Bez kategorii
Like

Esbecja w Drugiej Solidarności

14/02/2012
522 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

Kiedyś wokalista „Budki Suflera” wyśpiewał słowa – nie wierz nigdy kobiecie dobrą radę Ci dam… Lekkiej pioseneczce może i pasuje taki tekst, poprawnym politycznie zapewne nie, ale tak naprawdę wiary nie można dawać konfidentom!

0


W schyłkowej fazie peerelu jak wulkan wybucha „Solidarność”. Bardzo szybko zostaje spacyfikowana, a konsekwencje wojny z narodem trwają do dzisiaj. Dlaczego po wygaszeniu stanu wojennego społeczeństwo polskie już się nie pozbierało, mało tego zostało wyraźnie podzielone? Na takie trudne pytania można znaleźć jeszcze odpowiedzi. Wystarczy poczytać o samych przygotowaniach poprzedzających wprowadzenie stanu wojennego. Przyjrzyjmy się bliżej jednej z wielu ówczesnych prowokacji esbeckich o kryptonimie „Renesans”.

Dziwnym trafem nikt nie chce zgłębić tego ponurego tematu i dołączyć go do naszych dziejów najnowszych. Nieżyjący już śp. Janusz Kurtyka uważał, że esbecka „Akcja Renesans” nie zaowocowała zgodnie z oczekiwaniami. Ale czy na pewno pan Janusz Kurtyka miał rację? Pan Andrzej Gwiazda, mój jedyny polityczny autorytet, również nie za bardzo chciał zgłębiać „Akcję Renesans”, zakładam że nie do końca zrozumiał z czym mamy do czynienia.

Cóż to takiego ów „Renesans”? Otóż sprawa musi być według mnie wyjątkowa, bowiem już na samym początku obowiązywania stanu wojennego w dniu 23 grudnia 1981 roku pierwszy zastępca ministra spraw wewnętrznych niejaki generał Stachura wydał nakaz przygotowania i przeprowadzenia operacji o wieloznacznym kryptonimie „Renesans”. Aparat bezpieczeństwa zakładał, iż po zniesieniu stanu wojennego w Polsce niezbędne będzie osłabienie siły Związku Zawodowego „Solidarność”. Ten cel miano osiągnąć poprzez inspirowane działania służby bezpieczeństwa, już od samego początku trwania stanu wojennego, w kierunku kreowania nieformalnych grup inicjatywnych, które po ustaniu wojny jaruzelskiej przejmą władzę w związkach zawodowych, w kluczowych dla państwa zakładach pracy i środowiskach. Miał nastąpić specyficzny esbecki renesans, czyli zwykłe odrodzenie kontroli służb specjalnych i państwa nad społeczeństwem. Tajniacy wprowadzali swoich ludzi wszędzie, gdzie tylko mogli. Przyjrzyjmy się, na podstawie archiwalnych materiałów Instytutu Pamięci Narodowej, na ile takie działanie powiodło się w Gdańsku.

Sprawa obiektowa „Renesans” przebiegała na wybrzeżu w zadziwiająco prosty sposób. Założono, że i tak „Solidarność” się odrodzi, a zatem należy zrobić wszystko, aby ograniczyć jej wpływy tylko do działalności czystego ruchu związkowego. Esbecka perfidia działania dopuszczała możliwość odbudowywania struktur „Solidarności”, ale tylko na jasno określonych zasadach pod pełną kontrolą aparatu bezpieczeństwa. Wiązano bardzo duże nadzieje z inspirowanym utworzeniem komisji koordynujących, czyli władz zwierzchnich związku „Solidarność”. Oczywiście członkami tych komisji mieli zostać inicjatorzy esbeckich nieformalnych grup założycielskich tak zwanej drugiej „Solidarności”. Resort spraw wewnętrznych przewidział szereg szkoleń dla przyszłych działaczy związkowych. Położono szczególny nacisk na pozyskiwanie nowych źródeł informacji poprzez masowe werbowanie tajnych współpracowników. Zachęcano byłych członków „Solidarności” do uznania roli zwierzchniej wojskowej rady ocalenia narodowego, tym samym namawiano ich do lojalności wobec władzy socjalistycznej, a opornych miano eliminować z życia publicznego na różne sposoby. Esbeccy inicjatorzy tak zwanych nowych związków po ustaniu stanu wojennego musieli akceptować nowy socjalistyczny ład i porządek. Od tych ludzi wymagano szeregu działań, między innymi musieli oni izolować radykalnych działaczy pierwszej Solidarności. Co ciekawe, paru działaczy związkowych wymienionych w sprawie obiektowej „Renesans” posiada dzisiaj eksponowane stanowiska, co mnie wcale nie dziwi. Jeden z nich władzę w gdańskim samorządzie.

A jak jest w innych rejonach kraju? Dlaczego temat powyższy nie interesuje obecnych działaczy Solidarności i polityków? Jak głęboko w tamtych ponurych czasach okopali się obecni kreatorzy życia publicznego w Polsce? Ostatnio wybuchła sprawa Geremka. Miał on doradzać komuchom pod koniec 1981 roku w sprawie pozbycia się z szeregów Solidarności elementów radykalnych, a ja określiłbym to nie inaczej jak celowe wycięcie religijnych patriotów. Już wtedy lewacka burżuazja wiedziała, że wcześniej czy później, ale będzie trzeba stłamsić polską tradycję i nie dopuścić do odrodzenia sentymentów Polski Międzywojennej. Mocne państwo silnie oparte na narodzie jest dla „czerwonki” największym zagrożeniem. Oni wiedzieli doskonale, w jakim kierunku będą podążały zmiany w Europie. Z Matką Boską „w klapie” nie było im po drodze. Dodatkowo wpływowy niewątpliwie Geremek odegrał wtedy paskudną rolę, zresztą później też. Namawiał komuchów do rozprawienia się ze swoimi kompanami. On również proponował odtworzenie raz jeszcze Solidarności, ale na określonych warunkach. A zatem czy prowokacja kryptonim „Renesans” nie wpisała się w sugestie towarzysza Geremka? A jak Polska wygląda dzisiaj? Na powyższe pytania szukajmy odpowiedzi. Gdy je znajdziemy o wiele łatwiej zrozumiemy obecną sytuacją polityczną i społeczną w naszym umęczonym kraju.

0

Tomasz Hutyra

10 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758