Bez kategorii
Like

Jak zostałam duchem matki.

27/01/2012
571 Wyświetlenia
0 Komentarze
2 minut czytania
no-cover

Izie Brodackiej Falzman z okazji urodzin dedykuję tę straszną historię;)

0


Było to tak.
 Imieniny naszego przyjaciela Staszka zawsze obchodzone były hucznie i niebanalnie – jak to w mieszanym świecie architektoniczno-artystycznym.
Staszek był z tych majowych Stanisławów, więc historia ta zdarzyła się w nocy z 8 na 9 maja Roku Pańskiego tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego któregoś.

 Do domu wróciliśmy mocno po północy i znużeni intensywnością przeżyć padliśmy na łóżka jak wafle.

W środku nocy coś mnie jednak wybudziło.
Tym czymś było pragnienie.
Myślą powędrowałam do kuchni. Myśl przejrzała kuchnię bacznie i wykryła garniec kamionkowy ze zsiadłym mlekiem. To było to!
Wróciła do zaspanego ciała i skłoniła je, aby dla dobra sprawy ruszyło się z posad.
Ciało z pewnymi oporami udało się po ciemku do kuchni. Tamże nalało zsiadłego mleka do szklanki, przysiadło w fotelu wiklinowym i z lubością chłepcąc ten napój bogów osiągało powoli stan nirwany.
Panowała niepodzielnie cisza, ciemności kryły ziemię. Nic więcej mu do szczęścia nie brakowało.

W jakiejś chwili jednak w głębi mieszkania skrzypnęły drzwi. Syn, który do późna siedział nad studenckim projektem i opił się kawy jak bąk, najwyraźniej też zdążał do kuchni, niewykluczone zresztą, że też znęcony wizją szklanki zsiadłego mleka.

Pomyślałam sobie, że dobrze by było go ostrzec, że siedzę w tej kuchni po ciemku, żeby się nie wystraszył.

Nie zdążył sięgnąć jeszcze ręką do włącznika światła, kiedy znacząco acz przyjaźnie chrząknęłam ze swego kąta, powitalnie wzniósłszy przy tym dłoń i lekko brzdęknąwszy szklaneczką.

Reakcja była naprawdę mocna.

Ręka bezwładnie obsunęła mu się po framudze, kolana ugięły i siadł na podłodze wpatrując się we mnie z przerażeniem.

I tak to zostałam duchem matki. 

0

sigma

188 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758