"Przedwczoraj po Mszy św. do zakrystii przyszła pani z pytaniem czy będę w niedzielę czytał list biskupów o pojednaniu. Pani była może nie wzburzona, to za duże słowo, ale powiedzmy – zgorszona. Tym bardziej, kiedy odpowiedziałem z całym przekonaniem: oczywiście, że tak. 

I  jak potrafiłem, starałem się wytłumaczyć dlaczego. Po pierwsze i najważniejsze – z posłuszeństwa biskupom. To posłuszeństwo wiary. Kościół katolicki jest Kościołem Chrystusowym i apostolskim. Założył go Chrystus na Piotrze i apostołach. Chrystus wiedział, że Piotr, synowie Zebedeusza, Lewi Mateusz, to ludzie słabi, lękliwi, ambitni, słabej wiary, przywiązani bardziej do tego, co materialne,  zazdrośni, podatni na "wzgląd ludzki" jak to się dawniej mówiło, czyli przesadnie wrażliwi, na to, co o nich powiedzą. W nieco uproszczonej wizji przeciwstawia się apostołów sprzed Zmartwychwstania, tym po Zmartwychwstaniu, jakby to byli zupełnie inni ludzie. Ale to byli ci sami uczniowie Pana. Kiedy miną emocje związane ze Zmartwychwstaniem, kiedy zapomną o wielkich darach Ducha Świętego, jeszcze nie raz upadną. Piotr, który z chrześciajami pogańskiego pochodzenia je wszystkie potrawy, kiedy przyjdą bracia z Jerozolimy, przestraszy się i wróci do potraw "koszernych", czym zbulwersuje św. Pawła. A Paweł choć uznaje najwyższy autorytet Piotra wśród apostołów, nie zawaha się napiętnować zło tego zachowania. Sam apostoł narodów  ma z kolei świadomość swojej złej przeszłości, nazywa sam siebie, najmniejszym z apostołów i poronionym płodem. Po trzykroć prosi Boga, aby go zwolnił z misji do której, jak sądzi, nie dorasta. 

Jeśli ktoś sądzi, że kiedyś biskupi byli inni, to się myli. To tylko Bóg raz na jakiś czas, szczególnie trudny czas, powołuje proroków, a ci jeśli mają odwagę i nie uciekają jak Jonasz, są dla ludu znakami. Byli nimi prymasi Hlond i Wyszyński, kardynałowie Sapieha i Wojtyła. Niektórzy, a może wszyscy, musieli do swojej roli dojrzeć jak Szczęsny Feliński czy abp Ledóchowski. O wielu byśmy już dziś nie pamiętali, gdyby nie to, że oddali życie jako męczennicy totalitarnych antyludzkich systemów.
 

Historia zna oczywiście też biskupów, ba – papieży, wielkich grzeszników, zdrajców, złoczyńców, pyszałków, chciwców, itp., itd… 

No i jest cała rzesza tych pośrodku. Opowiadał kard. Kozłowiecki – kochany przez najbiedniejszych biskup na misjach w Afryce – historię z Auschwitz, kiedy towarzysz niedoli, przedwojenny komunista, mówi do niego: gdyby wszyscy księża byli tacy jak ty, to bym się nawrócił. Na co młody wówczas ksiądz więzień: widzisz, księża to w 5 procentach święci, w 5 procentach łajdacy, a reszta to ludzie. 

No i na nich wszystkich: świętych, łajdakach i ludziach Chrystus buduje swój Kościół, którego bramy piekielne nie przemogą. Nie przemogą, bo On jest nimi po wszystkie dni aż do skończenia świata. Bo nawet grzeszny biskup nie przestaje być Chrystusem głową, którego lud Boży Chrystusem jest ciałem. On oblubieńcem , oni oblubienicą. Razem tworzą ciało Chrystusa – tak to widzi św. Paweł – głowa i korpus. Święte ciało Chrystusa. Świętością Chrystusa, nie biskupa. I chyba trochę ze strachu złagodziliśmy wymowę tego znaku dodając przymiotnik "mistyczne". 

Oczywiście można w to nie wierzyć. Ale nie można w to nie wierzyć i być katolikiem. Ja przepraszam, tych wszystkich, którzy twierdzą, a właśnie, że w to nie wierzę a jestem. Nie da się. Kościół to wspólnota wiary. Ludzi, którzy wierzą w to samo. Nazywamy to depozytem wiary. Mamy ją w depozyt. I częścią naszej wspólnej wiary jest posłuszeństwo. Bo jeśli to, w co wierzymy, jest prawdą, to znaczy, że Chrystus się tym posługuje dla budowania swojego Królestwa. "Czyńcie, co wam powiedzą, ale uczynków ich nie naśladujcie" – jeśli czynią coś złego. W nowicjacie usłyszałem to w formule dla zakonników: "niekoniecznie wola przełożonych jest wolą Bożą, ale jest wolą Bożą, byście wypełnili wolę przełożonych".

Kto sądzi, że przybliży królestwo sprawiedliwości nie oglądając się na święty, choć grzeszny w swoich wyznawcach, Kościół Chrystusowy – myli się, czego dowodów w historii jest aż nadto.

Ale jest też i inny powód wciąż daleki od polityki. Kościół katolicki i prawosławny – są podzielonym Kościołem apostolskim. Dla wielu to rzecz bez znaczenia, dla tych, którzy kochaja Kościół, to żywa ponad 1000 letnia, niegojąca się rana. Każde lekarstwo, które daje nadzieję, na jej zaleczenie należy brać pod uwagę. Nawet jeśli większość znawców mówi, że to nie działa, że to placebo, oszustwo albo podróba. Bo Kościół prawosławny jest na usługach Putina, patriarcha to agent KGB, a wszystko jest próbą kolejnego upokorzenia Polaków. Po ludzku może to i prawda, ale my znamy pewną tajemnicę nieznaną władcom tego świata. Choć wydaje się im , że mogą manipulować Kościołem, w rzeczywistości to Chrystusowi dana jest wszelka władza na niebie i ziemi. Władza zwyciężania przez Krzyż. A Krzyż to jedno wielkie upokorzenie.

Pani, która mnie zapytała, mówiłem też o przesłaniu biskupów do biskupów niemieckich "przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Wszyscy dzisiaj twierdzą, że to była inna sytuacja, a Niemcy byli gotowi do pokajania się. Nie byli. Biskupi niemieccy odpowiedzieli zdawkowo, a Polacy byli zgorszeni i wcale niegotowi do jakichkolwiek próśb o przebaczenie. Dysproporcja krzywd – podobnie jak w przypadku historii z Rosją –  była zbyt duża. Właściwie tylko faktowi,  że władza komunistyczna przesadziła z atakiem na biskupów, zawdzięczamy, że Polacy w końcu jednak stanęli po ich stronie. Pamiętam mojego nauczyciela historii  w szkole podstawowej, zadeklarowanego katolika (co wówczas niekoniecznie było łatwe), a wcześniej "kościuszkowca" który przedstawiając list biskupów dodawał: "ja za nic nie przepraszam". Dziś nikt już tego listu nie krytykuje, bo był w jakimś sensie proroczy. Przywracał nam godność w komunistycznych czasach. To my wspaniałomyślnie i po chrześcijańsku gotowi byliśmy wybaczyć. I stanąć w prawdzie, która wyzwala. Przebaczenie i prawda są potrzebne nam, bardziej niż tym, którym przebaczamy. I nie ma specjalnego znaczenia czy nasi krzywdziciele żałują czy nie, czy ich gesty są prawdziwe czy obłudne i co sobie z naszej dobrej woli (a nie naiwności) zrobią. Przebaczenie jest dla nas, wyrywa nas z mentalności  skrzywdzonych, nieszczęśliwych i żądnych zemsty. Pozwala nam na powrót być dobrymi.

 

I ostatnia myśl, może tym razem naiwna . Jeśli wkrótce w Rosji i w Polsce upadną ci wszyscy, którzy czynią tyle zła naszym narodom, to może znowu okazać się, że przesłanie biskupów wyprzedziło swój czas. Czy jak  wolimy mówić – było prorocze.

 

ks. Andrzej Godyń SDB

 

 Źródło: http://godyn.salon24.pl/446092,dlaczego-w-niedziele-przeczytam-list-o-pojednaniu#comment_6563201

 

 

 Dla tych, którzy nie mieli okazji zapoznać się z treścią przesłania podaję jego treść:

 

 

WSPÓLNE PRZESŁANIE
DO NARODÓW POLSKI I ROSJI

Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski
Arcybiskupa Józefa Michalika, Metropolity Przemyskiego
i
Zwierzchnika Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego
Patriarchy Moskiewskiego i Całej Rusi Cyryla

W Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat,
nie poczytując ludziom ich grzechów,
nam zaś przekazując słowo jednania
(2 Kor 5,19)

W poczuciu odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość naszych Kościołów i narodów oraz kierując się pasterską troską, w imieniu Kościoła Katolickiego w Polsce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, zwracamy się ze słowem pojednania do wiernych naszych Kościołów, do naszych narodów i do wszystkich ludzi dobrej woli.
Wyznając prawdę, że Jezus Chrystus jest naszym pokojem i pojednaniem (por. Ef 2,14; Rz 5,11), i mając świadomość powołania powierzonego nam w duchu Chrystusowej Ewangelii, pragniemy wnieść swój wkład w dzieło zbliżenia naszych Kościołów i pojednania naszych narodów.

1. Dialog i pojednanie

Nasze bratnie narody łączy nie tylko wielowiekowe sąsiedztwo, ale także bogate chrześcijańskie dziedzictwo Wschodu i Zachodu. Świadomi tej długiej wspólnoty dziejów i tradycji wyrastającej z Ewangelii Chrystusa, która wywarła decydujący wpływ na tożsamość, duchowe oblicze i kulturę naszych narodów, a także całej Europy, wkraczamy na drogę szczerego dialogu w nadziei, że przyczyni się on do uleczenia ran przeszłości, pozwoli przezwyciężyć wzajemne uprzedzenia i nieporozumienia oraz umocni nas w dążeniu do pojednania.
Grzech, który jest głównym źródłem wszelkich podziałów, ludzka ułomność, indywidualny i zbiorowy egoizm, a także naciski polityczne, doprowadzały do wzajemnej obcości, jawnej wrogości, a nawet do walki między naszymi narodami. W następstwie podobnych okoliczności doszło wcześniej do rozpadu pierwotnej jedności chrześcijańskiej. Podziały i rozłam, sprzeczne z wolą Chrystusa, stały się wielkim zgorszeniem, dlatego też podejmujemy nowe wysiłki, które mają zbliżyć nasze Kościoły i narody oraz uczynić nas bardziej wiarygodnymi świadkami Ewangelii wobec współczesnego świata.
Po II wojnie światowej i bolesnych doświadczeniach ateizmu, który narzucono naszym narodom, wchodzimy dzisiaj na drogę duchowej i materialnej odnowy. Jeśli ma być ona trwała musi przede wszystkim dokonać się odnowa człowieka, a przez człowieka odnowa relacji między Kościołami i narodami.
Drogą ku takiej odnowie jest braterski dialog. Ma on dopomóc w lepszym poznaniu się, odbudowaniu wzajemnego zaufania i w taki sposób doprowadzić do pojednania. Pojednanie zaś zakłada również gotowość do przebaczenia doznanych krzywd i niesprawiedliwości. Zobowiązuje nas do tego modlitwa: Ojcze nasz (…) odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
Apelujemy do naszych wiernych, aby prosili o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem. Jesteśmy przekonani, że jest to pierwszy i najważniejszy krok do odbudowania wzajemnego zaufania, bez którego nie ma trwałej ludzkiej wspólnoty ani pełnego pojednania.
Przebaczenie nie oznacza oczywiście zapomnienia. Pamięć stanowi bowiem istotną część naszej tożsamości. Jesteśmy ją także winni ofiarom przeszłości, które zostały zamęczone i oddały swoje życie za wierność Bogu i ziemskiej ojczyźnie. Przebaczyć oznacza jednak wyrzec się zemsty i nienawiści, uczestniczyć w budowaniu zgody i braterstwa pomiędzy ludźmi, naszymi narodami i krajami, co stanowi podstawę pokojowej przyszłości.

2. Przeszłość w perspektywie przyszłości

Tragiczne doświadczenia XX wieku dotknęły w większym lub mniejszym stopniu wszystkie kraje i narody Europy. Zostały nimi boleśnie doświadczone nasze kraje, narody i Kościoły. Naród polski i rosyjski łączy doświadczenie II wojny światowej i okres represji wywołanych przez reżimy totalitarne. Reżimy te, kierując się ideologią ateistyczną, walczyły z wszelkimi formami religijności i prowadziły szczególnie okrutną wojnę z chrześcijaństwem i naszymi Kościołami. Ofiarę poniosły miliony niewinnych ludzi, o czym przypominają niezliczone miejsca kaźni i mogiły znajdujące się na polskiej i rosyjskiej ziemi.
Wydarzenia naszej wspólnej, często trudnej i tragicznej historii, rodzą niekiedy wzajemne pretensje i oskarżenia, które nie pozwalają zagoić się dawnym ranom.
Obiektywne poznanie faktów oraz ukazanie rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i specjalistów. Z uznaniem przyjmujemy działania kompetentnych komisji i zespołów w naszych krajach. Wyrażamy przekonanie, że ich wysiłki pozwolą poznać niezakłamaną prawdę historyczną, dopomogą w wyjaśnieniu wątpliwości i przyczynią się do przezwyciężenia negatywnych stereotypów. Wyrażamy przekonanie, że trwałe pojednanie jako fundament pokojowej przyszłości, może się dokonać jedynie w oparciu o pełną prawdę o naszej wspólnej przeszłości.
Apelujemy do wszystkich, którzy pragną dobra, trwałego pokoju oraz szczęśliwej przyszłości: do polityków, działaczy społecznych, ludzi nauki, kultury i sztuki, wierzących i niewierzących, do przedstawicieli Kościołów – stale podejmujcie wysiłki na rzecz rozwijania dialogu, wspierajcie to, co umożliwia odbudowanie wzajemnego zaufania i zbliża ludzi do siebie oraz pozwala budować wolną od przemocy i wojen pokojową przyszłość naszych krajów i narodów.

3. Wspólnie wobec nowych wyzwań

W wyniku politycznych i społecznych przemian, pod koniec XX wieku nasze Kościoły uzyskały możliwość pełnienia swojej misji ewangelizacyjnej, a zatem także kształtowania naszych społeczeństw w oparciu o tradycyjne wartości chrześcijańskie. Chrześcijaństwo wniosło w minionych dziejach ogromny wkład w formowanie duchowego oblicza i kultury naszych narodów. Dążymy także dziś, w dobie indyferentyzmu religijnego oraz postępującej sekularyzacji, do podjęcia wszelkich starań, aby życie społeczne i kultura naszych narodów nie zostały pozbawione podstawowych wartości moralnych, bez których nie ma trwałej pokojowej przyszłości.
Pierwszym i najważniejszym zadaniem Kościoła po wszystkie czasy pozostaje nadal głoszenie Ewangelii Chrystusa. Wszyscy chrześcijanie, nie tylko duchowni, ale i wierni świeccy są powołani, by głosić Ewangelię Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa oraz nieść Dobrą Nowinę słowem i świadectwem własnego życia, zarówno w wymiarze prywatnym, rodzinnym, jak i społecznym.
Uznajemy autonomię władzy świeckiej i kościelnej, lecz opowiadamy się także za współpracą w dziedzinie troski o rodzinę, wychowania, ładu społecznego i innych kwestii ważnych dla dobra społeczeństwa. Chcemy umacniać tolerancję, a przede wszystkim bronić fundamentalnych swobód na czele z wolnością religijną oraz bronić prawa do obecności religii w życiu publicznym.
Dzisiaj nasze narody stanęły wobec nowych wyzwań. Pod pretekstem zachowania zasady świeckości lub obrony wolności kwestionuje się podstawowe zasady moralne oparte na Dekalogu. Promuje się aborcję, eutanazję, związki osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić jako jedną z form małżeństwa, propaguje się konsumpcjonistyczny styl życia, odrzuca się tradycyjne wartości i usuwa z przestrzeni publicznej symbole religijne.
Nierzadko spotykamy się też z przejawami wrogości wobec Chrystusa, Jego Ewangelii i Krzyża, a także z próbami wykluczenia Kościoła z życia publicznego. Fałszywie rozumiana świeckość przybiera formę fundamentalizmu i w rzeczywistości jest jedną z odmian ateizmu.
Wzywamy wszystkich do poszanowania niezbywalnej godności każdego człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga (Rdz 1,27). W imię przyszłości naszych narodów opowiadamy się za poszanowaniem i obroną życia każdej istoty ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci. Uważamy, że ciężkim grzechem przeciw życiu i hańbą współczesnej cywilizacji jest nie tylko terroryzm i konflikty zbrojne, ale także aborcja i eutanazja.
Trwałą podstawę każdego społeczeństwa stanowi rodzina jako stały związek mężczyzny i kobiety. Jako instytucja ustanowiona przez Boga (por. Rdz 1,28; 2,23-24), rodzina wymaga szacunku i obrony. Jest ona bowiem kolebką życia, zdrowym środowiskiem wychowawczym, gwarantem społecznej stabilności i znakiem nadziei dla społeczeństwa. To właśnie w rodzinie dojrzewa człowiek odpowiedzialny za siebie, za innych oraz za społeczeństwo, w którym żyje.
Ze szczerą troską, nadzieją i miłością patrzymy na młodzież, którą pragniemy uchronić przed demoralizacją oraz wychowywać w duchu Ewangelii. Chcemy uczyć młodych miłości do Boga, człowieka i ziemskiej ojczyzny oraz kształtować w nich ducha chrześcijańskiej kultury, której owocem będzie szacunek, tolerancja i sprawiedliwość.
Jesteśmy przekonani, że Zmartwychwstały Chrystus jest nadzieją nie tylko dla naszych Kościołów i narodów, ale także dla Europy i całego świata. Niech On sprawi swoją łaską, aby każdy Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin w każdym Polaku widział przyjaciela i brata.
Zarówno Polacy, jak i Rosjanie żywią głęboką cześć do Najświętszej Maryi Panny. Ufając wstawiennictwu Matki Bożej, polecamy Jej opiece wielkie dzieło pojednania i zbliżenia naszych Kościołów i narodów. Przywołując słowa Pawła Apostoła: Sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy (Kol 3,15), błogosławimy wszystkim w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

 

 

+ Józef Arcybiskup Michalik

+ Cyryl

Metropolita Przemyski

Patriarcha Moskiewski i całej Rusi

 

Warszawa, 17.08.2012

http://www.episkopat.pl/?a=dokumentyKEP&doc=2012817_0