Bez kategorii
Like

Jeszcze o wychowaniu i powolaniu kobiety: Rozdział IV

23/06/2012
387 Wyświetlenia
0 Komentarze
36 minut czytania
no-cover

Anastazja Dzieduszycka

0


 

 

 

 

 

 

 

 

IV.

 

Co może zrobić społeczeństwo, chcąc pracy kobiet najlepsze, najzgodniejsze z dobrem materyalnem i moralnem rodzin, zapewnić warunki?

Oto pytanie nawet ważne, na które p. Bronikowski wcale nie odpowiada, chociaż istotną przysługę społeczeństwu oddaje ten jedynie, kto nietylko bada chorobę, ale nadto, jeżeli nie radykalne, to przynajmniej ulgę przynoszące środki, mu wskazuje. Ale i ja źle się wyraziłam, zapytując tylko, co społeczeństwomożeuczynić dla kobiet chcących i potrzebujących pracować; miałam bowiem dodać—co dla nich, we własnym dobrze zrozumianym interesie zrobićpowinno?

 

Gdy warstwy pracujące cierpią, odczuwa to całe społeczeństwo, bo cierpienie to rodzi zepsucie i niezadowolenie z losu, a w ślad za nimi idą zaburzenia, wstrząśnienia, nieraz groźne i bolesne. Warstwy te zaś cierpią nieraz, głównie dla braku wykształcenia, dla złego ducha, którym ono przesiąkło, lub dla niepraktycznego jego kierunku. Jeżeli kobiety nasze tak niepraktycznie i powierzchownie kształcone będą, jak niemi są dzisiaj; jeżeli jeszcze przesądy różne zamykać będą przed niemi rozliczne pola pracy, albo im ją utrudniać; wtedy w warstwach wyższych szerzyć się będzie odraza do małżeństwa, materyalizm i samolubstwo; w pracujących zaś — nędza, zepsucie, niezadowolenie z losu i pragnienie polepszenia go, jakimkolwiek kosztem. A uczucia te zarówno nurtować będą kobiety nie mogące pracować

dla braku ukształcenia jak i ukształcone, ale nie praktyczne, a więc na bezczynność skazane.

Społeczeństwa zadanie w tej mierze jest dwojakie: usunąć przeszkody utrudniające kobiecie wstąpienie na pola pracy, do których ją zdolności wrodzone usposabiają, i stworzyć stosowne zakłady naukowe różnego stopnia i rodzaju, w którychby się bądź do specyalnych zawodów przygotować, bądź, jako matce potrzebne ukształcenie, zdobyć mogła.

 

Porównawszy to, co się działo w tej mierze, w Europie przed20laty, z tem co się dziś dzieje, spostrzeżemy postęp niemały, wywalczony wytrwałą pracą i walką bądź jednostek, bądź stowarzyszeń kobiecych. Zanim kobiety jawnie przypuszczono do jakiej pracy, musiały one długo, tajemnie na tem polu pracując, dać niezaprzeczone dowody swego do niej uzdolnienia. Wiadomo np. wszystkim, że w Niemczech i w Holandyi oddawna pomocnicami w aptekach są kobiety; a jednak dopiero od 1865 r. w Holandyi, a od dwóch lat podobno w Anglii, dozwolono im jawnie kształcić się w tym zawodzie i jemu się oddawać, a w Niemczech dotąd pozwolenia na to uzyskać nie mogą.

 

Już kilkanaście doktorek medycyny, ukształconych. w Ameryce, lub w Zurychu praktykuje w Anglii, już od lat 4. mają własny szpital w Londynie, o 26 łóżkach, a dopiero w zeszłym roku, otrzymały pozwolenie uczęszczania na wykłady kliniczne w jednym ze szpitali londyńskich, i zdawania egzaminów w uniwersytetach angielskich — kursów zaś medycyny słuchać mogą w „Szkole Medycznej dla kobiet”, ich staraniem głównie urządzonej. Bardzo niedawno przypuszczono je w Austryi, do urzędów pocztowych i telegraficznych, w jednej tylko Angii są powołane kobiety do zasiadania w radach szkolny eh, chociaż wszędzie podobne rady zajmują się zarówno szkołami żeńskiemi jak męzkiemi.

 

Wszędzie prawie rządy stwarzają tylko szkoły niższe ludowe dla kobiet iseminarya kształcące je na nauczycielki ludowe, ukształceniem ich wyższem wcale się nie zajmując. Rossya jedna od dość dawna stworzyła dla nich średnie naukowe zakłady, w których wiele dziewcząt pobiera bezpłatnie ukształcenie, uzdolniające je do zawodu nauczycielskiego. Wszystkie żeńskie, wyższe zakłady naukowe, wszystkie szkoły specyalne zostały stworzone bądź silami jednostek, bądź siłą stowarzyszeń, kobiecych. Przeszłość cenną jest zawsze dla przyszłości wskazówką; korzystajmy z nie, korzystajmy z doświadczenia sąsiadów, którzy dawniej wstąpili na tę drogę, a szczególniej z najbliższych nam niemców.

 

W Niemczech potrzeba zmiany w wykształceniu i pracy kobiet dała się uczuć dawniej aniżeli u nas, pod wpływem przeludnienia i wynalazku maszyn. Praktyczne niemki, nie długo i nie wiele o tym przedmiocie pisały; pojęły one do razu, źe zamiast wyczekiwać na zniesienie niesprawiedliwości wyrządzonej kobietom,owiele lepiej i skuteczniej będzie, samym sobie radzić i własnemi usiłowaniami złe usuwać. Już przed dziesięciu laty zawiązały się w Niemczech stowarzyszenia kobiet, mające na celu podanie kobietom środków nabywania wykształcenia i znajdowania zarobkowej pracy. Nie będziemy tu podawać opisu powstawania i rozwoju każdego z tych stowarzyszeń; opiszemy tylko różne ich cele, środki, któremi do tych celów zmierzają, oraz wyniki osiągnięte.

Przebiegłszy spis stowarzyszeń kobiecych, istniejących w Niemczech i Austryi, przekonamy się, źe dzielić je można na stowarzyszenia, mające cel specyalny, ściśle określony i na stowarzyszenia, mające cel ogólny ułatwiania kobietom, nabywania ukształcenia ogólnego, lub specyałnego i znajdowania zarobkowej pracy.

 

Te ostatnie, noszące nazwę: Stowarzyszeń dla kształcenia zapewniania zarobku „Frauenbildungs und Erwerb Verein“ istnieją dziś we wszystkich pierwszo i drugorzędnych miastach Niemiec, np. w Berlinie, Brunświku, Bremie, Wrocławiu, Darmstadzie, Dreźnie, Hamburgu, Karlsruhe, Szczecinie itd.

 

Przypatrzmy się ich działalności.

 

Stowarzyszenie kobiece w Berlinie, noszące od. swego założyciela nazwę „Lette-Verein“ powstało w 1866 roku. W 1876 r. liczyło 1500 członków; posiadało szkoły: handlową, rękodzielniczą i rysunkową, w których w tymże roku kształciło się 502 uczennic; z tych część płaciła za naukę, a druga pobierała ją bezpłatnie. Dochody stowarzyszenia wynosiły 16620 marek, rozchody 15,646 marek. Nadto posiadało to stowarzyszenie swe biuro stręczeń, które 479 kobiet, potrzebujących pracy umieściło; bazar, w którym z 1274 robót kobiecych, sprzedano 475 ; szkołę zecerek i szkołę kształcąćą nauczycielki robót ręcznych, kobiecych. Oprócz tego posiada ono dom, w którym za bardzo skromną opłatę (do 6 talarów tygodniowo), nauczycielki zostające chwilowo bez zajęcia, znajdują przyzwoite mieszkanie i stół, pieczę, jeśli są chore, gazety i przyzwoite rozrywki, gdy są zdrowe.

Liczba osób, korzystających jednocześnieztego zakładu waha się między 32 a 38-ma.

Podobne stowarzyszenie w Wiedniu liczyło w roku 75-tym 895 uczennic w następujących szkołach: wyższej szkole żeńskiej» szkole handlowej, szkole rysunkowej, szkole szycia, kroju, koronkarstwa.

W Pradze istnieją dwa podobne stowarzyszenia : jedno czeskie , drugie niemieckie; oto sprawozdanie z czynnności niemieckiego.

Szkoła średnia — 89 uczennic; szkoła handlowa — 14 uczennic; kursa obcych języków — 46 uczennic; szycia — 123 uczeń.; szycia maszynowego — 78 uczennic; kroju — 56 uczeń.; haftu białego — 27 uczeń.; kroju — 94 uczeń; szkoła bon — 15 uczennic; telegrafistek — 48 uczennic.

 

Moglibyśmy mnożyć przykłady; zdaje się nam jednak, że z tego, co już powiedziano, widzimy, źe zdaniem niemek, można kobietom najskuteczniej przyjść w pomoc : podniesieniem ogólnego ich ukształcenia i daniem każdej ukształcenia zawodowego. Dla tego mnożą powyższe Stowarzyszenia, szkoły wyższe ludowe : „Fort- bildungsschulen“ zwane, których program mniej lub więcej jest zbliżony do programu podobnej szkoły w Pradze. Kurs w tej szkole, trwa lat dwa i obejmuje : język niemiecki, arytmetykę, geometryą, geografią, historyą; nauki przyrodzone: fizykę i chemią, kaligrafią i rysunek. Mnożą nadto szkoły rękodzielnicze, wyżej opisane i szkoły’ handlowe. Podobne stowarzyszenie kobiet raz zawiązane, poznaje różne miejscowe potrzeby, mnoży i rozszerza swą działalność, tworzy bazary, biura stręczeń, kasy pożyczkowe, mieszkania dla kobiet bez rodzin itd.

 

Stowarzyszenia kobiece, mające specyalne cele, są niemniej liczne; można je podzielić na:

1)Stowarzyszenia froeblowskie n. p. w Berlinie i Hamburgu,

2)Stowarzyszenie gospodyń w Berlinie;

3)Stowarzyszenia nauczycielek—Berlin, Hamburg, Altona;

4)Stowarzyszenia dla kształcenia dozorczyń chorych — Darmstadt i Moguncya.

 

Celem stowarzyszeń Froebla jest:

1) kształcić ogrodniczki froeblowskie i niańki prywatne;

2) mnożyć ochrony, czyli ogródki froeblowskie. Berlińskie miało w 1875 r. 9 ogródków w tem mieście, z których 7 w dzielnicach zamożniejszych, 2 w uboższych; uczęszczało do nich od 402 do 596 dzieci; zatrudniano w nich 16 ogrodniczek. W dwóch szkołach, zaś, a mianowicie w szkole ogrodniczek i szkole nianiek, kształciło się 61 kandydatek.

 

Stowarzyszenie gospodyń w Berlinie, założone 1873 roku wzięło sobie za zadanie:

a)Uzyskanie tanich towarów;

b)Uzyskanie dobrych sług. Stowarzyszenie to w 2Y2 ciech dało służbę 10,000 sługom, lub robotnicom; założyło fundusz nagród za 5 letnią poczciwą służbę; postanowiło założyć szkołę dla sług.

c) W Lipcu 1874 roku postanowiło wspólnie kupować artykuły żywności. Zaczęło to robić z kapitałem obrotowym 100 talarów, a do Grudnia tegoż 1874 roku, obrót wynosił 45,000 marek (15,000 talarów) i 2000 rodzin do stowarzyszenia przystąpiło w Kwietni, zaś 1875 roku było4000 rodzin; a obrót tego roku wyniósł 450,000 marek. Stowarzyszenie gospodyń wydaje dziennik.

 

Stowarzyszenia nauczycielek w Berlinie celem, jest utrzymywanie solidarności pomiędzy niemi i ożywienie ich działalności za pomocą wykładów; utrzymanie bezpłatnego biura stręczeń; udzielanie zapomóg aż do 6%rocznego dochodu; budowania domów przytułku dla wiekowych i schorzałych.

Wielka liczba stowarzyszeń niewieścich, połączyła się w jedno ogólne Stowarzyszenie noszące nazwę: „Związku niewieścich stowarzyszeń” (Verband deutscher Frauenbildungs und Erwerbsvereine);w 1875 roku 17 stowarzyszeń należało do tego związku. Raz na rok odbywa ten związek, na którego czele stoi berliński: „Lette – Yerein” — posiedzenie, na które każde stowarzyszenie wysyła delegatów; a tak każde korzysta z doświadczenia wszystkich.

 

W tej samej myśli mnoży Francya szkoły rękodzielniczo-handlowe (Ecoles professionelles) i szkoły rysunkowe; Anglia — szkoły rysunkowe i szkoły gotowania. W Galicyi, we Lwowie powstało : „Stowarzyszenie pracy kobiet" które w 1875 r. miało szkoły: 1) szycia białego—uczennic 36; 2) krawiectwa — uczennic 31; 3) szewctwa uczennic 13; 4) robót pończoszniczych — uczennic 10; 5) szkołę powtarzającą, po dzieloną na 2 oddziały. W 1-iszym wykładano: język polski, rachunki,historyę, geografię, nauki przyrodnicze; w 2-gim toż samo 2 dodatkiem: fizyki i rysunku. Ogółem — uczennic 59; 6) szkołę handlową — uczennic 36. Stowarzyszenie to posiada biuro stręczeń, bibliotekę, kasę zaliczkową; w tej ostatniej pożyczki bywają udzielane członkom stowarzyszenia, za poręczeniem dwóch innych członków, spłaty odbywają się małemi częściami miesięcznie z doliczeniem 6%.

 

W Poznaniu towarzystwo pomocy naukowej dla kobiet, pod przewodnictwem P. Bibianny Moraczewskiej, samo szkół nie stwarza, ale daje stypendya uczącym się dziewczętom, w zakładach prywatnych lub publicznych i opiekę moralną nad niemi rozciąga.

W roku 1876 na 77 udzieliło stypendyów 38 panienkom w sumie 5,016 marek. W przeciągu 6-letniego swego istnienia wsparło w ten sposób 142 dziewcząt, udzielając im przecięciowo po 58 talarów rocznie.

 

W Krakowie, niestrudzony w pracy i poświęceniu Dr. Baraniecki, twórca muzeum przemysłowego i wykładów naukowych wyższych dla kobiet, otworzył też dla nich szkołę rysunku, malarstwa i drzeworytnictwa, która już zdolne wykształciła uczennice.

Rzecz dziwna, w Warszawie, tak pełnej życia i dobrych chęci, prywatne tylko usiłowania w tym’ kierunku zaznaczyć można, bo stowarzyszenie połączonej pracy kobiet, ma raczej charakter przedsiębiorstwa, aniżeli stowarzyszenia filantropijnego.

 

Parę szkół rękodzielniczych prywatnych powstało przed kilkoma laty i upadło. Zakład rękodzielniczy p. Łojki, rozwinął się pomyślnie: w ciągu trzech lat uczęszczało doń 474 uczennic, a 353 ukończyło w nim nauki. Z tych 246 uczyło się kroju sukien, 54 kwiaciarstwa, 41 introligatorstwa, 28 rękawicznictwa, 9 kroju bielizny, 39 buchalteryi, W ciągu 1876 r. 151 uczennic uczęszczało do zakładu. Zakład podobny we Włocławku trwa pomyślnie od lat sześciu; nadto posiada Warszawa szkołę rysunkową lir. Łubieńskiej, a p. Malczewski otworzył kobietom swoję pracownię, kilku drzeworytników kształci kobiety w swej sztuce (1). Nie łudźmy się jednak: siły i ofiarność jednostek tu nie wystarczą, jakkolwiek wielkie są i godne uznania, wyznaje to p. Łojko, wyznaje kierowniczka szkoły Włocławskiej.

 

Cóż społeczeństwu naszemu pozostaje do zrobienia?

 

Pozostaje nam pójść za przykładem naszych sąsiadów i tworzyć podobne ich stowarzyszeniom, stowarzyszenia kobiece. Będzie to jeszcze naśladownictwo, owo naśladownictwo tak często nam zarzucane, ale wstydzić się naśladowania, pracy cichej, wytrwałej a przeto skutecznej nie należy przecie.

Chodzi tylko o naśladownictwo, nie ślepe i nierozważne ale do potrzeb miejscowych zastosowane; a przeto nasuwa się pytanie, jakie stowarzyszenia u nas zawiązywaćby wypadało i jakie szkoły są nam najpotrzebniejsze ?

 

Stowarzyszenia, kształcenie kobiet mające nacelu, bezwątpienia są nam najpotrzebniejsze, ponieważ nikt ich w tej mierze nie zastąpi, a celem ich powinnoby być stwarzanie szkół następujących:

1.Szkoły bon i piastunekbo powodem powierzania dzieci cudzoziemkom, nietylko jest chęć kształcenia ich w języku obcym, lecz nadto to uzasadnione przeświadczenie, że cudzoziemki, a mianowicie niemki, o wiele umiejętniej i sumienniej wywiązują się ze swego zadania. Szkoły te jednak, jeżeli mają mieć powodzenie, muszą bardziej zważać na moralny rozwój kandydatek, aniżeli na umysłowy, a nadto i praktycznie je kształcić, bądź w ochronkach, bądź w rodzinach prywatnych.

2.Szkoły dla sług.Ze wszech stron wznoszą się u nas skargi na upadek moralności tej warstwy społecznej. Brak stosownego a umoralniającego ukształcenia, jest bez wątpienia jedną z głównych tego objawu przyczyn; te szkoły dla nich przeznaczone, bądź przygotowawcze, bądź niedzielne, w części, powyższą przyczynę usuną, drugą jednak jest źle pojęty i określony stosunek panów do sług’. Dawniej sługa należała niejako do rodziny i ponosiła tak dobre jak i złe tego stanu rzeczy następstwa, dziś stosunek patryarchalny ustał, a żaden inny się nie ustalił. Gospodynie, jedne rządzą się nieufnością,, inne zrazu zbytecznym obdarzają je zaufaniem, aby potem na nadużycie onegoż utyskiwać. W całym stosunku panuje dowolność, a nie — ścisła sprawiedliwość. Stowarzyszenia i temu zaradzićby mogły, otwierając biura stręczeń i upowszechniając zdrowe o rzeczy pojęcia.

3.Szkoły rękodzielniczej,uczącej rzemiosł i pomocniczych do nich nauk, jak np. rysunku.

4.Wyższych szkół ludowych(Forthildmigschmlen), ale zawsze tam, gdzie są i szkoły rękodzielnicze; bez nich szkoły wyższe ludowe są dobrodziejstwem o tyle, o ile dziewczęta uczęszczające do nich nie wahają się potem imać najprostszych prac ręcznych.

 

Taki stan rzeczy zdradza niepospolitą oświatę ludności, Gdzie zaś ludność nie dorosła do tego przekonania, że najcięższa, najpospolitsza praca nie poniża osoby ukształconej, tam wyższe a nie specyalne ukształcenie udzielone hojnie niższym warstwom, może wytworzyć ludność, chorobliwie niezadowolonązeswego położenia i z ogólnego stanu rzeczy, wytrącić z jej ręki zarobek prosty, nieotworzywszy pola do nowego.

 

Celem stowarzyszenia takiego, musi być zużywanie sił i zdolności pracownic, otwieranie im nowych dróg odbytu dla prac ich. Wieleż to u nas kobiet ładnie rysuje, misterne wykonywa roboty, które nabywcy i zastosowania nie znajdują? Pojedyńczym siłom trudno przełamywać obyczaj, szukający wszystkiego pozagranicami kraju; stowarzyszeniom lepiejby się to powiodło.

Wreszcie, celem ich w kraju naszym przedewszystkiem musiałoby być podniesienie gospodarstwa domowego i kobiecego w ogóle.

Ostatnie wystawy: lwowska i warszawska wykazały upadek tej gałęzi pracy kobiecej, która dawniej najpowszechniej w kraju naszym kwitła, jako w kraju rolniczym. Sprawozdawcy starali się podnieść przyczyny tego objawu, i w części przypisują go niewiadomości kobiet, a w części gonieniu raczej za jakiemiś nowemi i nie zwykłemi zajęciami, a odbieganiu najbliższych.

 

Zdaje mi się, źe trzebaby głębiej tę rzecz zbadać. Dawniejpracau nas, żadnej nie miała wartości; wieśniak obowiązany do robocizny dla pana, pracował darmo; usługa dworska i folwarczna była nader tania. W tych warunkach, każde gospodarstwo musiało nieść korzyść niemałą, a tembardziej gospodarstwo na żyznych naszych niwach; w tych warunkach każden plon, każdy wytwór musiał być prawie czystym zyskiem. Cóż dziwnego, że wtedy każda gospodyni bawiła się robieniem serów, wędlin, przysmaczków, aptecznych leków, źe zbierała zioła lekarskie, tkała płótna itd. Płody surowe miała pod ręką, przerobienie ich nic nie kosztowało, a więc każdy wyrób przemysłu domowego był zdobyczą i zyskiem. Ten stan rzeczy doprowadzał do potwornych dziwactw. Wszak pewna pani dziewki wiejskie uczyła haftów naj- misterniejszych; a gdy charty haft zdarły, kazała im go tak naprawić, by śladu nie zostało; lata to trwało, ale haft tak naprawiony, został uznany za dar godny panującej księżnej.

 

Dziś gospodyniom nie wolno się tale bawić, dziś każda najpierw ściśle wyrachować musi, czy jej wytwór przyniesie zysk czy stratę; dziś co chwila liczyć się muszą z małą liczbą rąk pracujących i z ich ceną. A gospodarstwo i przemysł domowy kobiecy, właśnie rąk przemyślnych i pracowitych potrzebuje. Nic wolno ich przeto ani nieumiejętnie użyć, ani użyć do wytworów nie, znajdujących odbytu. A właśnie z małemi wyjątkami płody kobiecego gospodarstwa i przemysłu, odbytu nie mają. Jedynie w pobliżu wielkich miast mogą gospodynie na zysk liczyć; trochę od nich oddalone nie są w stanie same swego towaru dostawić do większych ognisk ludności, a domy handlowe i komisowe dotąd nie raczą zwracać uwagi na płody gospodarstwa i wyroby przemysłu kobiecego, co tem niekorzystniej oddziaływa, źe znaczna ich część (nabiał, owoce itd.) z trudnością czas dłuższy daje się przechowywać.

 

Przyczynami zatem upadku gospodarstwa kobiecego jest brak znajomości rzeczy u kobiet i brak odbytu korzystnego jego płodów i wyrobów; zadaniem przeto „stowarzyszenia kobiecego,” będzie stwarzać szkoły i odczyty o gospodarstwie a z drugiej strony — ułatwiać odbyt, doczegoznowu same gospodynie przyczynić się mogą, tworząc grona w celu produkowania tychże samych przedmiotów na większą skałę.

 

Nie mogę tu wchodzić w urządzenie szkoły gospodarskiej dla kobiet. „Kronika Rodzinna" w 17 N. zeszłego roku przedmiot ten dokładnie opracowała; zdaje mi się tylko, że szkoła podobna musi być przeznaczoną na kształcenie tak zwanych klucznic, a także córek dzierżawców, ekonomów i drobnych właścicieli ziemskich, to jest takich kobiet, które chcą i powinny same do dzieła przyłożyć ręki i dla tego nauka w nich będzie wprawdzie teoretyczna, lecz także i praktyczna, gdy tymczasem od uczennic głównie ćwiczenia praktyczne wymagane być winny. Odczyty zaś o gospodarstwie, mogą być tylko dopełnieniem wychowania młodych osób zamożnych, będących w stanie utrzymać do pomocy klucznicę; zawsze jednak widziałabym chętnie, panienki uczęszczające na podobne kursa, choć raz na miesiąc i przypatrujące się praktycznym ćwiczeniom w szkole gospodarczej kobiecej, która musi być w pobliżu miast założona.

 

Nie twierdzę, aby jedno stowarzyszenie miało to wszystko stworzyć; dopiero potrzeby i stosunki miejscowe, mogą ostatecznie orzec o tem, co jest do zrobienia. Trudno też orzec, kto powinien podobnym stowarzyszeniom dać życie. Dawniej bywały u nas matrony — matrony położeniem społecznem, cnotą i zasługą, które stawały na czele wszystkiego co zacna i pożyteczny

 

Niewątpię, źe się i dziś znajdą; wiem tylko, że wszystkie myślące warstwy społeczne powinnyby sobie dłoń braterską w tem dziele podać, i źe to dzieło nie powirmoby być odraczane, bo każda chwila zwłoki zgubną byćby mogła.

 

Jest że bowiem rozsądnem wtłaczać kobiety przemocą, jedynie na kilka dróg zarobku, Jakiemi są szycie i nauczycielstwo, oraz doczekać się już bardzo niedalekiej chwili, w której oba te rodzaje pracy będą tak skąpo płatne, źe najnędzniejszego nie zapewnią utrzymania, nawet — odosobnionej kobiecie? Liczyć zaś na to, źe kobiety, rzemiosł po warsztatach i pracowniach się wyuczą, niepodobna; raz — dla wstrętu z jakim mężczyzni je do nich przypuszczają, po wtóre — ze względów moralnych, potrzecie—dla czasu marnowąnego na taką naukę, zawsze przedłużoną tern, źe się z nią łączy posługiwanie majstrom i podporządkowywanie dobra ucznia, korzyściom warsztatu; zkąd pochodzi źe, nieraz uczennica z warsztatu, zna nader biegle jedną część rzemiosła, lecz o innych pojęcia nie ma. Znam np. kobiety, które trzy lata bezpłatnie pracują u krawczyń, chcąc się kroju nauczyć i opuszczają zakład nie umiejąc go, bo przewodnicząca nie chce sobie sama kształcić współzawodniczek, ani czas marnować na wykład teorii dobrego kroju.

 

Stowarzyszenia mogą i powinny liczyć na pomoc rządu. W Niemczech i Austryi, pomoc i opieka hojnie teź im jest udzielaną; ale spuszczać się na to, że je rząd zastąpi — nie mogą, bo szkoły rękodzielnicze są zarazem przedsiębiorstwami; (zakupno materyału i spieniężenie wyrobu) a w te, rząd bawić się nie powinien.

 

Społeczeństwo może nadto działać zbawiennie wpływami swojemi; piórem i słowem, przykładem, zachętą. Dziś, rzecz dziwna, wyraz emancypacya kobiet spotyka się co chwila w książkach, dziennikach, rozmowach. I cóż tę marę wywołuje ? Czy jakie ekscentryczne, albo przeciwne kobiecym obowiązkom i obyczajom wybryki? Bynajmniej, kobieta chce zarabiać jako szewc, albo drzeworytnik, założyć handel lub być telegrafistką, albo urzędnikiem pocztowym. Emancypantka—wołają naraz. X jakiż ztąd wynik ? Niejednę przerazi ten przydomek, bo ona ani myśli o emancypacyi żadnej, żadnego jarzma zrzucić nie chce, tylko jarzmo nędzy na jarzmo pracy zamienić. I nie chwyci się zarobku korzystnego, i nędzę sama, albozrodziną cierpieć będzie, byle cienia zarzutu na sobie nie nosić. Druga energiczniejsza, powie sobie: jakto — więc dla tego, źe zamiast szyć, sztychuję lub telegrafuję, jestem emancypowana? Niewiedziałamotem, kiedym się tej pracy poświęcić zamierzyła, ale kiedy już tak jest, wyzyskujmy to położenie — i…

A istotnie, w czemże, tych kilka nowych zawodów, którym się u nas kobiety poświęcać zaczynają, gorszemi są i mniej dla nich właściwemi, niż szycie ?

Cięższemi i bardziej zdrówiu szkodliwemi nie są; od rodziny bardziej kobiety nie odrywają; przeciwnie — niektóre, np. drzeworytnictwo w domu wykonywane być mogą; inne, jak zajęcie telegrafistek, krócej je z domu wywołują. Nie są też one powodem większego z mężczyznami zbliżenia, a tem samem źródłem demoralizacyi, bo najpierw, w warstwach pracujących, to zbliżenie bardzo często i w najgorszych warunkach ma miejsce zawszeiwszędzie, a przy większej części zajęć przemysłowych, handlowych i biurowych, albo wcale koniecznem nie jest, albo o wiele mniej szkodliwie działać musi, niż powszechne dziś przyjęcie i tolerowanie kobiet w podrzędnych restauracyach, kawiarniach itd. tolerowane przez opinię dla tego właśnie, dla czego potępionem być winno.

 

Wiele przeto uczyniłoby społeczeństwo, gdyby raz uznawszy w tej mierze niezaprzeczalną prawdę, zamiast kobietę odstraszać od wszelkiej przystępnej dla niej pracy, czy to w zawodach utartych czy dotąd przez mężczyzn wyłącznie zajmowanych, chciało ją do nich zachęcać, wskazywać najkorzystniejsze, oddawanie się im ułatwiać, uszanowaniem otaczać każdą pracującą jednostkę.

 

Czyżby to zazdrość o chleb, przez mężczyzn przemawiała? Nie chcę temu wierzyć; a dowodziłoby to nietylko samolubstwa, ale — samolubstwa nie oświeconego. Dla kogo pani pracujesz tak ciężko? — pytam nieraz różnego rodzaju pracownic. Dla ojca starego, dla brata, którego do szkół posyłam. Chcę pomódz mężowi, bo mu za ciężko — mamy sześcioro dzieci; matkę muszę utrzymać; brat wprawdzie ma posadę, ale mu na jego i matki utrzymanie nie wystarcza. O tak! te kobiety, które nieraz owych rzemiosł się chwytają, które napiętnowane są emancypacyi znamieniem, i te nie pozbyły się najpiękniejszej cechy kobiecości — serca; one pracują —trochę, dla siebie, bardzo— dla kogoś: dla mężczyzn; dla tych, właśnie, którzy je oskarżają i przeszkody im stwarzają…

0

ezaw

What God prescribed. That's the law!

167 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758