Bez kategorii
Like

Druga grecka dziura

07/07/2012
388 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
no-cover

Grecja wciąż nie ma szczęścia. Pierwszy tydzień rządów trójpartyjnej koalicji zaczął się od trzech niedobrych znaków. A na dodatek ten Cypr…

0


 

Najpierw do szpitala pojechał na sygnale nowy premier Antonis Samaras, przywódca ledwie-zwycięskiej partii Nea Dimokratia.  Musiał poddać się operacji oka, bo odkleiła mu się siatkówka. Potem musiał pozostać w domu w możliwie idealnym spokoju i bezruchu, aby nie narażać na pękniecie delikatnych szwów na gojącej się gałce ocznej. Nie mógł zatem pojechać na swój pierwszy szczyt w Brukseli, gdzie właśnie sprawę Grecji omawiano.

Zaraz potem na ziemię osunął się Vassilios Rapanos, 64-letni minister finansów, kluczowego w obecnej sytuacji resortu, skarżąc się na zawroty głowy i mdłości. Jego też zabrało pogotowie i po trzech dniach rozległych badań w prywatnej klinice sprawa okazała na tyle poważna, że Rapanos już na wstępie wypadł z rządu na dobre. A właśnie rozpoczynają się strome schody w negocjacjach z ministrami finansów pozostałych krajów strefy euro oraz z tzw. trojką kluczowych instytucji: Unią Europejską, Europejskim Bankiem Centralnym i Międzynarodowym Funduszem Walutowym, których zdenerwowani przedstawiciele mają dopilnować, aby Grecja nie urwała się z łańcucha wiecznych długów do spłacania i nie wyszła z rozchwianego obszaru wspólnej waluty europejskiej. No i żeby wielkie banki, broń Boże, nic na tym nie straciły.

Trzeci cios zadała Samarasowi Syriza, radykalnie lewicowa rywalka (tak się zresztą nazywa: Synaspismós Rizospastikis Aristeras, czyli Koalicja Radykalnej Lewicy), która tylko o włos przegrała z Nową Demokracją powtórzone wybory (29,7% do 26,9%). Jej eksperci skądś wyczaili, że Georgios Vernicos, wiceminister żeglugi (a w Grecji to też przecież kluczowy resort dla gospodarki i zatrudnienia) ma firmę zarejestrowaną w raju podatkowym na Wyspach Marshalla. Prawo greckie z 2010 roku zabrania wszystkim funkcjonariuszom rządu i politykom w parlamencie posiadania udziałów w firmach zarejestrowanych w takich podejrzanych miejscach. Samaras musiał natychmiast i z hukiem wyrzucić Vernicosa ze swego gabinetu, ale smrodkiem powiało od Aten aż do Pireusu.

Koalicji z trudem udało się zachować spokój. Nowym ministrem finansów szybko został dogmatyczny technokrata Yannis Stournaras, ekonomista wykształcony na Oxfordzie, co w dzisiejszych warunkach daje eurokratom mniej więcej taką gwarancję jego lojalności i posłuszeństwa, jak dyplom z woroszyłówki w b. LWP. W pierwszej chwili został nawet w samej koalicji uznany za „zbyt politycznego”, bo to on właśnie należał do ścisłego grona w kierownictwie socjalistycznej partii Pasok (część obecnej koalicji), która zagoniła Grecję do strefy euro w 2001 roku. Od strony Brukseli trudno jednak o lepsze referencje.

Powagę i pilność obecnej sytuacji zaostrza Cypr, który też będzie musiał zostać wykupiony przez EU. Jest to już piąty spośród 17 krajów strefy euro, który o taką pożyczkę wystąpił do Brukseli. W ostatnim momencie zablokowano tam propozycję Rosji, która już wcześniej wyasygnowała 2,5 miliarda euro na wykup długów rządzonej dziś przez komunistów wyspy w strategicznie wygodnym kącie Morza Śródziemnego i teraz była znów gotowa udzielić Cyprowi drugiej pożyczki. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że w bezpośredniej bliskości Izraela i przy bardzo liberalnej kontroli ze strony władz, tam właśnie wylądowała większość pieniędzy wyprowadzanych przez mafię z Rosji, i że dla Rosji byłaby to świetna okazja do przeniesienia na prawosławny i tradycyjnie przyjazny Cypr jej bazy floty wojennej z portu Tartus w Syrii po spodziewanym upadku Baszira Assada w Damaszku. Takie przymiarki robiono zresztą w Moskwie nawet w odniesieniu do Grecji, stawiając jednak na złego konia – partię Aneksartitoi  Ellines  (Niepodległych Greków) Panosa Kammenosa, która w wyborach zajęła dopiero czwarte miejsce.   

Cypryjskie banki pilnie potrzebują 2,3 miliarda euro świeżego kapitału ponieważ dużo zainwestowały w greckie obligacje rządowe i udzielały hojnych kredytów poprzez swoje oddziały w Grecji (800 tysięcy Cypriotów to przecież także Grecy, tyle że żyjący w odrębnym państwie). Podobnie jak Irlandia albo Hiszpania, Cypr ma bardzo silnie zadłużone gospodarstwa domowe i sektor gospodarki realnej. Przy szybko rosnącym  bezrobociu (4% w 2008, 10% w 2011) i trwającej od 2009 roku recesji (po 35 latach nieprzerwanego wzrostu) kraj jest na krawędzi załamania.  

Wydaje się, że Bruksela nie ma innego wyjścia i w pierwszej kolejności musi ratować Cypr. Po pierwsze dlatego, że nie chodzi o wielkie pieniądze – Cypr to mniej niż dziesiąta część niewielkiej przecież gospodarki Grecji. Przypomnę tu, że Europejski Mechanizm Stabilizacyjny – stały fundusz ratunkowy dla strefy euro to przecież 500 miliardów euro. Po drugie dlatego, że właśnie teraz w lipcu Cypr objął rotacyjną, półroczną prezydencję w UE.  Jest to pierwszy przypadek, że na czele Unii stoi państwo ratowane przed bankructwem ze wspólnego koszyka. Po trzecie dlatego, że Cypr jest kolejnym (po Irlandii i Hiszpanii) i pożądanym przez większość członków UE przykładem na to, że Niemcy nie mają racji twierdząc, iż kryzys euro jest historią pierworodnego grzechu fiskalnego. Owszem, obecnie Cypr złamał zasady z Maastricht (deficyt budżetowy poniżej 3% PKB, dług publiczny poniżej 60%) i za zeszły rok cyfry te wyniosły 6,3% oraz 72%. Ale kiedy w 2008 roku Cypr wchodził do strefy euro robił wrażenie grzecznego ucznia: rok wcześniej miał w budżecie nadwyżkę 3,5%, a długi rządu były na poziomie 59%. Problem, jak zwykle, zaczął się od chciwości banków. Cypr to wprawdzie niewielka gospodarka realna, ale jego sektor bankowy jest nieproporcjonalnie rozdęty, bo jest to przystań mafii i jeden z rajów pasersko-podatkowych. Suma aktywów bankowych na Cyprze jest warta tyle, co 750% jego PKB i jest ponad 2x wyższa niż średnia w strefie euro. Dodajmy do tego bankierski wyścig za szybkim zyskiem spekulacyjnym i problem gotowy.

Bruksela ma więc dwa problemy z Grekami, bo teraz także ten z Nikozją. Tymczasem z Aten zamiast chorego Samarasa na szczyt UE do Brukseli pojechał prezydent Karolos Papoulias. Zawiózł tam list podpisany przez przywódców trzech koalicyjnych partii, w którym Grecja posłusznie potwierdza swe zobowiązanie spłacenia drugiej raty bankowego wykupu w wysokości 130 mld euro uzgodnionej w lutym br. List obiecuje podjęcie kroków w celu promocji wzrostu. To dla Grecji bardzo pilna potrzeba. Państwowy instytut ekspercki KEPE w Atenach przewiduje, że w tym roku gospodarka kraju skurczy się o dalsze 6,7%. O ile znękani kryzysem Grecy jeszcze na to pozwolą.

Bogusław Jeznach

 

Dodatek muzy:

Moja ulubiona grecka piosenkarka Eleftheria Arvanitaki (jej imię oznacza ‘wolność’) śpiewa smutną i piękną pieśń „To parapono”: Na tej drodze, którą idziemy przez życie (…) nieważne jak nam na kimś zależy, i jak go kochamy ( …) nigdy nie zdążymy dać mu wszystkiego, a drugiego życia już nie będzie.

 

Εδώ στου δρόμου τα μισά
έφτασε η ώρα να το πω
Άλλα είν’ εκείνα που αγαπώ
γι’ αλλού, γι’ αλλού ξεκίνησα
Άλλα είν’ εκείνα που αγαπώ
γι’ αλλού, γι’ αλλού ξεκίνησα

Στ’ αληθινά στα ψεύτικα
το λέω και τ’ ομολογώ
Σα να 'μουν άλλος κι όχι εγώ
μες στη ζωή πορεύτηκα
Σα να 'μουν άλλος κι όχι εγώ
μες στη ζωή πορεύτηκα

Όσο κι αν κανείς προσέχει
όσο κι αν το κυνηγά
Πάντα, πάντα θα 'ναι αργά
δεύτερη ζωή δεν έχει

 

 

 

0

Bogus

Dzielic sie wiedza, zarazac ciekawoscia.

452 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758