Bez kategorii
Like

Jak „media” kłamią w sprawie „wybuchowej” publikacji Rzeczpospolitej

02/11/2012
453 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Czy redaktorzy piszą do nas z Marsa?

0


Po osławionej już publikacji Rzeczpospolitej o śladach materiałów wybuchowych na wraku Tupolewa, rozpętało się piekło. Po kilku godzinach od publikacji Rzeczpospolita wydała oświadczenie, „że się pomyliła”. Podchwyciły to oczywiście z wielką ulgą główne redakcje w Polsce i zaczęli wałkować temat w dzień i w nocy, że „Rzeczpospolita wycofała się ze swoich rewelacji”. Od tamtego momentu wszędzie pełno artykułów o blamażu Rzeczpospolitej. Oczywiście również i publicyści telewizyjni idą tym torem. Monika Olejnik i spółka powtarzają do znudzenia, że Rzeczpospolita się pomyliła. Nikt jednak z tych redaktorów nie był skłonny zauważyć, że w dwie godziny po publikacji „przeprosin” Rzeczpospolitej, owe przeprosiny zniknęły ze strony gazety a całe oświadczenie zostało przeredagowane! Okazało się, o czym nikt dzisiaj nie mówi, że „przeprosiny” zostały zamieszczone nie przez autora tekstu o materiałach wybuchowych – redaktora Gmyza, tylko szefostwo gazety i to bez konsultacji z autorem publikacji! W normalnym kraju, w normalnej gazecie oznaczało by to wielki redakcyjny skandal i opuszczenie gazety przez tak potraktowanego dziennikarza z uprzednim, solidnym trzaśnięciem drzwiami. W Polsce, w Rzeczpospolitej, skończyło się jedynie na redakcyjnej naradzie i polubownym załatwieniu sprawy. Po wyjaśnieniach, jakich udzielił redaktor Gmyz i podtrzymaniu przez niego wersji z trotylem, szefostwo wycofało się z przeprosin i zmieniło tekst oświadczenia, jednak było za późno. Nie zauważyła tego ani Monika Olejnik, ani Tomasz Lis ani reszta usłużnych medialnych PO-litruków. Czyżby o tym nie wiedzieli? Wiedzieli, bo podano tą informację publicznie, ale ponieważ nie są dziennikarzami „obiektywnymi”, szukającymi prawdy, a jedynie pro rządowymi agitatorami, rozpowszechniają więc dalej w najlepsze nieprawdę o „przeprosinach” Rzeczpospolitej, ponieważ władza której służą, potrzebuje wszelkimi środkami zdyskredytować niewygodną prawdę o wybuchach.

Ktoś zarzuca dzisiaj Jarosławowi Kaczyńskiemu, iż opierając się na „wyssanym z palca” artykule Rzeczpospolitej, wypowiedział bardzo ostre słowa, ale mało kto zarzuca dziennikarzom bijącym dzisiaj pianę w sprawie „przeprosin” gazety, że autor stojący za artykułem niczego nigdy nie odwołał, a sam artykuł nie był wyssany z palca. Redaktor Gmyz jest poważnym publicystą i nie opublikowałby czegoś takiego bez porządnego się upewnienia co do faktów. W moim odczuciu, redaktor Gmyz powinien pozwać do sądu zarówno Monikę Olejnik, jak i wszystkich dziennikarzy czy media, które wbrew poprawionemu oświadczeniu Rzeczpospolitej, rozpowszechniają nieprawdziwe informację iż wycofał się on ze swoich „rewelacji” z materiałami wybuchowymi. Na dzień dzisiejszy wszystkie media, które przemilczają wycofanie się redakcji Rzeczpospolitej ze swoich przeprosin, wszystkie te media po uszy siedzą w kłamstwie i manipulacji odbiorcą i nie mają najmniejszej pozycji do atakowania ani Rzeczpospolitej ani Jarosława Kaczyńskiego.

Co do samej natomiast wojskowej prokuratury i jej zaprzeczeń, jakoby nie odnaleziono śladów materiałów wybuchowych, tutaj również mamy niezłą szopkę. Podczas ich konferencji przyznali się bowiem, iż nie odnaleziono co prawda śladów środków wybuchowych, ale odnaleziono ślady środków „wysokoenergetycznych” z których zwykle robi się materiały wybuchowe. Niby nie to samo, ale z grubsza to samo. Czekali jednak z tą informacją zapewne do momentu wyprodukowania przez ich "thinktank" zgrabnej bajeczki, "sensownie" tłumaczącej obecność tych sybstancji w sposób inny nich bomba/zamach. W końcy wypracowali – padło na "zalegające w ziemi po wojnie materiały wybuchowe". Nieszczęśliwie jednak dla prokuratury, nie jest ona jedyną jednostką prowadzącą analizę chemiczną szczątek wraku. Poza Polską, taką analizę wykonano w renomowanym amerykańskim laboratorium. Badania amerykanów dowiodły, iż na kawałku pasa od siedzenia, oraz samego siedzenia wykryto pozostałości po substancjach wybuchowych. Oczywiście ktoś mógł je po drodze zanieczyścić i wynik mógł wyjść fałszywy, jednak jest to mocno naciągane, ponieważ próbek było kilkadziesiąt. Wszystkie nie mogły zostać zanieczyszczone.

Chciałbym jeszcze przytoczyć kolejny fakt świadczący przeciwko wiarygodności czegokolwiek, co mówi/dementuje prokuratura. Otóż nie tak dawno jeszcze prokuratura twierdziła, że z trumnami wszystko jest OK, że ciała są tam gdzie powinny i każdy kto twierdzi inaczej, wysysa sobie takie informacje z palca. Tymczasem ostatnio okazało się, że wyssane z palca informacje miały w sobie więcej prawdy niż cała prokuratura razem wzięta. Do tej pory potwierdzono już 3 przypadki zamiany ciał. Ostatnim z nich jest przypadek ciała ostatniego na uchodźctwie prezydenta II RP – Ryszarda Kaczorowskiego.

Czy ktoś jeszcze wierzy trzymanej pod butem Tuska prokuraturze wojskowej? Ci ludzie się już doszczętnie skompromitowali, czy to w przypadku trumien, czy urządzania szopek jak pokazowe postrzelenie się w policzek prokuratora Przybyła. Całość zarówno działania prokuratury wojskowej jak i nachalnie wspierających w ich matactwach mediów głównego nurtu, sprawia wrażenie ponurego żartu i buńczucznego testu na inteligencję. Ciekawe ile jeszcze media i cały ten zakłamany aparat będą pluć Polakom w twarz bez konsekwencji?

Powyższy bieg zdarzeń najpierw dotarł do mnie od ŁŁ, który napisał: Wróblewski i jego własciciel dostali propozycje nie do odrzucenia, by zdążyli na kilka minut przed wystąpieniem Premiera Tuska z publikowaniem dementi z użyciem słów "pomyliliśmy się" bo inaczej rodzina ich nie zdąrzy odratować, jak akurat coś się stanie albo przyjdzie załamanie nerwowe i chęć samobójcza. Moją tezę potwierdza fakt, że zaraz po wystąpieniu Premiera z Oświadczenia Redakcji (a nie Gmyza) zniknęło zdanie z owym "pomyliliśmy się".

ŁŁ obszedł się z Wróblewskim bardzo łagodnie, ja mam inną perspektywę. Dla mnie Wróblewski powinien wylecieć z hukiem z Rzeczpospolitej. Co to za naczelny co z jednej strony dopuszcza do druku artykuł a potem ze strachu próbuje się ze wszystkiego wycofać? Po tym ciosie w plecy, który zadał prawicy, lepiej by było gdyby nigdy to nie poszło do druku! A może ktoś z Was chce opłakiwać naczelnego Rzeczpospolitej Wróblewskiego? Ja na pewno NIE! Wróblewski musiał mieć pełną świadomość, gdy za plecami redaktora Gmyza pisał w jego imieniu "swoje" przeprosiny, że bardzo mocno uderzy to w Kaczyńskiego, który zostanie kompletnie na lodzie i to ze spuszczonymi spodniami [już się to odbiło się w sondażach]. Widział, że jako "naczelny" staje się w tym momencie narzędziem władzy w walce z opozycją, biorąc udział w perfidnej prowokacji. Każdy dziennikarz, który splami się czymś takim powinien złożyć dziennikarską blachę i w pokutnym worku udać się na kolanach do Częstochowy. Jeżeli Hajdarowicz wywali Wróblewskiego ja po nim płakać nie będę AMEN!

Potem sprawdziłem w sieci, informacja ŁŁ się potwierdziła, redaktor Gmyz napisał na Twitterze:

"Z niczego się nie wycofuję. Moi informatorzy to ludzie o najwyższej wiarygodności. Źródła od siebie niezależne. I zawsze będę ich chronił "

– Fakty opisane przeze mnie potwierdziły cztery niezależne źródła. Publikację tekstu poprzedziło spotkanie redaktora naczelnego mojej gazety z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem – mówi Gmyz. – Po rozmowie ze mną redakcja „Rzeczpospolitej” usunęła ze swego oświadczenia słowa „pomyliliśmy się” i uważam to za satysfakcjonujące – wyjaśnia przyczyny zniknięcia części treści oświadczenia ze strony gazety autor tekstu o"Trotyl na wraku tupolewa". 

– Myślę, że zebrany przez mnie materiał pokazuje, że wysoce prawdopodobne jest, iż wykryte substancje to trotyl i nitrogliceryna. Wbrew temu, co twierdzi prokuratura, użyte przez nią urządzenie nie służy bowiem do wykrywania pestycydów czy kosmetyków, lecz materiałów wybuchowych – twierdzi Gmyz. 

Jeśli ktoś z Was, ma namiary na Monikę Olejnik lub Tomasza Lisa, podeślijcie im to, może Wy ich zachęcicie aby przestali się doszczętnie kompromitować, opowieściami o blamażu Rzeczpospolitej, opartymi o sformułowanie które nie miało z autorem artykułu absolutnie nic wspólnego! Jeżeli jakikolwiek blamaż "Rzepy" miał miejsce to było nim to haniebne sprostowanie!

Poniżej przebieg sejmowej konferencji prasowej, na której Antoni Macierewicz przedstawia pochodzące z amerykańskich ekspertyz dowody potwierdzające obecność na pokładzie Tupolewa środków wybuchowych.

Zapraszam do lajkowania mojego FanPage-a na:
 Facebook.com/EwidentnyOszust

0

Ewidentny Oszust

Gdy zdecyduje sie na nowy portal blogerski, podam tutaj linka do swojego nowego bloga. Póki co mozna mnie czytac i ogladac moje materialy tutaj: http://www.youtube.com/user/ewidentnyoszust https://www.facebook.com/EwidentnyOszust

160 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758