BIZNES
Like

Kijem w gospodarkę

28/04/2013
729 Wyświetlenia
0 Komentarze
5 minut czytania
Kijem w gospodarkę

Zasada antropiczna – ulubiona zasada deistów, teistów, a także teleologów, wierzących, że cel jest wszystkim, zaś droga doń niczym – głosi, że stwórca tak ustalił stałe fizyczne, by możliwe było pojawienie się życia, a w REZULTACIE – człowieka. Nie zastanawia ich i nie wytrąca z równowagi podejrzenie, że gdyby w fizyce nie obowiązywały żadne zasady – żyjące w takim świecie istoty uznałyby to także za zasadę, dzięki której istnieją. Bo w świecie, w którym wszystko podlega niezmiennym zasadom – rozumowałyby – i w którym mamy do czynienia ze stałymi, niemożliwy byłby żaden rozwój, a więc ewolucja od form niższych, mniej skomplikowanych, do wyższych – skomplikowanych, bywa, że nadmiernie. Człowiek, jako że ze światem wobec swojego umysłu zewnętrznym nie kontaktuje się […]

0


kijemZasada antropiczna – ulubiona zasada deistów, teistów, a także teleologów, wierzących, że cel jest wszystkim, zaś droga doń niczym – głosi, że stwórca tak ustalił stałe fizyczne, by możliwe było pojawienie się życia, a w REZULTACIE – człowieka. Nie zastanawia ich i nie wytrąca z równowagi podejrzenie, że gdyby w fizyce nie obowiązywały żadne zasady – żyjące w takim świecie istoty uznałyby to także za zasadę, dzięki której istnieją. Bo w świecie, w którym wszystko podlega niezmiennym zasadom – rozumowałyby – i w którym mamy do czynienia ze stałymi, niemożliwy byłby żaden rozwój, a więc ewolucja od form niższych, mniej skomplikowanych, do wyższych – skomplikowanych, bywa, że nadmiernie.

Człowiek, jako że ze światem wobec swojego umysłu zewnętrznym nie kontaktuje się bezpośrednio, a jedynie za pośrednictwem zmysłów, omylnych dodajmy, ma świat raczej w głowie, niż na zewnątrz. Robi więc z nim co chce. W szkole nauczyciel fizyki mówi uczniom: bierzemy Ziemię i umieszczamy ją na końcu długiego kija, który podpieramy, wykorzystując Księżyc… Bierzemy Ziemię, zauważcie! Jednak żaden nauczyciel nie ośmieli się w klasie powiedzieć: bierzemy gospodarkę i tak długo walimy w nią kijem, aż każda praca wyrówna się z płacą, a każdy dochód podzieli się zgodnie z wkładem pracy, wykonanej dla jego uzyskania. Bo jedną z zasad antropicznych jest zasada dominacji INTERESU nad rozsądkiem i uczciwością, która powoduje, że nasze myślenie racjonalne kurczy się do rozmiarów łebka od szpilki, gdy tylko zwietrzymy gdziekolwiek i w czymkolwiek ten własny.

Tak jak daliśmy sobie kiedyś pomieszać języki, tak pozwoliliśmy sobie również wmówić, że na Ziemi – skoro jesteśmy tu za karę – nie może być dobrze, a nawet tylko odrobinę lepiej. Któż bowiem cieszyłby się z raju po osiągnięciu kresu, i starał się spełniać zachcianki swego zbawcy, gdyby przed śmiercią też było mu dobrze? Stwórca więc, w swoim własnym, dobrze pojętym interesie – rękami swych sług działających na polu propaganda del fide – likwiduje wszelkie zarodki buntu, polegającego na próbach poprawiania świata, który przecież, jako stworzony przez istotę doskonałą, z definicji jest doskonały, nawet w swej niedoskonałości.

Koniec końców jakakolwiek istota nas stworzyła, symulując rzeczywistość, pełną rozmaitych zasad, jako naczelną postawiła tę, że tu i teraz człowiek z człowiekiem ma się nie dogadać w kwestii sprawiedliwego podziału dochodu. Nawet nie ma, zauważcie, takiego przykazania, by w ogóle płacić za pracę. Pewnie się nie zmieściło. Albo ktoś uznał, że proste nie kradnij wystarczy. Okazuje się, że nie wszystkim.

Niezależnie od neoliberalnej wiary i jej propagandy, uprawianej w interesie (a jakże) najbogatszych, obiektywnie istnieje rodzaj fatum, uniemożliwiającego naprawę niedoskonałych – co widać nawet nieuzbrojonym okiem – stosunków społecznych. Gdy bowiem człowiek wdraża system próbujący okiełznać gospodarkę, poprzez jej racjonalizację, dotychczasowy nadmiar natychmiast zmienia się w niedobór. Wydaje się, że gospodarka sprawiedliwa i zrównoważona, jak wszelka homeostaza w przyrodzie, to tylko stan chwilowy i niestabilny, rodzaj czasowego zawieszenia broni. Tak gospodarce, zapewne, by w ogóle mogła funkcjonować, jak i przyrodzie – potrzeba ewolucji, a więc permanentnego pożerania słabszych. Jeśli tę zasadę (antropiczną?) wyłączymy, wszelki ruch zanika, a rozwój staje w miejscu, czyli – jak to określają dzisiejsi neoliberalni propagandyści: dynamika wzrostu spada.

Tak mi przyszło do głowy, że człowiek, dopiero gdy pożre wszystkich słabszych, ze środowiskiem włącznie, osiągnie stan, w którym jako ostatnie pojawi się pytanie: co myśmy właściwie zrobili?! Nie wcześniej, niestety.

0

Nemo

21 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758