Bez kategorii
Like

Donald Zmęczony

21/03/2011
450 Wyświetlenia
0 Komentarze
3 minut czytania
no-cover

Wyszperałem w prasie sprzed dziesięciu laty. Aż mi się cieplej na duszy zrobiło i tak jakoś swojsko. Całkiem sympatycznie po latach mieć możliwość przeczytania ponownie tego tekstu. 10 lat temu, a jakby dziś. Nie, absolutnie, nic złośliwego nie chcę napisać. Tylko myślę, że premier Tusk zamarzył by na powrót być Donaldem.

Tak jakoś czuję przez skórę… rzecz jasna nie ma to nic wspólnego z Jarosławem Kaczyńskim i „kaczyzmem”. Chciałoby się powiedzieć – biedny Donald znowu kwęka. Ileż to już razy grał rolę ofiary…

0


Oto fragmenty wywiadu, starego i aktualnego:

–   Panie Marszałku, ostatnio sporo Pana w mediach. Lubi Pan dziennika­rzy?
–  Różnie. Niektórych lubię, niektó­rych nie znoszę. Nazwiska? No nie, nie podam. Nie lubię takich, którzy mylą do­ciekliwość z agresją, zaczyna mnie mę­czyć tzw. agresywne dziennikarstwo, zwłaszcza w mediach elektronicznych. Zauważyła pani, że od jakiegoś czasu mamy przykłady dziennikarstwa mało inteligentnego? Wielu dziennikarzy za­miast prawdziwego warsztatu stosuje krzykliwą napaść.

–   Czyżby przykre doświadczenia? Chyba tak, bo ostatnio media Pana nie rozpieszczały.
–  To jest dla mnie komplement, w tym sensie, że po wielu latach wyszedłem z niszy, z zapomnienia. Jeśli na nowo bu­dzę emocje, także negatywne, to oznacza, że robię coś ważnego.
……

–   Biorąc pod uwagę pana pracę można sądzić, że w domu dają Panu tzw. luzy?
–   W domu mam określoną liczbę za­jęć. Tak jest chyba lepiej, że każdy wie, co do niego należy. Dom oczywiście pro­wadzi żona. Od lat zawodowo nie pracu­je, z różnych powodów, przede wszyst­kim dlatego, ze musiała opiekować się córką, która po urodzeniu poważnie za­chorowała. Syn ma 19 lat, pomaga w tzw. męskich pracach. Ja wychodzę z psem. Co jeszcze? Czasem chodzę na zakupy. O, jeszcze w czasie remontu mieszkania, malowałem ściany. A robię to dobrze, bo przecież przez 6 lat malowałem kominy. Gdybyśmy to podsumowali, wyjdzie, że wielkiego pożytku ze mnie w domu nie ma. A, zapomniałbym, przed świętami robię bigos.

–  Na koniec spytam pana o imię? Skąd pana mama wzięła tego Donalda?
–  To prostsze niż pani myśli. Ja odzie­dziczyłem imię po ojcu. Pytanie, skąd babcia wzięła tego Donalda? To było przed wojną, w 1930 roku. Rodzinna anegdota mówi, ze szaleńczo zakochała się w ja­kimś amerykańskim aktorze, którego zo­baczyła na ekranie gdańskiego kina. Ko­rzeni anglosaskich więc nie mam, a nazwi­sko jest kaszubskie. Nie ma wielu zdrob­nień mojego imienia, rodzina i znajomi mówią do mnie Donek. A Donaldzik? Cza­sem w rozbawionym towarzystwie takie zdrobnienie słyszę. Na co dzień jestem jednak po prostu Donald.


Sympatyczny i szczery wywiad z sympatycznym wicemarszałkiem Senatu, przeprowadziła Agnieszka Staszewska w lutym 2001r., regionalna dziennikarka, a ja wstawiłem zdjęcie Donalda, amerykańskiego aktora, niekoniecznie kaczora jak widać. (ten chyba szczekał). Nie jestem w nim zakochany ale Bardzo go lubię.
 
Pozdrawiam.

 

0

Yurko

Cud wcielonego ducha, pierwsze slowa z wiersza Cypriana Norwida pt. PISMO, czyli nie szermowac, krzyczéc, Lecz cala sila dzialac

111 publikacje
3 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758