Czy ucząc się podczas lekcji historii dat wojen, bitew, rewolucji i przewrotów, nie miałeś drogi Czytelniku odczucia, że zajmujesz się historią rządzących, elit organizujących ten świat ponad głowami „zwykłych ludzi”? Czy nie zastanawiałeś się, na ile wydarzenia, o których wiedzę serwują ci historycy, dotyczyły ówczesnych śmiertelników? Czy świat, o którym się dowiadujesz, był rzeczywiście ich światem? A może, przykładowo, kampanie napoleońskie, tak pięknie prezentujące się na filmach, wzbudzające podziw historyków, dla współczesnych zjadaczy chleba były tylko męczącą gonitwą różnych armii wszerz i wzdłuż Europy?

Zawodowi historycy lubują się w szperaniu w dokumentach. Oczywiście dokumentach tworzonych przez warstwę przywódczą. Na podstawie jednego zdania, ornamentu, wizerunku na monecie potrafią konstruować tezy odnośnie całych narodów i państw. W niskim poważaniu mają natomiast relacje świadków, szczególnie powstałe po długim czasie od opisywanych wydarzeń. „Zamiast opisu faktów możemy się spotkać z ich oceną wyniesioną z lektur.” (dr G. Motyka).

Obraz relacji polsko-ukraińskich w II RP jest przedstawiany przez część historyków i powtarzających za nimi dziennikarzy w ciemnych barwach. Można odnieść wrażenie, że Polacy zaprowadzili na Ukrainie zbrodniczy reżim. Nic dziwnego, że słyszy się później od znajomych: Polacy byli okupantami i gnębili Ukraińców. Tymczasem lektura relacji świadków daje inny obraz. Tak diametralnie inny, że ciężko to wytłumaczyć psychologią czy naturalnym subiektywizmem spojrzenia jednej strony. Czy przypadkiem nie jest tak, że otrzymujemy od historyków tylko część prawdy? Prawdę o świecie premierów, prezydentów, wodzów, generałów, prowidników, słowem przywódców a nie „zwykłych ludzi”. Historię konfliktu a nie historię zgody.

Pozostawiam cię Czytelniku sam na sam z tymi dwiema prawdami:

PRAWDA NR 1:
Jarosław Hrycak, ukraiński historyk: "Podejrzewam, że na Wołyniu konflikt narodowościowy (…) nałożył się na wojnę domową z elementami krwawego buntu społecznego."
Mykoła Kuczerepa, ukraiński historyk: "Dyktaturze sanacji przy użyciu metod eksterministycznych udało się na pewien czas zaprowadzić w Galicji i na innych ziemiach zachodnioukraińskich >>porządek<<."
Andrzej Leon Sowa, polski historyk: "przeciętnemu chłopu na odciętej od świata wsi kresowej Polska kojarzyła się z policjantem i urzędnikiem skarbowym."
Ryszard Torzecki, polski historyk: "Nie sposób patrzeć na na wydarzenia na Wołyniu, nie biorąc pod uwagę konfliktu polsko-ukraińskiego, który od końca XIX w. (…) narastał aż do punktu kulminacyjnego w latach okupacji i zaraz po niej. (…)
(…) przyczyną krańcowego nasilenia wrogości Ukraińców do Polaków była polityka narodowościowa polskich rządów po śmierci Piłsudskiego (…)
(…) pojawił się i utrwalił wówczas [przed II wojną światową] mit spokojnego Wołynia, który trwał mimo wszystkich zatargów (…) Ze zgrozą obserwuję odrodzenie się tego mitu we współczesnych publikacjach.(…)"

PRAWDA NR 2:
Władyław Filar, polski historyk, świadek: "Mój ojciec był nauczycielem. Pisał ukraińskim sąsiadom podania do władz, do urzędów. Za darmo, nie brał ani grosza. Z tego był znany w całej okolicy.(…)
Ojciec, z racji zawodu, ale też społecznikowskiej pasji, organizował życie kulturalne we wsi, robił amatorski teatr. Zawsze wystawiał trzy jednoaktówki: po polsku, po ukraińsku, po czesku. Był bardzo tolerancyjny. Ludzie to czuli. (…)
Miałem ukraińskich kolegów, chodziłem z nimi do szkoły, razem włóczyliśmy się po polach, bawiliśmy się, śpiewaliśmy. Tak samo było z Czechami. W mojej pamięci czas do II wojny światowej zapisał się bardzo dobrze. Nie umiem przypomnieć sobie żadnych napięć, żadnych scysji między Polakami a Ukraińcami ponad zwykłe sąsiedzkie swary (…)"
Paweł Smoleński (Gazeta Wyborcza): "Aż trudno uwierzyć, by przed wojną do Iwanicz nie dochodziły echa narastającego konfliktu między Polakami a Ukraińcami. (…) Nie słyszał Pan wtedy o przymusowym nawracaniu na katolicyzm, o niszczeniu cerkwi, o wyszukiwaniu Ukraińcom niby-szlacheckich korzeni jako pretekstu do polonizacji? Nie słyszał Pan o brutalnych antyukraińskich akcjach policji i Korpusu Ochrony Pogranicza? O terrorze stosowanym przez działaczy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów?"
Władysław Filar: "W ogóle, absolutnie, choć z dzisiejszego punktu widzenia może wydawać się to bardzo dziwne. (…) Złe rzeczy działy się na wschodzie, opodal polsko-sowieckiej granicy. (…) U nas było naprawdę spokojnie."

"Stosunki między Polakami a Ukraińcami układały się dobrze, nie pamiętam, by były jakieś nieporozumienia, wręcz przeciwnie, były rodziny zaprzyjaźnione ze sobą, odwiedzali się nawzajem. Pamiętam, była orkiestra, która składała się z Polaków i Ukraińców, grali na zabawach i weselach, zarówno polskich jak i ukraińskich." (świadek Stanisława Mogielnicka, z d. Ziemiańska, Zagaje, Wołyń)

"Przed 1939r. stosunki między Ukraińcami i Polakami układały się dość dobrze. Organizowane były wspólne zabawy oraz występy zespołów ludowych. Jedynie co roku w Beresteczku na kozackich mogiłach z czasów Jeremiego Wiśniowieckiego odbywały się manifestacje Ukraińców, w tym zatargi z policją." (świadek Edmund Żukowski, Kupowalce, Wołyń)

"Przed wojną wychowywano nas (…) w atmosferze tolerancji i poszanowania kultury ruskiej jak i wiary prawosławnej. Uczono nas, że należy odpowiadać po ukraińsku w przypadku gdy pytający nie zna języka polskiego, lub nie chciał naszego języka używać. Dlatego też przynajmniej tyle Polaków władało językiem ukraińskim, co młodych Ukraińców językiem polskim. W kowelskich zakładach pracy nie było wrogości między młodzieżą polską a ukraińską." (świadek Tadeusz Kotarski, zam. okolice Kowla, Wołyń)

"Cokolwiek bowiem można by powiedzieć o polityce przedwojennego Rządu w stosunku do mniejszości ukraińskiej i popełnianych przezeń błędów, to poza faktem, bardzo zresztą krótko trwającego okresu rewindykacji, kiedy to namawiano, a czasem nawet zmuszano Ukraińców – i to tylko w niektórych wsiach i osiedlach – do przejścia na katolicyzm, nic konkretnego, co by godziło w społeczność ukraińską nie znalazłem. (…) Co zaś dotyczy współżycia Polaków z Ukraińcami, to ani ja, ani moi znajomi nigdy i nigdzie nie zetknęliśmy się z przypadkami jakiegokolwiek wywyższania się Polaków bądź prześladowania Ukraińców. Owszem, były przypadki aresztowań, ale za udowodnioną działalność na szkodę państwa (przykład: przemyt broni z Niemiec)" (świadek NN – nazwisko zastrzeżone, Nowystaw, Wołyń)

"Współżycie mieszkańców wsi, bez względu na narodowość i wyznanie, układało się poprawnie. Była to swoista symbioza dwóch narodowości i dwóch religii. W rozmowach towarzyskich posługowano się obu językami. Obchodzono wzajemnie święta obu wyznań. Istniała daleko posunięta wzajemna tolerancja językowa i wyznaniowa." (świadek Stanisława Piotrowska, Palikrowy, Tarnopolskie)

"Poprawne relacje pomiędzy mieszkańcami Ziemi Monasterzyńskiej, należącymi do różnych wyznań i narodowości, zniszczyła II wojna światowa." (ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, na podstawie wspomnień Jana Zaleskiego, Korościatyn, Tarnopolskie)

"Wszystkie trzy narodowości [polska, ukraińska i żydowska] żyły ze sobą zgodnie. Pamiętam, że jako mały chłopiec brałem udział z babcią w nabożeństwach cerkiewnych w procesjach do rzeki na święto Jordanu (…) Te procesje pozostawiły w moim sercu niezatarte wspomnienia." (świadek ks. Wiktor Harbich, Łopatyn, Tarnopolskie)

"Do 1936r. stosunki polsko-ukraińskie na terenie wsi układały się poprawnie. Pierwsze zatargi wystąpiły o zwrot kościoła rzymskokatolickiego, zamienionego przez zaborców na cerkiew. Przegrali, niestety Polacy, chociaż stanowili większość we wsi." (świadek Jan Konysz, Stary Zbaraż, Tarnopolskie)

"Poszczególne grupy etniczne żyły w pełnej harmonii. Wyrażało się to m.in. we wspólnym obchodzeniu świąt kościelnych, cerkiewnych i narodowych, w udziale w weselach i świętach rodzinnych. Jednocześnie zachowały pełną odrębność kulturową i religijną. Polacy i Ukraińcy zawierali ze sobą małżeństwa. Na ogół przestrzegano zasady, że jeśli matka jest Ukrainką a ojciec Polakiem, to córki są chrzczone w cerkwi i są Ukrainkami zaś synowie w kościele i są Polakami i odwrotnie. Później ta zasada doprowadziła do wielu dramatów rodzinnych (…)" (świadek Roman Misztal, Poczapy, Tarnopolskie)

"Z Ukraińcami przed wojną żyło się bardzo dobrze. Były małżeństwa mieszane. Na zabawę Ukraińcy przychodzili do nas." (Anna Rogalska, Zady, Lwowskie)

"(…) w Mikłaszowie znaczna część Ukraińców była lojalnie ustosunkowana do Polski i chciała zgodnego współżycia z Polakami. Silne wpływy miała jednak nieliczna, ale prężna grupa nacjonalistów ukraińskich, związana z OUN." (Jan Wojdyła, Mikłaszów, Lwowskie)

"Do września 1939r. żyliśmy tutaj w zgodzie Polacy, Ukraińcy, Żydzi i Niemcy. Odwiedzaliśmy się nawzajem podczas swoich świąt i różnych rodzinnych uroczystości. Pomagaliśmy sobie i żyliśmy w przyjaźni, po sąsiedzku." (świadek Janina Faryńska, z d. Gołębiowska, Wełdzirz, Stanisławowskie)

"W Kosowie przed wybuchem wojny harmonijnie przebiegało życie społeczeństwa, nikt nie słyszał, by mówiono, że ten to Polak a tamten Ukrainiec. Ukraińcy byli urzędnikami państwowymi, sędziami, adwokatami, kupcami, rzemieślnikami. Zawierane były małżeństwa polsko-ukraińskie. Polacy chodzili do cerkwi, Ukraińcy do kościoła. Nie było żadnych wystąpień nacjonalistycznych." (świadek Władysław Huk, Kosów Huculski, Stanisławowskie)

"Tak gdzieś do 1933r. wzajemne stosunki pomiędzy ludnością polską, a ukraińską układały się dość zgodnie. (…) Pamiętam, że w naszych nabożeństwach na Boże Ciało uczestniczył ksiądz [grekokatolicki] i miejscowi Ukraińcy a natomiast na święto Jordana było odwrotnie. Od 1934r. (…) te wzajemne stosunki zaczęły się znacznie pogarszać. U nas we wsi znaczne wpływy osiągnęła OUN, której działacze podburzali miejscowych Ukraińców przeciwko Polakom." (świadek Genowefa Iwanicka, Pystyń, Stanisławowskie)

"Rodzice wcześnie poumierali, więc zmuszony zostałem do pracy jako pastuch u gospodarza w Łozowej, a gdy podrosłem – do pracy w gospodarstwie przy koniach. To, że jestem Ukraińcem, w niczym mi nie przeszkadzało. Żyłem wśród Polaków.(…) Upatrzyłem sobie kandydatkę na żonę. Była Polką." (świadek Władysław Makuch, Łozowa, Tarnopolskie)

"Urodziłam się jako Rusinka we wsi Kurniki Szlachcinieckie gmina Łozowa. (…) Nie było różnic: czy Polak czy Rusin – wszyscy swoi. Los tak chciał, że spotkałam na swojej drodze Polaka. (…) Rodzice męża przyjęli mnie bardzo życzliwie. (…) Nikt nie przeszkadzał mi być Rusinką. Modliłam się w swoim języku, jak mnie matka nauczyła. Na nabożeństwa chodziłam do kościoła, gdyż we wsi nie było cerkwi. Zaczęłam powtarzać pacierz po polsku. Wszak to ten sam Bóg (…) W domu, jak wszyscy Polacy w Łozowej, mówiliśmy po rusku. W święta ruskie, poza obrządkiem inwentarza i zajęciem przy kuchni, powstrzymywałam się od wykonywania innych prac. W ruskie Boże Narodzenie i Jordan czynili to samo mąż i jego rodzice.
(…)
Minęło 54 lata. Śmierć córeczki przebolałam, zwyrodniałym mordercom przebaczyłam – ale zapomnieć nie mogę. Mam żal do całego świata. Czyż wielomilionowy naród o europejskiej kulturze, wierzący w Boga, do uzyskania niepodległości, żeby powstała Samostijna Ukraina, musiał zgasić dopiero rozwijające się życie czteroletniego dziecka? Czy ono stało im na przeszkodzie? Tego pojąć nie mogę, a żal swój oraz ból zabiorę do grobu." (świadek Tekla Zagrobelna, Łozowa, Tarnopolskie)

Na zdjęciu: zespół ludowy polsko-ukraińsko-czeski, Werba (Wołyń) 1936r.


Źródła:
W. Siemaszko, E. Siemaszko, “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945”, Warszawa 2000.

H. Komański, S. Siekierka, „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939-1946”. Wrocław 2006.
S. Siekierka, H. Komański, K. Bulzacki, “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie lwowskim 1939-1947”, Wrocław 2006
S. Siekierka, H. Komański, E. Różański, “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie stanisławowskim 1939-1946”, Wrocław
wywiad P.Smoleńskiego i M.Wojciechowskiego z prof. J.Hrycakiem, Gazeta Wyborcza nr 161 z 12.07.2003
wywiad I. Chruścińskiej i P.Smoleńskiego z prof. R. Torzeckim, Gazeta Wyborcza nr 161 z 12.07.2003
wywiad P.Smoleńskiego z prof. W.Filarem, Gazeta Wyborcza- Duży Format, nr 183 z 07.08.2003
“Polska-Ukraina trudne pytania”, t.1-2, Warszawa 1998
G. Motyka, “Ukraińska partyzantka 1942-1960”, Warszawa 2006

Wykorzystano zdjęcie ze strony Wołyń naszych przodków

 

Tekst pochodzi z bloga Mohorta