholastyków przyczyniło się do rozpowszechnienia kwestii "społecznych funkcji" własności prywatnej. Podejście to było bardzo podobne do tego, które podzieliło wielu klasycznych liberałów. Średniowieczni uczeni popierali prywatne posiadanie, ponieważ posiada ono własności na to, by była użyta w bardziej praktyczny sposób. Wierzyli oni, że społeczeństwo oparte na prywatnej własności, będzie skłonne do tego, aby być bardziej pokojowym, bardziej produktywnym i bardziej moralnym.

Podobnie jak scholastycy Mises uważał posiadanie za władzę użycia dóbr ekonomicznych. Twierdząc, że "posiadaczem jest ten, kto pozbywa się dobra ekonomicznego", uznawał jednocześnie, że z prawnego punktu widzenia, ktoś może posiadać dobro nawet wtedy, kiedy nie jest fizycznie jego posiadaczem. Austriacki ekonomista rozróżniał pomiędzy posiadaniem a użyciem czynników produkcji. Uważał on, że jest to szczególnie prawdziwe w przypadku produkcji wymagającej podziału pracy: "tutaj, w rzeczywistości, posiadanie jest podwójne: posiadanie fizyczne (bezpośrednie) i posiadanie społeczne (pośrednie)". Mises twierdzi, iż ten, kto posiada towar i używa go produktywnie doświadcza bezpośredniego posiadania, podczas gdy "posiadanie społeczne należy do tego, kto nie będąc w stanie sprzedawać fizycznie bądź prawnie towaru, może jednak sprzedawać pośrednio efekty jego użycia". Jego konkluzją jest, iż "naturalne posiadanie w społeczeństwie, w którym występuje podział pracy, dzielone jest pomiędzy producenta a tych, dla których potrzeb ów producent produkuje". Twierdząc, że w takim społeczeństwie "nikt nie jest wyłącznym posiadaczem środków produkcji", Mises dochodzi do wniosku, że posiadanie jest funkcją społeczną.

Kiedy posiadanie jest chronione przez przywileje (prawa osobiste), traci ono swoją społeczną funkcję. Późno-scholastyczne rozumowanie na korzyść prywatnej własności utorowało drogę dla wielkich dziewiętnastowiecznych reform. W każdym stuleciu – a dwudziesty wiek nie jest tu żadnym wyjątkiem – wielu dochodziło do posiadania poprzez przymus i przywileje. W ostatnich dekadach naszego wieku, pojawiła się dlatego tendencja do innej interpretacji społecznej funkcji posiadania. Pozostawiając termin "własność prywatna", wielu współczesnych myślicieli zachowało jego instytucje jedynie w sensie formalnym. Według nich "społeczeństwo" winno określić sposób, w jaki dobra mają być użyte. "Teologia wyzwolenia" i różne kolektywistyczne szkoły myślenia przyjmują teorię, że nie prawo rynku, ale raczej siła i prawo winny dyktować społeczną funkcję posiadania. W tym sensie scholastyczna teoria społeczna społecznej funkcji własności prywatnej jest bardziej zbieżna z konkluzjami Misesa niż z teologią wyzwolenia.

Prywatna odpowiedzialność zanika w społeczeństwie, gdzie właściciele nie mogą decydować o tym, jak ich dobra będą użyte. Kiedy "społeczeństwo" kieruje właścicielem fabryki, aby zainwestował w określoną dziedzinę, aby zatrudnił określoną liczbę pracowników za nakazaną płacę i aby sprzedawał swoje dobra za cenę ustaloną przez władzę, nie może on ponosić odpowiedzialności za sytuację, kiedy będzie się źle działo. Teoria ta nakazuje więc "społeczeństwu", iż musi ono wziąć na siebie straty. Powoduje to sytuację, że posiadacz jest wciąż upoważniony do "sprawiedliwego zysku". Zysk i posiadanie w ten sposób tracą swoje powiązanie z satysfakcją konsumenta. Paradoksalnym efektem zaistniałego stanu rzeczy jest też to, że przez użycie siły w celu popierania społecznych funkcji posiadania, rząd je uniemożliwia. W takim społeczeństwie ludzie walczą o to, by zapewnić sobie raczej przychylność prawa, niż by zadowolić konsumenta. Walka o wpływy i konflikty oraz starcia grup interesów zastępują w ten sposób pokojową współpracę na rynku. Tylko w wolnym społeczeństwie "posiadanie środków produkcji nie jest przywilejem, ale społeczną odpowiedzialnością".

 

Alejandro Antonio Chafuen

Tłum. Kinga i Krzysztof Koehlerowie

(Tekst jest fragmentem książki Alejandro Antonio Chafuena – "Chrześcijanie za wolnością. Ekonomia późnoscholastyczna", Wydawnictwo Arcana, Kraków 2002, wydanej przy wsparciu Polish-American Foundation for Economic Research and Education "Pro Publico Bono". Publikujemy go za zgodą Wydawcy. Publikacja na SP – 2003 rok)

http://kapitalizm.republika.pl/schola.html

 

0

RAJan

"Prawy Wolnosciowiec (czyt. paleolibertarianin, minarchista, etc.). RAJ - antysystemowa formacja przeciwników fiskalizmu i biurokracji, dazaca do pelnej autonomii jednostki od terroru panstwowego (FRI - "Wolnosc, Prawosc, Niepodleglosc")."

60 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758