Bez kategorii
Like

Dzielna niewiasta…

18/08/2011
465 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Bridget swoją pracowitością, uporem, samozaparciem położyła fundamenty pod przyszłą fortunę rodziny.

0


 

Bridget Murphy urodziła się w 1821 roku w powiecie Wexford na południowo-wschodnim wybrzeżu Irlandii. Mieszkała w okręgu, którego nie dotknęła  w latach 1845-1849 klęska głodu. Wyemigrowało wówczas do Ameryki koło półtora miliona Irlandczyków. Wśród nich znalazła się też Bridget. Pojechała, bo w Irlandii nie miała szans ani na zamążpójście, ani na wstąpienie do klasztoru. To pierwsze wymagało posagu, drugie – wykształcenia a ona była półanalfabetką.  
 
21 kwietnia 1849 roku zeszła na ląd w Bostonie. Czekał tam na nią kuzyn, który wysłał jej zaproszenie oraz opłacił podróż. Patrick Barron był nieźle zarabiającym bednarzem. Przyjął ją pod swój dach. Na statku Bridget poznała wysokiego, rudowłosego chłopaka, którego jej kuzyn zatrudnił w swoim warsztacie. Pięć miesięcy po przyjeździe do Ameryki młoda para pobrała się. Wynajęli malutkie mieszkanie, zawiesili krzyż, ustawili kilka mebli Pojawiły się dzieci. Pierwszy syn przeżył zaledwie rok. Drugi syn Patrick Joseph rósł zdrowo pod opieką matki oraz starszych sióstr. Jego ojcu niestety nie było dane cieszyć się z dorastania synka. Zachorował na gruźlicę i zmarł 22 listopada 1858 roku.
 
Bridget została 37 letnią wdową z czwórką nieletnich dzieci, których najmłodsze miało 9 miesięcy, kilkoma dolarami w kieszeni i rachunkiem za pogrzeb. Wiedziała, że oddanie dzieci do sierocińca  oznacza, że straci je na zawsze. Śmiertelność w sierocińcach była zastraszająca. Postanowiła za wszelką cenę nie dopuścić do rozdzielenia rodziny. Musiała znaleźć sposób, by utrzymać się na powierzchni. Mieszkała we Wschodnim Bostonie w kamienicy, gdzie żyło jeszcze siedem innych irlandzkich rodzin. Ktoś polecił Bridget jankeskiej rodzinie. Podjęła tam pracę służącej. W pilnowaniu dzieci pomagali jej sąsiedzi. Żłobków ani przedszkoli wówczas nie było. Ludzie musieli pomagać sobie nawzajem.
 
Bridget była pracowita, solidna a przy tym miała dar obserwacji i dużo zdrowego rozsądku. Postanowiła, że dzieci wychowa tak, by miały lepiej niż ona. To co zaobserwowała u jankeskich rodzin przenosiła na grunt domowy. Zdawała sobie jednocześnie sprawę, że nie może całe życie pracować jako służąca. Gdy trafiła się okazja podjęła pracę w sklepie przy Border Street we Wschodnim Bostonie blisko przystani promu. Poznawała nowych ludzi, żyła skromnie, odkładała każdy grosz. Tych groszy uskładała w końcu tyle, że starczyło na zakup małego sklepiku. Pomagały jej teraz dorastajże trzy córki. Było nieco łatwiej. Powoli krok po kroku rozbudowywała sklep, powiększała asortyment towarów, wprowadzała nowe działy. Cały czas oszczędzała. W końcu kupiła trzypiętrowy dom. Na górze urządziła mieszkanie, na parterze był sklep. W tym czasie jej syn skończył szkołę podstawową i rozpoczął pracę w dokach. Matka nauczyła go, by zawsze panował nad sobą, starał nie wyróżniać się z otoczenia, był grzeczny, ale stanowczy. Potrafił też zjednywać sobie ludzi. Sam nie pił, choć dokerzy dzień roboczy kończyli w knajpach portowych. 
 
Bridget , chcąc ustawić syna kupiła karczmę. Na początku prowadziła ją sama, choć jej formalnym właścicielem stał się Patrick. W 1882 roku Patrick skończył 24 lata, przestał pracować w dokach a zajął się rozwijaniem interesu. Otworzył drugą knajpę, potem hurtownię alkoholu, zdobył zamówienia od hoteli bostońskich.
 
Pod wpływem matki zaczął czytać książki i interesować się polityką. Bridget z dumą patrzyła, gdy jej syn w roku 1885 został wybrany do stanowego kongresu z okręgu Wschodni Boston.
 
6 września 1888 roku doczekała się pierwszego wnuka Josepha Patricka, zmarła 20 grudnia tego roku, przeżywszy 67 lat. Wiedziała, że ziarno, które zasiała musi przynieść owoce.
 
Bridget swoją pracowitością, uporem, samozaparciem położyła fundamenty pod przyszłą fortunę rodziny Kennedych. Jej prawnuk John Fitzgerald Kennedy został pierwszym prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej pochodzącym z katolickiej rodziny.
 
 
Na podstawie: Laurence Leamer: "Kobiety Kennedych". Amber 1996

 

 

0

Ewa Rembikowska

Spojrzenie na wspólczesnosc przez pryzmat historii mojej wielkopolskiej rodziny.

127 publikacje
1 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758