Bez kategorii
Like

Jeszcze raz o prądzie elektrycznym cz.17

01/05/2012
579 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

Co mierzymy? Woltomierz. Amperomierz. Oscyloskop.

0


 

Po napisaniu następującej frazy:

 

"Sinusoida to tylko sztuczka oscyloskopowa. W rzeczywistości żadnej sinusoidy nie ma, bo być nie może, …"

 

 otrzymałem list o takiej treści:

 

Panie Waldemarze

Dręczy mnie i nie daje mi spać kilka spraw ,a jedną z nich jest działanie (mierników elektrycznych)
z tego czego się uczyłem o miernictwie i pomiarach na studiach,wszystkie mierniki elektroniczne oparte są o woltomierz
mianowicie wszystkie pomiary tak elektryczne jak (napięcie,prąd,opór) i nie elektryczne (temperatura czy ciśnienie itp.)
oparte są o pomiar napięcia i przeliczane są do odpowiedniej jednostki jakimś algorytmem. Oscyloskop tak samo mierzy napięcie w czasie (taki bardziej zaawansowany woltomierz). A w rzeczywistość jeden kanał oscyloskopu to tak na prawde dwa woltomierze ,jeden pomiar wyświetla na osi x drugi na osi y ,a żeby mierzyć czas wbudowana jest w oscyloskop tak zwana podstawa czasu czyli generator przebiegu tróikątnego i te napiecie możemy podać na woltomierz osi Y danego kanału co spowoduje ,ze na wyświetlaczu wyświetlane jest napięcie w czasie. Tak ja rozumiem działanie oscyloskopu ludzkimi słowami.
Ale do czego zmierzam pisał pan ze prąd zdjęty z obracającej sie ramki w (polu magnetycznym) strumieniu elektrino ma kształt trapezoidalny i na jeden obrót ramki powstają dwa wiry jeden prawoskrętny i jeden lewoskrętny jak by ten prąd narysować na wykresie ma kształt dwóch trapezów (mówimy cały czas o prądzie nie napięciu).To skoro prąd ma wykres trapezu a oscyloskop pokazuje sinusoidę to co mierzą wszystkie woltomierze no bo oscyloskop mierzy napicie w czasie?

 

Szanowny czytelniku,

 

Zanim udzielę Tobie odpowiedź na to niewątpliwie interesujące i wielowarstwowe pytanie pozwolę sobie na kilka słów wprowadzenia.

 

Jestem inżynierem po politechnice. Wprawdzie uczył mnie tam fizyki doskonały pedagog, lwowski uczony, który przybył w swoim czasie do Wrocławia, ale gdybym się urodził wcześniej i w innym miejscu, to mógłby mnie uczyć tego przedmiotu niejaki Barbie, który o sobie pisze na Salonie tak:

 

Skończyłem wyższe studia w 1973 r. i uczyłem fizyki na politechnice 26 lat.

 

Popatrzmy wspólnie na to, czego on mógł mnie nauczyć i z tej pozycji będziemy się starali wywnioskować, czy mogłem się od niego dowiedzieć co mierzymy i jak mierzymy, gdy włączamy do obwodu elektrycznego woltomierz, amperomierz lub oscyloskop.

 

Gdy w którymś ze swoich wykładów zdefiniowałem przewodnik następująco:

Przewodnik– metal o strukturze krystalicznej. W węzłach siatki – atomy, a reszta przestrzeni pusta. Gdyby było tak, że w tej pustej przestrzeni poruszałyby się swobodne elektrony, to nie byłoby żadnych przeszkód, żeby te elektrony wylatywały przez kanały siatki, czyli przez boczne ścianki przewodnika.

to akademicki wykładowca fizyki skontrował mnie tak, żeby mnie ośmieszyć, przed moimi czytelnikami:

 

Cudne. I w końcu by wyleciały wszystkie! Przecież każdy zrozumie, że wtedy przewodnik byłby dodatni i ściągnąłby sobie te elektrony z powrotem. Ale taka prosta prawda nie zostaje zauważona, bo przeszkadzałaby „fizyce alternatywnej”. Wyobraźnia Autora aż tak daleko nie sięga – on widzi siateczkę maleńkich atomów umieszczonych w pustej przestrzeni – dziwne, bo Autor jest chemikiem. To jak wobec tego ten metal trzyma się się kupy? Metale bywają dość mocne – czyżby „alternatywna chemia” i „nowe poglądy” na temat wiązania metalicznego?

Jakby tego było mało rozwinął swoją myśl, myśląc, że kopie leżącego:

Niestety jest jeszcze gorzej. Jeśli dokładniej przyjrzymy się przemyśleniom wielu obdarzonych wyobraźnią fizyków, a w szczególności modelowi Drudego-Sommerfelda okaże się, że elektrony poruszają się w metalu bardzo szybko – z prędkościami rzędu milionów metrów na sekundę. Lecz jest to ruch chaotyczny i jeśli na końcach przewodnika metalicznego nie ma różnicy potencjałów to ich średnia prędkość wynosi zero! Latają więc wewnątrz metalu jak oszalałe „tam i sam” – ale nie wylatują na zewnątrz, ponieważ bo mają jeszcze zbyt małą energię, nawet jeśli kilku się to przypadkiem uda, to metal uzyska ładunek dodatni i ściągnie je z powrotem.

Jeśli jednak pojawi się różnica potencjałów to elektrony zaczynają powoli dryfować i ten bezwładnie poruszający się „tam i sam” tłum zaczyna „napierać” w jednym kierunku. Tak (mniej więcej) „oficjalna fizyka” wyobraża sobie przepływ prądu elektrycznego, a technika i technologia, z których na co dzień korzystamy potwierdzają jej ustalenia.

 

Jeżeli technika i technologia codziennie potwierdzają ustalenia fizyki, to Pan, używając przyrządy pomiarowe powinien mierzyć prędkość przemieszczania się elektronów w przewodniku.

 

Nie włożył Pan jednak wirniczka do przewodnika, a więc elektronów Pan nie mierzy.

 

Przepuszcza Pan prąd przez cewkę lub cewki i bada Pan oddziaływanie pola magnetycznego zmagnesami stałymi lub pól magnetycznych między sobą.

 

Przypomnijmy sobie co pisał Barbie:

 

że elektrony poruszają się w metalu bardzo szybko – z prędkościami rzędu milionów metrów na sekundę.

Latają więc wewnątrz metalu jak oszalałe „tam i sam”

 

Jaki wniosek? Nie potrzeba różnicy potencjałów, nie potrzeba SEM, żeby w przewodniku istniało pole magnetyczne.

 

Jak więc Pan widzi, według oficjalnych fizyków, wystarczy podłączyć amperomierz do kawałka drutu i on będzie pokazywał jakąś wartość.

 

Ot, do czego prowadzą przemyślenia bezmyślnych fizyków.

 

A później oni się dziwią, że nauka jest w dołku. Przecież oni go już ponad 100 lat kopią.

 

cdn.

0

waldemar.m http:/electrino.pl

Fizyka dla tych, którzy chca zrozumiec! Polityka dla tych, którzy zrozumieli!

356 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758