Bez kategorii
Like

Fiołek cz.2- atmosfera gęstnieje.

12/06/2011
540 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

W ciemności fiołek zakwita,
kwiatem szubienicznym wabiąc
nieświadome dusze.

Dalszy ciąg opowiadania z serii „Cienisty Park”.

0


 Co jest z tym dzieciakiem?

 Żona zerwała sie  z wersalki i poszła do pokoiku Daniego. Znów nie mógł spać, przecież  za dnia bardzo lubił swój pokój.

 Tapety z Disneyowskimi motywami rozweseliły niewielkie wnętrze, a szafa z zabawkami prawie idealnie wypełniła wnękę po drzwiach, niegdyś łączących pomieszczenie z drugim skrzydłem budynku.

 Teraz , po drugiej stronie była łazienka wyremontowana przeze mnie niewielkim nakładem materiału i pieniędzy.

 Syn lubił sie bawić w swoim pokoju, jednak miał spore klopoty ze snem, wiercił sie niespokojnie, mówił, że śnią mu się dziwne postacie. Wreszcie, że widuje tam dziwnego pana, który wychodzi ze ściany i wraca, skąd przyszedł.

 Znowu wyszedł ten Dziad- mówił.

 Lekceważylismy te objawy, biorąc za przejaw fantazji kilkulatka, spotęgowanej podpatrywaniem oglądanych przez nas filmów.

 Poza tym starzy lokatorzy nigdy nie wspominali o takich "atrakcjach " w swoich mieszkaniach.

 Zaburzenia snu i nieuzasadnione niczym stany gorączkowe ustąpiły, gdy synek  zaczął spać z nami.

 Oczywiście, nie byłem z tego powodu szczęśliwy, jednak życie składa sie też  z  wyrzeczeń.

Pewnego dnia, wykonując obowiązki służbowe, wszedłem z wizytą do Pereciów,  moich poprzedników w lokalu, mieszkajacych tam jeszcze przed owymi Ślązakami.

Chcąc, nie chcąc, wymieniliśmy się wiedzą na temat budynku, podziękowałem Panu Domu za świetny piec CO służący mi teraz doskonale.

 Ten z kolei pogratulował mi pokerowego zagrania w sprawie instalacji wody w budynku i kilku drobniejszych sprawach wymagajacych potyczek z właścicielką.

 Widziałem, że są to życzliwi ludzie, dlatego zapytałem , czy nigdy nie było w lokalu jakichś dziwnych objawów.

 Popatrzyli na siebie porozumiewawczo, było to spojrzenie typu-  właśnie ugryźliśmy się w języki.

 Na to ja powiedziałem z kolei, że pytam poważnie i jeśli nic się nie dowiem, także od nich, będziemy musieli wyprowadzić sie z lokalu, dla bezpieczeństwa dziecka i własnego.

 No dobrze, powiedział moj rozmówca, czy coś sie działo, gdy wyjeżdżałem z domu?

 Gospodyni na to, że nic poważnego.

 Ja , czy nic poważnego to według niej przerażone dzieci, cienie wychodzące ze ścian, nagminnie znikające drobne przedmioty.

 I czy te objawy nasilały sie w małym pokoju.

 Znow porozumiewawcze spojrzenia.

 Okazało się,  że ów pokoik był sypialnią moich gospodarzy, dzieci urzędowały w ostatnim pokoju, obecnie służącym nam za graciarnię, z powodu zarywającego sie sufitu.

 Jednak Pani Pereciowa dodała, że z jakichs powodów nie mogła spać sama w małym pokoiku.

 Nie wiedziała dlaczego, coś ją odpychało, wolała spać z dziećmi.

 Gospodarz na to, że nigdy nie chwaliła mu się tym a ona na to-  nie było czym.

 Opowiedz Panu o tym, co zobaczyłeś kiedyś na strychu.

 Pereć westchnął i zaczął: kiedyś szedłem do mieszkania prosto ze służby. Wchodząc do przedpokoju miałem wrażenie, że słysze jakies dziwne głosy na strychu.

 Pomyslałem, że może Pani Balbińska z sąsiedztwa słucha głośno Radia Maryja i chwytam strzępy modlitwy.

 Jednak nie dawało mi to spokoju.

 Wyszedlem do korytarza i zacząłem nasłuchiwać,wyraźnie słychac było "Ojcze Nasz".

 Wróciłem po latarkę i wszedłem na zagracony strych.

 Wszedłem dalej, zobaczyłem wstrząsającą scenę:

 Na krześle stała dziesiecioletnia córka sąsiadki z dołu, miała na szyji zadzierzgniętą pętlę z kabla elektrycznego.

 Przed nią klęczała matka i modląc się słowami : Ojcze oddaję Ci tą Duszę, spostrzegła sąsiada z latarką, wyrwała krzesło spod córki i chwyciła ją za nogi chcąc szybko skończyć, co zaczęła.

 On rzucił się do przodu, odepchnął niedoszłą dzieciobójczynię i podniósł oszołomioną dziewczynkę, uwalniając wiszącą  z  pętli werżnietej w szyję pod wpływem ciężaru.

 Z tyłu pojawiła się przerażona Pereciowa, wybrała numer Pogotowia i zaraz potem Policji.

 Dobrze, powiedziałem, przecież Lutka nie ma córki.

 Wtedy tam mieszkała  jej siostra z dziećmi, jeszcze od czasów, kiedy żył ich ojciec.

 W ogóle rodzina Fiołków mieszkała tam jeszcze od wczesnych czasow po wojnie.

 Fiołkow?

 Tak, panieńskie.

 Adekwatne nazwisko.

 C.d.n.

 

 

 

0

brian

Tomasz Kolodziej,zaprzysiegly kociarz, dzialacz zwiazkowy, pisowiec, zoologiczny antykomunista, co nie znaczy ze nie pogadamy

89 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758