Bez kategorii
Like

Hiszpania na krawędzi.

17/04/2012
453 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Pomimo LTRO Euro rozchodzi się w szwach.

0


 

Po dwóch “udanych” aukcjach LTRO (Long-term Refinancing Operations),  większość obserwatorów uważało iż udało się odsunąć poważny kryzys Euro na następne kilkanaście miesięcy. Kiedy Mario Draghi wprowadził LTRO wydawało się że dostarczy to dosyć czasu by przerzucić jak najwięcej upadających długów na barki podatników, a także skumulować je we własnych bankach krajów dłużników, w przypadku Hiszpanii i Włoch przesuwając je z banków głównie niemieckich i francuskich do odpowiednio hiszpańskich i włoskich. Zostało na to przeznaczone ponad billion Euros, co nawet przy obecnej inflacji nie jest małą sumą. 

Jak w przypadku Grecji, tak i tutaj tak naprawdę ta cała troska wykazywana przez tandem Merkel/Sarkozy o “Wspólną Europę” to była przede wszystkim obawa o wypłacalność własnych banków. Przy odpowiednio długim czasie trwania LTRO udało by się zapewne przemieścić zdecydowaną większość długów Hiszpani i Włoch do ich własnych instytucji finansowych. Ale teraz zaczyna wyglądać na to że tego czasu może jednak zabraknąć. Zarówno sygnały dochodzące z Hiszpanii jak i z rynku obligacji wskazują że to wszystko może upaść dużo wcześniej niż pierwotnie zakładano.

Premier Mariano Rajoy niedawno przedstawił sytuację jako “kółko (od stryczka) które dusi Hiszpanię”. Ostrzegł też wyraźnie inne kraje europejskie iż “co jest dobre dla Hiszpanii jest też dobre dla całej Wspólnoty”.  Wprowadzane ograniczenia transakcji gotówkowych, nowe przepisy o aktywach ulokowanych za granicą –  pokazują rosnącą coraz szybciej desperację. 

Z kolei rynek obligacji wyraźnie wskazuje na niewypłacalność Hiszpani, co coraz więcej obserwatorów zaczyna dostrzegać. Prawdziwe proporcje długu Hiszpanii, kiedy się doliczy gwarancje i zobowiązania wobec własnych instytucji finansowych, wynoszą okło 90% PKB (Produktu Krajowego Brutto). Przy obecnym oprocentowaniu hiszpańskich obligacji powyżej 6%, oznacza to że obsługa długów, nie mówiąc o ich spłacaniu, wymagała by przeznaczenia około 6% PKB na samą spłatę procentów. Przy spadku wpływów z podatków i ciągłym wzroście bezrobocia – wynosi ono teraz w Hiszpanii około 23%, a wśród młodych ponad 50%, to jest to po prostu niemożliwe.

Hiszpania jest za duża aby ją uratować przy pomocy LTRO. Jedynym rozwiązaniem byłaby pomoc albo całej Unii Europejskiej, albo MFW (Międzynarodowego Funduszu Walutowego). Raczej nie ma co liczyć na MFW. Pomijając obiekcje takich krajów jak Chiny czy Indie, musiało by to także uzyskać oficjalną zgodę USA (głównego udziałowca MFW). Ale bardzo wątpliwe by w okresie wyborczym zorówno Obama jak i Kongres coś takiego przegłosowali. Z kolei w Europie główną przeszkodą są Niemcy. Niemcom nie pozwala na to ich własna konstytucja, a podpisując wstąpienie do Unii zaznaczyli wyraźnie że ich konstytucja pozostaje dla nich prawem nadrzędnym (na co niestety nie zdobyła się Polska). A w zeszłym roku Niemiecki Sąd Konstytucyjny pozwolił wprawdzie na limitowaną pomoc która już wcześniej została przegłosowana przez Bundestag, ale wyraźnie też zaznaczył że nie ma mowy o “Unii Transferowej”, i coraz większej dalszej ciągłej pomocy.

Cóż więc pozostaje? Prawdopodobnie niedługie ogłoszenie w Hiszpanii “święta bankowego”, aby tymczasowo zamrozić wszelkie transakce finansowe i pod tą osłoną wyjść z Euro. Co zresztą część Hiszpanów przewiduje, starając się póki mogą przerzucić swoje pieniądze do banków usytuowanych w innych krajach europejskich. Chyba że Mario Draghi wyciągnie z kapelusza następnego królika. Jak do tej pory wykazał się on dużą kreatywnością, i choć z pominięciem różnych unijnych praw i regulacji, to jednak potrafił popchnąć to jeszcze trochę dalej. Tak i teraz może coś wymyśli, i wykona następną magiczną sztuczkę pomimo niemieckich protestów.

Ciekawe jest to że polski rząd dalej planuje przystąpienie Polski do Euro za parę lat. Może i do tego dojdzie, ale nie będzie to Euro które jest teraz. Jeśli już, to najprawdopodobniej będzie to nowe Euro krajów Europy Północnej. Dla Niemców byłoby lepiej mieć jak najwięcej krajów w swojej strefie walutowej – pod warunkiem iż kraje te przestrzegają dyscypliny finansowej. Tego akurad rząd prowadzony przez Tuska nie wykazuje, ważniejsze jest dla nich zwiększanie bezproduktywnej armii urzędników zamiast prowadzenia klarownej polityki wzrostu gospodarczego. 

0

DzNJ

21 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758